" Wystraszony chłopczyk"
Wybiegam zaraz za Fedirem, ignorując piekący policzek i stłuczony tyłek. Jestem przekonana, że ktoś zaraz ucierpi i tym kimś z pewnością będzie Nikolai.
I po co mnie uderzyłeś, popaprańcu? Teraz ściga cię twój rozwścieczony klon, który bez mrugnięcia, dosłownie i w przenośni, stłucze cię na kwaśne jabłko.
- Czego tu szukasz, Nikolai? - pyta beznamiętnie Popow, jednocześnie dociskając swojego brata do ściany tuż przy wyjściu z zamku.
Ojej, nie zdążył uciec. To źle, jeśli wcale mu nie współczuję?
- Sądziłem, że jesteś w pieprzonej Ameryce i bronisz dupę swojej amerykance!
- Uderzyłeś ją. - wypowiada Fedir, wciąż nie zmieniając swojego tonu. - A nie miałeś do tego prawa.
- Gówno mnie obchodzi do czego mam, a do czego nie mam prawa! Nie będziesz dyktował mi żadnych warunków, pojebany chuju! Puszczaj mnie! - próbuje wyrwać się z uścisku swojego brata, lecz bezskutecznie.
Widzę w tym momencie dwóch braci.
Podobnych do siebie jak dwie krople wody.
Jeden jest wściekły na cały świat, głodny zemsty i mordu - Nikoli.
Drugi jest beznamiętny, pusty, wyprany z emocji, ale o wielkim sercu - Fedir.
Josephine, doskonale wiesz, że twoje oczy są zainteresowane tylko jednym z bliźniaków, więc przestań ich porównywać, bo koniec końców i tak prześpisz się z Fedirem!
Co?
Nie!
Wróć!
Jakie prześpisz?
Nie, nie...
- Podniosłeś rękę na kobietę. - powtarza rosyjski diabeł. - Moją kobietę. Myślisz, że puszczę ci to płazem?
- Chcę tylko wrócić do rodziny! Tak ciężko to zrozumieć?
- Bijąc Josephine, chciałeś wkupić się w moje łaski?
- Nie chciałem jej uderzyć, ale suka mnie sprowokowała!
- Kto?
- Suka!
- Kto?
- Twoja suka! Głuchy jesteś?
- Kto? - powtarza po raz trzeci Fedir, tym razem jednak jego głos przypomina już ten ostry, pełen autorytetu, wściekły. Uderza głową brata o ścianę z taką siłą, że wiszący nieopodal obraz spada na ziemię.
- Josephine! - wrzeszczy Nikolai. - Co z tobą? Straciłeś mózg dla tej amerykanki? Tak dobrze liże ci jaja, że masz do niej taki sentyment? Od kiedy obchodzi cię czy jakaś suka jest suką? Jesteś słaby, słyszysz? To ja powinienem mieć władzę! To ja godnie reprezentowałbym nasze dziedzictwo!
- Jestem starszy. Władza należy się mi od samego początku.
- Jesteś starszy o pięć minut!
- A jednak robi różnicę.
- Gdybyś tylko zdobył się kilka lat temu na ostateczny krok, by zakończyć swoje parszywe życie, gdy miałeś ku temu okazję, władza byłaby moja! Tak byłoby łatwiej dla każdego. Nikt nie musiałby oglądać twojej pustej gęby, za którą kryje się ten wystraszony chłopczyk! Udajesz twardziela, lecz jesteś zwykłą ciotą! To mi należy się władza, nie tobie, ty słaby, żyjący przeszłością, skurwielu!
Stoję pośrodku korytarza i z otwartą buzią obserwuję, jak ciało Fedira sztywnieje, a na twarzy Nikolaia pojawia się kpina i triumf.
Oh, Fedir. Nie pokazuj mu, jak bardzo bolą cię jego słowa. Proszę.
Starszy z braci odsuwa się. Spogląda na mnie, a w jego oczach nie ma tej pustki. Przemawiają bólem i cierpieniem.
- To ona nie wie? - parska śmiechem jego brat bliźniak. - Może powinienem jej co nieco o tobie opowiedzieć.
- Nic jej nie mów. - syczy czarnowłosy. - Nie potrzebna jej ta wiedza!
- Oh, braciszku. - kpi. - Od kiedy jesteś taki skromny? - spogląda na mnie. - Otóż moja kochana Josephine, Fedir
- Zamknij się. - wypowiadam z emanującą pewnością.
- Nie. - prycha. - Bo to jest świetna historia. Koniecznie musisz znać szczegóły.
- Stul dziób! - krzyczę i prędko przemierzam dzielącą nas odległość. Nim zdążę przemyśleć swój ruch, moja dłoń już zadaje siarczyste uderzenie prosto w jego prawy policzek. Prędko wyciąga w moją stronę swoje łapska, ale nim zdąży cokolwiek zrobić, Fedir chwyta go za poły jego taniej marynarki i wypycha go na zewnątrz.
- Zajmijcie się nim. - wypowiada do dwóch strażników. - Od dzisiaj zaczyna obowiązywać nowe rozporządzenie. Jeśli Nikolai zbliży się do murów tego zamku, bez zastanowienia macie strzelać.
- Żartujesz sobie? - oburza się. - To też mój zamek!
- To ja mam władzę. - kpi Fedir z emanującą wyższością. - A ty straciłeś swoje prawa w momencie, w którym opłaciłeś ludzi, by mnie sprzątnęli. Zdradziłeś rodzinę, więc wypierdalaj!
Strażnicy chwytają Nikolaia za ręce i ciągną go po zabłoconym dziedzińcu.
I co teraz, Josie? Będziesz tak stać za Popowem, milcząc? A może się ruszysz i dasz mu wsparcie? RUSZ SIĘ, DZIEWUCHO!
Podchodzę bliżej Fedira i kładę mu dłoń na ramieniu. Spodziewam się, że ją strąci, lecz nie robi tego. Odwraca się w moją stronę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ponownie dotyka mojego policzka i delikatnie go gładzi.
- Boli? - pyta autentycznie zainteresowany.
- Teraz już nie. - delikatnie się uśmiecham, a Popow zerka prosto w moje oczy.
Ja pierdziele, Jo. Ten człowiek ma najczarniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałaś!
- Nie zapytasz, o czym mówił Nikolai?
- Nie. - odpowiadam od razu. - To twoja historia. I opowiesz ją, gdy sam będziesz tego chciał. - zamieram. Czarnowłosy nachyla się, a jego oddech czuję na nosie.
- Mogę? - pyta niemal szeptem.
- Co takiego?
- Pocałować cię?
____
Hej misie 🥰
Tak jak obiecałam, rozdział drugi 🥰
Buziole 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top