Rozdział 1. Jedzie pociąg z daleka~
UWAGA!
Zawiera spojlery z wielu publikacji!
Lista dzieł zapożyczonych:
# Final Fantasy XV
# Naruto oraz Naruto Shippuden [bez Boruto]
# Strażnicy Marzeń
# X-Men oraz Wolverine
Cameo:
# Overwatch
# Genshin Impact
# Devil May Cry
Imię - Blah blah blah - chat myślowy
OSTRZEŻENIE: przekleństwa [na razie]
Night Blackheart jest moją oryginalną postacią z jeszcze nie wydanej książki
Używam tego ff jako pola treningowego pod moje uniwersum
############
Peron 9 i 3/4 spowijały kłęby mgły, skutecznie utrudniając widoczność. Co nie przeszkadzało pewnej szesnastolatce w nawigacji do drzwi pociągu. Wokół niej, niczym mgła, roiło się od czarodziejów odprowadzających swoje pociechy na pokład wagonów zabierających ich na pierwszy lub kolejny rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Co nie przeszkadzało im w lampieniu się na przybyszkę niczym na okaz w zoo.
Wyżej wspomniana szesnastolatka różniła się niemal każdym elementem wyglądu od zwykłego czarodzieja. Czarny top z długim rękawem, ale ucięty by odsłaniać brzuch, z okienkiem w kształcie serca. Czarne spodnie z naszywkami i kilkoma dziurami; wysokie, sznurowane buty na wysokim obcasie. Czarne, nastroszone włosy poprzecinane czerwonymi pasemkami, ustylizowane tak, by grzywka zasłaniała prawą połowę twarzy. Na dodatek każdy cal odsłoniętej skóry pokrywały albo blizny, albo tatuaże; nie wyłączając twarzy.
Ignorując gapiów wskoczyła do pociągu. I ta czynność spowodowała pojawienie się w jej polu widzenia markera. A nawet kilku. Wszystkie skupione w jednym przedziale sześć metrów na lewo.
Zaciekawiona, zmrużyła jedyne widoczne oko i przechyliła głowę w lewo; następnie zdecydowanym krokiem ruszyła tym kierunku. Mały uśmieszek wpłynął na jej usta, jej dłoń chwyciła klamkę.
Zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi.
— Suprajz maderfakers~ — palnęła głosem bez intonacji ale z wyczuwalną nutką humoru.
Reakcja była natychmiastowa.
Naruto Namikaze podskoczył, obrócił się o 180 stopni i ignorując prawa grawitacji przykucnął na suficie głową w dół. W obu rękach trzymał kunai.
— Yozora? — padło od Logana Howletta, rozciągniętego jak długi na trzech siedzeniach.
I w stronę przybyszki pomknął mały lodowiec. W ostatniej chwili uniosła prawe ramię pionowo do góry, kontrując lód okręgiem czerwonej energii.
— Spodziewałam się cieplejszego powitania — rzuciła do sprawcy, przykucniętego na stoliku pod oknem. Jack Frost tylko westchnął z politowaniem i uśmiechnął się.
— Co ty do Księżyca jasnego tutaj robisz... eee... — wskazał ją palcem, przechylając głowę w prawo — Jakiego imienia teraz używasz?
— Night Blackheart — padło w akompaniamencie kołtuńskiego uśmieszku — Zlecenie mam.
Jack zamrugał. Zeskoczył ze stolika, chowając swoją charakterystyczną laskę w kieszonkę wymiarową i klapnął z powrotem na pociągową ławkę obitą spranym, czerwonym aksamitem.
— Kogo masz kopnąć w kalendarz?
— Nikogo. — Night siadła na siedzeniu w nogach Logana, zakładając nogę na nogę — Mam przez rok strzec jakiegoś szczyla w tym wygwizdowie zwanym Hogwartem. — zerknęła na Naruto, wciąż tkwiącego na suficie jak Spider-Man — Złaź, przecież cię nie zjem... jeszcze~
— Twój wyszczerz jakoś mnie nie przekonuje — odparował Namikaze złażąc z półki — Też masz tu zlecenie?
Jack i Logan wbili w niego pytające spojrzenie.
