1.
Była ciemna noc, gdy przez płot okalający stary cmentarz w Des Moines przeskoczyła pewna osoba. Ubrana była na czarno, a kaptur bluzy skrywał jej twarz. Niepokój mogła wzbudzać przewieszona przez jej plecy katana.
Będąc już po drugiej stronie płotu, osoba ta zdjęła kaptur. Gdyby ktoś się tam teraz znalazł, zobaczyłby kobietę koło trzydziestki, mającą brązowe włosy, spięte w krótkiego kucyka, oraz niebieskie oczy. Szatynka wyjęła z pochwy katanę i tak uzbrojona ruszyła przed siebie cmentarną alejką.
Kobieta ta nazywała się Lily Bouviere i od kilku lat prowadziła prywatną krucjatę przeciwko mordercom i potworom opiewanym w creepypastach. I wielu z nich odesłała już do piekła. Dziś też była na polowaniu, a jej zwierzyną był Kasper The Satanist.
Lily szukała go już od kilku ładnych miesięcy, udając się do każdego miasta i miasteczka, w którym miały miejsca akty o charakterze satanistycznym. W większości z tych miejsc okazywało się, że to tylko miejscowe dzieciaki, powodowane nudą i najpewniej głupotą, urządzały sobie zabawy w czarne msze i orgie na cmentarzach lub w opuszczonych budynkach. Lily przysięgła sobie, że jak znowu trafi na fałszywy trop, to znajdzie te cholerne dzieciaki i każde z nich przełoży przez kolano i tak spierze tyłek, że od razu rozumu nabiorą.
Łowczyni systematycznie, alejka za alejką, przeszukiwała cmentarz. Powoli zbliżała się do najstarszej jego części, mocno zaniedbanej i zarośniętej. W końcu do jej uszu dotarły głosy. Czyli się nie pomyliła i ktoś jeszcze urzędował na cmentarzu.
- Jeśli to ty śmieciu, to módl się do swojego Szatana o szybką śmierć - szepnęła do siebie Lily i mocniej ujęła katanę. Powoli, starając się nie narobić zbytniego hałasu, zaczęła się przedzierać przez zarośla.
- Panie Piekieł! Przyjmij ofiarę z dziewiczej krwi i bądź łaskaw obdarzyć nas swoją mocą! - Lily wyraźnie słyszała słowa wypowiadane męskim... nie, raczej chłopięcym głosem. Kobieta zmarszczyła brwi. Czyżby znowu fałszywy trop?
Gdy Lily wyszła zza gęstych krzaków, zobaczyła parę nastolatków - chłopaka i dziewczynę, którzy mogli mieć może z szesnaście, siedemnaście lat. Oboje wyglądali na gotów. Dziewczyna leżała nago, z zamkniętymi oczami, na rozpadającym się nagrobku, wokół którego wyrysowano dość koślawy pentagram. Chłopak klęczał miedzy nogami dziewczyny, z opuszczonymi spodniami i świecił gołym tyłkiem. Walające się dookoła butelki po winie świadczyły, że gówniarze urządzili sobie pseudosatanistyczną orgię.
Lily skrzywiła się z niesmakiem. Wściekła kobieta nadepnęła na leżącą pod jej nogami gałąź, która pękła z trzaskiem. Młoda gotka, usłyszawszy hałas, otworzyła oczy i spojrzała nad ramieniem chłopaka. Zobaczywszy uzbrojoną kobietę, zacząła wrzeszczeć jak opętana. Zrywając się z pomnika, kopnęła swojego partnera, który poleciał do tyłu, obijając sobie chudy tyłek. Chłopak obejrzał się, żeby sprawdzić co tak wystarszyło jego koleżankę. Gdy dostrzegł Lily, wykrzywiającą usta w grymasie i dzierżącą w dłoni katanę, zerwał się na równe nogi, by pobiec za uciekającą partnerką. I tak szybko jak wstał, tak samo szybko potknął się i poleciał na twarz, z powodu spodni smętnie zaplątanych wokół jego kostek. Potwierdziła się stara prawda, że kobieta z uniesioną spódnicą (albo jej pozbawiona, jak w tym przypadku), biega szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami.
- Nie zabijaj mnie, błagam - chłopak zaczął płakać i pociągać nosem.
- Nie zamierzam, bo nie ciebie szukam. Coś za jeden?
- David... David Barrows.
- Tia... Wciągnij gacie na tyłek, bo aż żal patrzeć. Co wiesz o grupie Kaspra the Satanist?
- Nic, przysięgam! Tylko słyszałem o nich kilka razy w wiadomościach. Ale nie mam z nimi nic wspólnego. Nie jestem satanistą! Niech mi pani uwierzy!
- Nie? To co tu niby z koleżanką robiłeś?
- No... bo my tylko... - jąkał się czerwony po końcówki uszu David...
- Ja pierdolę - Lily strzeliła facepalm i pokręciła głową - Co te dzieciaki mają teraz w głowach. Słuchaj młody. Jak następnym razem będziesz miał ochotę bzyknąć jakąś panienkę, to wynajmij pokój w motelu, a nie dziewczynę po cmentarzyskach ciągasz. Chcesz żeby koleżanka wilka dostała od leżenia gołym tyłkiem na zimnej płycie?
- No nie...
- A teraz będziesz grzecznym chłopcem i posprzątasz ten syf, jaki zrobiliście. Chociaż może najpierw poszukaj swojej koleżanki i zanieś jej ubrania. Jeszcze się przeziębi albo zapalenia płuc dostanie.
- T-tak jest! - David pośpiesznie pozbierał porozrzucane ubrania i pobiegł poszukać dziewczyny - Gwen! Gdzie jesteś?
Lily tylko wzniosła oczy ku niebu. Miała co prawda ochotę soczyście bluznąć, ale powstrzymywała się ze względu na miejsce w jakim się znajdowała. Wściekła i zrezygnowana, odwróciła się na pięcie i powlokła z powrotem wąską alejką.
*****************************
Czarnowłosy mężczyzna klęczał z zamkniętymi oczami pośrodku namalowanego krwią pentagramu. Wydawał się być w transie. Wokół niego zgromadzonych było kilka osób obojga płci. Wszyscy ubrani byli w czarne szaty i śpiewali coś po łacinie. W pewnym momencie klęczący mężczyzna podniósł powieki, odsłaniając puste oczodoły.
- Nasz pan wskazał mi kolejną ofiarę. - Czarnowłosy przemówił, a jego głos zabrzmiał jakby mówiło naraz kilka osób. - Szatan zażądał od nas serca niejakiej Lily Bouviere.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top