Rozdział 23. "Let's d-d-d-DUEL!" w wykonaniu trupa
Cameo (i spojlery):
# Gwiezdne Wojny Stary Kanon
# Shingeki no Kyojin (Attack on Titan)
# Batman
# Yu-Gi-Oh!
Skład Brygady Kryzysowej: Reaper, Naruto, Percy, Jack, Logan, Night, Vesy
OSTRZEŻENIE: CHYBA NIE MUSZĘ POWTARZAĆ ŻE DZIEŁO ZAWIERA PRZEKLEŃSTWA I PRZEMOC?
############################
Dawno dawno temu w odległej galaktyce...
Lord Vader "relaksował się" w swojej komorze hiperbarycznej na pokładzie Executor. W sensie dosyć metafizycznym, gdyż było już dawno po jego śmierci. Jedyne co miał do roboty to odpoczywać i czekać na reset uniwersum, kiedy to znowu urodzi się jako Anakin Skywalker i ponownie rozegra swoje z góry napisane przygody.
Cóż, taki jego los i scenariusz.
Kiedy to Poczta Pantoflowa postanowiła zbombardować go dźwiękiem nadchodzącego połączenia.
- RUMBLING! RUMBLING! IT'S COMING! RUMBLING! RUMBLING! BEWARE!!!
Vader szybko zaakceptował połączenie, gdyż głośność muzyki groziła jego stopionym bębenkom usznym. Przed jego oczami pojawił się ekran z bardzo znaną mu osobą.
- Eren~ - powitał swojego... chyba można było nazwać go przyjacielem. Nawet jeśli byli z dwóch różnych wymiarów.
- Vader, mam teraz wolne, bo mnie wreszcie kanonicznie zabili i ... HOLY MARIA ROSE I SINA!!! - szok tak bardzo nie pasował do twarzy dorosłego Erena, zwykle zamrożonej w neutralnym, znudzonym wyrazie - Tak wyglądasz pod tą maską???
Zaiste, Vader aktualnie nie nosił swojej ikonicznej maski, wystawiając na widok swoją łysą, bladą i przeoraną bliznami głowę. Eren wyglądał gotowy kogoś zamordować.
- Eren. - Vader nagiął rzeczywistość, wydobywając ze swojej zniszczonej krtani głos normalnie produkowany przez vokoder - Chyba miałeś mi coś do powiedzenia?
Eren wziął głęboki oddech, przeczesał rękami swoje długie, rozpuszczone włosy i związał je w koczka. Z tego co było widać przez "kamerę" to znajdował się w Ścieżkach: pustynia jak okiem sięgnąć, z wielkim, świecącym drzewem po środku.
- Właśnie mnie dekapitowano, więc mam dwa tysiące lat zanim się urodzę. Więc mam trochę czasu by trochę pomęczyć Kenobiego~
- A niby jak chcesz to zrobić? Kenobiego nawet nie ma w moim uniwersum, siedzi w Hogwarcie.
Brwi Erena poszybowały do góry ze zdziwienia.
- Jak? - odpowiedziała mu wymowna cisza - No tak, Nieuchwytna.
Ej, cichaj, miałam fazę, okej?
- Biorę Heichou i widzimy się sześć miesięcy temu - Eren się wyszczerzył - Muszę się zapisać do szkoły~
- Odezwał się Łotr zdolny do podróży w czasie bez zaginania rzeczywistości... - Vader przewrócił oczami - Jeśli załatwisz mi "anonimowy" donos o działalności Jedi w Hogwarcie to będę mógł się tam zjawić. Pytanie, kiedy konfrontujemy Kenobiego?
Eren tylko uśmiechnął się mrocznie, niczym masowy morderca którym był.
***
Hogwart, dwa tygodnie temu.
Profesor Kenobi przemierzał mroczne korytarze Hogwartu, wyciągnięty z łóżka o północy przez Moc nie dającą mu spokoju. Wreszcie, na zalanych światłem księżyca arkadach znalazł źródło dziwnego odczucia.
Stał tam Eren Jäger, siódmoroczny Puchon. Sam.
Co już samo w sobie było dziwne. Eren nigdzie się nie ruszał bez Levi'a Ackermana, byli jak papużki-nierozłączki o których plotkował cały Hogwart.
