4

Derek wszedł do domu. Przed chwilą wrócił z długiej, bardzo długiej rozmowy z przyjaciółmi Stilesa. Nie wiedział jak Cora zachowywała się w szkole - od tego byli rodzice. Jednak dowiedział się parę interesujących rzeczy. Na przykład kiedyś jego siostra rzuciła Stilesem o szafki i zabrała mu pracę domową. Albo jej przyjaciele prawie go pobili. Jeśli planował związać się w przyszłości ze Stilinskim, nie mógł dopuścić do częstych sprzeczek pomiędzy nimi. Cora, jako wilkołak, miała zdecydowanie więcej siły od chłopaka. Z łatwością mogłaby powalić go na ziemię. Chociaż... według opowieści chłopaków, Stiles nie mógłby uderzyć dziewczyny.

- Cora! - krzykną z salonu. - Mogłabyś przyjść tu na chwilę?

Czekał w spokoju na siostrę, wcześniej witając się z Laurą, która usiadła na kanapie. Rodziców i wujka nie było, ponieważ wyjechali na parę dni poza miasto. Mieli wrócić dopiero za tydzień.

- Co chcesz? - zapytała dziewczyna nonszalancko. Nie traktowała Dereka poważnie, ponieważ chłopak nie mógł jej nic zrobić. Zwłaszcza teraz, gdy dorosłych nie było w domu.

- Mam pytanie dotyczące Stilesa - powiedział. Twarz Cory wykrzywił grymas, spowodowany myślą o Stilinskim.

Już miała wchodzić ponownie po schodach, jednak Derek złapał ją za ramię.

- Czekaj. Dowiedziałem się, że podobno znęcasz się nad nim. Ty i twoi przyjaciele.

- Ja? - Przybrała minę niewiniątka. - Nic tej ofermie nie zrobiłam.

- Przestań kłamać i obrażać go. Wiem o wszystkim.

Cora uniosła jedną brew w górę, wojowniczo zakładając ręce na piersi.

- Poskarżył się? Biedny chłopczyk nie potrafi poradzić sobie z dziewczyną? - zapytała głosem dziecka.

- Rozmawiałem z jego przyjaciółmi. Podobno twoi koledzy dziś boleśnie załatwili Stilesa na boisku.

- No proszę cię! To nie moja wina, że ta oferma potrafi zrobić sobie krzywdę w kasku! W końcu nie ja brałam w tym udziału.

- Ale wiem o innych rzeczach. Jak mu ukradłaś pracę domową i zaczaiłaś się na niego po szkole próbując pobić.

- Sam się o wszystko prosi idiota.

- Czym sobie na to zasłużył? Nie słyszałem żeby zrobił tobie lub komukolwiek krzywdę.

- Nie musisz wiedzieć wszystkiego! Co cię tak nagle zainteresował ten kretyn?!

- Przestańcie się kłócić! - krzyknęła Laura, wkraczają do akcji. Nie mogła bezczynnie patrzeć na sprzeczkę. - Ty Derek nie powinieneś tak gwałtownie reagować, a ty Cora nie powinnaś znęcać się nad nikim! Do cholery jasnej, nie jest ważne to czy tą osobą jest Stiles, SYN SZERYFA, czy ktokolwiek inny. Nie możesz wykorzystywać swoich mocy do ranienia innych. Zapomniałaś, że nie jesteśmy żadnymi potworami? Jesteś betą, a zdaje mi się, że przyjaciel Stilesa jest alfą, więc powinnaś ze swoimi przyjaciółmi zostawić chłopaka

Ten potok słów sprawił, że i Derek i Cora stanęli zaskoczeni. Nie spodziewali się takiego wybuchu siostry. Miała rację, jednak Cora postanowiła zignorować Laurę.

- Bo chyba nie chcesz, aby rodzice dowiedzieli się o wszystkim?

Dziewczyna zrobiła obrażoną minę i poszła do swojego pokoju. Derek uśmiechną się wdzięcznie do siostry.

- Dzięki - powiedział.

- Nie ciesz się tak - mruknęła, jednak również posłała bratu uśmiech. - Ktoś musiał jej to wytłumaczyć. W końcu nie może się nad nikim znęcać.

Poszli na kanapę i włączyli telewizor.

Następnego dnia rano Stiles wszedł do szkoły powolnym krokiem. Wyszedł z domu bardzo wcześnie, więc miał jeszcze czas. Usiadł na schodach i zaczął wpatrywać tępo w ścianę. Korytarz był prawie pusty, więc przestraszył się gdy poczuł szarpnięcie, a potem plecami zderzył się ze ścianą.

- Stilinski - powiedziała przez zaciśnięte zęby Cora. Koło niej stali już Edward i Josh. - Ładnie to tak skarżyć się przez przyjaciół?

Stiles otworzył szeroko oczy.

- Ale ja nic... - zaczął, ale Cora mu przerwała,

- Tak? Nic nie zrobiłeś? A skąd mój brat wie o wczorajszym wypadku?

- Nie wiem, naprawdę!

