Rozdział 21 Nie uciekaj, walcz do samego końca
Zamknęłam oczy, łzy płynęły. Myślałam, że już za chwilę usłyszę strzał i padnę za ziemię, ale nic takiego się nie działo. Czas płynął, a wystrzału nie było. Otworzyłam powoli oczy i kątem oka spojrzałam na bruneta przede mną.
-Nie zabiję cię - schował broń za pasek, po czym wyminął mnie nie spoglądając na moją osobę.
Odczułam wielką ulgę, ale to wszystko było przerażające.
-Idziesz czy chcesz tu zostać i wracać z buta? - trzymając się na dystans podążyłam za mężczyzną.
Po 10 minutach wędrówki przez las dotarliśmy do samochodu. Alex wsiadł do samochodu trzaskając przy tym drzwiami i cierpliwie poczekał, aż do niego dołączę. Zajęłam miejsce z przodu obok kierowcy. Zerknęłam na chwilę na niego i widziałam, że złość mężczyzny powoli już mija. Jechał w milczeniu, a jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji. Myślał nad czymś, lecz już był spokojny. Co prawda nie patrzył na mnie skupiał się tylko i wyłącznie na drodze, nie próbował również zamienić ze mną żadnych słów. Zatem ja też wolałam nie ryzykować i siedzieć cicho. Przede wszystkim zależało mi na tym, aby się uspokoił.
Byliśmy już blisko domu, kiedy samochód nagle się zatrzymał. Alex spojrzał na mnie. Jego spojrzenie było łagodne, widziałam w nim również współczucie, ale nie rozumiałam z jakiego powodu.
-Dlaczego? - zadał mi krótkie, ale dobitne pytanie.
-Miałam swoje powody - odparłam bez przekonania w głosie.
-Jakie? - dopytywał dalej.
-Czy to istotne? - odwróciłam głowę.
-Powiedziałem, że cię nie zabiję. Ale to nie znaczy, że nie mogę ci co innego zrobić. Lubisz wystawiać moją cierpliwość na próbę? Nawet nie wiesz jak bardzo musiałem się hamować, żeby nie zrobić ci krzywdy w tym lesie - milczałam.
-Chcesz dalej grać w te gierki? Dobrze możemy się w to bawić, ale nie miej później do mnie żalu - dodał po chwili.
-Dam ci jeszcze ostrzeżenie. Nie próbuj przypadkiem od teraz myszkować po pomieszczeniach i szukać o mnie informacji bo przysięgam ci, że wtedy nie wyjdziesz z tego cało.
-Rozumiem. Nie będę cię do ciebie żalu - powiedziałam pewna siebie.
-Tak chcesz się bawić? - bacznie mi się przyglądał jakby wyczekiwał mojej odpowiedzi.
-Dlaczego, by nie - odwróciłam głowę w drugą stronę i teraz podziwiałam swoje widoki za oknem.
Być może nie rozegrałam tego najlepiej. Szczerze mówiąc byłam na niego wściekła i trochę tego nie przemyślałam, ale teraz nie ma już odwrotu. Mówi się trudno i żyję się dalej. Co ma być to będzie na pewno nie będę się nad sobą użalać bo sama weszłam z nim na ścieżkę wojenną. Przynajmniej teraz będę mogła legalnie próbować się czegoś o nim dowiedzieć. Skoro już mu to zakomunikowałam to nie zamierzam zaprzestać z moim małym śledztwem. Zobaczymy kto pierwszy pożałuje swojej decyzji. Czy będę to ja, a może Alex? Jeśli on myśli, że tak łatwo dam mu się podporządkować to nie ma takiej opcji. Na początku chciałam się z nim jakoś porozumieć, ale widzę, że to nie wykonalne. A po dzisiejszej akcji w lesie pokazał mi jaki naprawdę jest. Więc ja nie zamierzam dalej powstrzymywać mojej ciekawości i nie ważne jak bardzo straszne będą czekać na mnie konsekwencje. Zabić mnie nie planuję dla mnie dobrze, ale nie wiem czy dla niego nie byłoby lepiej, jakby wtedy pociągnął za ten spust.
Pamiętam słowa jakie powiedział mi w lesie ,,Jeszcze nikogo tam nie odnaleźli". Po tym zdaniu, pistolecie w ręku i wycelowanej lufie przy mojej głowie zaczynam rozumieć kim on jest. Nie dziwię się już, dlaczego całe miasto się go boi oraz nikt nie wyraża swojej opinii na jego temat. Po prostu mogłoby się to źle skończyć, a każdemu życie miłe.
Ja natomiast nie mam nic do stracenia. Dlatego nie przerażają mnie groźby Alex'a i nie boję się jego czynów. Może mnie skrzywdzić, ale dla mnie to nie będzie żadna przeszkoda. Moje życie nie jest już takie jak kiedyś. Obecnie nie mam powodu, by kurczowo trzymać się życia. Z tego powodu nie boję się ryzykować. Są dwie opcję, albo uda mi się zrealizować mój plan i dorwać poszukiwanych przeze mnie mężczyzn, albo zawiodę i skończę naprawdę gdzieś zakopana pod miastem w lesie. Bardziej preferuję opcję pierwszą, ale gdybym bała śmierci przecież nie podjęłam bym takiej decyzji. Przeszłość jest dla mnie bardzo bolesna, ale ciężko zapomnieć o wydarzeniach z tamtej nocy.
Nie bałam się wprowadzić do Alex'a. Nie prosiłam o wybawienie, kiedy wywiózł mnie do lasu. Nie bałam się, że zaraz naciśnie spust, a ja umrę. Ponieważ nic nie już nie trzyma na tym świecie. Nie mam powodu dla, którego pragnęłabym dalej żyć i nie narażać się. Nic takiego mną nie kieruję. Za to kierują mną zupełnie inne emocję, więc nie boję się ryzykować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top