2.
6 miesięcy później
- Informacje z ostatniej chwili. Policja znalazła na terenie byłej Stoczni Marynarki Wojennej w San Francisco ciała czterech osób.
- Przepraszam, może pani pogłośnić? - młoda blondynka zwróciła się do kelnerki - Dziękuję.
-Zwłoki należały do dwóch kobiet oraz dwóch mężczyzn w wieku około trzydziestu lat. Wszystkie ofiary miały rany cięte i kłute. Jak podaje rzecznik policji ciała zostały już zidentyfikowane. Kobiety to Jane Arkensaw, znana jako Jane The Killer oraz Nina Hopkins, lepiej znana jako Nina The Killer. Mężczyźni natomiast zostali rozpoznani jako bracia Jeffrey i Louis Woodsowie, figurujący w kartotekach policyjnych jako Jeff The Killer i Homicidal Liu. Najprawdopodobniej doszło do walki pomiędzy czwórką seryjnych morderców, w wyniku której wszyscy ponieśli śmierć. Jednakże policja nie wyklucza udziału osób trzecich. Wciąż trwa badanie miejsca zbrodni. Będziemy na bieżąco informować Państwa o postępach śledztwa.
-Rachunek poproszę.
Lily opuściła kawiarnie. Szła ulicami San Francisco, mijała pędzących przed siebie ludzi. Jej nigdzie się nie śpieszyło. Była cierpliwa. Mogła czekać, kilka miesięcy czy lat, to nieważne. Pół roku temu odnalazła Papa Grande, jednak nie zdążyła go zabić. Śmierć sama go znalazła. Przez trzy miesiące szukała kolejnych creepypast. A gdy trafiła na Jane, poświęciła kolejne trzy miesiące, żeby za jednym zamachem wyeliminować czwórkę morderców. I to bez zbytniego brudzenia sobie rąk.
Doszła do parku. Usiadła na ławce nad stawem. Wyjęła notes z torebki. Z lekkim uśmiechem wykreśliła kolejne nazwiska z listy. Dr Smiley, Papa Grande, Elska Ruth, Sally...Właśnie, Sally. Biedna, zagubiona dusza. Niewinne dziecko, które nie rozumiało, że nie należy już do tego świata. Ona jedyna nie zabijała świadomie. To nie jej wina, że ludzie się jej bali i sami odbierali sobie życie. I pomyśleć, że wystarczyła tylko chwila zabawy i modlitwa, żeby mała odeszła w stronę światła. Potem trzeba było tylko zniszczyć jej ukochanego misia - jedyną rzecz, która łączyła ją ze światem żywych. Przynajmniej nikt już nie będzie mógł przywołać jej z powrotem. Lily westchnęła cicho i wykreśliła kolejne cztery nazwiska. Spojrzała na spokojną taflę stawu. Przymknęła lekko oczy. Wróciła wspomnieniami do wydarzeń sprzed trzech miesięcy.
Po odnalezieniu kryjówki Papa Grande wpadła na trop skurwiela, który mało jej nie zabił. Jednak gdy przybyła do Topeki w Kansas po Eyeless Jacku nie było już śladu. Zniknął, nie zostawiając żadnych znaków. Lily nie zamierzała się poddać. Prędzej czy później i tak go dopadnie. Przeglądając kroniki policyjne w prasie znalazła wskazówkę, gdzie może przebywać Jane The Killer. Ruszyła do Kalifornii, do San Diego.
Lokalna prasa co rusz donosiła o kolejnych morderstwach. Ofiarami byli przeważnie mężczyźni o ciemnych włosach. Na miejscu zbrodni zawsze był ten sam napis: "Don't go to sleep, you won't wake up". Czyli była na tropie. Lily cierpliwie przeszukiwała kolejne opuszczone budynki, potencjalne kryjówki psychopatki. W końcu trafiła. Jane pomieszkiwała w starym, nieczynnym już szpitalu. Jak domyśliła się, że znalazła schronienie Jane? Jedna z sal wyklejona była pokreślonymi zdjęciami i portretami Jeffa oraz wycinkami. Napisy "Zdychaj Jeff" czy "Smaż się w piekle" były jednoznaczne. Lily uśmiechnęła się do siebie na ten widok. W jej głowie kiełkował już pewien plan. Jeśli dobrze to rozegra, być może zdobędzie informacje o Helenie Otisie, a także wyeliminuje za jednym zamachem czwórkę zabójców. Lily skryła się i czekała na pojawienie się Jane.
Jane wróciła do swojej kryjówki. Weszła do sali gniewu, jak sama nazywała to pomieszczenie. Rozejrzała się, coś było nie tak. Kilka zdjęć i wycinków zostało przestawionych. Ktoś tu był. Zaczęła nasłuchiwać. W powietrzu wyczuła coś dziwnego, jakby lekki zapach kwiatów. Perfumy? Jeśli tak, to kobiece. Więc to nie Jeff ją odnalazł. Więc kto? Jakaś policjantka? Czy któraś z morderczyń? Dina? Clockwork? Jeśli tak, to po co jej szukały? Jane usłyszała ciche kroki, ktoś się zbliżał. Wyjęła nóż z pochwy i mocno uchwyciła. Odwróciła się szybko i zamachnęła na osobę, którą za nią stała. Szczęknęły krzyżujące się ostrza. Jej prześladowczyni dzierżyła w dłoni katanę, którą sprawnie zablokowała cios noża, wytrącając go w ręki Jane, nie raniąc przy tym.
- Witam, panno Arkensaw.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top