Rozdział 21 Kurs Walki Wręcz... z łomotem
UWAGA!
Zawiera spoilery z różnych publikacji
Spoilery pochodzą z:
# Harry Potter
# Jak wytresować smoka, część 1 i 2 (bez HTTYD 3)
# Strażnicy Marzeń oraz lore z serii książek "Guardians of the Childhood"
# Naruto/ Naruto Shipppuuden (ban na wszystko związane z "Boruto")
# Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy + Olimpijscy Herosi
# X-Men Geneza Wolverine, X-Men
# Batman
# Shingeki no Kyojin
# Boku no Hero Academia
# Ansatsu Kyoshintsu
# The World Ends With You
# Hetalia
# Final Fantasy XV
Czerpię trochę z Final Fantasy Versus XIII, oraz pożyczyłam stamtąd jedną postać.
PS: Przepraszam, ale nie umiem pisać Lunafreyi Nox Fleuret z FFXV, więc dziewczyna jest lekko nie w charakterze
OSTRZEŻENIE: przekleństwa, krew, przemoc, yaoi, motywy LGBTQ+, fandomów wiele
###################
- Dzień dobry, klaso!~
- SPÓŹNIENIE!!!!!!!!! - wrzasnęli zgodnie wszyscy tu zebrani. Kakashi cały w skowronkach niezawodnie działał na nerwy.
" Co mam im powiedzieć???! " przemknęło przez głowę Kaszalota " Obito!!! Którą z twoich wymówek mam tym razem użyć?? Tą z kotem użyłem na poprzedniej lekcji, tą z rybkami dwie lekcje temu! Co robić... co robić....Wiem!"
Oko Kakashiego wygięło się w odwrócone "U", kiedy nauczyciel pomachał zbywająco ręką.
- Maa, w tragicznym wypadku zabiłem mój budzik i musiałem dać mu właściwy pogrzeb~
*świerszcze*
Całą klasę zamurowało.
Po czym....
- Więc, zanim zaczniecie mnie przypiekać na rożnie, to może wytłumaczę co dziś będziemy robić - Kaszalot skorzystał z (braku) zamieszania i zaczął tłumaczyć - Dzisiaj zrobimy sobie miniturniej, żeby sprawdzić jak wam idzie~
- Zaaaaaczyna się.... - wymamrotał Naruto - Kage Bunshin no Jutsu.
Pojawiły się cztery klony Naruto, które obstawiły cztery rogi areny i zrobiły czerwoną barierę. Klasa klapnęła na trawę dookoła prowizorycznej areny. Izuku wyjął swój notes, gotowy zapisywać analizy. W kłębie dymu przed zebranymi pojawiła się urna, z której nauczyciel wyciągnął dwa kawałki papieru.
(Sztuka Ninja: Formacja Czterech Czerwonych Promieni)
- Na pierwszy ogień... - Kaszalot ciągnął losy, czyli zapewne gadał o metodach nauczycielskich z All Mightem - Night kontra Percy!
Na arenie nie było zbiornika wodnego, nie było też cieni. Wyglądało na to, że będzie wyrównana walka... a raczej powinna być, według Reapera.
- Hajime!
Wielka fala ruszyła na Night. Blackheart rozłożyła skrzydła na całą szerokość, machnęła nimi i wyleciała w powietrze z uśmieszkiem na widocznej części twarzy. Po czym leniwie rzuciła niepozorną kulkę prosto w Percy'ego.
(Spell: Electon. Limit Break Level 99. Potency: 999. Damage: 999 999 999)
HUKNĘŁO.
Fioletowy grom z jasnego nieba uderzył w otoczonego wodą Percy'ego. Dobrze, że chłopak miał na sobie Piętno Achillesa, bo by się usmażył na półboski skwarek. I tak od razu stracił przytomność.
- Night! To był OVERKILL, widziałam to!!!!!!!! - wydarła się Ves tuż nad uchem Reapera, machając kuflem z kremowym piwem. W zamian Reaper ukradł jej miskę z popcornem.
Night zaszczyciła Vesy środkowym palcem, kiedy wylądowała na naelektryzowanej ziemi i strzaskała zieloną butelkę nad ciałem półboga. Zielona poświata zasygnalizowała leczniczą magię przy pracy, zszywając Percy'ego do kupy i lecząc elektryczne oparzenia.
- Wygrywa Night! Następna walka... Harry kontra Naruto!
Reaper przykucnął w bojowej postawie, podobnie jak pomarańczowy ninja.
- Hajime!
W stronę Reapera śmignął cholerny Futon:Rasenshuriken, złowieszczo gwiżdżąc. W ostatniej chwili w rękach Reapera pojawiła się parasolka, odbijając pocisk w Naruto. Dostał klon, wyparowując w kłębie dymu. Zaraz tuzin takich samych rzuciło się w stronę przeciwnika. Reaper błyskawicznie wymienił parasolkę na młynek do pieprzu i hojnie ostrzelał przyprawą ninję, powalając trzy klony. Młynek zniknął, zastąpiony przez lajkonika. Końska głowa, w akompaniamencie upiornego rżenia, zrównała dwa kolejne klony z ziemią, aż pod wpływem impaktu ziemia zmieniła się w lawę. Jeden z Naruto próbował zajść Reapera od tyłu, ale ex-Potter zamienił się w chmarę błękitnych motyli i odskoczył poza zasięg. Pod nogami Naruto zostawiając mały prezent, w postaci białego królika z zegarkiem. Bomba, bo tym był królik, zniszczyła kolejnego klona.
