~ 4 ~
•••
Miesiące leciały szybciej niż Złoty Znicz podczas meczu Quidditcha. Nastała zima, a wraz z nią próbne egzaminy. Uczniowie piątego roku każdą wolną chwilę spędzali w bibliotece przy książkach. Eleanor zaś, wraz z przyjaciółmi ćwiczyła zaklęcia w Pokoju Życzeń.
Profesor Umbridge, przysłana z Ministerstwa Magii, by zbadać sytuacje w Hogwarcie, wniosła wiele niegatywnych zmian w życie szkoły oraz uczniów.
Nowe dekrety, zakazy i nakazy uprzykrzały życie zarówno uczącym się, jak i nauczycielom.
Zakazano używania czarów, Umbridge preferowała naukę teoretyczną niż praktyczną, nie zważając na nadciągające niebezpieczeństwo. Dlatego grupa uczniów, zwanych Gwardią Dumbledore'a pod kierownictwem Harry'ego Pottera, uczyła się zaklęć zarówno ofensywnych jak i defensywnych.
— Reducto!
Zaklęcie przeleciało obok Harry'ego i trafiło w stojącego za nim manekina, który pod wpływem wybuchu rozpadł się na kawałki.
— Brawo, Eleanor. Robisz duże postępy! — Pochwalił przyjaciółkę Harry.
— Nie chwal jej tak bo w piórka obrośnie — powiedział Fred, który wraz z bratem wszedł właśnie do Pokoju Życzeń.
— Taki mądry jesteś, Freddie? Może teraz Ty pokażesz czego się nauczyłeś? — zapytała Eleanor z zawadiackim uśmieszkiem.
— Już się robi, moja droga — odparł Fred po czym szybkim ruchem wyciągnął różdżkę i wycelował w stronę brunetki — Levicorpus!
Nagle Eleanor poczuła ucisk w żołądku, i w mgnieniu oka zawisła nad ziemią, do góry nogami.
— Bardzo zabawne, Fred... — powiedziała krzyżując ręce na piersi — A teraz postaw mnie na ziemię.
Chłopak posłusznie wykonał polecenie po czym Harry zabrał głos:
— Dziękuję, że wszyscy pracujecie z takim zaangażowaniem, jestem dumny z waszych postępów! Niestety była to nasza ostatnia lekcja przed świętami. Większość z nas, na ten czas wraca do domów, jednakże mam nadzieję, że po przerwie i zregenerowaniu sił, dalej będziecie tak wytrwale ćwiczyć.
Uczniowie zaczęli zbierać swoje rzeczy i kierować w stronę wyjścia.
Eleanor zobaczyła, że Harry zmierza w kierunku Cho, która tępo wpatrywała się w lustro.
— Harry, mamy świetny pomysł na... — zaczął George idąc ku Potterowi.
— Potem porozmawiacie. Czas najwyższy coś zjeść — Ślizgonka zgarnęła bliźniaków i we trójkę skierowali się do wyjścia.
•••
Fred, George i Eleanor siedzieli w Wielkiej Sali, zajadając się czekoladowymi babeczkami.
— Fantastycznie, że tegoroczne święta spędzimy wszyscy razem na Grimmuald Place — Rzekł uradowany George, sięgając po następną babeczkę.
— Twoi rodzice też przyjadą, Ell? — zapytał Fred.
— Nie mam pojęcia... Ostatnio mama napisała w liście, że jest spore zamieszanie w Ministerstwie i ma dużo roboty. Mam jednak nadzieję, że do nas dołączą.
— Eleanor Ewards!
Krzyk rozległ się po całej sali. Do trójki przyjaciół, szybkim krokiem, zbliżał się Severus Snape.
— Tak? — zapytała niepewnie Ślizgonka.
— Jako prefekt masz dzisiaj nocny dyżur na trzecim piętrze. Nie spóźnij się. — Oznajmił sucho nauczyciel po czym ruszył w stronę stołu nauczycielskiego.
— Widzę, że dla swojego domu, Snape jest równie sympatyczny jak dla reszty — Zażartował Fred.
— No to czeka mnie ciekawa i nieprzespana noc... — westchnęła ciężko Eleanor — Idę do dormitorium na krótką drzemkę przed dyżurem.
Dziewczyna wstała od stołu, ucałowała Freda w policzek, pomachała Georgowi i ruszyła ku drzwiom Wielkiej Sali.
— Mam ciekawy pomysł braciszku... — zaczął łobuzersko Fred i spojrzał na brata — Coś czuję, że będzie to interesująca noc.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top