Rozdział 13
Gdy tylko Will otworzył oczy, poczuł ciepłe promienie słońca, które jakimś cudem ominęły wszystkie przeszkody i wpadły mu prosto do oczu.
Chłopak usiadł i zamrugał, widząc czarne plamki przysłaniające mu pole widzenia, po czym ziewnął i przeciągnął się.
Nazbierał trochę drewna, po czym ułożył z niego niewielki stosik i rozpalił ogień.
Postawił wodę na kolejne porcje kawy i wyciągnął kolejne podpłomyki oraz porcję mięsa. ,,Trzeba będzie coś złapać.", pomyślał.
Coś nagle przytuliło go od tyłu, a on pisnął, przerażony i usłyszał śmiech za sobą.
- Tato! - Powiedział głosem pełnym pretensji. - Zawału przez ciebie dostanę! - Dodał i popatrzył na Daniela, który zachichotał.
- Och, nie przesadzaj już. - Daniel poczochrał włosy syna.
- Co ty masz do moich włosów?! - Fuknął Will głosem pełnym pretensji.
- No nic. - Powiedział Daniel, jakby nigdy nic. Will westchnął i podał ojcu śniadanie, samemu siadając na miękkiej trawie i wgryzając się w mięso.
Po zjedzonym posiłku posprzątali po sobie, przysypując ognisko mokrymi liśćmi.
Dosiedli koni i ruszyli w dalszą drogę.
- Tato? - Spytał nagle Will, przerywając ciszę panującą od dawna.
- Tak? - Zapytał Daniel, kątem oka patrząc na syna.
- Mógłbyś opowiedzieć mi o mamie? - Spytał cichutko, a Daniel zdał sobie sprawę, że odkąd się odnaleźli, nigdy, przenigdy, nie rozmawiali o jego matce. Zmieniło się to jednak ostatnio, gdy mężczyzna zauważył podobieństwo syna do swojej umiłowanej żony.
Daniel westchnął cicho, chcąc wszystko sobie przypomnieć. Spuścił lekko głowę, a Will pożałował, że zapytał ojca o tak przykry dla nich obu temat.
- Gdy byłem w twoim wieku, uwielbiałem samotnie wędrować po górach i lasach, jak najdalej od ludzi. - Uśmiechnął się lekko, co Will odwzajemnił. - Któregoś dnia, gdy znowu przechodziłem między drzewami, usłyszałem krzyk. Poszedłem tam i ujrzałem młodą dziewczynę, która siedziała pod drzewem, a przed nią stał jakiś ogromny mężczyzna. Nie będę się teraz nad tym rozwodził ale udało mi się go odegnać i odprowadzić dziewczynę do domu. Od słowa do słowa zaprzyjaźniliśmy się, po czym okazało się, że nasi rodzice również bardzo się polubili. A dalsza historia jest w zasadzie klasycznym romansem, więc nie będę cię nią zanudzał. - Machnął ręką i zaśmiał się, co Will odwzajemnił.
- Kim był ten mężczyzna? - Zapytał chłopak.
- Prawdopodobnie jakimś złodziejem. - Daniel wzruszył ramionami i uśmiechnął się do syna, co Will naturalnie odwzajemnił.
- Cieszę się, że tam byłeś. - Powiedział prosto z mostu.
Nagle usłyszeli piski nad sobą i obaj uśmiechnęli się, widząc jak Smoke, i Niko latają na ich głowami, i popiskują, zadowoleni.
- Cieszą się słońcem. - Mruknął Daniel, a Will pokiwał głową, niemo się z nim zgadzając.
- Tak, jak i my. - Zaśmiał się, a jego ojciec mu zawtórował.
- Po każdym ciepłym dniu przychodzi zimna noc. - Westchnął cytując matkę Willa, na co chłopak uśmiechnął się lekko do siebie.
- Naprawdę mocno ją kochasz. - Mruknął cicho chłopak.
- Ciebie też. - Wtrącił mężczyzna czując, jak Niko siada mu na ramieniu. - Co, zmęczyłeś się? - Spytał ptaka. Ten przekręcił śmiesznie głowę, wywołując tym samym śmiech u swojego przyjaciela jak i właściciela.
Smoke usiadł na ramieniu Willa i zajął się czyszczeniem swoich piór.