Reaper zmaterializował się dwa metry dalej, tylko po to, by poczuć stal na gardle. Za nim stał oryginalny Naruto (w Trybie Mędrca), trzymając kunaia na jego pulsie.
- Poddaję się - oznajmił niechętnie Reaper
- Wygrywa Naruto! Następnie Hermiona kontra Seamus!
Hermiona ścisnęła w ręku Combat Cross i przyjęła pozę bojową. Naprzeciwko niej, Seamus ubrany w czarny płaszcz w czerwone chmury stał z jedną ręką w Pieczęci Konfrontacji.
- Hajime!
Hermiona rzuciła się do ataku, zamachując się łańcuchem... kiedy tuż przed sobą zauważyła ptaka z gliny. Zrobiła unik, ale już było za późno. Ptak wybuchł, posyłając ją za barierę.
- Sztuka to wybuch, un!
Night skruszyła kolejną zieloną fiolkę nad Hermioną, lecząc dziewczynę. Seamus zszedł z ringu, by następnie przystąpić do kolejnej kłótni z Blaisem.
- Wygrywa Seamus! Następna walka... Ron kontra Vesy!
Ron ledwo powstrzymał chęć ucieczki. Vesy szczerzyła się nienaturalnie a zarazem złowieszczo. Nie wyjęła broni, tymczasem Ron ledwo utrzymywał treningowy kunai w dłoni.
- Hajime!
- It's High Noon~
(Umiejętność: Deadeye. Skup się, wyceluj, pociągnij za spust. Poświęcasz 4 sek. na skupienie, w zamian za pewien head-shot oraz insta-kill)
I Ron oberwał prosto w twarz pociskiem z bazooki. Która w ułamek sekundy pojawiła się w rękach Ves. Siła odrzutu wyrzuciła go za ring i z głuchym chrzęstem rzuciła o drzewo. Siedzące obok siostry Fleuret (siódmy rok Ravenclawu najwyraźniej miał okienko) wydały z siebie pisk przerażenia.
Klasa zamarła.
- Ves, ten tekst jest chroniony prawem autorskim!!! - wydarł się Jack ze swojej grzędy na czubku kija. Reaper z niedowierzaniem obejrzał się na Ducha Zimy. Kiedy to cholerstwo tu przybyło i gdzie posiało Logana?
-"Reaper: A ty tu skąd???"
-"Jack: Zajebistość przodem~ ✨"
- Czy.... - Stella Nox Fleuret z przerażeniem zerknęła na przypalone zwłoki - on nie żyje?
Jej starsza siostra, Lunafreya, drżącymi rękami dotknęła Rona. Złote światło przeszło z jej rąk na nieboszczyka. Zgasło. Łzy pociekły jej po policzkach.
- Nie jestem w stanie go uleczyć....
- Ups? - Vesy wcale nie brzmiała przepraszająco, kiedy wbił się w nią wzrok połowy klasy - Ale ja chciałam lekko!
Chyba nikt nie zauważył, jak Night nonszalancko podchodzi do ciała Rona i, jak gdyby nigdy nic, klepie go w pierś. Za to wszyscy zauważyli, jak Ron gwałtownie nabrał powietrza do płuc. Ogień zatańczył wokół Gryfona, lecząc go w zastraszającym tempie. W kilka sekund był w stanie nienaruszonym, jakby wcale nie dostał headshota z bazooki.
- Coś ty zrobiła?! - Stella przywołała rapier do rąk i wycelowała czubek w przykucniętą Night - Moja siostra to Wyrocznia Bogów, a nawet ona nie była w stanie go uleczyć! Czego użyłaś?!
Night wyprostowała się na całe metr siedemdziesiąt sześć, górując nad siostrami o dobre dwadzieścia centymetrów. Na wpół rozłożone skrzydła tylko potęgowały efekt. Wyciągnęła w ich stronę rękę trzymającą pojedyncze, ogniste pióro.
- Phoenix Down - odparła dobitnie, robiąc zwrot o 180°, składając skrzydła i wracając do reszty klasy. Gdyż Kakashi niewzruszony (prawie) śmiercią ucznia zaczynał kolejny pojedynek. Siostry Fleuret, zirytowane, rzuciły książki i zaczęły obserwować walki. Ron nadąsany klapnął pod drzewem.
- Wygrywa Vesy! Następna walka... Draco kontra Ardyn!
Naprzeciwko siebie stanęli dwaj Ślizgoni. Draco przyjął pozycję bojową, zdając się faworyzować prawą rękę i lewą nogę. Ardyn, fioletowowłosy chłopak w fedorze, po prostu stanął.
- Hajime!
- AAAAAAAAAAA SENSEI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - i Draco z piskiem uciekł na drugą stronę Czarnego Jeziora. Ponownie śmiertelnie przerażony iluzją gospodyni domowej w papciach. Ardyn z wrednym uśmieszkiem rozwiał nałożony na siebie konstrukt. Zanotował, żeby podziękować Ienzo za pogrzebanie Draco w głowie i wyciągnięcie jego strachu na światło dzienne.
- Wygrał Ardyn! Następnie... Karma kontra Blaise!