Na dodatek zamiast zwyczajowego munduru z uprzężą i zieloną peleryną nosił na sobie zwykłe ciemne spodnie, koszulę i ciemny długi płaszcz z kapturem. Włosy miał związane w koka.
- Hello there, general Kenobi~ - typowy dla niego znudzony i neutralny wyraz twarzy oraz ton głosu tym razem były podszyte jadem. Obi Wan poczuł się jak zdobycz w obecności drapieżnika.
- Panie Jäger, nie powinien pan być w dormitorium? - spytał neutralnie, z ręką powoli wędrującą w stronę miecza świetlnego.
- Przyszedłem zobaczyć tego, który zostawił mojego przyjaciela by spłonął. Jeśli dobrze pamiętam, to był także twój przyjaciel.
Obi Wanowi uwiązł głos w gardle. Wiedział o kim była mowa.
- Anakin... - wydusił z siebie łagodny szept. - Skąd go znasz?
Eren otworzył usta, ale nie dane mu było odpowiedzieć.
W akompaniamencie szelestu tysiąca skrzydeł zmaterializował się wokół nich cały legion Skrzydlatych.
Obi Wan zapalił miecz, Eren prawie ugryzł się w dłoń.
- Ani drgnijcie - wycedził jeden z uskrzydlonych wojowników, szpanując zbroją z czystego ognia - A ty, tytanie, nawet nie próbuj przybierać swej prawdziwej formy, jeśli cenisz sobie życia istot tego zamku.
Eren prychnął, wyraźnie zły, ale odsunął rękę od ust.
- Może spróbujemy się dogadać? - zagadał Kenobi próbując się wywinąć z sytuacji bez rozlewu krwi - Jestem pewien, że...
- Milczeć! - anioł przerwał mu w pół słowa - Regent Słońca Uriel poinformował nas, iż posiadacie ważne dla nas informacje. Doradzamy wam nie opierać się aresztowaniu.
- Zawsze tyle gadacie jak kogoś aresztujecie? - Eren, poirytowany, złożył razem ręce i wyciągnął je do przodu - Po prostu mnie skujcie.
Kenobi, nawet nie myśląc o poddaniu się bez walki, przyjął pozę bojową Soresu. Ale atak nie nadszedł ze spodziewanej strony. Eren, nie ukrywając radości, zdzielił go prosto w kark i odebrał mu przytomność. Mistrz Jedi upadł na ziemię jak worek kartofli.
- Twoja kooperacja jest wielce nam na rękę, tytanie - rzekł anioł w ramach "dziękuję" kiedy zatrzaskiwał ciężkie kajdany na nadgarstkach Erena.
- A wszystko zgodnie z moim przewidywaniem~ - mruknął "aresztowany" pod nosem, kiedy przy dźwiękach anielskiej trąby zniknęli w złotym świetle.
***
Hogwart, teraz
Vesy z buta wbiła do gryfońskiego dormitorium chłopaków z szóstego roku, robiąc za przedwczesny budzik. Taszcząc śpiącą Night na plecach.
- Ludu! Profesor Kenobi zaginął!
Diluc (aka Ron) zerwał się z łóżka z claymore w dłoni, gotowy się bronić. Seamus posłał w stronę córki Jokera jaskółkę z gliny, która została natychmiast wykopana przez okno, wybuchając w bezpiecznej dla budynku odległości. Neville niemrawo odłożył nóż do masła z powrotem pod poduszkę.
- Co? Przecież dopiero co wrócił! - Reaper, jak to osoba przyzwyczajona do wczesnego wstawania, podskoczył na łóżku do pionu, zaplątał się w pościel i jako kokonik wylądował z plaskiem na materacu. Naruto z jękiem ruszył mu na pomoc.
- I co na to grono pedagogiczne? - spytał usiłując rozplątać koce Reapera. Splątały się w węzeł gordyjski i jak na złość ani drgnęły. - I czemu taszczysz Night na barana?
- Nie widać go od ponad dwóch tygodni - Vesy wzruszyła ramionami, poprawiając Night zsuwającą się w dół siłą grawitacji - więc mamy perma-zastępstwo z profesorem Yagim. Co do Nighty, to ma dzisiaj Dzień Spania W Pracy. A że zombiak nie potrzebuje oddychać, to nie chcę by ktoś przez przypadek wziął ją za zwłoki.
