VII
Pov. Peter (idiotka_pospolita ani się waż mi wchodzić z buta)
Rozmawiałem z nimi już dobrą godzinę między czasie napisałam do Neda że jednak nie dam rady przyjść do niego
- Młody preferuje tobie iść już do domu - powiedziała Karen
- Zaczekaj ty jeszcze jestes tak gdzie jesteś? - spytał Gołąb
- Nie....
- Siedzi tu cały czas, powinnień iść już do domu - Co za Konfident z tej Karen
- Konfident - mruknąłem
- Młody w tej chwili do domu - warknął Steve
- Idę już - mruknąłem i wstałem
- STOP - krzyknęła Czarownica - PRZECIEŻ JEST POSTRZELONY
- Lepiej jest, naprawdę dam radę iść - starałem się brzemiec wiarygodnie
- Lepiej? Według ciebie lepiej to że nie możesz chodzić?
- KAREN - krzyknąłem cicho
- Dziękujemy Karen za informację - powiedział Pedofil - Więc ani mi się waż ruszyć z tego miejsca gdzie jesteś - warknął. Olałem to i zacząłem iść
- Idzie - Boże Karen bo cię wypierdolę
- Konfident - mruknęłem - Karen bo cię naprawdę wykalibruje
- Młody jest już w domu
- No to dowidzenia! - krzyknąłem i się rozłączyłem - A my Karen mamy do pogadania
Pov. Natasha
Młody się rozłączył i wszystkim się włączymy tryb ojca. Szczególnie Tony'emu. Biegali po salonie jak opętani. Wymieniłam tylko z Wandą spojrzenia
- USPOKÓJCIE SIĘ DO CHOLERY BO DZISIAJ JESZCZE NIKOGO NIE ZABIŁAM - wydarłam się a oni tylko jak usłyszeli że jeszcze nikogo nie zabiłam to się uspokoili - Karen mówiła że jest już w domu więc uspokójcie hormony
- Dzięki Nat - westchneła Wanda i się do mnie uśmiechneła
- Nie ma za co - oddałam uśmiech - Teraz proszę zająć się każdy czymś - usiadłam na kanapie I rozglądałam się co robią. Clint I Barners wrócili do wentylacji. Sam I Steve gdzieś poleźli. Bruce został, Pietro nie było, a natomiast Stark poszedł do laboratorium, postanowiłam że się przejdę do niego - Hej Tony - oparłam się o framugę drzwi - Może pójdziesz spać?
- Hej Nat, nie mam za bardzo ochoty - mruknął I zaczął coś robić. Niech ten człowiek idzie spać. Podeszłam do niego siadając mu na udach i postarałam się aby zaprzestał jakiegokolwiek ruchu - Co chcesz tym osiągnąć? - spytał wpatrując się mi w oczy
- Żebyś sobie podpoczął - odpowiedziałam - Za dużo czasu spędzasz w tym warsztacie, każdy człowiek powinnień odpoczywać - zaczęłam prawić kazanie
- Dobra Zamknij się już, bo się drugi Steve nam robi - prychnął - Dobra pójdę, ale powiedzieć mi jak ja mam wstać jak ktoś mi siedzi na udach?
- Jakoś każdą laske na jedną umiałeś unieść jeszcze ze zamkniętymi oczami - powiedziała cicho. Uniósł mnie i zaczął iść. Skierował się do mojego pokoju i gdy przekroczyliśmy próg to mnie rzucił na łóżko (Idźcie wy zboczuchy jedne nic tu nie będzie) uśmiechnął się do mnie szydersko i wyszedł życząc mi żebym nikogo nie zabiła...
Witajcie GZIBKI🍄
Jak się podoba?
Mam nadzieję że nic sobie nie wymyśliliście na temat tej sceny z Natashą I Tonym
Dobra niewiem co tu więcej napisać
Żegnajcie GZIBKI
🍄🍄🍄🍄🔪🍄🍄🍄🍄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top