— Ty też? — oczy Logana zwęziły się w szparki, pobłyskując groźnie wilczym złotem — To w końcu jest czwarty wagon i siódmy przedział, licząc od lokomotywy. — dodał, czując jakby z równania 2+2 wyszło mu sześć.
—Maa~ Nie ma co się stresować~ — Naruto, pozornie wyluzowany, założył ręce za głowę i wyciągnął się na siedzeniu — Bo jeszcze wam z wrażenia pospadają pantofelki~
Mały uśmieszek wpłynął na twarz Night. Dwoma palcami lewej dłoni dotknęła skroni.
W następnej chwili przed każdym obecnym w przedziale pojawiło się półprzezroczyste okno rodem z gier VR, widoczne tylko dla właściciela. Tylko funkcją bardziej przypominało Messenger.
Użytkownik Night Blackheart założyło nową grupę na Poczcie Pantoflowej
Użytkownik Night Blackheart zmieniło nazwę grupy na [#hogwart biszes]
Użytkownik Night Blackheart dodało do grupy (3) użytkowników
Night Blackheart — Mam zlecenie chronić niejakiego Harry'ego Pottera, a wy?
Naruto Namikaze — Mniej więcej to samo.
Logan Howlett — Yup.
Jack Frost — Ja na wakacjach jestem~
Dwie i pół par oczu z niedowierzaniem wbiło się w Jack'a.
— Jak? Przecież oficjalnie nie żyjesz od tysiąc siedemset któregoś... — Naruto miał swoją opatentowaną minę "czy ty kurwa sobie żartujesz???"
Jack tylko wzruszył ramionami z kołtuńskim uśmieszkiem na twarzy.
— Wybullshitowałem papierologię~
Logan wybuchnął śmiechem. Night zamknęła oko i delikatnie się uśmiechnęła. Naruto wyszczerzył zęby.
Zadzwonił dzwon obwieszczający odjazd pociągu, więc cała czwórka rozsiadła się wygodnie, przygotowując się do długiej podróży.
Naruto wyciągnął podniszczoną kopię "Legendy o Odważnym Ninja" i zagłębił się w historię, mimo, że znał ją na pamięć.
Logan włożył sobie airbuds do uszu i wyjął tablet.
Natomiast Night założyła słuchawki nauszne, wpięła kabel do smartfona; po czym weszła na AO3 i zaczęła czytać fanfiki.
Niecałe dziesięć minut później ktoś otworzył drzwi do przedziału.
— Jest wolne?
***
PW Harry Potter
— Wszystko wziąłeś?
— Tak.
— Szczoteczkę do zębów? Płyn do kontaktów? Lateksowe rękawiczki? Ładowarkę do telefonu i konsoli?
— Jesse, daj na wstrzymanie. Wszystko jest daijōbu*.
— Nie, darling, nic nie jest daijōbu! Nasze kochane maleństwo wyjeżdża na 10 miesięcy do szkoły, gdzie co roku coś próbuje go zabić! Nie mówiąc już o wszystkich wypadkach i kompletnym braku zasad BHP! Najbezpieczniejsze miejsce na świecie poza Gringottem, my ass!
— Yosh, yosh — Hanzo poklepał McCree po kapeluszu — Przecież ma telefon. Jakby co, zadzwoni. Poza tym w razie czego ma też komunikator Overwatch. Zmarszczki ci się porobią od tego martwienia.
Harry przewrócił oczami, mając niezły ubaw z wydziwiania swoich opiekunów. Kto by pomyślał, że wpadnięcie do śmietnika spowoduje ciąg przyczynowo-skutkowy kończący się jego nieoficjalną adopcją przez ex-asasyna z Japonii oraz kowboja z Teksasu?
Dziwny jest ten świat~
Wieleby dał, żeby mógł go teraz zobaczyć Syriusz. Uśmiałby się do łez.
Odepchnął myśli o swoim ojcu chrzestnym zanim zeszły na niebezpieczne tory. Miał całe dwa miesiące i solidne wsparcie przy żałobie, więc jako tako pogodził się z jego śmiercią. Wciąż bolało jak brakująca kończyna.