Jack wymienił pełne podejrzenia spojrzenie z Loganem. Czynność ułatwiał fakt, że spali w jednym wyrku od akcji z Mrokiem.
- Wy wiecie co? To zniknięcie Kenobiego to nawet podejrzane jest...
- No, ciekawe gdzie psorka wywiało....
Ten temat ciążył im na głowach przez cały.... ranek, aż do śniadania. Bo ciężko się myśli o zaginionym profesorze, kiedy przy stole Gryffindoru siedzi sobie jak nigdy nic Bruce Batson w towarzystwie jarzącego się niczym neon Skrzydlatego i popija smoothie.
- Eeeee, Hoshi? Bubu, kochanie, słoneczko ty nasze... - zagadnęła Vesy, stawiając na nogi odzyskującą przytomność Night, taksując wzrokiem śmiertelnego wroga każdego Łotra i nieumyślnie nazywając Hoshikage jej prawdziwym imieniem - Co to jest?
Night bez słowa zmaterializowała swoje czarne skrzydła i prawym objęła swoją najlepszą przyjaciółkę.
Ślizgon głośno siorbnął smoothie przez słomkę, patrząc się Ves prosto w oczy zza kurtyny własnej grzywki i estetycznie rozmazanego eyelinera.
- Smoothie. - odparł tonem, jakby to było oczywiste.
- To dlaczego obok ciebie siedzi jebany Skrzydlaty?
- Skąd przypuszczenie, że to Skrzydlaty? - Bruce zmarszczył brwi, nie ogarniając o co chodzi.
Brygada Kryzysowa przyjrzała się Skrzydlatemu. Delikwent miał ludzką twarz wyrastającą z gardła sokoła, tarczę słoneczną na owej sokolej głowie. Posturę niejasno ludzką, ale z pleców wyrastało mu sześcioro skrzydeł ukutych z czystego, fioletowego ognia. Z ostatniego stawu każdego skrzydła wyrastał ludzki kciuk oraz palec wskazujący, zakończone sokolimi szponami. No i multum oczu, rozsianych na całym ciele, każde poruszające się niezależnie od reszty. Aktualnie wszystkie lampiły się na Bruce'a.
A, i świecił się jak fioletowe ognisko.
- Przykro mi to mówić, ale to koło człowieka nie stało. Ma aureolę i skrzydła na wierzchu. Masz szczęście, że nie ma tu nauczycieli. - na komentarz Percy'ego Bruce zakrztusił się swoim smoothie.
- CHOLERO JEDNA - wydusił do Uriela, łapczywie łapiąc oddech - DLACZEGO NIC NIE POWIEDZIAŁEŚ???
Skrzydlaty przechylił pytająco głowę.
- Bo nic nie mówiłaś....
- BO NIC NIE WIDZĘ!!! KTÓREJ CZĘŚCI W STWIERDZENIU "JESTEM ŚLEPA" NIE ZROZUMIAŁEŚ??!
Brygada Kryzysowa z rozbawieniem patrzyła na cyrk, w międzyczasie nakładając na talerze i konsumując śniadanie.
Vesy tymczasem znikąd wyjęła DUŻY termos w nietoperze z napisem "URWAŁAM SIĘ Z GOTHAM", karmelowe latte, trzy puszki różowego Monstera, pół litra wódki oraz plastikowy worek z krwią i zaczęła pichcić jakiś Magiczny Napój. Gotową miksturę postawiła przed Night.
Pół godziny później Uriel wyglądał jako tako jak typowy "człowiek". W samą porę, bo do Wielkiej Sali zaczęły migrować tabuny głodnych uczniów. Oczywiście nikt nie zwrócił uwagi na dodatkowego Gryfona, wysokiego jak profesor Snape, z szopą fioletowych włosów i równie fiołkowymi oczami.
Zamiast tego Neville, Dean i Seamus (taszczacy pod pachą Blaise'a) podeszli do Reapera.
- Harry, sprawa jest - zaczął Dean niepewnie - Gadałem z resztą GD, no wiesz, o zeszłym roku. I jesteśmy ciekawi czy możemy to reaktywować.
Oł, shiet. Jakim cudem zapomniałam o Gwardii Dumbledore'a?
Reaper poczuł się, jakby dostał prosto w twarz bliźniaczymi smokami Hanzo. Reszta Brygady zamarła wpół ruchu. Makaron Naruto, będący w połowie drogi do paszczy, wyswobodził się z jego pałeczek i z głośnym pluskiem wylądował w ramenie.
