~ Mugolska Kelnerka ~

Tego ranka Pani Weasley wraz z mężem, Billem, Ginny oraz Fleur, wybrali się na ulicę Pokątną by dokupić parę potrzebnych rzeczy oraz zrobić ostatnie świąteczne zakupy.
Pozostałym nie wyznaczyła żadnego zadania, toteż zapowiadał się beztroski, leniwy dzień.

Krzątałam się po kuchni, sprzątając po śniadaniu, kiedy do pomieszczenia weszli bliźniacy. Fred od razu powitał mnie całując w policzek.

— Widzę , że między wami już wszystko gra — Zauważył zadowolony Ron, na co posłałam mu promienny uśmiech.

— Dzień dobry, wszystkim — do kuchni wszedł Harry z lekko zaspaną miną.

— Kawy? — zapytałam.

— Tak, proszę — odparł i usiadł przy stole.

— Jakie macie plany na dziś? — zapytał Ron.

— Nic nie robić — oznajmił  Harry.

— Ja to samo — zawtórował mu George.

— My z Eleanor wybieramy się do pobliskiego miasteczka , potrzebujecie czegoś? — zapytał Fred.

— Świętego spokoju, więc weźcie ze sobą również George'a — odpowiedział Ron na co bliźniak pokazał mu środkowy palec.

Nasza trójka kroczyła przez zaśnieżoną uliczkę. Po krótkiej przechadzce postanowiliśmy​ wstąpić do knajpy i napić się czegoś ciepłego.

Zajęliśmy miejsca, a George poszedł do toalety. Chwilę później podeszła do nas kelnerka.

— Podać coś? — zapytała zerkając i uśmiechając się do Freda, jakby mnie tam wcale nie było.

— Dla mnie i brata grzane piwo. A co dla Ciebie, Ell?

— To samo.

— Już się robi — Odparła kelnerka po czym puściła Fredowi oczko.

Kiedy odeszła od razu spojrzałam wymownie na Freda.

— No co?

— Nie bądź dla niej taki miły.

— Ja tylko złożyłem zamówienie, zazdrośnico — Rzekł ze śmiechem na co pokazałam mu język.

Chwilę później dołączył do nas George i rozpoczęliśmy dyskusję za wszelkie tematy.
Rozmawialiśmy o ślubie Billa i Fleur, o moich wynikach z SUM'ów, bliźniacy również pochwalili się swoimi mimo, iż nie było czym się chwalić, o nadchodzących świętach, o ich sklepie, o Hogwarcie...

Rozmowom nie było końca.

Po dłuższym czasie postanowiliśmy wracać do Nory. Wraz z Fredem podeszliśmy do kelnerki, która akurat stała za ladą, by jej zapłacić.

Dziewczyna podała cenę po czym zaczęła coś szybko pisać na karteczce.

Fred podał jej wyliczone pieniądze, a ta wręczyła mu ową karteczkę, na której był zapisany numer telefonu!

— Co... — zaczął nieco zmieszany Fred.

— Wypchaj się z tym głupim telefonem, mugolu! — syknęłam wnerwiona po czym podarłam ową karteczkę.

Wzięłam Freda za rękę i ruszyliśmy ku drzwiom. Zanim jeszcze opuściliśmy lokal, zdążyłam wyrazić swoją negatywną opinię:

— Co za beznadziejna obsługa! — powiedziałam oburzona, aż zanadto głośno, przez co paru gości spojrzało w stronę zaczerwienionej kelnerki.

Całą drogę powrotną bliźniacy śmiali się z mojego wyrazu twarzy, kiedy dostrzegłam co tamta kelnerka zapisała na karteczce. Mi za to wcale nie było do śmiechu.

Resztę dnia spędziłam leniwie na fotelu, grając z resztą w eksplodującego durnia.

Pod wieczór, kiedy wszyscy już spali zeszłam do kuchni by się czegoś napić. Sięgnęłam po szklanke i nalałam sobie soku jabłkowego.
Patrzyłam przez okno obserwując gwiazdy na niebie.

— Nie możesz spać? — Do kuchni wszedł Fred

— Chciało mi się pić — odparłam chłopakowi, odwracając się do niego.

Wtedy zdałam sobie sprawę jak wyglądam. Miałam narzucony na siebie tylko cienki, koronkowy, a do tego przykrótkawy szlafrok, pod którym była jedynie bielizna do spania. Na moją twarz wstąpił rumieniec, widząc jak Fred mi się przygląda.

On również miał na sobie jedynie koszulkę na ramkach oraz same bokserki. Postanowiłam przerwać niezręczną ciszę:

— A Ty?

— Co ja? — zapytał zdekoncentrowany Fred.

— Nie możesz spać?

— Tak, to znaczy nie. Też przyszedłem się napić — powiedziawszy to, szybkim i nienaturalnym krokiem ruszył w stronę szafki ze szklankami.

Oparłam się plecami o blat, przypatrując się chłopakowi. Widząc to, Fred zaczerwienił się, a na moją twarz mimowolnie wpłynął uśmiech.

— Co się tak przyglądasz? — zapytał odkładając szklankę.

— Nie mogę popatrzeć na swojego chłopaka? — zapytałam zadziornie.

Fred krótko się zaśmiał, podszedł do mnie i stanął przede mną.

Jego mina nie była taka jak zawsze, rozbawiona i pełna uczuć. Teraz na jego twarzy malowało się coś zupełnie innego.

Lustrował mnie od góry do dołu, co wprawiało mnie w nieznane mi dotąd uczucie.

Nagle wpiliśmy się w swoje usta bez opamiętania. Całował mnie namiętnie, a ja oddawałam mu ten pocałunek z równym zaangażowaniem.

Posadził mnie na blacie, całując po szyi, wplotłam palce w jego włosy, rozkoszując się każdym pocałunkiem.

Serce biło mi jak oszalałe. Nagle w mgnieniu oka, Fred nas deportował i znaleźliśmy się w innym pomieszczeniu.

W pustym pokoju, który prawdopodobnie należał do brata Freda – Charliego.

W tym momencie nie obchodziło mnie nic, poza Fredem. Padliśmy na łóżko, dalej obdarowywując się pocałunkami. Promieniowało od nas namiętnością i pożądaniem.

Zwinnie zdjęłam Fredowi koszulkę, po czym on zabrał się za mój szklafrok. Spojrzał na mnie i westchnął:

— Jesteś taka piękna, Ell — I ponownie zaczął mnie całować.

Była to najpiękniejsza noc w moim życiu.

— Kocham Cię, Eleanor —  Szepnął Fred po czym całkowicie zatraciliśmy się w tej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top