6.
Kolejne dni mijały im tak samo, Bożek drażnił kobietę, za każdym razem jak tylko otwierał usta, a blondynka denerwowała go swoją ciekawością i próbą wymuszenia na nim normalnych zachowań. Bożek nie chciał pokazać, że towarzystwo kobiety nie jest wcale takie złe, a Penny zapomniała już o swoim planie ucieczki i chęci zabicia Boga.
Blondynka leżała w łóżku w swojej sypialni, dopiero co pokłóciła się z Bogiem o brak zaangażowania z jego strony w jego głupi plan, wymagał od niej, a sam nie dawał nic. Kobieta wiedziała, że na obecnej ich relacji, to jedyne co im wychodzi bezbłędnie to sypianie ze sobą.
- Co robisz? - zdziwiona kobieta, patrzyła, jak Bożek wchodzi do jej sypialni i kładzie się na łóżku koło niej.
- Idę spać, nie widzisz? - odpowiedział beznamiętnie i leżąc na plecach, patrzył w sufit.
- Nie? - poirytowana kobieta usiadła i patrzyła zła na Bożka.
- Jak to nie? - warknął na kobietę wściekły.
- Normalnie, nie będziesz spał w moim łóżku - kobieta zaczęła iść do drzwi owinięta kołdrą, kiedy wyciągnęła rękę do klamki, ale ona nagle zniknęła - Loki! Wypuść mnie, nie będę z Tobą spać - zrezygnowana patrzyła na niego, mając nadzieję, że Bożek odpuści.
- Uprawiamy seks, a Ty twierdzisz, że nie będziesz ze mną spać? - wyraźnie bawiło go to, co kobietę doprowadziło do szału, podeszła do niego i nachyliła się nad nim.
- Dla Twojej informacji. Uprawiam seks dla własnej przyjemności, ale spać z Tobą nie mam zamiaru.
- W takim razie kotku, zostaje Ci podłoga - wyszczerzył się do blondynki, na co od razu dostał w twarz - jak śmiesz! - złapał rękę kobiety i surowo patrzył w oczy - nigdy więcej nie waż się podnieść na mnie ręki.
- Bo co? Zabijesz mnie? Jestem Ci potrzebna - teraz to kobieta wyszczerzyła się do wściekłego Bożka, wiedziała, że tym razem to ona wygrała.
- Jesteś zbyt pewna siebie.
Bożek złapał kobietę w pasie i rzucił na łóżko, przeniósł jej ręce nad głowę i trzymał, samemu będąc między nogami blondynki. Kobieta starała się unikać spojrzenia Boga, który intensywnie się jej przyglądał, wiedziała, że jeśli zatrzyma spojrzenie na jego zielonych oczach, to kolejny raz polegnie.
- Przestań! - wycedziła przez zęby, starając się skupić na kolorze sufitu.
- Nie - odpowiedział kobiecie z uśmiechem.
Zaczął całować jej szyję, po pierwszym zetknięciu jego ust z jej skórą, już wiedziała, że przegrała ten pojedynek, odchyliła szyję do tyłu, dając mu lepszy dostęp do jej skóry. Mężczyzna sunął ustami po jej dekolcie, na dłużej zatrzymując się między piersiami. Kobieta cicho westchnęła, czym tylko wywołała cwany uśmiech na twarzy Boga.
- Widzisz kotku, chcesz tego - uśmiechnął się do kobiety i pocałował w usta.
Nie znosiła go, za to z nią robił, ale uwielbiała, w jaki sposób to robił. Ostatni raz spojrzała na Boga i zamknęła oczy, oddając pocałunek, jednak nie dawało kobiecie spokoju to, że jest tu już któryś dzień z kolei, a nie zrobili żadnych postępów co do ich rozmowy i przebywania razem bez spinania się, wyjątkiem zawsze był seks, wtedy oboje byli rozluźnieni.
- To się nie uda. My nie umiemy ze sobą spędzić chwili, żeby się nie kłócić, nigdy nam nie uwierzą - zrezygnowana powiedziała, szepcząc to niemal w usta mężczyzny.
- To się postaraj - puścił ręce kobiety, które od razu wplątała w jego czarne włosy, patrzyła w jego zielone oczy i przyciągnęła go do siebie, żeby pocałować.
Między nimi była ogromna dawka pożądania, Loki błądził rękoma po biuście kobiety, a ona upajała się zapachem jego perfum, które doprowadzały jej zmysły do szaleństwa. Przygryzła jego dolną wargę, co tylko sprawiło, że pocałunki Boga były bardziej namiętne.
- Odwróć się.
Rozkazał, co kobieta zrobiła bez zawahania się, wszedł w kobietę, trzymając ją za włosy. Jęki bólu i podniecenia wypełniały sypialnię, kiedy oddawali się temu, co wychodziło im wspólnie najlepiej. Kobietę paliły i bolały pośladki od jego ręki, ale to tylko potęgowało doznania blondynki. Kobieta napięła wszystkie mięśnie, wiedząc, że za chwilę dojdzie, Bożek nachylił się nad plecami kobiety i przygryzł jej skórę na ramieniu. Mężczyzna padł wykończony koło kobiety i patrzył na nią z uśmiechem, innym niż te, które do tej pory kobieta dostawała od niego.
- Jak już mówiłem, seks z Tobą to czysta przyjemność - pocałował kobietę już delikatniej niż kilka chwil temu, ale z taką samą stanowczością, godną księcia Asgardu - to co, mogę z Tobą spać? - na twarzy Boga po raz kolejny zagościł wredny uśmiech, na co blondynka przewróciła oczami.