Karma włączył swój tryb diabełka, ubrany w kompletny kombinezon sił specjalnych, trzymając tył naprzód dwa noże. Blaise, ubrany w taki sam czarny płaszcz w czerwone chmury co Seamus (sekta jakaś?) wyciągnął przed siebie ręce, jak marionetkarz bez marionetki.
- Hajime!
Karma nawet nie zdążył się ruszyć. Zewsząd otoczyły go czarne kolce. W kilku miejscach został przez nie draśnięty, na szczęście nie krwawił mocno.
- Satetsu Kaihō* - zaintonował Blaise bez emocji. Ku powszechnemu zdziwieniu za jego plecami stała jeszcze jedna osoba. Nie osoba, marionetka. Czarnowłosa, w czarnym płaszczu z futrzanym kołnierzem. - Poddaj się, pojedynek skończony.
Karma nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ stracił przytomność.
Blaise cofnął kolce, z , jak się okazało, żelaznego piasku, i opuścił arenę walki. Marionetka pofrunęła posłusznie za nim.
- Wygrał Blaise!
- Najpierw Phoenix Down, teraz Esuna, wytrzaskam się z itemów przez was - Night rzuciła kolejną buteleczkę na Karmę, warcząc pod nosem i machając ogonem - Te, Blaise, następnym razem racz nie używać trucizny podczas sparingów! Esuny zżerają w cholerę many!
Blaise tylko wzruszył ramionami, kompletnie ignorując przerażonych kolegów. No bo kto normalny używa igieł z piasku pokrytych trucizną podczas przyjaznego turnieju???
Szczęście, że Night była jakimś medyko-nekromantą z nieskończonymi haksami na życie.
- Następni mierzą się Nagisa z Gilbertem!
Reaperowi szczęka opadła. Niebieskowłosa koleżanka Karmy to był CHŁOPAK??
Gilbert zgubił gdzieś swojego kurczaka, za to trzymał w rękach dwa nagie miecze. Nagisa miał pałkę elektryczną przy boku i nóż w ręku.
- Hajime!
Gilbert zmyślnie zaczekał, aż jego przeciwnik zrobi pierwszy ruch. I to okazało się jego zgubą.
Nagisa się uśmiechnął niewinnie... jednocześnie mając w oczach mord. Gilbertowi serce stanęło kością w gardle. Zabójcza intencja Nagisy przypomniała mu o innej, niewielkiej osobie. Panika wezbrała w albinosie, kiedy jego pamięć nałożyła traumatyczne wspomnienie na obraz powoli zbliżającego się Nagisy.
Kilka kroków od Gilberta, Nagisa wypuścił nóż z ręki. Bliski ataku paniki albinos podążył wzrokiem za bronią. To był jego trzeci, i ostatni błąd.
KLAP!
Zaskoczony Gilbert stracił równowagę, przechylając się do tyłu. Jednym, płynnym ruchem Nagisa dobył elektrycznej pałki i posłał przez ciało Gilberta prąd. Tym samym odbierając przeciwnikowi przytomność.
- Wygrał Nagisa! Następnie walczą... Ienzo oraz Feliks!
Ienzo otworzył gruby leksykon, który najwyraźniej służył mu za broń. Feliks, blondynek w damskim mundurku...
- Autorko, albo zaczniesz używać odpowiednich zaimków, albo przywalę ci Panem Tadeuszem przez Czwartą Ścianę.
Przepraszam, blondynka, właśnie wysyłała Zabójcze Spojrzenie Wersja Polska (Start International Polska. Tekst: Nieuchwytna. Dialogi polskie: Wanda Łukasiewicz. Dźwięk i montaż: Omega Pax. Kierownictwo produkcji: Murcielago. I inni) prosto w niebo.
- Hajime!
W stronę Feliks poleciały zaklęcia. Po kolei Thundaza, Blizzaza, Firaza, Waterza i Aeroza. Dobrze, że Wysoka Magia została ograniczona przestrzennie barierą Naruto, bo inaczej uszkodzenie szkolnego mienia na wielką skalę byłoby nieuniknione. Powoli opadł kurz na placu boju.
Feliks wyglądała nieskazitelnie, pomimo oberwania gradem piorunów, śnieżycą, ogromną ognistą kulą, tsunami wody i tornadem. Z kolei po Ienzo nie było śladu. Za to pewien Niemiec celował z karabinu do Felka.
- Ludwig. - wycedziła Feliks.
- Poddaj się, Polen.
Niemiec dostał z lewego sierpowego prosto w facjatę. Tak, że wleciał do Czarnego Jeziora. Iluzja się rozproszyła, ukazując przemoczonego do suchej nitki Ienzo.
- Rzeczpospolitej Pancerna Pięść - oznajmiła Feliks, szczerząc się jak kot, który dorwał się do kanarka.
(Broń: Rzeczpospolitej Pancerna Pięść. Damage: *licznik wywaliło*)
- Wygrał Feliks! Następni: Akira kontra Sora!
Reaper podświadomie zaczął się bać o Sorę. Znał go przelotnie, ale chłopaka wprost nie dało się nie lubić. Akira ze swoimi rozczochranymi włosami, okularami i kotem w torbie nie wyglądał groźnie, no, ale przecież Nagisa również wyglądał niewinnie.
- Hajime!
I nagle Akira przestał wyglądać jak mól książkowy, zaczął wyglądać jak Phantom Thief. Szkolny mundurek zastąpił elegancki płaszcz, kamizelka i skórzane spodnie. W akompaniamencie czerwonych rękawiczek.
