Czas Zacząć Polowanie... Rozdział 3

–Magia czasu: dwa tygodnie później–

Z błogiego snu obudził mnie budzik. Zaspana otworzyłam leniwie oczy, zerknęłam na zegarek sprawdzając która godzina o dostałam zawału. Jest za pięć ósma!? Spóźnię się do pracy! Szef mnie wyleje! Zostanę bezrobotna! Nie! Szybko poznałam do łazienki, umyłam się i ubrałam jakiekolwiek ciuchy. Wystrzeliłam z domu jak torpeda próbując zdarzyć do pracy. Wbiegłam zasapana do restauracji gdzie przywitał mnie surowe spojrzenie szefa. Mam przechlapane. 

-Spóźniłaś się! - oznajmia wściekły szef. Jakbym tego nie wiedziała. 

-Wiem. Ja prze przepraszam to się więcej nie powtórzy - obiecuję. Ech... Do czego to doszło? Muszę się płaszczyć przed kimś takim jak on. Ale to żenujące. 

-Mówisz tak prawie codziennie, a i tak się spóźniasz. Co się stało tym razem? - pyta zirytowany. Co się stało? Wczoraj musiałam walczyć z pionkami Hydry prawie całą noc! A on się mnie pyta "Co się stało?"! 

-Budzik mnie nie obudził - serio? Tylko na tyle cię stać? 

-Budzik cię nie obudził? Bardzo mi przykro Susan, ale jesteś zwolniona - zwolniona? Na darmo się prawie wywaliłam biegnąc tutaj by się nie spóźnić? 

-Nie. To mnie jest przykro, że jest Pan tylko i wyłącznie egoistycznym idiotą. - mówię wprowadzona z równowagi. Może i spóźniłam się parę razy ale haruje dla niego jak wół przez 2 lata! 

-O ty nic nie warta... 

-Jeśli ktoś tu jest nic nie warty to ta osoba jest Pan - przerywa mu i wychodzę z uniesioną głową. Pięknie. No ale co teraz? Jestem bez pracy. A może uda mi się przekonać Fury'ego o podwyżkę? Chwila... Przecież on mi nie płaci. A może dostanę jakąś nagrodę za uratowanie świata? Parę razy. Musi mi pomóc bo inaczej skończę na ulicy. Dobra teraz nie będę się tym przejmować. Hmm... Co by tu porobić? Może pójdę do siłowni? Tak to świetny pomysł. Zaniedbałam się przez te 2 lata robienia za kelnerkę. Dobrze, że Hydra przysyła mi swoich agencików do bicia. Ach. Nawet kiedy dla nich nie pracuje to j tak o mnie dbają. Zaczęłam się śmiać z własnych myśli. Wróciłam do domu. W kawalerce szybko przebrałam się w mój strój do ćwiczenia (zdjęcie na dole) Narzuciłam na siebie sportową bluzę, założyłam adidasy i ruszyłam w kierunku siłowni. 


——Magia czasu ——

No tego było mi trzeba. Ostry trening. Najpierw rozciąganie, potem podnoszenie ciężarów, bieganie na bieżni i w końcu boks. Wow. Trzy godziny treningu. Szczerze? Nie jestem zmęczona. Mój organizm potrzebował wysiłku. Po ćwiczeniu samoobrony usiadłam na ławce i napisami się wody. Usłyszałam dzwonek od telefonu. To Fury. Odebrałam. 

-Co jest? 

~Łowczyni szykuj się. Jest nowa misja 

-O co chodzi? 

~Musisz pomóc Spider-Manowi w walce z Venomem. Za chwilę dostaniesz współrzędne. 

-Ok - rozłączyłam się. Czas pomóc pajączkowi. Pobiegła do domu i przebrałam się w mój struj na misję. Gotowa wyszłam z domu, wdrapałam się na najbliższy budynek i zaczęłam skakać po dachach. Kocham to robić. Czuję się wtedy wolna. Po zaledwie 6 minutach byłam na miejscu. Jedyne co zobaczyłam to totalna demolka. Venom rzucał w Spider-Mana samochodami, kawałkami ścian i niekiedy nawet drzwiami w jakiejś opuszczonej fabryce niedaleko starej kryjówki Lokiego. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie tych jego cudownie szmaragdowych oczu i nieziemsko intensywnego zapachu mięty. 

-Ej Venom to nie jest fajne z twojej strony - mówi pajęczak kiedy prawie obrywa kawałkiem ściany. Tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. 

-Może pomóc? - pytam, a pająk ładuje obok mnie. Myślałam że będzie wyższy. A ty się okazuje że jest nastolatkiem. Znaczy chyba jest bo pewności nie mam. 