— Brzmisz jakbym na wojnę szedł~ — Pokręcił głową, chwytając rączkę od swojej walizki na kółkach (dużo lepsza od kufra!) i ostatni raz będąc ściśniętym w grupowym przytulasie — Lecę, pociąg odjeżdża za pięć minut. Jak się nie pospieszę to nie znajdę wolnego przedziału. Papa!
Miał w planach znaleźć wolny przedział (może znaleźć Lunę/Ginny/Neville'a) i spróbować nie myśleć o nadchodzącej konfrontacji z Voldemortem. Jego nemezis może i nie dawał znaku życia (znowu), ale to nie znaczy, że siedział bezczynnie. Harry wyczuwał to w tępym, nieustannym (acz dość stłumionym, czyżby Voldemort osłaniał swój koniec ich więzi?) bólu blizny na czole.
Traf chciał, że zaraz odnalazł znaną mu grupkę rudowłosych. Uradowany ruszył w ich kierunku.
— Ron! — zawołał, zwracając na siebie uwagę przyjaciela. Który znowu wystrzelił do góry jak chwast i teraz przewyższał go o pół głowy. Zaraz obok stała Hermiona z Krzywołapem na rękach. Kot powitał go przeciągłym "mrał!".
— Harry! — zawołali jego przyjaciele i znowu został ściśnięty w grupowym uścisku.
— Duszność! Brak oddechu! — wydusił. Wreszcie go puścili. Hermiona otaksowała go od stóp do głów. Krytycznie przyjrzała się jego nowej fryzurze, soczewkach kontaktowych i ubraniach.
— I kto by pomyślał, w różowym ci pasuje~ — zażartowała, uśmiechając się ze znajomym błyskiem w oczach i mierzwiąc mu włosy. Które przez lato z ciekawości zafarbował.
— Ostrożnie~ — dodała Ginny, podchodząc do Złotego Trio — Bo będziemy musieli odganiać od ciebie adoratorów miotłą~
Harry wyszczerzył psotnie zęby. Przejechał ręką po kudłach, nieświadomie naśladując swojego ojca za czasów nastoletnich.
— Lepsze to od zeszłorocznego przekonania, że jestem kłamcą i szalonym megalomanem pragnącym jeszcze większej sławy~
Hermiona, Ron i Ginny jednocześnie się skrzywili.
—Kuso*. — zaklął Harry — Za wcześnie?
Odpowiedziało mu kiwanie głową.
Rozmowę przerwał im gwizd lokomotywy. Z małą dozą paniki wskoczyli przez najbliższe drzwi do pociągu. W samą porę, bo Hogwart Ekspres zaczął ruszać. Zaśmiali się, łapczywie łapiąc oddech.
— Widzimy się później? — spytał Harry, doskonale wiedząc, że Hermiona i Ron jako prefekci musieli się udać do wagonu prefektów. Po otrzymaniu potwierdzenia rozdzielili się.
Harry i Ginny spojrzeli po sobie.
— To co, polujemy na ostatnie wolne miejsca w pociągu? — zagadała Weasleyówna, zdmuchując z oczu uparte miedziane kosmyki.
— Znowu... - zajęczał Harry — Dlaczego w świecie magii, pełnym proszku Fiuu, świstolików i teleportacji do szkoły musimy zasuwać osiem godzin pociągiem w którym zawsze jest lekki tłok? Nie mogą nam magicznie dołożyć wagonów?
Ginny parsknęła śmiechem. Chwycili swoje torby i ruszyli przed siebie w kierunku tyłu pociągu, licząc na wolne miejsca.
W końcu Ginny znalazła przedział. Siedziały w nim tylko cztery osób, nikt kogo Harry by znał.
— Jest wolne? — spytała Ginny, zwracając na siebie uwagę — Wszędzie taki ścisk, że nawet cień liścia się nie wciśnie.
Trochę dziwny dobór słów, ale Harry bardziej był skupiony na osobach okupujących przedział.