- Arsène! - zawołał, zrywając z twarzy białą maskę. Za jego plecami pojawiła się wysoka, skrzydlata postać w cylindrze, spowita niebieskim ogniem. Arsène rozłożył skrzydła, posyłając w stronę Sory czerwono-czarną klątwę.
Tylko, że Sory już tam nie było. W sekundę doskoczył do Akiry, zasadzając mu serię ciosów czarnym, egzotycznym mieczem. Akira akrobatycznie odskoczył, zadając cios własnym sztyletem. Wokół Sory zabłysła bariera. Huknął piorun, trzaskając prosto w Akirę. Arsène rozłożył skrzydła, osłaniając złodzieja przed żywiołem.
Nie wiedzieli, że Sora właśnie naładował kilka ataków specjalnych.
Po pierwsze, huknęła Thundaza, zasypując gradem piorunów duet złodziei. W następnej chwili Sora zrobił mały breakdance, jego miecz rozsypał się na kij oraz koło sterowe. Części samoistnie się poskładały, tworząc z miecza włócznię.
(Broń: Wheel of Fate. Formchange: Highwind)
Zanim Akira ogarnął się po ataku elektrycznym, Sora doskoczył do niego i zasadził mu kombo włócznią od góry. Akirę odepchnęło trochę do tyłu. Złodziej szybko się zrewanżował, wyciągając dwa pistolety i pakując dwa pełne magazynki w Sorę. Sora teleportował się trochę do góry, po czym zaatakował włóczniami. Liczba mnoga wymagana, bo świetliste kopie jego włóczni zmaterializowały się, ot tak, na ułamek sekundy, i również zaatakowały Arsèna. Rysując na podłodze wielki, świetlisty "X".
Po czym, włócznia zmieniła się w czerwony sztandar. Arsène zaatakował klątwą, ale Sora zakręcił sztandarem młynka i odbił atak w barierę Naruto.
(Broń: Wheel of Fate. Formchange: Storm Flag)
Po kolejnym młynku, Sora wbił sztandar w ziemię, tworząc sporą kałużę wody wokół siebie. Wszystkie szczeny opadły na ziemię, kiedy z wody utworzyły się macki Krakena i zaczęły na oślep młócić wszystko dookoła. Akira uniknął kilku z kolei, ale jedna szczęściara go dorwała tuż przed końcem finishera, a siła uderzenia wyrzuciła złodzieja do góry.
A na dokładkę, Sora przywołał piêprzony statek piracki. Zrobiony ze światełek, wyobraźni i snów, statek piracki, strzelający kulami wody. Na koniec statek zrobił młynek, podbijając Akirę wyżej do góry.
Arsène ostatkiem sił chwycił zemdlonego Akirę i odstawił na przemoczoną ziemię. Sora, ze szczerym uśmiechem, wyciągnął w stronę Persony rękę.
- Jesteście silni - stwierdził z dumą - Zawalczmy jeszcze kiedyś.
Jak Arsène miałby mu odmówić?
- Wygrywa Sora! Następna walka: Natsu kontra Gray!
Dwaj magowie zawzięcie kłócili się o istotność lodu i ognia kilka metrów dalej, przepychając się jak para baranów. Gray standardowo w samej bieliźnie.
Kakashi wspaniałomyślnie postanowił zdyskwalifikować oboje.
- Koniec pierwszej tury! Następna walka! Night kontra Naruto! Hajime!
Naruto już się nie patyczkował. Stworzył tuzin klonów. Część weszła w Tryb Mędrca, część spowiła pomarańczowa chakra Kyuubiego.
- That's cute - Night się wyszczerzyła, odsłaniając ostre kły. W błysku krystalicznego światła zmaterializowała turkusowy, przerośnięty nóż (Lostvayne to krótki miecz, dzięki bardzo Autorko - dop. Night) z pięcioma dziurami wzdłuż klingi. Przejechała jedną ręką wzdłuż dziurawej klingi. - Święty Skarb Lostvayne: Aktywacja!
(Broń: Lostvayne. Umiejętność: Fizyczny Klon)
Dziury jedna po drugiej rozbłysły światłem. Naruto nie zamierzał pozwolić się jej rozkręcić. W stronę Blackheart poleciał Fūton: Rasenshuriken. Zamiast unikać, Night dziwnie wygięła ciało i w ostatniej chwili czerwony okrąg energii zablokował Rasenshuriken.
(Styl: Royal Guard. Dopóki posiadasz wskaźnik DT, jesteś nietykalna!~)
Naruto opadła szczęka. Zacisnął zęby. Wysłał kolejnego klona, ale ten sam okrąg energii zawsze blokował każdy atak, nieważne jaki. Ukryte ostrze w kark zabiło pierwszego klona. Drugi zginął od Lostvayne'a. Trzeci skończył z poderżniętym gardłem. Lostvayne poszybował w kierunku Naruto. Uzumaki odbił nóż...
Świst!
Night teleportowała się do Lostvayne i zaserwowała Naruto potężną, czerwoną falę obrażeń.
(Styl: Royal Guard. Umiejętność: Royal Release. Kontratakuj całą nagromadzoną energią!)
Wywiązała się między nimi walka wręcz, ale Naruto szybko zaczął przegrywać. Night była zwinniejsza, elastyczniejsza, bardziej dzika. No i miała pazury. Oraz skrzydła. I ogon.
