2

Stiles rozwalił się na swoim łóżku. Ten mężczyzna. Boże, ten cudowny mężczyzna! To o takim mężczyźnie Stiles marzył. Taki męski. Silny. Jego zielone jak łąka oczy. Jego wspaniały głos. On był taki IDEALNY.
Szybko wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do Scotta. Musiał się pochwalić. Przyjaciel po dwóch sygnałach odebrał.
- Tak? - zapytał.
- Cześć, Scotty. Przeszkadzam Ci?
- Nie - odpowiedział chłopak.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć! - krzyknął do telefonu podniecony.
- Co się stało?
- Poszedłem do parku, nie? Parę razy się tam potknąłem, pomogłem jakiejś babci i w ogóle. Raz prawie wywaliłem się na ziemię. Gdyby nie ten facet! Boże, on mnie w pore złapał w pasie i przytrzymał. On jest taki idealny! Ma piękne zielone oczy, jest mega umiesniony! A jego głos... - rozmarzył się.
- Czekaj, powoli. Jeszcze raz tylko spokojnie.
- Gdy prawie spałem na ziemię w parku, jakiś cudowny męźczyzna złapał mnie w pasie. Jezu, on ma takie piękne zielone oczy! Jest taki silny i w ogóle.
McCall zaśmiał się.
- Czyli znalazłeś tego jedynego? - zapytał, nadal chichocząc.
Stiles nie widział w tym nic śmiesznego. Po prostu spodobał mu się jeden facet. Idealny facet.
- Chyba tak - mruknął, przymykając oczy.
- A jest chociaż Twojego wzroku? - zaśmiał się McCall.
Stiles prychnął.
- Scotty, wiesz że nie lubię jak ktoś śmieje się z mojego wzrostu.
- Ale Ty jesteś tak wysoki jak Lydia, która ma metr sześćdziesiąt pięć.
- Ha ha.
- Dobra, koniec z wysmiewaniem Cię. Musimy go szybko znaleźć - powiedział Scott.
- Znaleźć?
- No tak. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to koniec znajomości z tym facetem?
- No nie.
- Właśnie, dlatego jutro poszlajamy się z Isaaciem po parku i zagadamy.
- Czy ja wiem.
Przecież to takie absurdalne. Co niby powiedziałby mu? Cześć, jestem Stiles i chyba się w tobie zakochałem. No, już widział jak mężczyzna rzuca mu się w ramiona.
- To dobry pomysł. Damy radę.
- No dobra. Spróbujemy.

Następnego dnia w szkole Stiles stał przy szafkach razem z Allison i Isaaciem. Mieli razem historię, więc jak to Lahey, odpisywał zadanie.
- Lahey, Ty to nie jesteś obowiązkowy.
- Cicho bądź, Stilinski.
Stiles jedynie prychnął.
- O Scott tu idzie - mruknęła Allison, chowają zeszyty do torby.
- Cześć - przywitał się Scott, całując swojego chłopaka na powitanie. - Co robicie?
- Isaac odpisuje sobie właśnie zadanie - powiedziała Argent zamykając szafkę.
- Ale Ty jesteś nieobowiązkowy - zaśmiał się chłopak.
- Cicho bądź, McCall.
Odpowiedział mu jedynie śmiech ze strony przyjaciół.
Scott objął Stiles uśmiechając się szeroko.
- Mam dla Was dobrą nowinę - zaczął.
Zaczyna się. pomyślał Stiles. - Nasz Stilinski się zakochał.
- W kim - prychnął Isaac, nie odrywając wzroku od kartki.
Jego niedowierzanie sprawiło, że brunet spłonął rumieńcem.
- Tego jeszcze nie wiemy.
Nie. jękną w myślach.
Lahey i Allison spojrzeli na niego dziwnie.
- Spotykał go wczoraj parku. Mówię wam. Z tego co mi powiedział Stiles, wnioskuję że to miłość od pierwszego wejrzenia.
I zaczął opowiadać krótką historię przyjaciela, przy nim samym. Chłopak był zbyt zawstydzony, aby zaprzeczyć. Miał chociaż nadzieję, że na chwilę obecną dowie się tylko Isaac.
- No, no, krasnalu. Jest chociaż tego samego wzrostu? - zapytał, śmiejąc się cicho.
- Odczepcie się od mojego wzrostu - mruknął.
- Nie przejmuj się, Stiles - powiedziała pocieszająco Allison. - To nie twoja winą, że jesteś wybrykiem natury - parsknęła. - Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.

Stilinski zrobił nieciekawą minę.

- Ale kochamy Cię - powiedział Scott. - Fajnie jest mieć przyjaciela krasnala.

- Ha ha - skomentował.

- Dobra, to tylko żarty, brachu. Isaac, dziś po szkole idziemy ze Stilesem poszukać jego miłości.

- Do parku? - upewnił się Lahey.

-A gdzie indziej? - zapytał McCall.
I w tamtym momencie zadzwonił dzwonek. Isaac, Stiles i Allison poszli do sali historycznej, a Scott do biologicznej.

Trójka chłopaków siedziała na ławce w parku. Czekali na tego przystojnego mężczyznę w milczeniu już od godziny.

- Chłopaki, nie znajdziemy go - jęknął Stiles, który siedział pomiędzy przyjaciółmi. - Nie przyszedł tu dziś.

- Ej, nie trać nadziei - powiedział Scott.

- Scotty, przecież wiesz, że nie przyjdzie. Było to... - zaczął Isaac.

Nie dokończył, ponieważ Stiles złapał ich obydwu za ręce, wciągając ze świstem powietrze. Był tam! Był tam! Taki idealny jak ostatnio. Taki przystojny jak ostatnio, umięśniony i wysoki.