- Nie mam siły, żeby Cię stąd wyrzucić, ale bez żadnych numerów, bo pożałujesz - kobieta pogroziła mu palcem, co przyjął, śmiejąc się głośno i odwrócił plecami do kobiety.
***
- Wstawaj kobieto! - krzyczał i szturchał kobietę w ramię.
- Zabiję Cię, przysięgam, że będziesz umierał w męczarniach, aż Twoje marne serce przestanie bić - wściekła kobieta warczała na Boga, który śmiał się do niej - no i czego się cieszysz pajacu?
- Jesteś niemiła, ale Twój wygląd mi to wynagradza - blondynka od razu spojrzała na siebie i dotarło do niej, że jest prawie naga, zaczęła zakrywać się kołdrą - nie wstydź się, teraz to już nie ma czego.
- Czego chcesz?
- A tak, zrobisz jakieś śniadanie? - Bożek był ewidentnie w dobrym humorze, czego nie można było powiedzieć o kobiecie.
- Ty sobie żartujesz? Budzisz mnie, bo książę jest głodny? - kobieta krzyczała na niego coraz głośniej, zirytowana, że do tej pory nie miał problemu, żeby przy pomocy magii zadbać o ich wyżywienie.
- Tak. Dobra narzeczona robi swojemu narzeczonemu śniadanie - mężczyzna żartował z kobiety, co doprowadziło blondynkę do szału, musiała odetchnąć, żeby nie rzucić w niego lampką nocną.
- To niech narzeczony sobie sam zrobi - kobieta zerwała się z łóżka i podeszła do Bożka łapiąc go za nadgarstki - masz magię idioto. Wymyśl coś!
- Idiotka - prychnął Bóg.
- Za chwilę będziesz musiał znaleźć sobie inną narzeczoną do tego idiotycznego planu - blondynka założyła ręce na piersi i czekała co na to odpowie.
- Nie chce innej. Dobrze mi z Tobą - puścił kobiecie oczko z wrednym uśmiechem i zszedł na dół.
- Idiota! - krzyknęła za nim kobieta, zanim trzasnęła drzwiami.
Po kąpieli kobieta zeszła na dół gdzie czekał na nią Bożek i pusty stół, popatrzyła na niego, a on tylko pokazał, żeby usiadła, po chwili cały stół był przykryty różnymi rzeczami. Blondynka złapała za rogalika i maczając go w kawie jadła śniadanie, widziała, że mimo jego dobrego humoru z rana, coś go gryzie.
- Co jest? - zapytała od niechcenia, nie chciała, żeby wiedział, że interesuje ją to, co się z nim dzieje.
- Musimy i nie wierzę, że to mówię - westchnął głośno - nauczyć się ze sobą rozmawiać.
- I to Cię tak denerwuje? - kobieta patrzyła na niego rozbawiona.
- Tak, nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać z Tobą, ale chce wrócić do Asgardu.
- Po pierwsze to nie warcz tak na mnie, a po drugie ogarnij się w końcu, bo nie mam zamiaru spędzić tu z Tobą wieczności. Chcesz wrócić do tego swojego domu, to się trochę postaraj! - blondynka, choć zaczęła mówić spokojnie, to na końcu wręcz krzyczała na Bożka.
- Jak śmiesz podnosić na mnie głos? Jestem księciem i nie godzę się na takie traktowanie! - teraz mężczyzna wrzeszczał wprost na kobietę.
- Jesteś wygnańcem! Niech to do Ciebie dotrze w końcu! A Twój książęcy tytuł mam w dupie - kobieta wstała i ruszyła pełna złości do swojej sypialni. Była zła, że chce mu pomóc, a on nie potrafi się odrobinę postarać o to, żeby ten idiotyczny plan się udał. Weszła do pokoju, a przy oknie stał już Bożek, spojrzała wściekła na niego.
- Czego? - Burknęła w stronę Boga, którego obecność w tej chwili działała kobiecie na nerwy.
- Masz rację, musimy się postarać.
- Ty. Ty musisz się postarać - zaczęła wytykać go palcem, stojąc naprzeciw mężczyzny.
- Dlaczego tylko ja? - Wrzasnął na kobietę, ale nie zrobiło to na niej najmniejszego wrażenia.
- Bo to Ty nie umiesz ze mną rozmawiać! - blondynka podeszła jeszcze bliżej kompletnie wyprowadzona z równowagi - posłuchaj, nie jest mi na rękę, że tu jestem. Mam Ci pomóc to Ci pomogę, ale do cholery wykaż się trochę, bo samej mi nie uwierzą, a ja naprawdę nie chce już tu być. - Bożek zdawał się nie zauważyć szklistych oczu kobiety, kiedy wpatrywał się w nią.
- Myślałem, że nie jest Ci tak źle - żachnął się na kobietę.
- Loki seks jest genialny, ale na samym seksie rozmowy nie będzie. Postaraj się trochę, to szybciej to wszystko się skończy, no i oczywiście, jeśli pominiemy wątek porwania i duszenia.
- Jesteś głupia. - Stał i patrzył twardo w oczy kobiecie, która tak samo, jak on nie zamierzała odpuścić.
- A Ty irytujący. - Milczeli kilka chwil, mierząc się wzrokiem. - Jesteś Bogiem Kłamstw do cholery, kłam, że mnie lubisz, kochasz czy co tam chcesz - kobieta wspięła się na palce i złapała Boga za koszulę, cały czas patrząc mu w oczy - ja chcę wrócić do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top