23.

- Slender... ty skurwielu... - wycharczał niski blondyn, który co rusz pojawiał się i znikał. 

- NIE TRAĆ ENERGII BEN. CHYBA NIE WIELE JUŻ CI JEJ ZOSTAŁO.

Ben Drowned warknął cicho i spróbował rzucić się na potwora. Wymierzył cios, ale jego dłoń dosłownie przenikła przez ciało Slendera. Blondyn z przerażeniem przyglądał się swojej ręce, która powoli znikała. Pozbawiony dostępu do elektryczności wyczerpywał swoją energię i tracił materialną formę. Z nienawiścią spojrzał na potwora. Slenderman zwabił go do opuszczonego domu, wykorzystując jakiegoś dzieciaka, typowego nerda. Gdy Ben zjawił się, by osobiście zabić ofiarę, znalazł martwego chłopaka i Slendera. Potwór zniszczył laptop ofiary, żeby odciąć Benowi drogę ucieczki. A obecność Slendermana działała na Bena tak samo jak na każde elektroniczne urządzenie - wywoływała awarię. Ciało elektrycznego ducha coraz bardziej migotało i się "ścinało". Wiedział, że jeśli w ciagu kilku minut nie wróci do cyberprzestrzeni to rozpłynie się i zniknie na zawsze. 

- TO TWÓJ KONIEC BEN. ZGINIESZ TAK JAK TWOI PRZYJACIELE. POZBYŁEM SIĘ JUŻ SILVERA  I DARK LINKA. 

- Dlaczego? - spytał słabo Ben - Co chcesz osiągnąć?

- TO PROSTE. SŁYSZAŁEŚ O PANNIE BOUVIERE? DZIEWCZYNA ZABIŁA JUŻ WIELU Z WAS. OŚMIELIŁA SIĘ NAWET WALCZYĆ ZE MNĄ. ALE PODSUNĘŁA MI GENIALNY POMYSŁ. ZANIM JĄ ZABIJĘ, POZWOLĘ JEJ POZBYĆ SIĘ JAK NAJWIĘKSZEJ ILOŚCI Z WAS, CREEPYPASTOWYCH MORDERCÓW. GDY WASZA GENERACJA PRZESTANIE ISTNIEĆ, STWORZĘ NOWYCH ZABÓJCÓW, RÓWNIE SŁAWNYCH, ALE POSŁUSZNYCH MOJEJ WOLI. DZIĘKI NIM ZYSKAM WŁADZĘ ABSOLUTNĄ. LUDZIE BĘDĄ DRŻEĆ ZE STRACHU PRZEDE MNĄ.

- To ci się... nigdy... nie uda - wysapał Ben Drowned, nim rozpłynął się w eterze na zawsze.

- JAK TO MÓWIŁEŚ, POPEŁNIŁEŚ FATALNY BŁĄD, BEN.

Slenderman teleportował się do swojej kryjówki, by dalej obmyślać swój plan zdobycia władzy. Już raz próbował wykorzystać młodych creepypastowych morderców do zdobycia potęgi. Zwiódł ich, oferując schronienie i namiastkę normalnego domu. Popełnił jednak błąd. Nie miał władzy nad takimi osobami jak Jeff The Killer, Jason The Toy Maker, Puppeteer, Jane The Killer czy Laughing Jack. Jego rozkazy wykonywali tylko wtedy, gdy widzieli w tym korzyść dla siebie. Jedynie jego proxy bez szemrania spełniali jego polecenia. Ale na nich mógł wpłynąć. Indywidualiści pokroju Jeffa opierali się wszelkim próbom wpłynięcia na ich psychikę. Aż w końcu się zbuntowali. Teraz nie popełni tego błędu. Skoro poprzednia generacja creepypast powoli wymiera, zastąpi ich nowymi... gwiazdami. Jednak nowe pokolenie uczyni swoimi sługami. A dzięki nim zdobędzie władzę i potęgę. 