Ręka Reapera z plaskiem walnęła w jego czoło.
- Szlag by to - zaklął, odwracając się do rozmówcy - Kompletnie o tym zapomniałem. Wybacz Dean. Pewnie, że chciałbym reaktywować GD. Tylko jeszcze nie teraz, na razie nie mam czasu. Może.... - zamyślił się, mentalnie przeglądając plany na przyszły miesiąc. Bo został tylko miesiąc do bożonarodzeniowej przerwy.
Po Nowym Roku! zaczęłam skandować, doskonale wiedząc co się wydarzy w ciągu następnych dwóch miesięcy Po Nowym Roku!
- Po Nowym Roku wam pasuje? - spytał Reaper ku mojej uldze - Wątpię czy teraz ktokolwiek ma czas na spotkanie.
Ufffffff, kryzys zażegnany.
- Myślę, że tak będzie w porządku - Neville skinął głową, zerkając na zegarek - Przepraszam, ale muszę lecieć. Obiecałem profesor Sprout, że pomogę jej przesadzić mandragory.
I z tymi słowami Neville się ulotnił. Dean również, cytując zbliżającą się lekcję Historii Magii. Blaise wreszcie wyswobodził się z rąk Seamusa i z wrzaskiem zaczął go ścigać po całej Wielkiej Sali w ramach zemsty.
Brygada wzruszyła ramionami, sami pakując manatki i obierając kurs na klasę profesora Binnsa. Vesy teoretycznie miała Numerologię, ale postanowiła ją olać. Zamiast tego znowu wzięła Night na barana, chwyciła jej termos w nietoperze i ruszyła razem z Gryffindorem.
Jeszcze nie wiedzieli w jakie bagno się pakują.
Bo profesor Binns zaczął mówić o Procesach o Czary.
- „Ludzie niemagiczni (znani bardziej jako mugole) lękali się magii szczególnie w czasach średniowiecznych, prawdopodobnie dlatego, że niewiele o niej wiedzieli i nie potrafili rozpoznawać jej przejawów. Od czasu do czasu udawało im się schwytać prawdziwą czarownicę lub czarodzieja, ale nie mieli pojęcia, że palenie ich na stosie jest zupełnie bezsensowne. Ofiary rzucały proste zaklęcie zmrożenia płomieni i udawały, że wrzeszczą z bólu, podczas gdy w rzeczywistości odczuwały przyjemne łaskotanie. Na przykład Czarownica Wendelina, zwana również Dziwożną, tak polubiła te łaskotki, że przybierała coraz to nowe postacie, aby dać się schwytać i spalić. Udało się jej tego dokonać aż czterdzieści siedem razy.[¹]"
- EEEEE MOMENT! - wydarł się Logan, zrywając się do pionu i przerywając profesorowi. - Coś mi tu nie pasuje! NIGHT, WIKIPEDIA!
Night, wyrwana z drzemki, w błysku krystalicznego światła zmaterializowała laptop. Szybko włączyła urządzenie, wyszukiwarkę i odpowiednią stronę.
- Średniowiecze trwa od 476 roku naszej ery do upadku Konstantynopola w 1453 albo do "odkrycia" Ameryki przez Krzysztofa Kolumba w 1492. - kliknęła myszką w inną kartę - Z kolei najwięcej procesów o czary w Europie miało miejsce pomiędzy XV a XVII wiekiem. Okres największych prześladowań to lata 1570 - 1630.
- Czyli średniowiecze skończyło się co najmniej stulecie przed największymi procesami o czary - Logan założył ręce na piersi, obnażając zęby w bardzo wilczym grymasie - I jeszcze jedno: Skoro uniknięcie stosu było tak proste, a zabawa w palenie czarownic tak zabawna, że jedna z was zrobiła to czterdzieści siedem razy, to co z tysiącami niewinnych niemagicznych, którzy ginęli w męczarniach?!
Słowa Logana zawisły w powietrzu.
- A niby po co mielibyśmy się przejmować mugolami? - zapytał wyraźnie zdezorientowany profesor Binns.
