Rozdział 22
Zatrzymali się nad brzegiem zatoki.
Will ze zdziwieniem zauważył kilka zwiadowczych koników.
- Poprosiłem ich, by przypilnowali Skandian, póki nie przyjedziemy. - Szepnął do niego Duncan, widząc konsternację młodzieńca.
Gdy zsiedli z koni, natychmiast pojawiło się obok trzech Zwiadowców. Skłonili się przed królem, po czym dwójka starszych skinęła głową do Daniela, który odpowiedział im tym samym.
- Gilanie, pamiętasz, jak opowiadałem ci o człowieku, który uratował mnie przed wargalami podczas jednej wojny z wargalami? - Spytał, a młodzieniec skinął głową. - To właśnie on. - Dodał, a Gilan rozchylił usta.
- A-ale mówiłeś, że nie przeżył. - Dodał cicho, lekko wyższym głosem.
- Jak widzisz, żyje i ma się świetnie. - Wtrącił Daniel z uśmiechem.
- To mój syn, Will i przy okazji mój pomocnik w innych lennach. - Objął ramieniem chłopaka, który wyciągnął dłoń do Gilana. Drugi odwzajemnił gest.
Podszedł do nich barczysty mężczyzna. Nie było wątpliwości, Skandianin.
- Witam. - Zaczął, na co zgromadzeni odwrócili się. - Wy jesteście tymi Łowcami, o których tyle się nasłuchałem? - Spytał z lekką nutą zaciekawienia w głosie.
- Tak, to my. Jestem Daniel, a to mój syn Will. - Przedstawił starszy Łowca.
- Jestem Erak, oberjarl Skandii. - Odparł Skandianin. Reszta skinęła głowami w geście powitania. - Możemy już ruszać? - Spytał. - Zależy mi na jak najszybszym wyzbyciu się Temudżeinów z mojego kraju. - Dodał.
W tym czasie Halt podszedł do Daniela i wyciągnął do niego dłoń. Łowca zamrugał, ale uścisnął dłoń Zwiadowcy, a wtedy ten przyciągnął do go uścisku i lekko poklepał po plecach.
- Jeszcze raz dziękuję za wtedy. - Mruknął. - Powodzenia. - Dodał i lekko się odsunął.
- Nie ma za co i dziękuję. - Odparł cicho Łowca.
- Wyruszajmy już. - Ponaglił Erak.
- Chwila. - Warknął Will. Oberjarl spojrzał na niego i uniósł brew. Duncan z kolei poczuł, jak jego serce przyśpiesza. Przecież właśnie mieli zakończyć wojny między Araluenem, a Skandią, a teraz wszystko wisi na włosku. Przez swój strach nawet nie zauważył, że chłopak odszedł od nich i stanął pod pobliskim drzewem.
Will stał przez chwilę, po czym jednym, płynnym ruchem uniósł nogę i z pół obrotu kopnął w drzewo. Posypały się liście, lecz po chwili mężczyźni stojący nieco dalej usłyszeli też... Krzyk?
Mężczyzna spadł z drzewa na plecy, gdzie Will skoczył na niego. Ciemny materiał jego peleryny zakrył tajemniczego faceta.
Zgromadzeni patrzyli na to w niemałym szoku, bo wyglądało to po prostu tak, jakby Will zjadał przeciwnika.
Po chwili chłopak stanął i popchnął mężczyznę, który wylądował na kolanach przed królem.
Will podszedł do nich z rękami założonymi na piersi.
Erak otaksował go wzrokiem, po czym to samo zrobił z klęczącym mężczyzną. Jeszcze raz zerknął na chłopaka i zagwizdał z aprobatą. ,,Jeśli Duncan ma zamiar raczyć mnie takimi wojownikami, to przeczuwam sojusz.", pomyślał.
Duncan, Cassandra i Zwiadowcy patrzyli na Willa z całkiem niemałym podziwem i szokiem. Halt patrzył na niego z lśniącymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Był ciekaw, czy młodszy umiał to już wcześniej, czy może jednak nauczył go tego jego ojciec.
Will zapytał się o coś mężczyznę. Dziwne było to, że mówił w innym języku. Podczas, gdy wszyscy zebrani patrzyli po sobie w niemałym szoku, Daniel stał z założonymi rękami i z dumnym uśmiechem patrzył na swojego syna.
Facet odpowiedział coś, na co chłopak odwrócił się w stronę króla.
- Mówi, że nic nam nie powie. - Prychnął z pogardą. Daniel odwrócił głowę w jedną, a potem drugą stronę, po czym rozgrzał barki.
- Jeszcze zobaczymy... - Mruknął z drapieżnym uśmiechem.