— Maa, dla tańczącego ognia zawsze znajdzie się miejsce~ — odpowiedział jej blondyn siedzący przy oknie. Można go było opisać jednym słowem: słońce. Harry nigdy nie widział, żeby ktoś naprawdę "świecił ze szczęścia". Zmrużone oczy i po trzy kreski na policzkach przynosiły na myśl lisa. Złote włosy sterczały we wszystkie strony, nie inaczej niż czupryna Harry'ego przed odkryciem żelu do włosów i prostownicy. Wyszczerzone zęby, co ciekawe, miały wydłużone kły. Oczy koloru nieba o świcie błyszczały wewnętrznym światłem, kiedy je otworzył — Hajimemashite*, jestem Naruto Namikaze.
— Dla zbłądzonych zawsze znajdzie się miejsce, zwłaszcza jeśli potrzebują pomocnej dłoni — odparł mu chłopak leżący w poprzek trzech siedzeń otoczony aurą nietykalności, ale w sensie jakby nic na świecie nie mogło go tknąć. Słowem, zrelaksowany do stopnia dziwności. Niejasno przypominał Harry'emu profesora Lupina, miał takie same złoto-brązowe oczy. Roztrzepane brązowe włosy nadawały mu dzikości. Zasalutował Harry'emu dwoma palcami, co zwróciło uwagę na bandaże owinięte w stylu walczących wręcz. — Logan Howlett, do usług.
— Wszak diabły nigdy nie płaczą~ — odezwała się ostatnia osoba w przedziale. Siedziała rozwalona komfortowo na siedzeniu, z jednym łokciem opartym na oparciu, z prawą kostką opartą na lewym kolanie. Mimo zrelaksowanej postawy ciała, instynkty krzyczały na Harry'ego ostrzeżenia. Uśmiechała się zamkniętymi ustami, nie pokazując zębów; ledwo podniesiony lewy kącik ust. Jej czerwone oczy mogły błyszczeć psotą, ale te iskierki nie ukrywały w żadnym stopniu pionowej źrenicy i czarnego białka; nie ukrywały oka drapieżnika.
Jej mowa ciała może i była rozluźniona, ale Harry widział cienkie palce zakończone czarnymi, ostrymi paznokciami. Prawa dłoń miała czarny pierścień na środkowym palcu, pulsujący mocą tuż poza granicą postrzegania. Lewa dłoń leżała na łydce podkulonej nogi; brakowało jej środkowego palca. Poszarpana blizna owijała się wokół jej szyi, jakby przeżyła próbę dekapitacji.
—Ohayou~ — zamruczała, a Harry przez ułamek sekundy słyszał milion głosów zamiast jednego — Mówią mi Night Blackheart. Douzo yoroshiku*.
***
PW Narrator
— O, również miło mi poznać. — odparł Harry, z przyzwyczajenia najpierw lekko się kłaniając, a potem podając rękę Night. — Jestem Harry, Harry Potter. Watashi no koto o yoroshikuonegaishimasu*
— Hajimemashou* — Night nawet nie mrugnęła, wewnętrznie promieniując z zadowolenia. Podała Potterowi rękę, wykorzystując chwilę kontaktu by chwycić maleńką nitkę swojej magii i spleść siebie oraz swojego nowego podopiecznego nierozerwalną więzią. Już po chwili pajęcza nić kontraktu jaśniała delikatnie z tyłu świadomości Night, tuż obok zerwanych końców silniejszych sznurów pozostałych po towarzyszach rozdzielonych śmiercią. Oraz kilkunastu słabszych, ale wciąż silnych wici wiążących jej przysięgłych kingsglaive.
Naruto — To dlatego moja kwestia była taka dziwna!
Logan — Ja cię pierdyczę, hasło łańcuszkowe. Tego jeszcze nie widziałem.
— Hejka, jestem Ginny Weasley — pomachała im, otrzymując w zamian trzy skinięcia głową i jedno pomachanie od Jack'a.
Harry i Ginny włożyli swoje ruchomości (jeden kufer i jedną walizkę na kółkach) na półkę bagażową i klapnęli na wolne miejsca koło Jack'a.
— Więc — zaczęła Ginny, chcąc jakoś przełamać pierwsze lody i zapełnić czymś ciszę — Jesteście tu nowi? Widzę was pierwszy raz.
