19.
Lily przemierzała ulice Houston. Tydzień temu opuściła Pasadenę w pogoni za Judge Angels. Samozwańczy anioł sprawiedliwości najprawdopodobniej postanowił wrócić w rodzinne strony. To było do przewidzenia. Dziewczyna zatrzymała się i sprawdziła adres w notesie. Zgadzał się. W miejscu, gdzie kiedyś stał dom państwa Clark, znajdowała się obecnie galeria handlowa. Czyli Judge Angels musiała znaleźć inną kryjówkę. Tym razem Lily nie zamierzała jednak sprawdzać każdej podejrzanej rudery, która w każdej chwili mogła się zawalić. Zastanawiał ją jednak fakt, że jak dotąd nie miało miejsce żadne morderstwo pasujące do profilu Diny Angeli Clark. Oczywiście, mogła się pomylić i Judge Angels nie musiała wrócić do Houston. Coś jej jednak mówiło, że niedługo skrzyżują ze sobą swoje ostrza. I to właśnie w tym mieście. W tym jednak momencie Lily postanowiła się nie przejmować i poczekać na rozwój wypadków.
Dwa tygodnie później
- Czy w Houston grasuje seryjny morderca? Kolejne tajemnicze morderstwo. W Parku Pamięci znaleziono zdekapitowane ciało mężczyzny. Jego głowę odnaleziono w koszu na śmieci.
Głos spikera sprawił, że Lily przerwała trening i pogłośniła telewizor. W końcu coś się ruszyło.
- Ofiarę zidentyfikowano jako Teda Kinga, mechanika samochodowego. Dekapitacji dokonano najprawdopodobniej mieczem. Policja nie ustaliła jeszcze, czy ofiara była w jakiś sposób powiązana z ofiarami pozostałych morderstw.
- No w końcu panno Clark - mruknęła pod nosem Lily - Czekałam kiedy wyjdziesz z ukrycia. Teraz tylko muszę cię namierzyć. Koniec treningu, czas brać się do pracy.
Kilka następnych dni Lily spędziła na przeglądaniu prasy i internetu. Mechanik samochodowy, wykładowca, księgowa, opiekunka dziecięca, ogrodnik - z pozoru nic nie łączyło tych ludzi. Poza jednym. Wszyscy mieli sprawy sądowe i zostali uniewinnieni. A skoro Judge Angels uważała się za anioła sprawiedliwości, to najwidoczniej uznała, że sędziowie się pomylili co do wyroków i wymierzenie sprawiedliwości było jej obowiązkiem. Ciekawe tylko skąd wiedziała jakie wyroki zapadły.
- No to teraz trzeba będzie zacząć chodzić na rozprawy - mruknęła do siebie Lily, odrywając się od monitora.
Miesiąc później
Lily była już pewna tożsamości panny Clark. Dziewczyna może i przybrała nowe nazwisko ale nie była zbyt oryginalna. Diana Angelica Clarkson - protokolantka w sądzie. Lily przez dłuższy czas chodziła na wszystkie rozprawy, w których mogła brać udział publiczność. Dotyczyły głównie niewielkich wykroczeń i przewinień. Nie interesowali jej jednak oskarżeni, ale inni uczestnicy rozprawy, głównie publika. Lily bacznie obserwowała, starając się wyłapać osoby, które regularnie bywały na rozprawach. Szybko jednak doszła do wniosku, że to nie wśród publiki powinna szukać, tym bardziej, że rozprawy oglądali głównie studenci prawa albo znudzone staruszki szukające tematów do plotek.
Jej uwagę zwróciła dziewczyna będąca protokolantką. Uważnie ją obserwowała. Zawsze, gdy sędzia ogłaszał wyrok uniewinniający oskarżonych, dziewczyna krzywiła się w grymasie złości i obrzydzenia, a jej wzrok pełen był nienawiści.
Lily śledziła ją przez kilka dni i była coraz bardziej pewna, że Diana to tak naprawdę Dina. Dziewczyna tak jak jej dawny partner zmieniła swój wygląd. Zapuściła włosy i przefarbowała je na ciemny brąz. A swoje niezwykłe oczy skrywała dzięki soczewkom. Żeby mieć pewność co do tożsamości Diny, odwiedziła ją w domu podając się za pracownicę administracji. Dina mogła zmienić wygląd i nazwisko, ale zawieszony na ścianie miecz ją zdradził.
Dina przemierzała ulice Houston. Miała kolejny cel. Znów sędzia się pomylił i uniewinnił grzesznika. Ale ona to naprawi, wymierzy sprawiedliwość. W końcu jest aniołem sprawiedliwości. Dziewczyna przystanęła i obejrzała się. Miała wrażenie, że ktoś ją śledzi. Oparła dłoń na rękojeści miecza. Jeśli to jakiś zboczeniec, to kiepsko trafił. Nikogo jednak nie było.