Erak uniósł brew. Podobała mu się wizja takich wojowników u niego w kraju.
Więzień zerknął na starszego Łowcę, a w jego oczach zalśnił strach. Zaczął coś szybko mówiąc, stale się jąkając. Will zmarszczył brwi i odpowiedział coś. Mężczyzna odetchnął drżąco i powiedział coś, na co Will aż pobladł, a Daniel wyglądał, jakby zrobiło mu się słabo i miał się zaraz przewrócić.
- Co się stało? - Spytał Erak. Jeśli tacy wojownicy byli wystraszeni, to wiadomość musiała być podobnej rangi co katastrofa naturalna. Sam zaczął się niepokoić.
- Panie, ten mężczyzna mówi, że Temudżeini po podboju Skandii chcą ruszyć na Araluen. - Rzucił Will. W jego głosie pobrzmiewała lekka panika.
- Żartujesz? - Szepnął król, a młodszy Łowca pokręcił głową. - Zabiorę go do zamku i przesłucham.
- Królu Duncanie, czy pozwolisz, że najpierw ja przesłucham zakładnika? - Wtrącił uprzejmie Erka. - Zależy mi na kilku informacjach, które muszę wyciągnąć, dla dobra Skandii. - Wyjaśnił.
- Oczywiście. - Duncan skinął głową. - Nasi Łowcy popilnują więźnia, gdy będziesz go przesłuchiwał. - Zaproponował.
- Naturalnie. - Zgodził się uradowany Skandianin. Bardzo cieszyła go wizja towarzystwa tak dobrych wojowników. Mimo tego, że mieszkańcy jego kraju uchodzili za nieustraszonych, Łowcy skutecznie chronili jego plecy przed paskudnym, zimnym dreszczykiem.
- Myślisz, że dadzą sobie radę? - Spytała cicho Cassandra, gdy Will, Daniel i Erak oddalili się z mężczyzną.
- Oczywiście, że dadzą. - Duncan uśmiechnął się do swojej córki. Łowcy na pewno dadzą sobie radę.
- Mogę tłumaczyć, Oberjarlu. - Wtrącił Will, przeczuwając, o czym myśli jego towarzysz.
- Tak? Cudownie. Dziękuję. - Mruknął, zastanawiając się jak sformułować pytania, które musiał mu zadać.
Daniel i Will posadzili mężczyznę na ściętym konarze drzewa i usiedli po jego bokach.
- Dlaczego nas szpiegowałeś? - Spytał Erak i zerknął na Willa, który powtórzył pytanie, w zrozumiałym dla szpiega języku.
Po chwili uzyskali odpowiedź, na co Skandianin znów przeniósł wzrok na Willa.
- Miał takie zlecenie od swojego szefa. - Mruknął młodszy Łowca.
- Dlaczego Araluen i Skandia? - Padło kolejne pytanie.
- Są to największe mocarstwa w okolicy. Po ich podbiciu prawie nic nie będzie w stanie odeprzeć atak Temudżeinów. - Wtrącił Daniel, wstając i krzyżując ramiona na piersi. Dla niego było to proste. I on, i Will mieli taktyczne umysły. W ułamku sekundy potrafili przekalkulować, co należy zrobić, a co za tym idzie wniosek, jaki wysnuł Daniel był dla nich wręcz zbyt oczywisty. Jednak, z racji tego, że Erak miał prosty umysł wojownika, zajęłoby mu dużo dłużej dojście do takiej myśli.
- Ile liczą wasze siły? - To pytanie było w zasadzie kluczowe. Gdy padła odpowiedź, Will i Daniel aż pobledli. Erak przełknął ślinę czekając na werdykt. Dłonie pociły mu się niemiłosiernie, gdyż od tej właśnie informacji zależały losy tysięcy, jak nie milionów ludzi.
- No mówże, co powiedział? - Ponaglił go, gdyż nie mógł już wytrzymać.
- Sto tysięcy ludzi. - Padła odpowiedź.
***
Ajj, robi się ciekawie.
Pozdrawiam moją Wattpadową ekipę (wybrane osoby wiedzą, o kogo chodzi ;) ) oraz moich wspaniałych czytelników.
Przy okazji króciutkie ogłoszenie:
Zaczęłam pracę nad komiksem o kotach i moje pytanie brzmi: czy chcielibyście, żebym publikowała go też tutaj (na Wattpadzie)? Komiks jest po angielsku, ale do rozdziałów dorzucę tłumaczenie.
Nazywa się ,,Into the Unknown" (,,W nieznane") i opowiada o kocie, który zapragnął innego życia, niż wiódł do tej pory.
Napiszcie swoje opinie.
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top