Rozdział 23 Prośba
Bałam się tego co zaraz nastąpi, ale wiedziałam, że nie mogę mu tego pokazać. Ponieważ będę na przegranej pozycji. Choć w sumie i tak już jestem.
-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?! - krzyknął, po czym szarpnął mnie.
Milczałam. Nie wiedziałam jaka odpowiedź będzie najlepsza w obecnej sytuacji.
-Nie odpowiesz mi?! - odepchnął mnie, a ja wciąż milczałam.
-Odpowiem za ciebie. Nigdy, prawda?! - krzyknął, a ja aż się wzdrygnęłam.
-Przepraszam - powiedziałam szeptem.
-Zejdź mi z oczu! - odwrócił się do mnie plecami.
Miałam już oddalić się od niego i wrócić do swojego pokoju, ale wyszłam z założenia, że skoro i tak już wie wszystko oraz właśnie trwa konfrontacja to wyłożę kawę na ławę. Nie mam już nic do stracenia. Bardziej go już nie zdenerwuję. Ponoć z ogniem się nie igra, ale ja zaryzykuję. Nie zabiję mnie przecież. Co najwyżej zada mi kolejny cios, a to jakoś zniosę.
-Możesz mnie uderzyć, poniżyć, a nawet zwyzywać, ale to nic nie zmieni i doskonale o tym wiesz. Skoro znasz już całą moją przeszłość nie mam nic do stracenia, dlatego nie boję się twoich czynów! - wykrzyczałam mu wszystko co leżało mi na sercu.
-Pewna jesteś swoich słów?
-Tak!
W tym momencie dostałam kolejny siarczysty cios w policzek. Mimo, że bolało piekielnie, wciąż udawałam niewzruszoną.
-Znasz moją przeszłość wiesz, dlaczego to robię!
-Dlatego właśnie nie rozumiem po co się w to pchasz - zbliżył się do mnie.
Mężczyzna uniósł rękę, myślałam już, że chce mi zadać kolejny cios, ale nic takiego się nie wydarzyło. Sięgnął po pistolet, który miał za paskiem. Wyjął go, wycelował w dał i strzelił. Na dźwięk wystrzału podskoczyłam lekko do góry.
-Zapewne wiesz kim jestem, czym się zajmuję i do czego zdolny jestem. Mimo wszystko dalej mnie prowokujesz. Ostrzegałem cię, ale ty nie słuchasz.
-Mówiłam ci, że nie będę mieć do ciebie żalu, więc... - przerwał moją wypowiedź.
-Więc teraz zejdziesz mi z oczu - dokończył moje zdanie, po czym złapał mnie za rękę i siłą zaciągnął do mojego pokoju.
Zostałam wepchnięta do pomieszczenie przez co potknęłam się i upadłam. Po chwili usłyszałam jak zamek w drzwiach przekręca się. Zostałam zamknięta w pokoju.
-Alex, proszę. Mam tylko jedną prośbę - pukałam w drzwi, aby otworzył. Lecz były to daremne starania.
-Cisza bo tam wejdę, a wtedy tego pożałujesz! - krzyknął, po czym usłyszałam cichnące kroki. Odszedł, a ja dałam upust moim emocją i pozwoliłam łzą płynąć.
4 godziny później
Myślałam, że już nigdy stąd nie wyjdę, ale po kilku godzinach Alex do mnie przyszedł. O dziwo był dość spokojny. Chyba największe nerwy już mu minęły, ale to dobrze dla mnie.
-Warto było? - usiadł na kanapie pod ścianą.
-Tak - odparłam pewna siebie.
-Ty chyba nie jesteś do końca normalna, prawda? - uniósł jedną brew.
-Powiedział facet, który groził mi bronią - odwróciłam głowę w drugą stronę, aby na niego nie patrzeć.
Siedziałam na brzegu łóżka. Mój współlokator stał z kanapy, podszedł do mnie, po czym ukucnął by być ze mną na równi, a nasze spojrzenia mogły się skrzyżować. Złapał mnie za podbródek, uniósł delikatnie moja głowę do góry, po czym lekko przechylił w lewą stronę.
-Jesteś taka delikatna, a mimo wszystko mi się przeciwstawiasz - uważnie badał wzrokiem mój ślad na policzku jaki mi pozostawił.
-Mówiłam ci już. Nie mam nic do stracenia, dlatego mam jedną prośbę - spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nie ważne jak mnie traktujesz. Nie ma znaczenia ile razy mnie upokorzysz, czy uderzysz, ponieważ ja nie chcę prosić, abyś mnie inaczej traktował. Nie zależy mi na tym, jednakże chciałabym prosić cię, abyś dopuścił mnie do swoich interesów - Alex spojrzał na mnie z niedowierzaniem, aż wstał i oddalił się ode mnie.
-Naprawdę nie możesz być normalna - podrapał się nerwowo po głowie.
Milczałam. Czekałam na jakąś reakcję ze strony mężczyzny. Widać było, że bije się z myślami. Dość długo nie dawał mi odpowiedzi i w niepewności czekałam.
Nie wiedziałam czy się zgodzi, a może odrzuci moją nietypową prośbę. Widać było, że sam nie wie jak zachować się w tej sytuacji. Zgaduję, że nie mało zaskoczyłam go tą prośbą. Pewnie prędzej spodziewałby się, że poproszę go o inne traktowanie, ale dla mnie nie jest to istotne. W końcu po dość długich namyśleniach i biciach się z własnymi myślami otrzymałam odpowiedź od mężczyzny.
,,Zbrodnia i kara, krzywda i zemsta, wcześniej czy później, ale zawsze idą w parze"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top