— Yhm. — mruknął Logan, wyciągając airbuds z uszu. Raczej nie będzie miał okazji już dokończyć tego podcastu o Bieszczadach. — Przenieśli mnie z Instytutu Profesora Xaviera, co do reszty menażerii to nie mam bladego pojęcia.
Naruto — Cholera, nie przegadaliśmy fałszywych przeszłości!
Jack — Random bullshit GO!
— Hej! Żebyś wiedział, to dopiero teraz odkryłem, że jestem czarodziejem! — Jack skrzyżował ręce i strzelił teatralnego focha. Naruto spojrzał na Frosta, jakby nagle połączył kropki.
— Zaraz! Więc jak przymroziłeś Logana do fontanny to było twoje pierwsze użycie magii?
Jack się zamyślił, jedną ręką chwytając się za podbródek.
— Na to wygląda — odparł, kiwając głową. — Logan, czego w ogóle mnie pocałowałeś? Ja wiem, cosplayowałem jako Neuvillette z Genshina a ty jako Wriothesley, ale co do Księżyca?
Harry zakrztusił się powietrzem. Night prychnęła (co w jej wykonaniu równało się rechoczącemu śmiechowi). Oczy Ginny prawie wyleciały z orbit. Logan spalił raka.
— O~ — lisi uśmieszek wpłynął na twarz Naruto, rozpalając psotne iskry w jego oczach — Proszę, proszę~ Kto by pomyślał, że Logan-senpai to taki bezwstydny flirciarz~
— Nic nie poradzę! Myślałem, że to mój chłopak! — twarz Logana była już koloru karminu.
— Chciałbyś, jestem zdecydowanie dwadzieścia razy ładniejszy od tamtego statysty którego nazywasz swoim chłopakiem! O wilku mowa, co tam u kochasia?
— Uhhhh, nawet mi nie przypominaj. Zerwaliśmy ze sobą.
Harry żałował, ze nie ma przy sobie popcornu. Night nie miała takich zastrzeżeń, wyciągając znikąd cały karton i wsuwając garściami, nawet nie zmieniając wyrazu twarzy.
— Znacie się? — brwi Harry'ego podjechały do góry. Night prychnęła rozbawiona.
— Tak jakby. Spotkaliśmy się na Pyrkonie w tym roku. Naruto wepchnął mnie do tej samej fontanny do której Jack przymroził Logana, a ja próbując się czegoś złapać pociągnęłam go ze sobą. Skończyło się na tym, że Jack poślizgnął się na własnym lodzie i też wpadł, więc potem całą czwórką siedzieliśmy w łazience i próbowaliśmy ratować kostiumy. Klej puścił od wilgoci i większość akcesoriów nam poodpadała. Szczęście w nieszczęściu, miałam superglu w torbie. Posklejaliśmy sobie palce, ale kostiumy się wyratowały. — wepchnęła kolejną garść popcornu do ust, na moment migając ostrymi kłami. Głośno chrupiąc, kontynuowała — Szczerze powiedziawszy, to jestem tu w zastępstwie za szefa. Oficjalnie jako student, nieoficjalnie jako ochroniarz. Niejaki "Dambledor" wpadł do naszej agencji i wynajął mnie do ochrony zamku. Gadał coś o jakimś Wmordęwolcie. Że niby wrócił, ale rząd nie chce w to wierzyć bla bla bla.
To wzbudziło zainteresowanie Harry'ego. Pomimo konfrontacji z Voldemortem w Departamencie Tajemnic, pomimo ponad pięćdziesięciu naocznych świadków widzących Voldemorta na własne gałki, i pomimo pół tuzina nastolatków potrzebujących pilnej pomocy medycznej, Ministerstwo Magii wciąż nie chciało uwierzyć w jego powrót. Co gorsza, wszyscy złapani przez Zakon Feniksa Śmierciożercy zostali "tajemniczo" uwolnieni, a o rozbój w Departamencie Tajemnic została oskarżona "grupa wywrotowych czarodziejów, pragnących zakłócić spokój Magicznego Świata, zapewne sprzymierzonych z Syriuszem Blackiem".