Oryginalny Naruto wszedł w Tryb Dziewięciu Ogonów. Night wyjęła swoją kosę. Naruto stworzył kilkanaście Rasenganów i razem z resztą klonów zaszarżował na Blackheart.
Autorka chce dodać, iż to był co najmniej nieprzemyślany ruch.
Lostvayne błysnął. Zamiast jednej przeciwniczki, Naruto teraz miał przed sobą pięć, ustawione w szeregu niczym pluton egzekucyjny. Każda z rozpoznawalną kosą przerzuconą przez ramię.
(Zdolność Lostvayne: Fizyczne Klony. Stwórz do 4 fizycznych klonów. Uwaga, twój poziom mocy dzieli się przez liczbę klonów!)
W błysku światła kosa każdej z Night zmieniła się w piêprzone działo trzy razy większe od właścicielki. Zanim Naruto zatrzymał szarżę, Night naładowała strzał z działa.
(Broń: Czernołuna. Formchange: Ultima Cannon)
Dość stwierdzić, iż Naruto pobił rekord Ienzo w odległości lotu do Czarnego Jeziora o dobre pięćdziesiąt metrów.
- Wygrała Night! Następnie walczą Blaise i Nagisa!
- Spasuję, sensei - Blaise pochylał się nad swoją marionetką - Trzeci Kazekage potrzebuje naprawy przewodu trucizny.
- No to walkowerem wygrał Nagisa! Następna walka Seamus kontra Sora! Hajime!
Seamus od razu rozrzucił po całej arenie tony wybuchowych pająków. Sora płynnie przeszedł w ślizg, unosząc do góry swój miecz.
Magia piorunów uderzyła w arenę, elektryzując wszystkie pająki i wyłączając bomby. Seria za serią, aż Sorze skończyła się mana. Doprawił kilkoma celnymi ciosami mieczem, potężnym zaklęciem pioruna i wybuchem energii z przywołanej karuzeli.
Seamus został pozytywnie upieczony. Night, marudząc o marnowaniu przedmiotów, uleczyła Gryfona, ku zirytowaniu sióstr Fleuret. Zwłaszcza Lunafreyi.
- Kto by pomyślał, że reinkarnacja pozwoli Lunafreyi wyhodować sobie kręgosłup - wymamrotała Blackheart, kiedy myślała, że nikt ją nie słyszy. Nie, że ta informacja dużo powiedziała wyżej wspomnianej siostrze Fleuret.
- Zwyciężył Sora! Następny mecz: Vesy kontra Ardyn!
Vesy oparła piłę łańcuchową na ramieniu, wyraźnie już znudzona. Ardyn uśmiechał się pod tą swoją fedorą.
- Moja droga, może rozważysz poddanie tego meczu? - zagadał fedorowiec. Vesy spojrzała na niego jak na wariata. A to nowość. - Ktokolwiek z nas wygra, będzie walczył z Feliksem. Łatwa wygrana~
Vesy zamrugała. Przechyliła głowę, jakby sprawdzała, czy Ardyn ma równo pod sufitem. Zerknęła na Feliks. Blondynka wzruszyła ramionami. Więc Ves uznała za stosowne poinformować Ślizgona o ryzyku zawodowym.
- Ardyn, nie chcesz wkurzyć osoby zdolnej jednym zdaniem zniszczyć Hogwart.
- Hajime!
Ves zaserwowała Ardynowi serię z dwóch rewolwerów. Ku nieszczęściu, Ardyn tylko przefazował przez pociski, po czym przywołał miecz z czerwonego kryształu i yeetnął go w Vesy. Teleportując się za nim.
Vesy przezornie skołowała sobie 3DMG, wbiła kotwiczki w ścianę areny i zrobiła szybki unik.
Walka przekształciła się w zabawę w kotka i myszkę. Ardyn fazował przez ataki Vesy, Ves była zbyt mobilna dla teleportacji Ardyna.
- Te, wiesz co? - zagadała córka Jokera po dokładnie ośmiu minutach, wisząc na ścianie bariery - Znudziłam się. Poddaję się, ty się męcz z Felkiem.
Ardyn wyglądał, jakby miał protestować, ale Kakashi go ubiegł.
- Wygrywa Ardyn! Walczy Nagisa z Sorą!
Dwaj przeciwnicy ustawili się naprzeciw siebie. Nagisa trzymał swój nóż oraz pałkę, Sora dalej miał czarny pseudo-miecz ze zdobieniami w kształcie łańcuchów oraz nietoperzowych skrzydeł.
- Hajime!
Nagisa ruszył z frontalnym atakiem. Sora położył rękę na wysokości swojego serca.
- Give me strenght! - zawołał. Ogarnął go ogień.
Nagisa odskoczył, osłaniając oczy przed gorącem. Serce prawie mu stanęło, kiedy zerknął w to, co wyszło z płomieni.
Sora siedział wierzchem na ogromnym, ognistym lwie.
(Link: King's Flare. Summon: Simba)
Lunafreya z szoku upuściła książkę do Starożytnych Run. Szczęka Reapera uderzyła w ziemię. Jack zagwizdał z podziwem. Sora uśmiechał się jak Cheshire.
- Biegnij~ - było jedynym ostrzeżeniem dla Nagisy. Simba ryknął. Wokół niego wzburzyło się tsunami ognia, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Łącznie z barierą Naruto oraz jego czterema klonami.
