13.

- PUPPETEER! - rozległ się kobiecy głos.

Oko Marionetkarza zapłonęło gniewem. Ktoś odnalazł jego schronienie i ośmielił się do niego włamać. Wyleciał ze swojej kryjówki i ruszył do holu. Skrzywił się na widok uzbrojonej kobiety. To była ta sama dziwka, która go okaleczyła. A podobno wyjechała z miasta. Zachary zapłaci mu kłamstwo. A może i za zdradę.

Lily wycelowała w Puppeteera z broni i strzeliła. Fakt, że mężczyzna lewitował, znacznie utrudniał jej precyzyjne trafienie. Puppet odbił w lewo, przez co pociski zmieszane z solą jedynie nieznacznie go drasnęły. Choć rana była powierzchowna, to i tak sprawiła mężczyźnie ból. Wściekły Marionetkarz wypuścił w jej stronę złote sznurki. Lily ledwo odskoczyła przed linami, które wbiły się w ziemię, wyrywając kilka klepek. Wyjęła zza paska srebrny sztylet i wymierzyła. Puppet znów zdołał się uchylić, a ostrze odbiło się od ściany z metalicznym brzękiem. W tym momencie do holu wbiegli Zach i Emra.

- Złapcie tę sukę! - rozkazał Puppet.

Emra chciała już wykonać rozkaz swojego mistrza, gdy Zachary niespodziewanie złapał ją za rękę. Kobieta spojrzała na niego niepewnie. Chłopak nieznacznie pokręcił głową.

- Nie, Emro. Nie mieszaj się. Mamy jedyną szansę, żeby się od niego uwolnić.

- Zach! Uważajcie! - krzyknęła Lily, rzucając granat - Zakryjcie oczy!

Oślepiające światło zalało wnętrze starego teatru. Puppeteer wrzasnął przeraźliwie i zasłonił oczy dłońmi. Był już ślepy na jedno oko, a teraz ledwo widział na drugie. Przerażona Emra skuliła się pod ścianą. Lily wykorzystała ten moment i po raz drugi strzeliła do Marionetkarza, tym razem trafiając go w brzuch. Rozległ się kolejny mrożący krew w żyłach krzyk mężczyzny. Sięgnął dłonią do rany. Zawarczał wściekle dostrzegając na palcach ślady złotej ektoplazmy. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie gniewu. Rozejrzał się, szukając przeciwniczki. Dostrzegł ją w końcu, choć widział jak przez mgłę. Dziwka wraz z Zacharym coś spalała. Skrzywił się na myśl, że mógł zabić tego gówniarza już dawno. Ale chłopak zapłaci mu za zdradę. Puppeteer szybko zbliżył się do swoich przeciwników. Zaatakował Lily swoimi sznurkami. Dziewczyna, skupiona na próbie zapalenia ziół, nie zauważyła niebezpieczeństwa.

- Lily, uważaj! - Zach rzucił się jej stronę, odpychając ją w bok i przyjmując na siebie cios.

Świat zatrzymał się w jednej chwili. Lily i Emra z mieszanką szoku i przerażenia patrzyły jak złote sznury przebijają serce, a chłopak osuwa się na ziemię. Panującą ciszę przerwał krzyk Emry i złowieszczy śmiech Puppeteera. Obie kobiety rzuciły się w kierunku umierającego chłopaka.

- Zachary! - wrzeszczała Emra, z oczu której płynęły strumienie łez - Nie rób mi tego!

- Emra, nie płacz. Nade mną nie warto - głos Zacha był ledwo słyszalny. Z ust sączyła mu się strużka krwi. - Lily, cieszę się, że cie poznałem. Musisz wie...

- Cichutko, nic nie mów. Oszczędzaj siły.

- Lily, wysłuchaj mnie. Chce ci powiedzieć, że cię kocham.

- Ja... Zach?

Lily spojrzała w szkliste oczy chłopaka. Sprawdziła tętno. Zach nie żył.

- Też cię kocham - Lily ostatni raz złożyła pocałunek na ustach Zachary'ego.

- Och, jakie to słodkie - zakpił Puppeteer, opadając obok nich na ziemie - Nie martw się, niedługo dołączysz do swojego kochasia.

Lily ujęła katanę, szykując się do zaatakowania Marionetkarza. Emra spojrzała wściekle na swojego szefa. W tym momencie przestała się bać. Jedyne czego teraz chciała, to zemsta za śmierć przybranego syna. Lily raz za razem nacierała na Marionetkarza. Emra rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć jej za broń. W końcu dostrzegła rzucony wcześniej przez Lily sztylet. Podbiegła do niego i mocno uchwyciła. Zobaczyła, że Puppet wyrwał Lily katanę i oplótł sznurki wokół jej szyi. Dziewczyna walczyła o oddech. Emra zaszła swojego mistrza od tyłu i wbiła mu ostrze w tętnicę szyjną. Mężczyzna wrzasnął i puścił Lily. Odwrócił się w stronę Emry i stanął twarzą w twarz z samym sobą. Tym sobą, którym był przed śmiercią i przemianą. Cofnął się przerażony. Po chwili patrzył na twarz Emry - tej, którą pokochał, a nie ożywionej lalki, która mu służyła. Emra wykorzystywała swoje zdolności do mimikry i przywoływała obrazy z przeszłości Puppeteera, niegdyś znanego jako Jonathan. Przed oczami mężczyzny pojawiały się wyobrażenia jego matki, ojca, rodzeństwa. Lily, która zdołała odzyskać oddech, wykorzystała to, że Emra odwróciła uwagę Puppeteera. Odzyskała swoją katanę i wymierzyła cios. Ostrze przecięło ciało Marionetkarza. Głowa mężczyzny potoczyła się po drewnianym parkiecie wprost pod nogi Emry, która odkopała ją z obrzydzeniem. Jego ciało upadło na ziemię z głuchym łoskotem.

