10.

Minęły dwa miesiące od śmierci Nicka Vanilla i Jasona The Toy Makera. Lily siedziała w wynajętym mieszkaniu i przeglądała swoje notatki. Choć tropiła Eyeless Jacka, ten ciągle jej umykał. Ale za to pozbyła się kilku innych. Dziewczyna sięgnęła po swój notatnik i wykreśliła z niej kolejne nazwisk. Zabiła czterech pomocników Skrolla - Piper, Cannibine, The Lost Boy oraz Creepy Friend zginęli z jej ręki.

Obecnie Lily przebywała na słonecznej Florydzie w miasteczku Yulee. Tym samym, w którym narodził się Puppeteer. Jak odkryła, demoniczny Marionetkarz powrócił po latach w rodzinne strony, aby tam siać terror. Plaga samobójstw przez powieszenie szerzyła się jak zaraza.

Jednak odkąd pojawiła się w mieście, miała wrażenie, że jest obserwowana. Zastanawiała się, czy może stać za tym Puppeteer. O tajemniczych śmierciach sławnych morderców było głośno, ale chyba nikt nie wiedział o jej udziale w tych sprawach. Chociaż kto wie. Marionetkarz należał do innego świata, był czymś w rodzaju ducha czy może demona. Może więc wiedział więcej niż zwykli śmiertelnicy. Lily westchnęła i podeszła do okna. Na dworze szarzało. Jeśli Puppeteer wciąż przebywa w mieście, to niedługo powinien wyjść na polowanie. Lily zastanawiała się, co ma robić. Od dwóch tygodni przebywała w mieście, a nie wpadła na żaden trop. Jej rozmyślania przerwał krzyk. Lily chwyciła w pospiechu katanę i wybiegła na korytarz. Krzyk rozległ się ponownie. Dziewczyna czym prędzej zbiegła piętro niżej. Drzwi do mieszkania jej sąsiadki były uchylone. Lily kojarzyła z widzenia mieszkającą tam dziewczynę. Jak pamiętała miała na imię Elizabeth. Cicha, spokojna, sprawiała wrażenie wycofanej. Nie szukała kontaktu z innymi. Z innymi mieszkańcami wymieniała tylko standardowe "dzień dobry".

Gdy wbiegła do środka, zobaczyła lewitującego nad Elisabeth mężczyznę. Z jego palców wysuwały się lśniące liny, które oplatały się wokół jej ciała. Twarz dziewczyny zaczęła sinieć, brakowało jej tchu. Puppeteer był tak zaaferowany swoją ofiarą, że nie zauważył towarzystwa. Lily chwyciła pewniej miecz. Podbiegła do Marionetkarza i przecięła jego sznurki. Mężczyzna wrzasnął i puścił Elisabeth. Dziewczyna upadła na podłogę i zaczęła z trudem łapać oddech.

- Uciekaj stąd, już! - krzyknęła Lily.

Elizabeth nie namyślała się długo i wybiegła na korytarz. Lily została sam na sam z Puppeteerem. Złote oczy mężczyzny zapłonęły gniewem. Nie lubił, gdy ktoś przerywał mu zabawę z ofiarą. Na dodatek ta kobieta zadała mu ból. Teraz przez kilka dni jego lewa ręka będzie bezużyteczna. Lily obserwowała Marionetkarza. Przez chwile dostrzegła grymas bólu na jego twarzy. Lewą rękę, u której przecięła sznurki, trzymał kurczowo przy ciele. Na podłodze dostrzegła plamę świecącego na złoto płynu. Mężczyzna warknął i wysunął swoje sznurki. Zaatakował. Lily uskoczyła w bok, a liny uderzyły w podłogę, wyrywając kawałek linoleum.

