26
Derek uśmiechnął się do Stilesa, który nie odwzajemnił jego gestu. Wilkołak pocałował Stilinskiego, kładąc dłoń na jego blady policzek.
- Jesteś zimny - stwierdził mężczyzna, odsuwając się lekko i siadając na jego łóżku.
Brunet wzruszył ramionami i złapał swojego chłopaka za rękę.
Potrzebował go. Strasznie za nim tęsknił i z jakiegoś powodu czuł się bardzo samotny. Nie obchodziły go wizyty przyjaciół i taty, chciał tylko Dereka.
Hale uśmiechnął się, bawiąc palcami ukochanego.
- Dlaczego mnie nie odwiedzałeś? - zapytał, cicho wzdychając.
- Miałem coś ważnego do załatwienia w pracy - mruknął, a po chwili dodał. - Podobno masz wyjść na tydzień.
- Chemia zaczęła działać. Ale ja nie chcę wychodzić.
Derek podniósł ze zdziwieniem jedną brew.
- Nie masz dość szpitala? Myślałem, że...
- Iris powiedziała mi, że stanie się coś złego, gdy wyjdę - wyznał, kładąc dłoń na jego kolano. Było mu troszkę zimno, a zielonooki był wręcz gorący.
Hale wiedział o kim chłopak mówił, ponieważ wczoraj rozmawiał z szeryfem.
Podobnie jak jego psycholog uważał, że mogła to być schizofrenia i bardzo, bardzo się martwił.
- Chcesz się przejść? - zapytał Stiles, uśmiechając lekko. Czuł się odrobinę lepiej, było mu już ciepło.
- Możemy pójść.
Pomógł mu wstać i razem wyszli z sali.
Złapał chłopaka za rękę, zaczynając mały spacer.
Stiles postanowił nic nie mówić Derekowi o zmartwieniach lekarzy. Włosy już dawno powinny zacząć mu wypadać, a jemu tylko rosły. Sam się tym nie przejmował, ponieważ bardziej przejęty był historią Iris. Pomyślał, że poprosi ją samą o opowiedzenie o sobie i wtedy pozna jej wersję wydarzeń.
- Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał Hale.
- Zastanawiałem się tylko czy kiedy wyjdę będę mógł przyjść do ciebie na noc. - Wymusił uśmiech, ściskając mocnej jego dłoń.
- Oczywiście.
Cmoknął jego policzek i usiedli na krzesłach.
- A teraz możesz mi coś powiedzieć o Iris?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top