20.

- Nie dość, że był paskudny, to jeszcze cuchnie jak sto diabłów - mruknęła Lily nad truchłem, które kiedyś były Rake'iem. Dziewczyna skrzywiła się wycierając posokę z katany. Krew Rake'a była czarna i lepka, a jej zapach przyprawiał ją o mdłości. Ale przynajmniej pozbyła się kolejnego potwora. 

Po zabiciu Diny ruszyła śladem Bezokiego, ten jednak wciąż jej się wymykał. Zawsze, gdy przyjeżdżała do miasta,w którym grasował kanibal, ten już dawno zdążył je opuścić. Sukinkot nie mógł usiedzieć na miejscu. Ale w końcu go złapie i coś mu wytnie. Najlepiej serce.  

Zamiast kanibala, udało jej się upolować pokracznego humanoida, a jeszcze wcześniej tego piekielnego kota, Grinny'ego. Sierściuch walczył wyjątkowo zajadle i zostawił jej bliznę na ramieniu. W końcu jednak udało jej się chwycić tego cholernego zwierzaka za pomocą pętli i udusić, a następnie spalić jego truchło. Wolała nie ryzykować, że piekielny kot wstanie z martwych. A na użeranie się z kotem-zombie nie miała ochoty. 

Lily wróciła do mieszkania, klucząc ulicami miasta, żeby zmylić ewentualnych prześladowców. Od kilku tygodni odnosiła wrażenie, że jest obserwowana. A nie zamierzała ponownie być ofiarą. To ona była łowczynią, ona tropiła, polowała i zabijała. 

Dziewczyna dotarła do swojego niewielkiego pokoiku na poddaszu. Od razu zauważyła, że coś było nie tak. Drzwi były lekko uchylone, choć z całą pewnością je zamknęła. I to na klucz, który obecnie tkwił w kieszeni jej spodni. Lily wyjęła katanę z pochwy i mocno ją chwyciła. Delikatnie pchnęła drzwi i ostrożnie weszła do środka, wypatrując zagrożenia. Panującą ciszę zakłócał tylko dźwięk kapiącej wody. Lily dokładnie przeszukała mieszkanie. Tak po prawdzie, to niewiele miała do sprawdzenia - pokój z aneksem kuchennym i łazienka. Ktokolwiek włamał się do jej mieszkania, już dawno je opuścił. Istniała szansa, że był to tylko jakiś zwykły złodziej, ale coś podpowiadało jej, że nie było to przypadkowe włamanie. Dziewczyna zakręciła pośpiesznie wodę - dźwięk kapania irytował ją i rozpraszał. Miała wrażenie, że coś przeoczyła, że miała wskazówkę pod nosem, tylko jej nie dostrzegała. 

Czarnowłosy mężczyzna obserwował mieszkanie Lily. Za punkt obserwacyjny obrał sobie strych przeznaczonej do rozbiórki kamienicy na przeciwko. Widział jak dziewczyna wraca do mieszkania. Obserwował, jak wchodzi do środka i sprawdza każdy kąt. Był dziś u niej podczas jej nieobecności. Nic nie znalazł, ale i tak wiedział, że należała do nich. Do ludzi, którzy skrzywdzili jego siostrę. 

- Dziś ją zabijemy, siostrzyczko - szepnął cicho do kogoś, kto istniał tylko w jego głowie - Ukażemy ją za wszystkie krzywdy, jakie ci wyrządzili. 

Mężczyzna cierpliwie czekał i obserwował. Widział jak kobieta z naprzeciwka czyściła zakrwawiony miecz, a potem trenowała. Czarnowłosy wiedział, że będzie wymagającą przeciwniczką. Gdy zapadła noc, kobieta zgasiła światło i poszła spać. Czarnowłosy ruszył się z miejsca. Nadszedł czas, żeby wyeliminować tę sukę.

Lily leżała w łóżku. Czuwała. Dzisiejsze włamanie ją zaniepokoiło. Czuła, że nie był to zwykły złodziej. Miała wrażenie, że ten, kto ją odwiedził był jedną z creepypast. Gdyby nie wiedziała, że Vanill nie żyje, to obstawiałaby właśnie jego. Zastawiało ją jednak, dlaczego ktoś zostawił okręcony kran. Coś jej to mówiło, ale nie mogła sobie przypomnieć co. Jej rozmyślania przerwał odgłos kroków na schodach. Ktoś szedł do jej mieszkania. Była tego pewna, gdyż na jej lokum został przerobiony strych. Czyli jej gość postanowił wrócić. Lily sięgnęła po ukryty pod poduszką nóż. Usłyszała chrobotanie, jakby ktoś majstrował przy zamku. Mięśnie dziewczyny napięły się. Była gotowa do obrony. 