- Czyścioch z ciebie. - Mruknął chłopak, kątem oka patrząc na swojego towarzysza. Ten tylko pisnął cicho.
- Za ile dotrzemy do Araluenu? - Spytał cicho Will.
- Za jakieś 2 dni. - Westchnął jego ojciec. Ich konie były naprawdę szybkie, więc nie tłukli się po drodze.
- Boże... - Jęknął Will.
- Pociesz się, że zawsze to lepsze, niż wędrować pieszo. - Zaśmiał się Daniel, na co jego młodsza kopia uśmiechnęła się lekko i popatrzyła na mężczyznę.
- No w sumie... - Mruknął chłopak.
- No w sumie, to mam rację. - Dokończył Daniel.
- No tak, to też. - Zgodził się Will, poważnie, po czym i tak zaczął się śmiać.
- Uwielbiam tak z tobą wędrować, wiesz? - Zapytał, na co Will pokiwał głową jak szalony, zaraz potem wybuchając śmiechem.
- N-nie u-umie-m za-chować przy-y t-tobie-e po-powagi. - Wydusił przez łzy.
- Dlaczego płaczesz? - Spytał zmartwiony. - Coś się stało? - Zapytał zupełnie poważnie, na co Will roześmiał się jeszcze bardziej.
- J-ja... - Wydusił Will i znowu się roześmiał.
- Tak, ty. - Odpowiedział mu Daniel, na co biedny chłopak znowu zaczął się śmiać. Jego ojciec uwielbiał tak się z nim przekomarzać i żartować. Przy okazji, stwarzało to całkiem ładną przykrywkę. Potencjalny złodziej myślał, że mężczyźni są nieuważni i rozproszeni, podczas, gdy nie dość, że Niko i Smoke cały czas im towarzyszyli, sam Will i Daniel również czuwali. Śmiech chłopaka był całkowicie szczery, co tylko potęgowało luźną i nienapiętą niczym atmosferę beztroski i radości.
Przyjemne, popołudniowe słońce zaświeciło im w oczy, gdy wyjechali na kolejny z rzędu, pagórek.
- Patrz. - Szepnął Will, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Oto przed nimi, na wzgórzach, pasło się stado koni.
- Myślałem, że już je wyłapano. - Mruknął Daniel.
- Do kogo należą? - Zapytał Will ciekawie.
- Do nikogo. - Powiedział Daniel.
- Co? - Spytał jego syn, zdziwiony. - Ale jak to? - Dopytał.
- Słuchaj, opowiem ci wszystko wieczorem, dobrze? - Poprosił ojciec chłopaka, a sam Will pokiwał głową, niemo zgadzając się na ten pomysł, który, nie oszukujmy się, do gustu mu nie przypadł.
Chłopak od dzieciaka uwielbiał różne historie i bajki, których opiekunki mu nie szczędziły, bez przerwy podsycając jego wyobraźnię.
- Popatrz! - Szepnął po raz kolejny. Daniel spojrzał za jego wzrokiem i ujrzał, jak jeden koń leży na boku, a reszta pasie się lub odpoczywa, obok niego. - Jest ranny? - Spytał chłopak.
- Nie wiem. - Daniel zmarszczył brwi.
Po chwili wszystko stało się jasne, gdy koń zadrżał, po czym uniósł łeb.
- Co się dzieje? - Zapytał Will, gdy nagle ujrzał, jak mały, koński łepek niepewnie wysuwa się z trawy i patrzy w oczy koniu, który okazał się być klaczą. - Awww... - Mruknął Will, widząc jak maluch podnosi się niepewnie i stoi na szeroko rozstawionych nóżkach. - Ale słodziak. - Dodał, na co Daniel zaśmiał się cicho.
Mały konik nadal stał na rozstawionych nogach, lekko się trzęsąc. Klacz wstała i otrzepała się, po czym, gdy polizała swoje młode po boku, to znów się przewróciło, a Daniel uśmiechnął się, słysząc w tle cichy śmiech swojego syna.
***
Taki uroczy fluff ^^
Wiecie, co jest najgorsze?
Że nie mogę napisać #DanielNaOjca (jak w przypadku Willa w ,,Niezwyciężonych" - zapraszam do przeczytania ^^), bo Daniel jest już ojcem :<
Ale za to jakim fajnym! :D
Czy tylko ja uważam, że ich duet jest uroczy? :>
Do przeczytania,
- HareHeart.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top