Brygada Kryzysowa zesztywniała ze złości. Vesy drgały palce, błagając o chwycenie łomu i porządne obicie duchowi facjaty. Logan resztkami siły powstrzymywał się przed wysunięciem pazurów. Percy znowu przerażał samym wyrazem twarzy, nie wspominając o ledwo wyczuwalnych trzęsieniach ziemi i nadciągającym nad Hogwart w ekspresowym tempie sztormie. Naruto świecił czerwonymi oczami, temperatura powietrza wokół Jack'a spadła do zera absolutnego.
Tylko Night walnęła twarzą w klawiaturę laptopa i znów drzemała. Wyglądając trochę jak zwłoki, bo poza mówieniem nie potrzebowała oddychać.
Vesy wzięła głęboki oddech, powodując skupienie całej uwagi na sobie. Sięgnęła do kieszeni swojej kamizelki, wyciągając stamtąd smartfona i wybierając czyiś numer.
- Hej, Vesy z tej strony. Mam dla was zlecenie na ducha - zaczęła, wpatrując się prosto w Binnsa - Potrzebuję, żebyście naleźli kości Cuthberta Binnsa i je spalili. No chyba, że Angel Blade Castiela działa też na duchy. Nie, wcale nie opyliłam mu wyżej wspomnianego Angel Blade'a. Czemu się pytasz? Dean, czy ja was kiedykolwiek okłamałam? Ranisz me uczucia~ Yasssss, jak to mówi Nighty: Miód na serce którego nie mam~ Papatki!~
Rozłączyła się, a na jej twarzy wykwitł uśmiech godny potomka Jokera.
- Panie Cuthbercie Binns, ogłaszam że jesteś winien zbrodni czarów i skazuję cię na śmierć poprzez spalenie~
Zadzwonił dzwonek. Uczniowie pośpiesznie wybiegli z klasy, sekretnie się ciesząc z wyroku. Każdy już miał serdecznie dość monotonnego, wywołującego śpiączkę głosu profesora Binnsa i w kółko powtarzanego tematu o wojnach goblinów czy też olbrzymów. Niektórzy tylko rozpaczali nad utratą godzinnej drzemki.
***
Następna lekcja (przynajmniej dla Brygady) to była Egiptologia. Reszta klasy miała okienko.
Profesor Mutou od niedawna czuł się lepiej, więc wszyscy byli ciekawi tematu lekcji. Ostatnio rozmawiali na temat staroegipskich gier i profesor zapowiedział dzisiaj niespodziankę.
I co to była za niespodzianka! Okazało się, że w Japonii ktoś odtworzył starożytną egipską grę: Duel Monsters. Gra karciana polegająca na strategii. Na początku grało się w karty, ale popularność spowodowała wymyślnie niesamowitego systemu holograficznego. I dzisiaj profesor Mutou przyniósł do klasy dwa takie "Duel Dyski" by zaprezentować klasie mugolską technologię oraz samą grę.
Potrzeba było tylko dwóch ochotników do pojedynku.
- Zgłaszam się, profesorze - Ardyn Izunia podniósł rękę z ostatniego rzędu ławek. Co on tu robił, nie wiadomo - I wyzywam Night Blackheart na pojedynek!
Night (przysypiająca w pierwszym rzędzie) podniosłą głowę z blatu.
- Cooo???
- Domagam się rewanżu po mojej porażce na Kursie Walki Wręcz! Tym razem na pewno cię pokonam!
Night zamrugała. Wymieniła spojrzenia z Vesy siedzącą obok. Pociągnęła ze swojego termosu.
- Mogę poddać walkowerem? - spytała profesora Mutou.
- Obawiam się, że nie.
Blackheart wydała z siebie jęk cierpienia i zaczęła po kieszeniach szukać swojej talii kart. Trzy tostery, parasolka z ostrzem, nunchako, pięć różnych pistoletów i czternaście różnych produktów spożywczych później wreszcie ją znalazła.
Dwóch oponentów stanęło naprzeciwko sobie, zakładając Duel Dyski na ramię i wkładając talię kart na właściwe miejsce.
- DUEL!
Ardyn: 4000 lp Night: 4000 lp
Night miała pierwszą turę. Spojrzała się na pięć kart w swojej dłoni, śpiąca jak jasna cholera.
- Wykładam wszystkie moje karty na pole, zakryte. Kończę moją turę.
Pięć zakrytych kart zmaterializowało się na ziemi przed nią.