Czarnowłosy bez problemu otworzył drzwi do mieszkania kobiety. Wszedł do środka zaciskając dłoń na metalowej rurze. Znał już rozkład pomieszczenia, więc od razu skierował się w stronę łóżka dziewczyny. W pokoju panował mrok, lekko tylko rozpraszany przez uliczne latarnie. Mężczyzna widział zarys kobiecego ciała leżącego na łóżku. Czarnowłosy zbliżył się do łóżka unosząc rurę . Już miał zadać cios, gdy Lily poruszyła się i przekręciła na plecy. Wymierzyła przeciwnikowi kopniaka w brzuch. Czarnowłosy poleciał do tyłu, jednak zdołał zachować równowagę. Lily przeturlała się przez łóżko. Chciała dobiec do drzwi, jednak napastnik zagrodził jej drogę. Zamachnął się rurą. Lily uchyliła się od ciosu, a trzymanym w ręku nożem ugodziła go w ramię. Czarnowłosy warknął wściekle i zamachnął się pięścią, trafiając Lily w szczękę. Silny cios zamroczył dziewczynę, która poleciała w tył i upadła, upuszczając przy tym nóż. Lily pociemniało w oczach, jednak szybko się otrząsnęła. Przeturlała się w bok unikając uderzenia rurą. Szybko się zerwała i wymierzyła przeciwnikowi cios w kark. Czarnowłosy upadł na kolana, choć uderzenie było za słabe, żeby pozbawić go przytomności. Lily zyskała jednak chwilę czasu na znalezienie nowej broni. Biegnąc do blatu kuchennego zdołała zapalić światło. Potrzebowała dobrze widzieć przeciwnika.

W tym samym czasie mężczyzna zdążył się podnieść z ziemi. Odszukał Lily wzrokiem i ruszył w jej stronę. Dziewczyna złapała z blatu kuchenny nóż i rzuciła w stronę czarnowłosego. Niestety chybiła. Mężczyzna dobiegł do niej i zaatakował ją rurą. Dziewczyna na oślep złapała coś, co okazało się być patelnią. Lily odskoczyła w bok, unikając ciosu. Tym samym znalazła się za przeciwnikiem. Nie namyślając się długo zdzieliła mężczyznę patelnią w głowę, wkładając w uderzenie całą siłę jaką miała. Czarnowłosy osunął się nieprzytomnie na ziemię.

- Załatwiony patelnią - mruknęła Lily - Tego się chyba nie spodziewałeś. Prawda, panie The Nobody?

Lily wyjęła z szuflady taśmę izolacyjną. Skrępowała mężczyznę i zaciągnęła go do łazienki. Z trudem wpakowała mężczyznę do wanny. Choć Lily była dość silna i wysportowana, to jednak Nathan The Nobody był od niej zdecydowanie wyższy i cięższy. Lily przyjrzała się nieprzytomnemu mężczyźnie i pokręciła głową. Że też od razu nie skojarzyła. Ten odkręcony kran... Nathan miał jakąś obsesję na punkcie wody i zawsze zostawiał kapiący kran w domach upatrzonych ofiar. 

- Cóż, panie The Nobody. Skoro tak lubisz wodę, to będziesz mieć jej pod dostatkiem - mruknęła Lily - Ale żebym miała pewność, że zdechniesz...

Mówiąc to Lily poderżnęła gardło mężczyzny, a następnie odkręciła kran. Po tym pobiegła do sypialni i zabrała torbę ze swoimi rzeczami. Od dawna już trzymała cały swój niewielki dobytek spakowany na wypadek szybkiej ucieczki. Tak jak w tym przypadku. Lily pośpiesznie opuściła mieszkanie. Co prawda jej sąsiedzi nie przepadali za policją, a nocne hałasy i awantury były tu na porządku dziennym, ale jednak nie wolała ryzykować, że ktoś jednak postanowi być praworządnym obywatelem. Gdy w końcu znajdą w jej wannie trupa, Lily będzie już daleko. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top