-Proszę o wsparcie Fury'ego od połowy walki z nim i nie obraz się, ale nie tego się spodziewałam - mówi i patrzy na mnie uważnie 

-Masz jakieś moce telepatii, zamrażania, może potrafisz czarować? - ciągnie, a Venom w tym samym czasie chciał go zaatakować, ale ja szybko przecięłam szpony i jego mackowate ręce uniemożliwiając mu to. 

-Nic z tych rzeczy - mówię i atakuje Venom szponami 

-WOW! - komentuje Spider -Man i do mnie dołącza. Pajęczak chciał go zaplątać w siec ale on ją... Wchłonął? Tego diety mod spodziewałam. Przecięłam jego brzuch szponami. Niestety każde moje nacięcie się zrastało. Nie miał nawet ryski. Trze wymyślić coś innego. Myśl. Myśl. Wiem! Przecież to banalne. 

-Pająku! Wejdź do chłodni! Jest tam! - wskazuję spore pomieszczenie 

-Ale po co!? I czemu ja!? - pyta robiąc uniki i przeróżne akrobacje przed lecącymi kawałkami ścian 

-Bo jesteś jedyną osobą z nas za którą pójdzie! - odpowiadam 

-Mam być przynętą!? - pyta oburzony 

-Dokładnie! - potwierdzam i ustawiam się obok pokrętła dzięki któremu ustawia się temperaturę 

-Hej Venom! Złap mnie jeśli po trafisz! - krzyczy pajęczak i biegnie do chłodni  a Venom depcze mu po piętach. Jacie miałam rację. Pająk jest nastolatkiem. Nie dość że tak wygląda to jeszcze tak się zachowuje. 

-Dobra i co teraz? - pyta Spider-Man w środku chłodni unikając ciosów symbiontu. Wyciągam że składzika line i rzucam jeden koniec pająkowi, a on ją łapie. Ciągnę za Line tym samym wyciągając go z chłodni i zamykam drzwi zanim Venom spróbuję uciec. 

-Co ty kombinujesz? - pyta Spider-Man 

-Zobaczysz - mówię i kręcę pokrętłem ustawiając temperaturę na najniższa jaka się da. Oczekuję chwilę i otwieram drzwi. Naszym oczom ukazuje się zamrożony Venom. 

-WOW! Jak na to wpadłaś? - pyta pajęczak, a ja w odpowiedzi tylko wzruszam ramionami. 

-Powiadomię Fury'ego o udanych łowach. - oznajmiam wysyłając wiadomość dyrektorowi. 

-Łowy? - pyta zdezorientowany 

-Łowy, polowania, misja. Co za różnica jak to nazwiesz? 

-No niby tak. Zaraz. A kim ty w ogóle jesteś? Bo przez tą całą akcję nie przedstawiła się. - mówi pajączek. 

-Jestem Łowczyni - odpowiadam 

-Nie. Chodzi mi bardziej o imię. - wyjaśnia 

-Ty pierwszy - uśmiecham się cynicznie 

-Eee... No wiesz... - łapie się zakłopotany za kark, a ja nie mogę powstrzymać śmiechu. Zaraz potem przylatuje samolot T.A.R.C.Z.Y Agenci przenoszą na pokład zamrożonego Venoma. Po chwili podchodzi do nas Fury. 

-Dobra robota - pochwała nas ciemnoskóry 

-Dzięki - mówi pajęczak 

-Nie mówiłem do ciebie - oznajmia, a Spider-Man wygląda na urażonego 

-W zasadzie to też zasługa Spider-Mana. Gdyby nie on nie dali byśmy rady - oznajmiam. Pająk otwiera szeroko oczy ze zdumienia. 

-No pająku. Zostałeś pochwalony przez jednego z najlepszych i najbardziej doświadczonych agentów T.A.R.C.Z.Y. Gratuluję. - mówi po czym odwraca wzrok na mnie - Łowczyni masz przyjść za pół godziny do Avengers Tower. Zrozumiano? 

-Oczywiście - zapewniam, a Fury odchodzi 

-Zanie mówiłem - wypala Spider-Man 

-Niby czemu? 

-Bo przecież ty go pokonałaś. Ja byłem tylko przynętom 

-A czy to ważne? - pytam kpiąco 

-Trochę 

-Wmawiaj to sobie - podchodzę do niego - Masz prawdziwy talent, nie zmarnuj go - mówię poważnie, a potem uśmiecham się

-Spotkamy się kiedy znów będziesz potrzebował pomocy - mówię na odchodzę i wracam do domu. Mam pół godziny przerwy. Hmm... Ciekawe co tym razem Fury chce ode mnie... 

