17.

Tony'emu zdawało się, że został panem świata. Nagle przestały istnieć jakiekolwiek ograniczenia. Żaden projekt nie sprawiał mu już trudności. Wszystkie pomysły w mgnieniu oka układały się w logiczną całość. Wystarczyło jedynie, że raz na kilka dni wyskoczył gdzieś ze Steve'em, raz na kilka godzin wymienił z nim parę bezsensownych wiadomości.

W mediach aż wrzało. Nawet nie próbowali kryć się przed paparazzi, przeciwnie. Stark z rozbawieniem zauważył, że Rogers nie ma nic przeciwko znajdowaniu się w centrum zainteresowania, pod warunkiem, że nie był sam. Dlatego w ogóle przestali się krępować – na okładki gazet i do sieci trafiały setki zdjęć, na których trzymali się za ręce, robili wspólne zakupy, śmiali się, żartowali czy całowali w miejscach publicznych. Zamieszanie potęgował fakt, że nikomu nie udało się odkryć, kim właściwie był jasnowłosy przystojniak, który na dobre zawładnął całym światem dziedzica Stark Industries.

Jedynie Howard Stark nie mógł jakoś przeboleć z jednej strony, że jego syn oficjalnie został gejem, a z drugiej, że chłopak nie potrzebował wołających o pomstę do nieba ekscesów łóżkowych, by skupić na sobie uwagę mediów.

Ach, no tak – i seks był nieziemski.

Może i Rogers zaczynał jako zupełny żółtodziób, wystarczyło mu jednak kilka tygodni praktyki, by zostać mistrzem miłosnych igraszek. Musiał chyba czerpać inspirację z internetu, bo Tony nie potrafił uwierzyć, by ktokolwiek bez niczyjej pomocy zdołał tak szybko opanować tyle pozycji i odnaleźć tyle wrażliwych miejsc na ciele ukochanej osoby. Poza kreatywnością nie brakowało mu też swego rodzaju odwagi, czym zaskoczył zupełnie Starka, wpadając do sypialni w ciemnogranatowym obcisłym mundurze z błyszczącą srebrem gwiazdą na piersi. Matko, co oni wtedy robili... Gdyby nie fakt, że mundur musiał dwa razy wracać do pralni chemicznej, zapewne organizowaliby takie zabawy średnio raz na tydzień.

Niechęć Tony'ego do pojawiania się w siedzibie TARCZY znikła zupełnie. Teraz wpadał tam regularnie, nie mogąc sobie odmówić bezkarnego przyglądania się Steve'owi podczas treningów. To, co wyprawiali on, Natasha i Clint przechodziło ludzkie pojęcie. Widząc ich wyczyny, Stark momentalnie zapałał do trójki agentów ogromnym szacunkiem, co zaowocowało układem zadziwiająco bliskim przyjaźni.

Tego dnia, niestety, cała trójka zajęta była jakimś arcyważnym przesłuchaniem, które przeciągało się paskudnie już trzecią godzinę. Tony, nie mając nic lepszego do roboty, zamknął się w warsztacie udostępnionym mu przez TARCZĘ, ale nie oszukujmy się, niby jak długo mógł w nim siedzieć? Znudzony jak mops, wpadł na genialny pomysł, aby podpatrzeć Steve'a przy pracy.

Wymknięcie się z warsztatu nie było czymś specjalnie trudnym, zważywszy, że większość agentów przyzwyczaiła się już do widoku młodego geniusza, plączącego się bezładnie po placówce. Nie stanowiło również problemu złamanie kodów ograniczających dostęp do niektórych segmentów budynku. W trybie niemal natychmiastowym znalazł się w sali oddzielonej jedynie pancerną szybą od pokoju przesłuchań.

Tłum, na którego czele stał sam dyrektor Fury, znacznie ograniczał Tony'emu widoczność. Chłopak nie zamierzał jednak od razu pchać się ważniakom przed oczy. Wolał powolutku zbliżyć się do szklanej tafli i ostrożnie przez nią zerknąć.

Tak przynajmniej miał plan. Zapomniał jednak o nim zupełnie, gdy wśród agentów wybuchła panika.

– O Boże, on go zabije!

– Szybko, niech ktoś go złapie!

– Trzymaj!

– Łap go!

– Moja ręka!

– Cholera jasna, Rogers, opanuj się!

Tłum rzucił się do środka, nie po to jednak, by powstrzymać przesłuchiwanego, ale by go ratować. Tony, z niemym przerażeniem patrzył na Steve'a, jego kochanego, delikatnego Steve'a, który tocząc pianę z ust, próbował wyrwać się kilkunastu mięśniakom, by własnoręcznie wypruć flaki upragnionej ofierze. Dopiero seria pospiesznie wykonanych zastrzyków ze środkiem nasennym zdołała zmusić Rogersa do zaprzestania walki; wciąż jednak dyszał i warczał jak rozwścieczone zwierzę.

– Stark? – Tony nawet nie poczuł, że ktoś chwyta go za ramię. Nieprzytomnym wzrokiem wciąż wpatrywał się w kochanka, który w jednej chwili przestał być obrazem nieskazitelnej perfekcji.

– Stark! – Fury potrząsnął nim mocno, ale nawet to nie pomogło.

Młody geniusz zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Nieświadomie zaczął się śmiać, płacząc jednocześnie gorzkimi łzami rozczarowania.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top