- To powiem ci. Wczoraj te głupie pedały poszły na skargę do Dereka.

- Jakie...?

- Ty już dobrze wiesz jakie pedały. Radzę ci trzymać się od mojego brata z daleka, ponieważ nie chcemy w swoim stadzie takiego przygłupa.

- Jakim...?

Cora błysnęła żółtymi oczami i kopnęła go w kostkę. Puściła przód jego koszulki i odeszła, pozwalając upaść Stilinskiemu na ziemię.

Chłopak chwilę siedział, ponieważ nie mógł wstać. Dopiero parę minut później, znalazła się obok niego Erica z Boydem.

- Co tak siedzisz? - zapytała, podając mu rękę. Stiles skorzystał z pomocy, opierając się na lewej nodze.

- Nie ważne. Widzieliście gdzieś Isaaca i Scotta?

- Przy szafkach.

Stiles pokuśtykał w stronę schodów, zabierając plecak i idąc do przyjaciół.

Rzeczywiście, przy szafkach zastał Isaaca i Scotta, którzy uśmiechali się do siebie patrząc w oczy z taką czułością, że Stilesowi zrobiło się przykro.

- Cześć - powiedział, gdy podszedł do przyjaciół.

- Hej - mruknął Scott. - Co tam?

- Mam pytanie. Po jaką cholerę poszliście do Dereka? - zapytał.

Para przeniosła wzrok na Stilesa.

- No wiesz, Derek to brat Cory, więc powinien coś zrobić i... - zaczął Isaac, jednak Stilinski mu przerwał.

- Tak? To dlaczego parę minut wcześniej koledzy Cory z nią na czele uderzyli mnie w nogę? Bo niby się poskarżyłem, wy wredne małpy.

- Ja... znaczy - mruknął kulawy Scott.

- Chcieliśmy pomóc. Źle wyglądałeś. Nie możemy patrzeć jak jakaś idiotka cię molestuje!

- Molestuje? - Stiles uniósł jedyną brew w górę.

- Znaczy znęca się nad tobą. Źle powiedziałem.

- No dobra, ale... To chyba nic nie dało? Nawet jest gorzej.

- Nie martw się, krasnalu. Wkrótce da ci święty spokój - pocieszył Stilesa Scott, zamykając ławkę.

- Dzięki - mrukną chłopak.

- Nie ma sprawy - powiedzieli w tym samym czasie McCall i Isaac.

- Ale, wiedzieliście, że Haleowie są wilkołakami? - zapytał szeptem. - Cora powiedziała, że nie chcę w swoim stadzie takiego przygłupa. Ale przecież ja mam już stado.

Scott zamyślił się.

- No nie wiem jak to miałoby wyglądać. Ale na razie się tym nie przejmujmy. Spytasz Dereka.

- Jak? Czy wy...?

- Umówiliśmy go z tobą - powiedział Isaac.

- Co?

- Będzie czekał na ciebie pod szkołą. Cześć

I uciekli.

Stiles uśmiechnął się do siebie i poszedł na lekcje.

- Allison - powiedział Stilinski, podchodząc do przyjaciółki po lekcjach.

- Tak? - zapytała.

- Mogłabyś mnie zaprowadzić do jeepa? Wiesz, umiesz się bić i w ogóle, a tam stoi Cora. Tak dla bezpieczeństwa.

Nie żeby się bał, ale wolał nie ryzykować.

Alison zaśmiała się i chwyciła Stilesa za rękę.

- Dobrze, synku - powiedziała, idąc z nim w stronę auta. Dziewczyna zostawiła go przy samochodzie. - Lydia planuje imprezę. Jesteś zaproszony. Możesz wziąć tego przystojnego 'kolegę'.

- Ej! Ty też? - zapytał, udając oburzenie.

- Nie obrażaj się - powiedziała, śmiesznie wykrzywiając twarz.

- Nie rób głupich min - mruknął nastolatek. Zaśmiali się zgodnie i pożegnali. Stiles chwilę patrzył za Argentówną, gdy usłyszał znajomy głos.

- Cześć - powiedział znajomy głos tuż za nim.

Stilinski odwrócił się do Dereka uśmiechnięty.

- Cześć.

- Wszystko dobrze? Cora dała ci spokoju? - zapytał.

- Tak, jasne - skłamał, spuszczając głowę.

Derek nie dał się oszukać. Serce chłopaka przyśpieszyło, co znaczyło tylko, że kłamał.

- Kłamiesz.

Stiles zdziwił się.

- Co? Ja nie...

- Serce ci przśpieszyło.

I chłopak sobie nagle przypomniał jedną rzecz.

- Jesteś wilkołakiem.

Hale zaśmiał i błysną niebieskimi oczami.

- Skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy, to może wybierzemy się gdzieś? - zapytał.

- Chętnie - odpowiedział.

- To gdzie chcesz iść? - zapytał.

- Ty coś wymyśl.

Wilkołak uśmiechnął się i chwycił Stilinskiego za rękę.

Razem wsiedli do czarnego auta i odjechali.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top