Ech... Dlaczego te pół godziny relaksu musiały minąć tak szybko? No nic koniec użalania się nad sobą. Dumnym krokiem weszłam do Avengers Tower i po chwili byłam już w windzie, która jechała na 70 piętro. Mam dobrą pamięć, więc wiem gdzie ostatnio byli wszyscy. Winda otworzyła się z cichym "pip" i co widzę? Avengers i Fury'ego. Niby nic dziwnego, ale czemu jest z nimi Loki? Nie powinien być w klatce? Wchodzę do środka czując ns sobie spojrzenie wszystkich tu obecnych, a najbardziej szmaragdowy wzrok Lokiego. 

-Spóźni... 

-Tak wiem. Spóźniłam się. - przerywam dyrektorowi wpieniona. Czy wszyscy msza mi to powtarzać? Najpierw były szef, a teraz Fury. Och litości! 

-Zły humorek? - pyta Stark 

-Siedź cicho i nie uprzykrzaj mi więcej tego i tak okropna go dnia swoim głosem -mówię do blaszaka. Loki na moje słowa się śmieje. Już nie daje rady ukryć złego nastroju z powodu wylania z pracy. Jak ja dobie teraz poradzę? 

-Coś się stało? - pyta Natasha 

-Nie. Wszystko jest wspaniale - odpowiadam. Bo przecież nic się takiego nie stało, zostałam bez pracy i jutro będę musiała się wynieść z domu bo nie będę miała czym zapłacić za wynajem. Jest pięknie! Cudownie! 

-Jesteś pewna? - dopytuje zapewne wyczuwając sarkazm z mej wypowiedzi 

-Tak. Fury o co chodzi? - pytam czarnoskórego sprytnie zmieniając temat 

-Cela, w której do tej opory siedział Loki jest zajęta - wyjaśnia 

-Zaraz, zaraz. Jak to zajęta? Przez kogo? - pyta Steve 

-Przez Venoma. - wszyscy patrzą na mnie - Mam rację? - pytam Fury'ego. 

-Tak. - potwierdza i kontynuuje -Problem polega na tym, że nie mamy gdzie umieścić jego - wskazuję na zielonookiego 

-To co mamy go wypuścić wolno? - pyta blaszak. Jakoś coraz trudniej mi uwierzyć że Iron Man myśli. 

-Nie mogłeś wymyślić bardziej idiotycznego pytania Stark - mówię uśmiechając się kpiąco 

-Nadal nie wiem po co mnie wezwałeś Fury - przyznaje 

-Thor chce żeby Loki mógł chodzić po wieży...

-Że co?! - przerywa Fury'emu Stark 

-Jeleń miałby chodzić jakby nigdy nic po moim powtarzam MOIM wieżowcu?! - pyta oburzony blaszak. Oj aż mi się go żal zrobiło... Żartuję! 

-Jeśli będzie przez cały czas w celi to nie zmieni się na dobrego, a chciałbym wam przypomnieć przyjaciele, że Loki jest bogiem i żyje już i tak znacznie dłużej od was, a będzie żył jeszcze dłużej. - podejmuje próbę uspokojenia Starka Gromowładny 

-Tak Thor. Doskonale wiemy, że wszyscy tu obecni oprócz ciebie i Jelonka są śmiertelni - mówi nadal wkurzony Iron Man.

-Ja nie - oznajmiam od niechcenia, a wzrok wszystkich ponownie zatrzymuje się na mnie. 

-I właśnie dlatego kazałem co tu przyjść - mówi dyrektor T.A.R.C.Z.Y, a wszyscy patrzą na mnie zszokowani. No prawie wszyscy, Loki wydaje się nie przejmować tą całą sytuacją

-Czyli że jesteś nieśmiertelna? - upewnia się Thor. 

-Tak. - odpowiadam 

-Ale jak? - dopytuje. Ech... Jakby nie było ciekawszego tematu. 

-Długa historia. Zanudził byś się. - próbuje go zniechęcić bo nie mam najmniejszej ochoty im się zwierzać. Nie jestem dzieckiem. Nie potrzebuje współczucia. 

-Dobra. Mam rozumieć, że wezwałeś mnie tutaj ze względu na moją nieśmiertelność i tego, że nie wiecie co zrobić z Lokim? - zadaje pytanie retoryczne Fury'emu - Czego ode mnie oczekujesz? - pytam zaciekawiona 

-Ktoś musi go pilnować... 

——————
Uwaga Uwaga!

Wyjeżdżam na wakacje i nie będzie mnie przez tydzień więc nie dodam kolejnej części. Dziękuję za uwagę! Pozdrawiam!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top