- Który to? - zapytali w tym samym czasie przyjaciela, Scott i Isaac.

- Ten w czarnej kurtce - powiedział wpatrując się w mężczyznę oczarowany.

Isaac gwizdną z uznaniem.

- Serio ten facet jest przystojny.

Scott popatrzył na niego wilkiem.

- Ale oczywiście nie tak jak mój Scott - poprawił się szybko.

Stiles zacisną mocniej ręce na dłoniach przyjaciół. Mężczyzna zbliżał się powoli do nich. Stilinski zaczął rozkoszować się jego nieziemnskim zapachem. Las z niewielką szczyptą wanilii.

- Stiles, weź idz się przywitać - szepną rozbawiony McCall, widząc oczarowanego kolegę.

- Daj mi spokój, Scott. Nie jestem gotowy - mruknął Stiles, nie zaszczycając go spojrzeniem.

- Ej, Stilinski. Idź, bo nie na darmo siedzę tu godzinę.

Chłopak wziął głęboki oddech i puścił dłonie przyjaciół. McCall i Lahey wykorzystali to szybko i szarpnęli Stilesem, który spadł na tego mężczyznę.
Jak za pierwszym razem, Stilinski nie spadł na ziemię. Facet przytrzymał go w pasie. Chwilę patrzyli sobie w oczy. Stilesowi pod tym spojrzeniem zmiękły kolana. Na szczęście Szatyn bezpiecznie podtrzymywał go.
- Znowu na siebie wpadamy - zaśmiał się mężczyzna, nadal wiercąc go spojrzeniem. Stiles zrobił się cały czerwony na twarzy. Wiedział, że chłopaki cicho śmieją się z niego. - Jestem Derek Hale.
Puścił zdezorientowanego Stilesa na ziemię. Chłopak chwilę zastanawiał się o co mu chodziło; dopiero po paru sekundach skapnął się, że mężczyzna przedstawił się.
- Stiles - mruknął, nie mogąc wykrztusić nic więcej.
- Stiles? - zapytał zdziwiony, unosząc jedną brew w górę.
- Mam bardzo trudne imię. To jest tylko ksywka od nazwiska.
- Jesteś synem szeryfa, nie? - zapytał, zwalając nowego kolegę z nóg.
- Ttak.
Derek uśmiechną się do Stilesa ciepło.
Poklepał go po ramieniu i powiedział.
- Uważaj, naprawdę. Przyjdzie taki dzień, w którym nie będzie mnie w parku i złamiesz sobie nos.
Stilinski zaśmiał się nerwowo, odwracając wzrok.
- Do zobaczenia - powiedział Derek i odszedł.
- Cześć.
Odwrócił się do przyjaciół.
- Zbłaźniłem się - powiedział, rzucając im pełne wyrzutu spojrzenie.
- Przynajmniej z nim pogadałeś. - McCall podniósł ręce w górę.
- I powiedział 'do zobaczenia'. Czuć od was seks na kilometr, Stilinski. Nim się obejrzysz, będziecie się dziko kochać.
Isaac i Scott wybuchnęli śmiechem, a Stiles usiadł pomiędzy nimi, ciągle czerwony i zawstydzony.
- Następnym razem nigdzie z wami nie idę - jęknął Stiles, chowając twarz w dłoniach.

Derek wszedł uśmiechnięty do domu. Zamkną za sobą drzwi, ściągnął buty, przywitał się z rodzicami i poszedł do pokoju. Stiles. Wiele razy wyobrażał sobie spotkanie z takim uroczym chłopakiem, jednak nie wiedział, że tak szybko to nastąpi. Mimo że Stiles nie był umiesniony i wysoki, to coś magicznego w nim było. Był słodki, jednak odrobinkę zbyt wstydliwy. No, może jemu też byłoby głupio, gdyby po raz drugi wywalił się przed jakimś chłopakiem.
Do jego pokoju ktoś zapukał. Mruknął proszę i czekał na wejście swojej siostry.
- Cześć, Laura - powiedział, uśmiechając się do starszej siostry. Była tylko parę centymetrów od niego niższa, miała lśniące czarne włosy i zielone oczy.
- Cześć. - Usiadła na łóżku brata. - Gdzie byłeś? - zapytała, podciągając nogi do klatki piersiowej.
- W parku - odpowiedział krótko.
- Pachniesz trochę jak truskawki - mruknęła. - Z kim się widziałeś?
- Synem szeryfa, Stilesem.
Dziewczyna zaśmiała się, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Wywalił się i po prostu go złapałem - wyjaśnił.
- Jest w twoim typie. Mówiłeś o jakimś uroczym brunecie, który ma dobre serce. I proszę, spadł ci z nieba.
Derek zdziwił się.
- Skąd co znasz? - zapytał.
- Cora opowiadała mi o nim. Mówiła o dziewczynie, która miała padaczkę i on jako jedyny nie bał się do niej podejść i przytrzymać jej głowę, gdy dostała ataku.
Derek uśmiechną się. Rzeczywiście chyba miała dobre serce.
- To nie wszystko. Wspiera akcję charytatywne i w ogóle. Ma ADHD, jego najlepszymi przyjaciółmi są Scott i Isaac, którzy są w związku.
- Dlaczego ja nie słyszałem jak Cora o nim opowiadała? - zapytał nie kryjąc zdziwienia.
- Bo nie zwracałeś na to uwagi - uśmiechnęła się.
Derek odwzajemnił uśmiech i razem z siostrą poszli na kolację.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top