Kolejny ruch należał do Lily. Zamachnęła kataną, próbując zranić Puppeteera, ten jednak uniósł się wyżej. Na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech. Marionetkarz znów wystrzelił w jej stronę sznurki, chwytając jej katanę. Wyrwawszy broń z ręki dziewczyny, odrzucił ją w drugi kąt pomieszczenia. Ponowił atak i zdołał opleść sznurki wokół kostki kobiety. Szarpnął, przewracając Lily, która boleśnie uderzyła o podłogę. Puppet zaśmiał się, puszczając ją, tylko po to, żeby skierować swoje mordercze sznury w kierunku jej serca. Lily w ostatniej chwili przeturlała się na bok. Zerwała się, próbując dotrzeć do swojej broni. Puppeteer był dla niej trudnym przeciwnikiem, nawet ranny, był śmiertelnie niebezpieczny. Fakt, że potrafił lewitować nie ułatwiał sprawy. Nim dotarła do swojej katany, mężczyzna pojawił się tuż przednią. Nim zdążyła zrobić cokolwiek, Puppeteer zacisnął palce na jej szyi i uniósł w górę. Lily mogła spojrzeć w jego przepełnione nienawiścią oczy. Mężczyzna mocniej ścisnął jej gardło. Dziewczyna zaczęła walczyć o oddech i drapać rękaw jego płaszcza.

- Przez ciebie straciłem materiał na piękną marionetkę. I do tego mnie zraniłaś. Zapłacisz mi za to.

Puppeteer rzucił dziewczyną przez całą długość pomieszczenia. Mieszkanie Elizabeth, tak jak mieszkanie Lily, należało do tych niewielkich, przeznaczonych dla najuboższych. Pełniło jednocześnie rolę sypialni, salonu, kuchni i jadalni. Gdy Puppet odrzucił od siebie Lily, dziewczyna uderzyła w szafkę kuchenną, z której z łoskotem pospadały sprzęty oraz słoiki.

Siła uderzenia spowodowała, że Lily pociemniało w oczach. Czuła pulsujący ból w potylicy. Dziewczyna potrząsnęła głową aby ustabilizować ostrość widzenia. Marionetkarz, uśmiechając się krzywo, podleciał do niej. Miał zamiar zabić dziwkę, która śmiała mu przeszkodzić. Lily macała podłogę wokół siebie, szukając czegoś, co mogłyby posłużyć jej do obrony. Jej dłoń natrafiła na coś sypkiego. Nabrała proszek w dłoń i sypnęła nim mężczyźnie w oczy, mając nadzieję, że oślepi go choć na chwilę.

Zaskoczyło ją to, co stało się później. Puppeteer ryknął przeraźliwie, chwytając się za twarz. Gdy w końcu ją odsłonił, Lily mogła zobaczyć, że jego skóra jest mocno poparzona, a prawe oko nie świeci już złotym blaskiem. Było przygaszone, jakby zamglone. Czyżby Marionetkarz stracił wzrok w tym oku? Po policzku mężczyzny spłynęło kilka łez. Puppet jęcząc wyleciał przez okno. Lily zerwała się na nogi i o mało znowu nie upadła, gdy ugięły się pod nią nogi. Podeszła po okna, ale Puppeteer zdążył już zniknąć w mroku nocy. Dziewczyna dotknęła tyłu głowy, wyczuła potężnego guza. Obejrzała palce, zostały na nich ślady krwi. Czyli musiała rozciąć głowę, gdy Marionetkarz rzucił nią o meble. Dziewczyna pokręciła głową i zamknęła okno. Podeszła do potłuczonych naczyń i porozsypywanych produktów. Kucnęła i wzięła w palce odrobinę substancji, którą sypnęła w Puppeteera. Powąchała ją, a następnie odrobinę spróbowała. Sól, to była zwykła sól. Zmarszczyła brwi. Coś jej świtało, ale nie wiedziała co. Ból głowy nie ułatwiał jej kojarzenia faktów i przypominania sobie wyczytanych dawno temu informacji. Westchnęła i wstała. Opuściła mieszkanie i wróciła do siebie. Pod drzwiami jej lokum siedziała skulona Elizabeth. Gdy usłyszała kroki, uniosła głowę.

- C-co to było? - wyjąkała przerażona. - Boże, jesteś ranna!

- Wejdźmy do mnie, nie będziemy rozmawiać na schodach. - Lily wskazała jej drzwi.