Nagisa zdążył dać dyla pod taflę Czarnego Jeziora. Jakaś syrena się nad nim zlitowała i poczęstowała go skrzelozielem. No to teraz nie wyjdzie z wody przez godzinę, albo się udusi. Kolejny zdyskfalifikowany~
Simba zniknął, zostawiając na placu boju Sorę. Oraz szybko rozprzestrzeniający się pożar. Którego jakoś nikt nie kwapił się gasić. Lunafreya i Stella wycofały się pod "swoje" drzewo. Poza pozorny zasięg płomieni, ale dalej mając klasę Kursu Walki Wręcz w zasięgu wzroku.
Izuku ledwo drgnął ze swojego miejsca, nawet kiedy ogień zaczął mu lizać podeszwy. Zbyt pochłonęły go analizy. Na szczęście Akira miał głowę na karku i umiał w magię lodu. Zrobił ścianę dookoła Izuku oraz drzewa, a sam przycupnął na gałęzi. Uznawszy, że robota na dziś skończona, wyją książkę i przepadł bez wieści między stronami. (Nie dosłownie!~ )
- Emmm, no cóż... - Kakashi podrapał się po karku z zażenowania - Wygląda na to, że wygrał Sora... demolując przy okazji sporą część hogwardzkich błoni.
- No i po arenie... - zauważyła Hermiona, patrząc na dogorywające resztki bariery Naruto. Pa pa, byłaś bardzo przydatna.
- Sora!~ Trochę poszanowania dla szkolnego trawnika!~ - Percy skądś wytrzasnął trójząb i pospieszył się z gaszeniem, bo od trawy zaczęły się palić pobliskie rabatki zębatego geranium, kilka wnykopieńków, oraz Demeter ducha winną sosnę. Niedaleko Foxi ratowała sytuację gaśnicą. Nie pytać, skąd Foxi tu wlazła ani skąd ma gaśnicę. Nawet ja nie wiem.
- Nie bój boja, da się to odratować - Felek zrobiła kilka przymiarek z kciuka, oceniając zakres zniszczeń. - Dajcie mi tak z 10 minut i arena będzie jak nowa.
- Dobra!~ Robimy więc dziesięć minut przerwy! - i Kakashi, jak gdyby nigdy nic, oparł się o randomowe drzewo, wyjął Icha Icha i zaczął czytać.
Felek klapła na wypalonej do cna ziemi, po cichu zacierając ręce.
- Na mocy Prawa Polskiego cofam uszkodzenia zrobione przez Simbę.
Tym razem to szczęka Hermiony zaliczyła bliskie spotkanie 3-ciego stopnia z Kochaną Panią Ziemią. Na łące cofał się czas. Jakby ktoś przewijał film do tyłu. Wypalona trawa układała się do kupy z popiołu, po czym odrzucała kurz na rzecz zdrowej, zielonej barwy. Oparzenia na sośnie i wnykopieńkach zniknęły, a nawet zębate geranium odtworzyło się z niczego.
- MAM CIĘ! - Ves błyskawicznie kucnęła, wyrywając coś z nowonarodzonego trawnika. Chwyciła to w obie ręce, niczym Gollum Jedyny Pierścień. Sprawdziła, co złapała.
Oooo, nie. Iskierki zajebistości wróciły do oczu Ves.
- Ves? Co tam masz? - Night pochyliła się, próbując dojrzeć co takiego jej przyjaciółka zachomikowała w rękach.
- Nigdy nie zgadniecie, co znalazłam~ - Vesy teatralnie otworzyła dłoń, ukazując... nogi od ludzika LEGO. Żyjące, chodzące, nogi od ludzika LEGO. Usilnie próbujące zwiać Vesy z uścisku palców.
- Eeeeeeeee, osochozi? - Reaper chyba nie skumał, co co chodzi. Vesy i Night westchnęły jak ugodzone w serce.
- LEGS OF THE LEGLESS LEGO LEGOLAS!!!~
- Koniec przerwy! - zakomanderował Kakashi, zamykając swoją pomarańczową książeczkę - Czas na walkę Night kontra Ardyn!
Ardyn nie był pocieszony.
- Ale miałem walczyć z Feliksem!
Kakashi tylko wzruszył ramionami. Felek zajęła się nieplanowanym pożarem błoni.
- Ups!~ - Vesy wcale nie było przykro - Najwyraźniej Nieuchwytna zmieniła plany!~ - pomachała Ardynowi ze swojej grzędy nad siostrami Fleuret, zasypując siostrzyczki łupinami słonecznika. Dobra, kiedy nauczyła się teleportować i dlaczego mnie nie uprzedziła, że zmienia lokalizację??!
Naruto drugi raz stworzył barierę wyznaczającą pole areny. Ale tym razem, zrobiło ją sześć klonów , każdy w Trybie Mędrca Sześciu Ścieżek.
(Sztuka Ninja: Formacja Sześciu Czerwonych Promieni)
Ardyn przywołał do ręki miecz. Reszta jego arsenału lewitowała wokół, krystaliczna i pół przezroczysta.
Night nałożyła kaptur od kurtki na głowę. Z jego cienia wyzierało jej jedyne, czerwone oko, niczym drapieżnik ukryty w mroku, gotowy w każdej chwili uderzyć.