Brygada Kryzysowa łapała swoje szczęki z podłogi. Podobnie jak Ardyn.
- Co ty wyprawiasz? - zaśmiał się Izunia - Przecież to podstawowy błąd!~ Wygraną mam w kieszeni! Moja tura, ciągnę kartę!
Przyjrzał się, teraz sześciu kartom w swojej ręce.
- Najpierw pozbędę się twoich kart - Ardyn pokazał kartę z lodowym potworem - Ponieważ masz więcej niż dwie karty w swojej strefie zaklęć i pułapek, mogę przywołać tego zimnokrwistego potwora prosto z mojej dłoni: Escher the Frost Vassal.
Na polu przed Ardynem zmaterializował się potwór siedzący po turecku.
- Ale jeszcze nie skończyłem. Poświęcam go, by przywołać Mobius the Frost Monarch!
Jeden potwór zniknął, zastąpiony przez drugiego, jeszcze większego. Mobius przyjął formę bojową.
Reszta klasy nie mogła wyjść z podziwu nad technologią. Hologramy były naprawdę szczegółowe, a animacje płynne. Aż było czuć zimno od potwora Ardyna. A może po prostu był to podekscytowany Jack.
- Mobius ma specjalną zdolność: mogę wybrać dwie karty zaklęć lub pułapek i je zniszczyć! - Mobius wypuścił lodową wersję Kamehamy, niszcząc dwie z pięciu zakrytych kart Night.
- Następnie używam zaklęcia Tribute Carnival - Ardyn wsunął kartę do swojego Dysku, aktywując jej efekt - Ponieważ już raz przeprowadziłem przywołanie przez Trybut, mogę zrobić to ponownie! Żegnam Mobius the Frost Monarch, witaj Mobius the Mega Monarch!
- Ewoluuje jak jebany Pokemon! - wrzasnęła Vesy, widząc jak Ardyn przywołuje jeszcze większego, lodowego potwora. Night bez słowa obserwowała, mimo zaspania ruszając trybikami. Miała plan.
- Teraz aktywuję efekt Mega Monarcha: mogę zniszczyć do trzech kart zaklęć lub pułapek!
Na słowa Ardyna jego potwór przywołał śnieżne tornado, niszcząc pozostałe trzy zakryte karty Night. Tym razem naprawdę dało się poczuć zimno. Niepewne spojrzenia zostały posłane Jackowi.
Ardyn uśmiechnął się drapieżnie.
- No i co, Blackheart?~ Teraz nie masz kart do obrony! Zwycięstwo jest moje~ Mobius, atakuj Night bezpośrednio!
Oczy wszystkich stały się okrągłe jak pięć złotych. Rogi potwora Ardyna się wydłużyły, błyszcząc złowrogo na błękitno. Mobius przygotował się do ataku....
- Aktywuję zaklęcie The Phantom Knights of Shadow Veil z mojego Cmentarza - zadeklarowała Night, przerywając atak.
- ŻE COOOO???? - wrzasnęła klasa.
- TAK SIĘ DA? - zawtórował Ardyn.
- Jeśli spowodujesz aktywację efektu. Co zrobiłeś, deklarując bezpośredni atak - wyłuszczyła Vesy, szczerząc się jak pirania.
- A ponieważ mam trzy takie karty na Cmetarzu, mogę przywołać trzy takie potwory w pozycji obronnej - Night położyła trzy karty na polu, powodując pojawienie się przed nią trzech upiornych rycerzy na koniach.
- To niczego nie zmienia! - Ardyn wskazał jednego z rycerzy - Mobius, atakuj tego potwora!
I Mobius tak zrobił, rozbijając rycerza wraz z koniem. Night drgnął kącik ust.
- Kiedy Shadow Veil jest zniszczony w walce nie zostaje wysłany na Cmentarz, tylko zostaje całkowicie usunięty z gry. - oznajmiła.
- I to spotka je wszystkie. Kładę zakrytą kartę i kończę swoją turę - przed Ardynem zmaterializowała się zakryta karta. - Przeżyłaś tą turę, nie przeżyjesz następnej.
Nadeszła tura Night.
- To ty nie przeżyjesz. Kończę to. Teraz.
Ardyn się tylko roześmiał. Night tylko pociągnęła kartę z talii. Po raz pierwszy jej usta się rozchyliły w uśmiechu, odsłaniając ostre zęby. Wyciągnęła przed siebie prawą dłoń. Światło odbiło się od pierścienia na środkowym palcu.