- Podaj mi zapalniczkę - poprosiła Emra. Lily podała ją kobiecie bez słowa.

Emra podeszła do ciała swojego dawnego kochanka i podpaliła skraj jego płaszcza. Ogień po chwili ogarnął całe ciało Puppereera.

- Emro, uciekajmy!

- Nie, Lily. Ty uciekaj.

- Ale... Obiecałam Zacharemu, że będziesz mogła odejść.

- I odejdę. Na zawsze. Idź, ta buda zaraz się zawali.

Emra odwróciła się i podeszła do ciała Zacha. Uklękła obok i przytuliła do siebie zmarłego chłopaka. Lily spojrzała na nich i ruszyła do wyjścia.

- Lily! Dziękuję, że dałaś Zacharemu trochę szczęścia!

Lily obserwowała jak ogień pochłania budynek dawnego teatru. Słyszała pękające pod wpływem gorąca szyby i trzaskające w ogniu deski. Widziała jak zapadł się dach, grzebiąc Emrę, Zacha i Puppeta. Gdzieś w oddali rozległy się syreny straży pożarnej. Lily otarła łzy napływające do jej oczu. Rzuciła ostatnie spojrzenie na płonący budynek, po czym uciekła, znikając pośród budynków.

Pięć miesięcy później

Pomona, Kalifornia

Lily nalała sobie kolejną lampkę wina i rzuciła za siebie pustą butelkę. Pomimo tego, że opróżniła już trzecią butelkę, wciąż była trzeźwa.

- Obyś smażył się w piekle za swoje eksperymenty, Smiley - mruknęła - Nawet nie mogę się upić.

Od śmierci Zacha i Emry Lily nie miała ani siły, ani ochoty polować na pozostałych morderców. Śmierć Zacha mocno nią wstrząsnęła. Dopiero gdy zginął, uświadomiła sobie, że zaczęła coś do niego czuć. Od tamtej pory była przybita i apatyczna. Nie widziała sensu w dalszym prowadzeniu swojej misji. Bywały dni, kiedy żałowała, że nie jest w ciąży. Gdyby miała z Zacharym dziecko, to może ból byłby mniejszy. Niestety dzięki szalonemu doktorkowi było to niemożliwe.

Pieniądze, które zabrała z kryjówki Smileya powoli jej się kończyły. Wyrobienie fałszywych dokumentów sporo ją kosztowało. Ponad dwa lata podróżowania po Ameryce i zabijania past też pochłonęło sporą część gotówki. Do tego musiała gdzieś mieszkać i coś jeść. Nawet jeśli Smiley miał kupę kasy, którą zarobił na usługach medycznych dla wszelkiej maści gangsterów i mafiosów, to niestety nie chciała się ona magicznie pomnażać. Dlatego od kilku miesięcy mieszkała w taniej norze w Pomonie i łapała różne prace, w których nikt nie wymagał od niej jakichkolwiek dokumentów.

Lily ponuro wpatrywała się w zawartość kieliszka. Sama nie wiedziała po co pije, skoro i tak nie mogła odczuć żadnych skutków alkoholu. Od ponurych myśli oderwały ją stukania i skrobania. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Nie podobały jej się te dźwięki.

- Kekeke! - rozległo się gdzieś ponad jej głową - Kekeke!

Lily kątem oka dostrzegła jak pod sufitem poruszył się cień. Co prawda właściciel wspominał coś o pająkach i szczurach, ale raczej nic o tym, żeby były zmutowane.

- Kekeke! Chcesz zagrać? - rozległo się za jej plecami.

Lily odwróciła się nieśpiesznie i zlustrowała stojącego przed nią mężczyznę w czerni. Na twarzy miał dwubarwną maskę. Na jej czarnej połowie gościł szeroki uśmiech. Dziewczyna przewróciła oczami i chlusnęła na mężczyznę zawartością kieliszka.

- Podziękuję, nie jestem hazardzistką.

- Kekeke! Jesteś nudna. Ale wino to pijesz całkiem niezłe - obok uśmiechu, na masce mężczyzny pojawił się grymas gniewu. Mężczyzna rzucił się na Lily. Dziewczyna w tym samym czasie sięgnęła pod poduszkę i wyjęła stamtąd strzykawkę. Wbiła ją w ciało mężczyzny i nacisnęła tłok, wstrzykują mężczyźnie podejrzaną substancję. Kagekao w jednej chwili stracił czucie w całym ciele. Był jak sparaliżowany. Lily zrzuciła z siebie ciało mężczyzny i wyjęła zza cholewki buta sztylet.

- Pomyliłem się. Jednak nie jesteś nudna - pomimo paraliżu ciała wciąż mógł mówić.

Lily wbiła sztylet w krtań Kagekao, po czym wyszarpnęła go z rany. Mężczyzna zakrztusił się krwią.

- Pozdrów w piekle przyjaciół. Lily Bouviere wraca do gry. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top