- Musiało mi się zdawać. Albo to był kot - mruknęła do siebie. Pozostawała jednak czujna. Wielu jej przyjaciół zginęło z ręki tajemniczej mścicielki. Jane, Clockwork, Nina, Smiley, Helen... Na wspomnienie dawnego partnera zakręciły jej się łzy w oczach, jednak szybko je otarła. Helen należał do przeszłości. Kochała go, był jej pierwszym i jak dotąd jedynym chłopakiem, ale wszystko się posypało, gdy musieli uciekać od Slendermana.
Ruszyła dalej. Po kilkunastu metrach, gdy wyszła na otwartą przestrzeń, znowu to usłyszała. Kroki. Ale nie męskie. Wyraźnie słyszała stukot obcasów. Wyjęła miecz z pochwy i obróciła się, gotowa do ataku. Dina niemal zemdlała, gdy zobaczyła kobietę, która za nią szła. Wyglądała jak parodia jej wyglądu, gdy była młodsza. Tylko w odwróconych kolorach. Sukienka kobiety miała ten sam krój, co ubiór Diny sprzed lat. Identyczne buty i pończochy. Jedyną różnicą był kolor. Kobieta przed nią odziana była w czerń. Jej fryzura była taka sama, jaką Dina nosiła jako nastolatka, przy czym włosy miała czarne jak strój. Natomiast jej oczy były zupełnie białe. W dłoni dzierżyła katanę.
- Dino Angelo Clark! Czas abyś została osądzona! - wykrzyknęła kobieta.
- Kim ty do cholery jesteś? Marną podróbką mnie? - skrzywiła się Judge Angels.
- Kimś potężniejszym od ciebie, suko. Oczyszczam świat z takich szumowin jak ty.
- To się jeszcze okaże - warknęła Dina, ruszając na Lily z mieczem.
Dziewczyna odskoczyła osłaniając się kataną, po czym przeszła do kontrataku. Zarówna Dina jak i Lily były mistrzyniami broni białej. Żadna nie zamierzała się poddać. Walka trwała długo. Ostrza uderzały o siebie z metalicznym brzękiem.
- Powiedz mi kotku, co Helen w tobie widział? - Lily zakpiła z przeciwniczki - Strasznie koścista jesteś. I cycków też prawie nie masz.
- Nie waż się... wymawiać jego imienia... swoim plugawym... językiem - wydyszała Judge Angels, rzucając się w stronę przeciwniczki i wykonując zamach mieczem.
Lily uskoczyła ze śmiechem, wykonując przy tym cięcie kataną. Ostrze dosięgło Judge Angels. Morderczyni zachwiała się, przyciskając dłoń do rany. Krew spływała między jej palcami.
- Och, zraniłaś się skarbie? Musisz bardziej uważać.
- Pieprz się, dziwko - wysyczała Dina.
- Aniołowi nie przystoi takie słownictwo - zachichotała Lily - A co do pieprzenia... Ty mnie nie pociągasz. A twój Helen nie żyje, choć muszę przyznać, że w łóżku był niezły.
- Ty... Ty go zabiłaś, kurwo?
- Jego, Jeffa, Jane, Elskę, Smileya... Długo by wymieniać.
Dina zawarczała wściekle i chwyciła mocniej miecz. Z trudem się wyprostowała. Rana był bolesna i obficie krwawiła. Nie zamierzała się jednak poddać. Chciała zabić tę szmatę, choćby miała przypłacić to własnym życiem. Uniosła miecz i natarła na przeciwniczkę. Lily uskoczyła i wykonała obrót, po czym uderzyła kataną w kark Diny. Dziewczyna upadła na kolana. Próbowała wstać lecz bezskutecznie. Miecz wypadł jej z dłoni.
Lily wsunęła katanę do pochwy i podeszła do przeciwniczki. Stanęła za nią i chwyciła ją za włosy. Odchyliła jej głowę do tyłu. Sięgnęła do przypiętej do uda pochewki i wyjęła myśliwski nóż. Przyłożyła go do gardła Judge Angels i docisnęła. Szybkim ruchem poderżnęła gardło Diny. Z rany buchnęła obficie krew. Lily rzuciła ciało Diny na ziemię.
- Dino Angelo Clark, skazuję cię na śmierć.
**************
- Mała, słodka Dina - kobieta w pielęgniarskim uniformie trąciła stopą nieruchome ciało - Sądziłaś ludzi, aż sama zostałaś osądzona. Nigdy za tobą nie przepadałam, a jednak mi cię... Nie, jednak nie jest mi cię szkoda. Zabrałaś mi Bloody Paintera. Gdybyś się nie zjawiła byłby mój. Ale i tak znajdę tę sukę, która cię zabiła. I się zemszczę. Za naszego Helena.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top