- Nakładam na siebie moje dwa Phantom Knights levelu czwartego by stworzyć Sieć.
Oczy prawie ludziom powypadały z orbit, kiedy dwa potwory Night zmieniły się w fioletową, brokatową masę i wsiąknęły w galaktykę; która jak gdyby nigdy nic zmaterializowała się pomiędzy walczącymi.
Z galaktyki wyłonił się czarny kształt. Skrzydła, ogon, zęby, łapy. Czarno-fioletowy smok otoczony dwoma fruwającymi, fioletowymi kulami.
- Przywołanie XYZ! Dark Rebellion XYZ Dragon!
Ardyn wolno zaklaskał.
- Wszystko pięknie ładnie, ale mój Mobius dalej ma 300 pkt przewagi ataku!
I rzeczywiście, pod nazwą każdego potwora był wyświetlony ich atak. Mobius miał 2800 pkt, podczas gdy Rebellion miał tylko 2500 pkt.
Percy tymczasem zauważył, że profesor Mutou się uśmiecha z pobłażaniem w stronę Ardyna. Jakby Ardyn już przegrał.
- Ale wiesz panie Izunia - profesor zabrał głos po raz pierwszy od zaczęcia pojedynku - że potwory XYZ mają dodatkowe efekty przypisane do Materiałów z których zostały zbudowane?
Ardyn skamieniał.
- Poprzez odczepienie jednego Rebellion zyskuje połowę ataku potwora przeciwnika, podczas gdy rzeczony potwór traci połowę punktów. - zadeklarowała spokojnie Night.
Jedna z błyszczących, fioletowych gwiazd zniknęła. Fioletowa elektryczność wyciekła ze skrzydeł Rebelliona, owijając się wokół Mobiusa. Punkty ataku zmieniły się.
Mobius: 1400 atk Rebellion: 3900 atk
Szczęka Ardyna uderzyła w podłogę
- Ale jeszcze nie skończyłam - Night nie przebierała w półśrodki, papugując frazę użytą przez jej przeciwnika - Odczepiam drugi Materiał i znów aktywuję efekt Rebelliona.
- No to po ptokach - przyznał Logan, patrząc jak Ardyn prawie dostaje zawału pikawy.
Druga gwiazda zniknęła, Rebellion powtórzył animację z elektrycznością.
Mobius: 700 atk Rebellion: 4600 atk
- Rebellion, atakuj Mobius the Mega Monarch - Night rozkazała swojemu smokowi. Rebellion ruszył, z bańki przydzwaniając Mobiusowi i zmieniając go w gwiezdny pył.
Komputer przeliczył obrażenia i punkty życia Ardyna zaczęły spadać. Zatrzymały się na 100. Night wciąż miała pełne życie.
- Poddajesz się? Chcę wrócić do spania - ziewnęła, prezentując wszystkie ostre zęby w szczęce.
- Chciałabyś! Gram kartą pułapki: Ice Rage! - Ardyn zgrzytnął zębami, nie dając za wygraną - Zniszczyłaś mojego wodnego potwora, więc teraz twój smok zostaje zniszczony a ty otrzymasz równowartość jego ataku jako obrażenia! Rebellion ma 4600 punktów ataku, więc przegrywasz!
Fakt, Night miała tylko 4000 punktów życia... ale miała też przysłowiowego asa w rękawie. A raczej na Cmentarzu.
- Nie sądzę. Aktywuję zaklęcie Phantom Spear z mojego Cmentarza. Użyłeś pułapki, więc usuwam tą kartę z gry by zanegować efekt. - hologram karty Ardyna zmienił się w brokat. - A ty dostajesz 100 punktów obrażeń.
Hologramowa włócznia uderzyła Ardyna w brzuch, redukując jego punkty życia do zera.
- Yeeeeeeeyyyy... - Night niemrawo zdjęła Duel Dysk, oddała profesorowi. Następnie całym ciałem rzuciła się na plecy Vesy, natychmiast zasypiając.
Resztę lekcji profesor Mutou pokazywał im co ciekawsze karty, np. Blue-Eyes White Dragon.
CDN~
#####################
[¹] - fragment książki Barhildy Bagshot z Harry Potter Wiki: Wendelina Dziwożona
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top