Harry miał podejrzenia. Członkowie Zakonu Feniksa musieli być świadkiem ucieczki Śmierciożerców, i zwyczajowo postanowili trzymać młodzież w niewiedzy. Też nie miał okazji pogadać z Ronem i Hermioną, którzy mogli mieć okazję coś podsłuchać, ale nie wiadomo czy przebywali w Kwaterze Głównej.
— Ginny, dałaś radę coś podsłuchać na spotkaniu albo cokolwiek od kogokolwiek wyciągnąć? — spytał jedyną osobę, która mogła mieć jakieś informacje. Skrzywiona mina Ginny nie wróżyła niczego dobrego.
— Próbowałam, ale wiesz jak jest z moją mamą. "Jesteście za młodzi, by się w to wplątywać", "Ginny, nie masz jeszcze siedemnastu lat, nie możesz!", "Nie jesteś członkiem Zakonu", i tym podobne. Na dodatek nic się nie udało mi podsłuchać, zawsze rzucają na drzwi Zaklęcie Nieprzenikalności. Guzik z tym, że to zawsze my, "zbyt młode na tą wojnę dzieci" — tutaj nakreśliła w powietrzu cudzysłów manualny — mamy najwięcej do czynienia z Voldemortem.
— Zaraz, zaraz — Night zmarszczyła jedyną widoczną brew, wymieniając spojrzenia z Naruto, po czym przenosząc wzrok na Harry'ego — Z tego co mi wiadomo, to z tobą Waldek ma największą kosę, czemu więc próbują trzymać cię z daleka od tego?
Więc Harry im opowiedział. Tak jak podczas wywiadu do Żonglera, opowiedział im całą sytuację z sobą i Voldemortem.
Znaczy, pomijając "ściśle tajne" informacje, jak nazwę Zakonu Feniksa czy gdzie się znajduje Kwatera Główna (której lokalizacji i tak nie mógłby zdradzić, nie był Strażnikiem Tajemnicy).
###############################
*Daijōbu - jap. w porządku
*Hajimemashite - jap. miło mi pana/panią poznać
*Ohayou - jap. nieformalne "dzień dobry" używane rano
*Kuso - jap. szlag
*Douzo yoroshiku - jap. Miło mi było ciebie poznać
*Watashi no koto o yoroshikuonegaishimasu - jap. proszę zaopiekuj się mną
*Hajimemashou - jap. Zaczynamy
Jak widać, Harry rypnął się w sekcji mówionej po japońsku XD. Nie miejcie mu tego a złe, chłopak dopiero zaczął się uczyć języka. Z kolei ułatwiło to w cholerę zadanie Night.
Zaczynamy wielki remont!!!~ *podnosi naręcze desek, młotków i pędzli*
Zaczęłam to pisać dziesięć lat temu, ale ten czas biegnie, chlip~ *ociera łezkę w oku*
Neuvillette i Wriothesley :3 (Wrio to ten wilkowaty, Neuvi ten za biurkiem)
Szybki przegląd linii czasowych:
# Harry Potter - po Zakonie Feniksa (wersja książkowa głównie)
# Strażnicy Marzeń - parę lat po wydarzeniach w filmie
# X-Men oraz Wolverine - po X-Men 3, przed wydarzeniami z filmu "Wolverine", Logan wszystko pamięta ale dalej ma adamantowe pazury
# Naruto Shippuden - po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi, Kaguya pokonana, Sasuke ma skopany tyłek, ręce zostały nieszczęśliwie urwane. Tsunade jest wciąż Hokage, Madara przeżył Kaguyę i za pomocą Rinnegana wskrzesił Hashiramę oraz Minato, więc Naruto ma ojca a MadaHashi może żyć długo i szczęśliwie. Hinata umarła zamiast Neji'ego, Sakura skupia się na samodoskonaleniu, NaruSasu się dzieje, Sasek ruszył w drogę ku odkupieniu (I'M STILL SALTY KISIEL-SAMA)
# Devil May Cry - trochę przed piątą częścią gry
# Final Fantasy XV - grubo po zakończeniu gry (bardzo grubo [dosłowne parę(naście) tysięcy lat :3])
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top