Rozdział 45 Upokorzony


Następnego dnia rano przed swoim wyjściem Alex poinformował mnie, że mam być  naszykowana, ponieważ pod wieczór przyjedzie po mnie James i zawiezie do pewnego miejsca, gdzie będzie już na mnie czekał. 

Do wieczora cały czas obijałam się. Kręciłam się bez celu po domu i nie wiedziałam do końca co ze sobą zrobić. 

Dalej zastanawiała mnie sprawa tajemniczego chłopaka z kuchni, ale wciąż nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie widziałam już te zjawiskowe oczy. 

Leniwie podniosłam się z kanapy, wyłączyłam telewizor i w miarę szybko się wyszykowałam. James przyjechał po mnie wcześniej, niż się go spodziewałam. Jednakże nie był to żaden problem. Wszedł do domu i zatrzymał się przy drzwiach wejściowych.

-Cóż to za nowy wizerunek? - spojrzałam na szatyna w okularach oraz maseczce, który stał ze spuszczoną głową.

-Zmieniam image - zaśmiał się, po czym skierowaliśmy się do samochodu.

Zajęłam miejsce obok kierowcy, a chłopak odjechał z pod domu.

-Gdzie jedziemy? - spytałam siedząc już w pojeździe.

-Zobaczysz.

Wyglądałam przez okno pogrążona w swoich myślach. Jednakże po pewnym czasie znudziło mi się to. Spojrzałam na James'a, który w skupieniu i ciszy prowadził samochód. Kiedy obrócił głowę w lewo, aby sprawdzić czy nie nadjeżdża stamtąd żaden samochód coś mnie zaintrygowało. Ściślej mówiąc zobaczyłam zaczerwienione oko. Chciałam się dowiedzieć co się wydarzyło, gdyż wczoraj jak go jeszcze widziałam nic mu nie było. Postanowiłam zatem wykorzystać okazję, gdy mężczyzna zatrzymał się na światłach. Kilkoma szybkimi ruchami pomogłam mu pozbyć się czarnej czapki z daszkiem, ciemnych okularów oraz maseczki, która zakrywała mu dolną część twarzy. James nie spodziewał się, że niczego, więc bardzo się zdenerwował, kiedy to zrobiłam. Ale szybko mu ta złość minęłam. 

-Co ci się stało? - przyglądałam mu się z niedowierzaniem.

-Nic - odparł wymijająco.

-Przecież widzę. Wyglądasz jak skatowany.

-Zaraz, zaraz ty jesteś skatowany - poprawiłam swoją wypowiedź.

-Mała sprzeczka, a teraz możesz mi oddać rzeczy?

-Najpierw odpowiedź.

James zjechał na pobocze.

-Co cię to obchodzi? Nawet się nie znamy, więc jakim prawem próbujesz się martwić?! Oddaj mi chociaż okulary bo zaraz oślepnę od tego słońca - oddałam chłopakowi jego rzeczy, a on z powrotem je ubrał.

-Powiedz o tym Alex'owi.

-Ta, doskonały pomysł - odrzekł drwiąco, po czym ponownie ruszył w drogę.

Resztę trasy pokonaliśmy w milczeniu. Zachowanie chłopaka wydawało mi się dość podejrzane. Zdziwiła mnie jego odpowiedź, kiedy wspomniałam o Alex'ie. Zabrzmiało to tak, jakby on miał z tym coś wspólnego, ale może tylko mi się to wydawało.

Po godzinie jazdy byliśmy na miejscu. Przyjechaliśmy do jakiegoś starego magazynu po środku niczego. Dosłownie niczego, dookoła było pustkowie. Zero domów, jakiejkolwiek cywilizacji, a przede wszystkim świadków. 

Gdy weszliśmy do budynku wszystkie spojrzenia skierowały się momentalnie na nas. A może raczej na James'a, który ze spuszczoną głową podążał obok mnie. Miałam wrażenie, że chce się ukryć, dlatego nie idzie z uniesioną do góry głową. Obecni na miejscu mężczyźni przyglądali się młodemu chłopakowi z politowaniem. Choć raczej odniosłam uczucie, że najzwyczajniej w świecie z niego drwią.

-Oo James ładne przebranie - wykpił szatyna Alex.

-Komuś je zawdzięczam - wzruszył ramionami.

-Carlos zaopiekuj się na chwilę Karen, a ty James chodź ze mną - brunet ruszył przodem, a James niechętnie podążył za nim.

