11.

Lily podniosła wzrok znad książki i rozejrzała się po sali biblioteki. Miała dziwne przeczucia. Nie było tu zbyt wielu osób. Dwie bibliotekarki, jakiś staruszek przeglądający gazety, nastolatka z zapałem przepisująca coś na komputerze, zapewne pracująca nad jakimś referatem. Ci raczej nie stanowili dla niej zagrożenia. Jej uwagę zwrócił jednak młody chłopak z blizną na twarzy. Ten sam, który dziś rano zapukał do jej drzwi, rzekomo szukając znajomego, który miał tam mieszkać.Czyli jest śledzona. Lily nieznacznie wzruszyła ramionami i wróciła do czytania. Stos na biurku był dość pokaźny. A chłopakiem zajmie się później.

Zach coraz bardziej się nudził. Śledził dziewczynę od rana i nic o niej nie wiedział. Nie wyglądała na szczególnie groźną. Od kilku godzin siedziała w bibliotece i przeglądała książki dotyczące okultyzmu, magii i przesądów. Cóż, Zachary spodziewał się kogoś innego. Kogoś, kto pomoże mu raz na zawsze uwolnić się spod władzy Puppeteera. No nic, szef kazał ją śledzić, to będzie ją obserwować. Tylko niech ten stary wariat nie ma potem pretensji, że Zachary nie przyniósł mu żadnych przydatnych informacji.

Mijały godziny, a notes Lily zapełniał się kolejnymi notatkami. Dziewczyna westchnęła cicho. Tak wiele metod wypędzania demonów. Tylko która będzie odpowiednia, żeby pozbyć się Marionetkarza? Jej wzrok skierował się na chłopaka z blizną. Biedaczek przysnął w fotelu. Kiepski z niego szpieg. Lily schowała notatki i pozbierała książki, które następnie oddała przemiłej bibliotekarce. Od niej Lily dowiedziała się o działającym w mieście sklepie ezoterycznym, który dziewczyna miała zamiar jeszcze dziś odwiedzić.

Zachary mruknął coś i otworzył powieki. Sklął się w myślach za to, że zasnął. Jakby Puppeteer się dowiedział...Chłopak zatrząsł się na samą myśl. Spojrzał na biurko przy którym siedział obiekt jego obserwacji i z przerażeniem stwierdził, że dziewczyna zniknęła. Zerwał się na równe nogi, co zostało skomentowane cichymi syknięciami. Rozejrzał się i dostrzegł dziewczynę wychodzącą z biblioteki. Biegiem ruszył za nią, potrącając przy tym pracującą tu kobietę. Wybiegającemu z budynku chłopakowi towarzyszyły klątwy i wyzwiska ciskane przez stratowaną bibliotekarkę.

Lily kątem oka dostrzegła wybiegającego z budynku chłopaka. Teraz miała pewność, że jest śledzona. Dziewczyna postanowiła zmienić plany. Sklep ezoteryczny nie ucieknie. Priorytetem stało się wyeliminowanie zagrożenia.

Zachary był wściekły. Chodził za dziewczyną już kilka godzin i nic. Cholerna baba zrobiła sobie wycieczkę krajoznawczą czy co? Chłopak zorientował się, że dotarli do dzielnicy fabrycznej, pełnej magazynów i wąskich uliczek. Skręcił w jedną z nich w ślad za swoją ofiarą. Dziewczyna zniknęła. Zaklął ze złości. Wpatrywał się w mur zamykający zaułek i zastanawiał się, gdzie ta cholera zniknęła i w jaki sposób.

- Kim jesteś i z czyjego polecenia mnie śledzisz?

Zachary odwrócił się i zobaczył Lily mierzącą do niego z pistoletu. Kąciki ust drgnęły mu w kpiącym uśmiechu. Najwidoczniej pomylił się co do tej panienki.

- Zachary Gibson, pies łańcuchowy Puppeteera - ukłonił się teatralnie. - A ty?

- Niby nie wiesz kogo śledzisz? - prychnęła Lily - No dobrze, brnijmy w to dalej. Lily Bouviere.

- Piękne imię, tak jak i jego posiadaczka.

- A ty co? Próbujesz flirtować?

- Może...Opuść tę broń, mała - Zachary skrzywił się, gdy Lily wycelowała lufę w jego głowę - Chce ci coś zaproponować.

- Niby co takiego?

- Współpracę. Powiem ci, gdzie jest nasza kryjówka, a ty pomożesz mi zabić Puppeteera.

- Wasza? To ilu Puppeteer ma jeszcze pomocników?

- Oprócz mnie jest jeszcze Emra.

- Skąd mogę mieć pewność, że to nie jest podstęp?

- Nie masz żadnej pewności - Zachary wzruszył ramionami - To jak? Zgadzasz się?

- Tylko pamiętaj, że to nie znaczy, że ci ufam - Lily z uśmiechem uścisnęła Zachary'emu dłoń.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top