- Hajime!
Night zniknęła.
In the end... as we fade into the night....
a-whooaaa.....
who will tell... the story of your life?...
Ardyn nerwowo rozejrzał się wokoło. Jego eteryczne ostrza zacieśniły się ochronnie. Nawet Kakashi odsłonił sharingana i starał się znaleźć schowaną Blackheart.
Vesy i Feliks się niebezpiecznie uśmiechały. Lanafreyę przeszły dreszcze na ten widok.
In the end... as my soul's laid to rest what is left of my body?...
Or am I just a shell?...
I have fought.... and with flesh and blood I commanded an army...
Through it all, I have given my heart for a moment of glory!
Reaperowi nagle przypomniały się wszystkie "sercowe" żarty Night. ("Ranisz me serce.... a, chwila, zapomniałam, że go nie mam~")
Ardyn rzucił Firazę obszarowo. Całą arenę objęły płomienie. Na szczęście tym razem bariera wytrzymała, albo mieliby niezłe deja vu~
Night balansowała w kucki na końcu włóczni wbitej ostrzem w ziemię. Płomienie tylko dodały +1000 do zajebistości~
In the end, as we fade into the night
a-whooaaaa...
Przekrzywiła głowę w bok, dalej szczerząc zęby w uśmiechu rekina.
Who will tell the story of your life?
a-whooooaaaa...
And who will remember your last goodbye?
a-whooooaaaa...
Cuz it's the end, and I'm not afraid...
I'm not afraid to die.
Skoczyła. Podwijając nogi, unosząc do góry dłoń, niczym łeb atakującej kobry. Z jej rękawa wysunęło się ukryte ostrze.
Opadła za Ardyna z góry, gdzie nie osłaniał go mur krystalicznych kling. Powaliła go na ziemię, zatapiając ostrze w jego odsłoniętym gardle.
-snikt!-
Ostrza Ardyna zniknęły. Night wstała z klęczek. Ostrze, czerwone od krwi, wsunęło się do jej rękawa z cichym zgrzytem mechanizmu. W jej dłoni zmaterializowało się ogniste pióro, któremu pozwoliła spłynąć na nieruchomą klatkę piersiową.
Po raz drugi, na oczach całej klasy, ogień spowił zwłoki, naprawiając wszelkie urazy i cofając wyrok śmierci.
- Wygrała Night!
I w tym momencie musiał zabrzmieć dzwon na przerwę. Lekcja dobiegła końca. Uczniowie z wielkim protestem zaczęli się zbierać, dyskutując między sobą poszczególne pojedynki. Hermiona została wciągnięta w rozmowę z Vesy na temat ataków dalekiego zasięgu.
Klony Naruto zdjęły barierę. Jeden z nich podszedł do Ardyna, ale Ślizgon odtrącił ofertę pomocy. Zamiast tego sam się przywrócił do pionu, otrzepał z ziemi, fuknął i poszedł w swoją stronę.
Bez wahania, Night odwróciła się na pięcie i wyciągnęła włócznię z ziemi. Broń zniknęła w błysku krystalicznego światła. Blackheart pewnym krokiem wyszła z areny. Każdy był zajęty swoimi sprawami, więc była praktycznie niewidzialna. Poza tym, nikt nie śmiał jej zatrzymywać.
- Hej, ty!
No, może poza jedną osobą, która dopiero co wyhodowała sobie kręgosłup moralny i jeszcze nie nauczyła się nim posługiwać.
- Myślisz, że co daje ci prawo do bawienia się tak czyimś życiem?! Masz się za jakiegoś boga, że zabijasz i wskrzeszasz na zawołanie?
Night stanęła, słysząc słowa Lunafreyi.
- Zabiłam Ardyna, ponieważ mam wobec niego uraz - wyjaśniła, odwracając się przodem do rozmówczyni - Ale ponieważ każdy zasługuje na to, by żyć, to go wskrzesiłam.
Lunafreya nastroszyła się, jak mokry wróbel piórka.
- Nie nam mieszać się w plany bogów - fuknęła - Nie tobie decydować, na co zasługuje. Bogowie go osądzą, zgodnie z ich planem.
Night uniosła jedną, ciemną brew do góry. Prychnęła, jakby nie mogła uwierzyć w głupotę rozmówczyni.
Stella, stojąca niecałe pięć metrów za siostrą, ze stresu obgryzała paznokcie.
- Boski plan? Jakoś nie wierzę w ten bullshit. Wszak kim są bogowie wobec niewierzącego? - pozbawiona emocji odpowiedź tylko poirytowała Lunafreyę. Krukonka wyprostowała się na pełną wysokość (dalej sięgała Night najwyżej do nosa)
- Opowiadasz herezje - wysyczała, starając się zastraszyć Blackheart. Night wyglądała na znudzoną.
- Herezje? - uniosła jedyną widoczną brew do góry, po czym wyrecytowała w obcym im języku - Kiedy inni ślepo podążają za prawdą, ty pamiętaj: nic nie jest prawdą. Kiedy innych ogranicza prawo lub moralność, ty pamiętaj: wszystko jest dozwolone. To żadna herezja podawać w wątpliwość działania wyższych bytów. Zwłaszcza, jeżeli w grę wchodzi dobrobyt bliskich mi osób.