- PANNA BOUVIERE POWINNA SIĘ DOWIEDZIEĆ, ŻE NIE MUSI JUŻ ZAPRZĄTAĆ SOBIE ŚLICZNEJ GŁÓWKI TRÓJKĄ CYBERNETYCZNYCH DUCHÓW.

************

Lily spacerowała po mieście, zastanawiając się co ma dalej robić. Minęło kilka dni od jej wizyty u Patricii, a nie była nawet o krok bliżej upolowania Eyeless Jacka. Kanibal albo opuścił miasto, albo tylko się gdzieś przyczaił. Jeśli ukrywał się w okolicach puszczonej stacji kolejowej, to został stamtąd przepłoszony. Po tym, jak znaleziono tam ranną Patricię, policja dokładnie zbadała teren. Lily również przeszukiwała tamte rejony, oczywiście dopiero wtedy, gdy policjanci zakończyli już swoje działania. Niestety nie znalazła nic, co mogłoby jej pomóc. Lily w tym momencie miała trzy możliwości: przeszukiwać wszystkie zapadłe dziury i rudery w mnieście, zaczekać aż Jack wyjdzie z ukrycia i ponownie zaatakuje lub wyjechać i zapolować na kogoś innego. 

- Trzy dni - szepnęła do siebie Lily, zatrzymując się nad stawem - Daję ci trzy dni ślepcze. Jeśli przez ten czas nie wyjdziesz z ukrycia, ruszę dalej. Wcześniej czy później i tak wpadniesz w moje ręce.

Lily skierowała się w stronę swojego tymczasowego mieszkania. Nauczona doświadczeniami, sprawdziła dokładnie mieszkanie, czy nikt się nie włamał. Co prawda nie stwierdziła niczyjej obecności, ale znalazła na stole kopertę, której z całą pewnością nie było tam rano, gdy wychodziła. 

Dziewczyna ostrożnie podniosła przesyłkę i dokładnie ją obejrzała. Nie było na niej nic, poza jej imieniem. Żadnego adresu czy nazwiska nadawcy. Lily przez dłuższą chwilę obracała list w palcach. W końcu zdecydowała się go otworzyć. Treść listu czytała z niedowierzaniem. 

Panno Bouviere, Ben Drowned, Dark Link i Lost Silver nie są już twoim problemem. Może przemyślisz raz jeszcze moją propozycję i dołączysz do mnie?

Lily zmięła kartkę i cisnęła ją na ziemię. Krew się w niej zagotowała. To był list od... Slendermana. Ten potwór był w jej mieszkaniu. To znaczy, że musiał ją od dawna śledzić i obserwować każdy jej krok. Tylko co miały znaczyć te słowa? Czyżby Slenderman zabił te trzy duchy? Tylko po co? Jaki miał w tym cel? Lily spochmurniała. Skoro ten potwór ją śledził, to żadna kryjówka nie będzie już bezpieczna. Najlepiej byłoby unicestwić Slendermana przy następnym ich spotkaniu. Żeby jeszcze tylko wiedziała jak. Na razie jednak musi skupić się na znalezieniu Eyeless Jacka.

***********************

Bezoki kanibal przekradał się ciemnymi ulicami, podążając za wybraną ofiarą. Planował zabić ją już wcześniej, ale ostatnie kilka dni zmuszony był się ukrywać. Wszystko przez te cholerne bachory. Musiały napatoczyć akurat wtedy, gdy zajmował się jedną ze swoich ofiar. Przez nich też zdążył wyciąć dziewczynie tylko jedną nerkę. Po tej aferze ukrył się i pomieszkiwał w kanałach, żywiąc się nerkami szczurów. Nie były one tak smaczne jak ludzkie, ale pozwoliły mu przeżyć i nie głodować. Miał już jednak dość ukrywania się. Dziś zapoluje i nie będzie się ograniczał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top