Elizabeth skinęła głową. Już w środku zaczęła przeszukiwać szafki w poszukiwaniu bandaży. Po chwili zaczęła opatrywać Lily.

- Więc, czym lub kim był ten mężczyzna? Dlaczego chciał mnie zabić?

- Nazywają go Puppeteer. Jest potworem żerującym na ludziach, karmi się ich samotnością i smutkiem. Auć! - jęknęła, gdy Elizabeth dotknęła jej guza.

- Wybacz. A ty jesteś...

- Lily. Powiedzmy, że poluję na podobnych do niego. I dzięki za opatrunek, masz do tego smykałkę.

- Jestem pielęgniarką, to mój zawód.

- Nie lubię być wścibska- zaczęła Lily - ale bez powodu Puppeteer by cię nie zaatakował. Zresztą widziałam, że nie tryskasz radością. Skąd ten smutek?

- Dwa miesiące temu mój narzeczony i ja mieliśmy wypadek. - głos Elizabeth się załamał - Arthur zginął, a ja... straciłam wtedy dziecko.

- Przykro mi. Elizabeth, dam ci dobrą radę. Wyjedź stąd dla własnego bezpieczeństwa. Nie wiem, czy Puppeteer wróci czy nie, ale lepiej nie ryzykować.

- Ale gdzie?

- Gdziekolwiek, choćby i na drugi koniec świata. Zabierz tylko to, co najpotrzebniejsze. Jeśli potrzebujesz pieniędzy, to dostaniesz je ode mnie.

- Dziękuję, ale nie trzeba. Mam jeszcze parę groszy. Na bilet starczy, a potem coś wymyślę.

- Jak uważasz. Tylko zrób to jak najszybciej. - Lily wstała - Najlepiej z samego rana. Albo jeszcze dziś.

- Ty się gdzieś wybierasz? Możesz mieć wstrząśnienie mózgu. Najlepiej gdybyś pojechała do szpitala na prześwietlenie.

- Nic mi nie będzie. A teraz idę się rozejrzeć i poszukać śladów.

Lily opuściła mieszkanie, zostawiając Elizabeth samą. Nie znalazła jednak nic. Gdy wróciła do siebie Elizabeth już nie było. Na stole znalazła tylko kartkę z pożegnaniem. Czyli dziewczyna posłuchała jej rady. Lily musiała teraz znaleźć kryjówkę Puppeteera. Ale najpierw będzie musiała odwiedzić miejscową bibliotekę i poszukać informacji. Była pewna, że kiedyś, dawno temu, czytała coś na temat zastosowania soli w rytuałach magicznych i jej właściwościach.

Kryjówka Puppeteera; tej samej nocy

Marionetkarz z trudem dotarł do swojej kryjówki w starym, opuszczonym teatrze. Poparzona twarz paliła go żywym ogniem. Na jedno oko w ogóle nie widział. Na dodatek odczuwał ból w lewej ręce, choć nie miała prawa go boleć. Przecież od wielu lat była drewniana, jak u marionetki. Jakby tego było mało, musiał iść piechotą, jak zwykły śmiertelnik. Osłabiony nie mógł latać.

-Zachary! Emra! - zawołał wchodząc do swojej kryjówki.

- Jestem, pa.....Aaaa! Panie, co ci się stało? - krzyknęła przerażona Emra, podbiegając do swojego mistrza.

- Nie gap się tak idiotko tylko mi pomóż. Znajdź jakieś opatrunki. Zach! Do mnie!

Zachary niechętnie spełnił rozkaz swojego szefa. Nienawidził go z całego serca. Wiele razy próbował uciec, ale ten skurwiel zawsze go odnajdywał i boleśnie karał. Z trudem powstrzymywał się od uśmiechu na widok okaleczonej twarzy Puppeteera.

- Tak, panie?

- Zach, jutro będziesz śledził jedną dziewczynę. Mieszka na Buffalo Street 1306, mieszkanie 8. Jeśli będziesz miał taką możliwość, to masz ją zabić.

-Dobrze, panie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top