W błysku światła w dłoni Lunafreyi pojawił się złocisty trójząb. Dziewczyna postawiła trzy kroki do przodu. Wbiła środkowy szpikulec prosto w gardło Night. No, prawie. Night w ostatniej chwili się zdematerializowała i uniknęła, więc Lunafreya dźgnęła tylko jej błękitny powidok.
- Jestem Wyrocznią, nie mnie kwestionować decyzje wyższych bytów. Ani tobie kwestionować decyzje Wyroczni. - wysyczała Nox Fleuret.
Źrenica Night zwęziła się w cienką, pionową linię. Skrzydła mimowolnie rozłożyły na pełną szerokość, zaś ogon tkwił nieruchomo, za wyjątkiem podrygującej końcówki. Grymas wykrzywił blizny na twarzy i wykrzywił usta, odsłaniając ostre zęby.
Lunafreya skrzywiła się wewnętrznie, przerażona. Ale odsunęła instynkt każący uciekać z podkulonym ogonem i bez okazywania lęku spojrzała prosto w oko Night. A jednak dreszcz mimowolnie stroszył włoski na ramionach Lunafreyi. Wyrocznia strzeliła sobie mentalnego kopniaka. Night nie była jakimś nadnaturalnym stworzeniem, bóstwem zemsty, czy uosobieniem sił natury. Była tylko nieco dziwnym, skrzydlatym, dość potężnym uczniem Hogwartu. Nic ponad to.
Szkoda, że Lunafreya nie wiedziała, jak bardzo rozmija się z prawdą... Bo wkurzyła właśnie coś bardzo starego i jeszcze bardziej potężnego.
- A gdyby wolą bogów twój przyjaciel został wyznaczony na śmierć, to co? Gdybyś wiedziała, że narodził się tylko po to, by zostać zabitym w ofierze? Że nie dane mu będzie spełnić swoich marzeń, bo bogowie postanowili zrzucić całą odpowiedzialność na niego? Że będzie zmuszony się zabić, aby kupić kilka lat światu skazanemu na zagładę?
Lunafreya wyprostowała się na pełną wysokość. Słowa Blackheart ruszały jakieś dzwony, ale żeby to Fleuret wiedziała w którym kościele... Mimo tego, dała Blackheart swoją niezachwianą odpowiedź:
- Jeżeli taka jest wola bogów, to ja się jej podporządkuję. Dla dobra ludu, jestem gotowa dokonać ostatecznego poświęcenia.
Światło zniknęło z oka Night. Jej źrenica się rozszerzyła od tłumionego gniewu. Fioletowe błyskawice zatańczyły na czubkach jej szponów.
- Gratuluję poświęcenia. Ale, droga Wyrocznio, niektórzy nie podzielają twojego zdania. Niektórzy, chcą żyć. I nie tobie decydować o tym. Zabić kogoś to jedno. Zmusić kogoś do samobójstwa, nawet dla dobra ogółu, to zupełnie inna para kaloszy.
- A więc, co ty byś zrobiła? - Lunafreya wyprostowała się na pełną wysokość, emanując aurą świętej kapłanki. Czyli w stylu "Ja-wiem-więcej-bogowie-mi-powiedzieli-a-tobie-nie".
- Szukałabym innego rozwiązania. Nie puściłabym przyjaciela samego na śmierć. Zginęłabym, żeby go chronić. Poruszyłabym niebo i ziemię, byleby nie musiał umierać. - zerknęła po raz ostatni na Lunafreyę, dziwne uczucie wypełniało jej oko. Zniknęła otaczająca ją elektryczność - Byłabym dobrym przyjacielem.
I ruszyła w stronę zamku. W oczach Reapera, nagle zmęczona długą batalią, pełna blizn. Kulejąca lekko na lewą nogę.
##############
DESTROYA, DEADPOOL I PERUNIE KOCHANY, DŁUGO SIĘ BABRAŁAM Z TYM ROZDZIAŁEM... Najpierw padłam psychicznie, potem historia postanowiła pożyć własnym życiem i pogalopować gdzie nie planowałam. Chyba to widać zwłaszcza na końcu.
Mam nadzieję wrócić do mniej więcej regularnego postowania (a nie raz na ruski rok), ale niestety nic nie mogę obiecać. Poza tym, STARAM SIĘ OTWORZYĆ KANAŁ NA YOUTUBE!!!~~~ 19 listopada wychodzi Cyberpunk 2077 i bardzo chciałabym go nagrać. Poza tym mam w planach Final Fantasy XIV, bo mało kto to zna, a fajna gra.
Trzymajcie za mnie kciuki.
Nieuchwytna
*Satetsu Kaihō - jap. Rozpętanie Świata Żelaznych Igieł. Technika z arsenału Trzeciego Kazekage. Stworzenie z żelaznego piasku lasu szpikulców, które rozgałęziają się nieregularnie, uniemożliwiając przewidzenie ich ścieżki. Co wielce utrudnia unikanie. Dodatkowo są pokryte trucizną. Generalnie, jesteś już martwy.
Dla ciekawskich wtajemniczonych, na początku Sora używa Wheel of Fate, Formchange: Highwind oraz Storm Flag. W drugiej swojej walce używa Obliviona.
Piosenka: Black Veil Brides - "In the End" (w mediach)
Arsène i Akira:
"Miecz" Sory (Wheel of Fate):
Storm Flag z Krakenem:
Jak wygląda Royal Guard:
Pierwowzór działa w które zmieniła się kosa Night:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top