~ Ewakuacja ~

Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Panicznie próbowałam sobie przypomnieć słowa Lupina z wczorajszego wieczoru:

Eleanor, jeżeli wystąpi jakiekolwiek zagrożenie, natychmiast zabierz stamtąd Harry'ego. Nie walcz, nie ochraniaj bliskich, musicie uciekać. Proszę...

Rozejrzałam się po namiocie szukając Wybrańca wzrokiem. Dostrzegłam go w chwili, kiedy do namiotu wpadli Śmierciożercy. Biegiem ruszyłam w jego kierunku!

Przedzierałam się przez tłumy gości, którzy w panice biegli w stronę wyjścia. Wszędzie latały zaklęcia a krzyki ludzi dudniły mi w głowie.
Miałam jeden cel, wyciągnąć stamtąd Harry'ego.

— Eleanor! — usłyszałam krzyk Freda, który biegł w moją stronę.

Chłopak złapał mnie za ręke po czym pociągnął w kierunku wyjścia z namiotu.

— Nie! — krzyknęłam — Muszę dotrzeć do Harrye'go!

Fred spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia. Pocałował mnie krótko i rzekł:

— Uważaj na siebie. — Puścił moją rękę a ja posłałam mu krzepiący, choć niepewny uśmiech.

Przeskoczyłam nad leżącymi krzesłami, dopadając Rona i Hermionę, którzy najwyraźniej tak samo jak ja szukali Harry'ego.

Chwyciłam Hermionę za łokieć i krzyknęłam:

— Trzymaj Rona blisko!

Gryfonka usłuchała po czym wraz z Weasley'em ruszyli za mną.

— Tam jest!

Spojrzałam w kierunku, który wskazywała Hermiona i dostrzegłam Harry'ego walczącego z jednym ze Śmierciożerców.

Biegiem doskoczyłam do Pottera i chwyciłam go za ręke. Nagle namiot zniknął, a naszym oczom ukazał się wielki czerwony autobus, któremu w ostatniej chwili zdołaliśmy umknąć.
Cała nasza czwórka stała oniemiała na poboczu jednej z Londyńskich ulic.

— Co? — zapytałam skołowana — Co my tu robimy? Miałam przenieść nas na Grimmuald Place.

— Przepraszam, spanikowałam — powiedziała rozstrzęsiona Hermiona.

Ruszyliśmy zaludnionym chodnikiem w stronę najbliższego baru.

— Najważniejsze, że jesteśmy cali — powiedziawszy to skręciłam w najbliższą uliczkę.

— Mam tu kilka ubrań na przebranie — Oznajmiła Hermiona grzebiąc w swojej małej torebce.

Zapewne zaklęcie zmniejszająco-zwiększające, spytnie — pomyślałam.

— Dam Ci coś mojego, nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi — brunetka podała mi jeansy i bordową bluzkę.

Szybko się przebraliśmy po czym weszliśmy do baru. Zajęliśmy miejsca, zamówiliśmy kawę i zaczęliśmy się zastanawiać jak dostać się na Grimmulad Place.

— Uważam, że Śmierciożercy będą tam na nas czekać — Powiedział Ron popijając swoją kawę

— Niewykluczone... — Hermiona czujnie rozglądała się pomieszczeniu.

— Możemy teleportować się parami pod peleryną niewidką — wtrącił Harry.

— To dobry pomysł. Voldemort już na pewno wysłał swoich sługusów na Grimmuald Place, musimy zachować szczególną ostrożność... — zamilkłam, ponieważ w tym momencie do baru weszło dwóch dorosłych mężczyzn.

Spuściliśmy wzrok wpatrując się w pare nad naszymi kubkami.

— Spakowałaś mój fałszoskop? — zapytał Ron Hermionę.

— Zapomniałam.

— Spokojnie, Ron. Ja mam w plecaku ten, który kiedyś dałeś mi na święta — Wtrącił Harry.

Moją uwagę przykuli dwaj mężczyźni stojący przy ladzie.

Kiedy  jeden z nich odwrócił się w naszą stronę, serce podskoczyło mi do gardła.

— NA ZIEMIE! — wrzasnęłam pociągając Hermionę pod stół — To Śmierciożercy!

Zaklęcia rozbijały lampy i okna. Dwóch Śmierciożerców usilnie próbowało nas ogłuszyć.

Petrificus totalus! — wycelowałam różdżką w jednego z nich. Pod wpływem zaklęcia napastnik momentalnie znieruchomiał.
Drugiego unieruchomiła Hermiona.

Podeszliśmy do naszych oprawców by lepiej się im przyjrzeć.

— Są z Ministerstwa, dlatego ich poznałam. Powinniśmy coś z nimi zrobić — spojrzałam na pozostałą trójkę.

Hermiona klęknęła przy jednym ze Śmierciożerców, wycelowała w niego różdżką i cicho rzuciła zaklęcie:

Obliviate.

— Czas na nas, nie jesteśmy tu bezpieczni.



Co uważacie o ostatnich rozdziałach? 😀
Pod ostatnim rozdziałem kilka osób podrzuciło mi pomysł zaręczyn Freda i Eleanor. Nie miałam tego w planach ale skoro tego chcecie to postaram się to uwzględnić.
Jeżeli macie jeszcze jakieś ciekawe pomysły to czekam na propozycje 😀
Miłego czytania i dziękuje, że jesteście! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top