Kiedy mój chłopak poprosił chłopaka o rozmowę na osobności coś mnie tu zaniepokoiło. Zobaczyłam w oczach James'a strach. Czy on boi się swojego własnego przyjaciela? Nie, przecież to nie możliwe. Lecz ta sytuacja na to wskazuje. A co jeśli to Alex go pobił? Muszę dowiedzieć się prawdy, ale jak mam pozbyć się Carlos'a.

PERSPEKTYWA ALEX'A

Zaprowadziłem chłopaka do osobnego pomieszczenia mieszczącego się na pierwszy piętrze. Zamknąłem za nami drzwi, ale wcześniej się upewniłem, że nikt za nami nie szedł. Dokładniej mówiąc sprawdzałem, czy w pobliżu nigdzie nie ma Karen. Czasami jest zbyt wścibska.

-Co jej powiedziałeś? - zbliżyłem się do James'a.

-Nic - chłopak zrobił kilka kroków w tył.

-Zatem, dlaczego przyglądała mi się z wyrzutami, gdy weszliście - zrobiłem jeszcze kilka kroków w przód.

-Zobaczyła ślady, ale sama ściągnęła mi te rzeczy. Nie powiedziałem jej, że to ty. Nie dałem też powodów, aby wskazać na ciebie podejrzenia.

-Dlaczego ja ci nie wierzę?

-Miejmy to już za sobą - James zdjął czapkę, okulary oraz maseczkę, a następnie odłożył na bok.

PERSPEKTYWA KAREN

Musiałam się nieźle na główkować, aby wymknąć się Carlos'owi. Trzeba przyznać, że ciężko oszukać tego faceta. Jednakże dał się nabrać na najstarszą sztuczkę z łazienką. Tam za mną nie wejdzie, a więc nie miał innego wyjścia jak zostawić mnie samą. Musiałam rozwiać swoje wątpliwości. 

Długo kręciłam się po tym magazynie, zanim znalazłam ukryte na pierwszym piętrze pomieszczenie. Trzeba przyznać, że ktoś miał naprawdę głowę na karku, aby tak je ukryć. W życiu nie wpadłabym na pomysł, żeby drzwi ukryć za dodatkową ścianą. Przypadkiem odnalazłam to miejsce. Usłyszałam niepokojące dźwięki dochodzące zza ściany, a kiedy się o nią oparłam, aby lepiej słyszeć przesunęła się. Popchnęłam ją wtedy i weszła do środka. 

Stałam właśnie przed drzwiami zza, których dochodziły odgłosy walki. Bałam się strasznie otworzyć je. Obawiałam się, że moje obawy się potwierdzą. Już miałam nacisnąć klamkę i wejść do środka, kiedy znikąd pojawił się nagle Carlos.

-Co ty tutaj robisz? Łazienka jest chyba w inną stronę - złapał mnie za ramiona.

-Tam... - przerwał moją wypowiedź.

-Tam nic się nie dzieje. Nikogo nie ma w środku. To zwykły składzik - zaczął prowadzić mnie w przeciwną stronę.

-Ale te odgłosy - próbowałam uwolnić się od mężczyzny, ale kiedy ja się szarpałam on wzmacniał swój uścisk.

-Chodź. Alex nie będzie zadowolony, gdy wróci, a ciebie nie będzie - siłą zostałam wyprowadzona do głównego holu.

Jestem wściekła na siebie. Tam działo się coś złego, a ja odeszłam stamtąd. Byłam tak blisko, ale niestety nie zdążyłam. A może mogłam komuś pomóc.

Po 15 minutach Alex dołączył do nas. Jednakże nie było z nim James'a. Przyznam szczerze, że zaniepokoiło mnie to. 

-Gdzie James? - zwróciłam się do bruneta.

-Musiał coś załatwić - odpowiedział wymijająco mężczyzna.

Boję się, że moje obawy właśnie się potwierdziły, ale muszę mieć pewność. Tylko jak ja mam teraz wymknąć się Alex'owi, aby  móc poszukać James'a. Wiem, że on gdzieś tutaj jest. Musi być. Stąd jest tylko jedno wyjście, a żeby do niego dotrzeć musi przejść przez główną halę, w której właśnie się znajdujemy. Nie wiem niestety w jakim stanie mogę go odnaleźć. Liczę tylko, że uda mi się odszukać go jeszcze żywego. Jestem pewna, że został w tym pokoju. 

Gdybym tylko wtedy tam weszła...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top