"Sprawdzam, czy to łóżko jest wygodne''

- Jesteś kretynką! - fuka Blanca do słuchawki telefonu. - Martwiłam się o ciebie! Nie było z tobą żadnego kontaktu, a ty tak po prostu zostawiłaś telefon w samochodzie?

- Yeap - odpowiadam i spoglądam na swoje dwie piżamy. Nie mogę zdecydować się, którą ubrać. Czy spodenki i bluzka na ramiączkach w kropki, czy krótka sukienka w kwiatki, która więcej odsłania niż zasłania?

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - czuję się jak niegrzeczna córka, która zbiera ochrzan od swojej mamy. No kurde, dlaczego wszyscy traktują mnie jak małą dziewczynkę? Przecież wszyscy doskonale wiedzieli, że wybieram się do Greenlawn, a że tam nie dotarłam to już mniejszy problem.

- Tak. - śmieję się. - Powiedz mi, czy lepiej ubrać piżamę w kropki czy w kwiatki?

- Co za różnica! I tak będziesz w niej tylko spać!

- Ta.. spać. Co racja to racja - spoglądam w stronę drzwi szukając natchnienia. Owszem będę spać, ale u Rafaela. Sam zaproponował swoje wygodne łóżko, aż żal nie skorzystać z takiej oferty. Wolę jednak nie zwierzać się przyjaciółce z moich planów, bo zacznie wygłaszać swój monolog na temat bezpieczeństwa, zasadach kultury i innych głupot.

- Rachel! Możesz mi obiecać, że od tej pory będziesz odbierać ode mnie każdy telefon?

- Nie. - odpowiadam zgodnie z prawdą. Nigdy nie obiecuję czegoś, czego nie mogę dotrzymać. - Ponieważ nie raz odrzucę twoje połączenie.

- Cholera, Rachel! Ja muszę mieć pewność, że nic ci nie jest.

- Blanca, jestem tu bezpieczna. Nic mi się nie stanie, a nie mam zamiaru marnować czasu na to, aby tłumaczyć ci, że żyję. - odpowiadam poirytowana. Ona powinna wiedzieć najlepiej, że nienawidzę, gdy ktoś mnie niańczy.

- Jesteś egoistką. Myślisz tylko o sobie i o tym, żeby tobie było wygodnie.

- Może i masz rację, ale chcę odpocząć od swojej codziennej rutyny i trochę się zabawić. Blanca nie obraź się, ale będę robić to, co mi się podoba,a nie to, co ktoś ode mnie oczekuje. Nie będę odbierać każdego telefonu, bo po prostu nie zawsze go ze sobą mam.

- To wyślij mi codziennie wieczorem chociaż głupią kropkę.

- Ubiorę piżamę w kwiatki - zmieniam temat. - A teraz spadam. Dobranoc.

- Ra... - rozłączam się, a następnie wyłączam telefon i kładę go pod poduszkę. Mam znacznie ciekawsze zajęcie niż kłócenie się z przyjaciółką. Wiem, że potraktowałam ją okropnie, ale nie potrafię znieść tej opiekuńczości. Chcę żyć pełnią życia, robić to na co mam ochotę, chcę spełniać marzenia i nie patrzeć wstecz. Odkąd mama umarła nauczyłam się samodzielności, a każda myśl o tej cudowniej kobiecie, daje mi siłę na walkę o to, co kocham. Nauczyła mnie, że trzeba być twardym, nawet jeśli boimy się własnego cienia.

Wchodzę pod prysznic, aby zmyć z siebie zapach potu. Upalne dni na słońcu niestety nie pozostawią naszego ciała pachnącego. Myję włosy szamponem o zapachu cytrusów. Po prostu kocham ten zapach, a sam produkt sprawia, że moje brązowe włosy są zregenerowane, lśniące i miękkie w dotyku. Następnie namydlam ciało, dzięki czemu znów mogę czuć się w pełni czysta. Wychodzę z kabiny prysznicowej i od razu wycieram włosy i ciało, a następnie zakładam koszulę nocną w kwiatki i dolną część bielizny.

- No dobra - uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze. - czas sprawdzić łóżko sztywniaka. - opuszczam łazienkę, a następnie swój pokój. Rozglądam się po korytarzu, próbując odgadnąć, który z pokoi tak naprawdę należy do Rafaela. Wcześniej jakoś nie miałam okazji, żeby się tego dowiedzieć. Wzruszam ramionami i schodzę na dół, gdzie Molly zapewne ogląda Hell's Kitchen.

- Co się tak skradasz, złotko? - czy ta kobieta ma oczy z tyłu głowy? Ledwo weszłam do salonu, a Molly już wie, kto się do niej skrada. A przecież siedzi odwrócona do mnie plecami.

- Szukam pokoju Rafaela - odpowiadam.

- Ah tak? - odwraca się. - Ma pokój naprzeciwko twojego. Fiu fiu, niezła piżama. Ho ho i niezłe nogi.

- No ba - szczerzę zęby w uśmiechu. -To ja lecę.

- Chcę was słyszeć!

Odległość z dołu na górę pokonuję w podskokach, a do pokoju czarnowłosego wchodzę jak do siebie, czyli oczywiście oszczędzam czas i nie pukam. Rafael na wpół leży na swoim łóżku z laptopem na kolanach. Podnosi spojrzenie na intruza, który nagle przerwał mu spokój i marszczy na mnie brwi.

- Zgubiłaś się? - pyta, ale jego spojrzenie nie dociera do mojej twarzy. Zatrzymuje się gdzieś pomiędzy moją szyją, a brzuchem. Ah no! Na cyckach, rzecz jasna.

- Nie - zamykam za sobą drzwi. - Ja tylko - podchodzę do drugiej strony łóżka i bez pytania, wskakuję na miejsce obok niego. - sprawdzam, czy to łóżko jest wygodne.

- I? - drwi.

- Śpię tutaj - odpowiadam. - Wygodniejsze niż moje. Dobranoc.- odwracam się na prawy bok i zamykam oczy.

- Dobranoc, maleńka. - kąciki moich ust nieznacznie się unoszą, a potem zapadam w objęcia Morfeusza.

-----
Hej misie ❤️
Upał męczy 😩, ale nasza Rachel zawsze pozytywna😂😂
Buziole 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top