Prolog
"Cześć, nazywam się Hayley Williams. W tym roku skończyłam 20 lat i zaczęłam wymarzone studia. Studia na wydziale aktorstwo. Od niedawna jestem też członkiem Avengers, oficjalnie jeszcze Young Avengers. Jesteśmy szkoleni przez właśnie członków Avengers do walki wręcz, niektórzy uczą nas kontrolować swoje moce (jeśli ktoś takowe posiada i tak ja do nich należę). Trochę to wygląda jak obóz letni. Podzielili nas na grupy 5 osobowe, co piątek przyjeżdża po nas Happy i zbiera nas wszystkich do siedziby Avengers zbudowanej przez Tony'ego. W niedzielę wracamy do "normalnego" życia. Niektórzy "nielegalnie" używają swoich talentów żeby walczyć ze złoczyńcami. Dlaczego nielegalnie? Ponieważ Steve i Tony uważają że nie jesteśmy gotowi żeby samemu działać wśród niewinnych ludzi. Osobiście mam tego dość, chciałabym się ujawnić.."
Ciężko westchnęłam i spojrzałam na ekran komputera. Nie wiem kogo chcę oszukać. Chyba samą siebie że wszystko jest niby w porządku.. Myślałam że przelanie myśli do "pamiętnika" będzie najlepszym rozwiązaniem, jednak im dalej w las tym gorzej.
Tak naprawdę, od dziecka, nigdy w siebie nie wątpiłam. Mimo że wychowałam się praktycznie bez rodziców, pozwoliło mi to tylko być silniejszą. Gdy na świecie zaczęli się pojawiać mutanci (sama jestem jedną z nich), ludzie zaczęli świrować. Wszędzie węszyli podstęp. Moi rodzice dowiedzieli się że jestem jedną z nich dopiero rok temu kiedy przez przypadek złamałam rękę sąsiadce, która od zawsze mnie gnębiła. Możecie się domyślić jaka była ich reakcja.
Profesor Xavier chciał się mną zająć, niestety ich szkoła przechodzi oblężenie, więc skontaktował się ze Stevem i poprosił o opiekę nade mną. To tak poznałam wszystkich Avengersów. Tony, Steve, Bruce, Natasha, Thor, Clint. Przyjęli mnie naprawdę ciepło. To tutaj czuje się jak w domu. Kiedyś myślałam że studia marzeń i wyrwanie się z toksycznego domu sprawia że będę się czuć lepiej, ale prawda jest taka że najlepiej się czuję z nimi, Avengersami, a weekendy niestety mijają bardzo szybko.
Spojrzałam na telefon który się rozdzwonił. Dzwoniła Wanda (Scarlet Witch, mutantka, moja mentorka)
- Halo?
- Hayley, możemy się spotkać? Mam do ciebie prośbę.
- Nie widzę problemu. - Od razu poprawił mi się humor. - Gdzie chcesz się spotkać?
- Naprzeciw twojego campusu jest taka fajna kawiarnia, Lovely, możesz tam podejść? Za 5 minut tam będziemy.
- Nie widzę problemu. Do zobaczenia.
Jakoś nie przykuło mojej uwagi użycie przez nią liczby mnogiej. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam na tyle przyzwoicie że stwierdziłam że się nie będę przebierać. 5 minut później stwierdziłam że to był błąd.
Wchodząc do kawiarni szukałam wzrokiem Wandy. Jako że jej nie znalazłam stwierdziłam że zamówię kawę i zajmę nam stolik. Po złożeniu zamówienia, gdy się odwróciłam, wtedy zobaczyłam ją, siedziała przy stoliku i z kimś zawzięcie rozmawiała. Podeszłam do jej stolika z uśmiechem i wtedy go zobaczyłam.
Ubrany cały na czarno, w garniturze, jego czarne kręcone włosy zaczesane do tyłu, zielone oczy (które wciągały mnie jak bagno) i ten pewien siebie uśmiech. Zanim zdążyłam zablokować moje rozbiegane myśli usłyszałam w głowie:
"Cieszę się że aż tak zawróciłem ci w głowie."
- Nie schlebiaj sobie zbytnio.
- Loki, przestań na wstępie denerwować ludzi. - Wanda lekko się zdenerwowała. - Hayley musi nam pomóc, a dobrze wiesz że z jej mocami się nam uda.
- Jeśli znowu coś przeskrobał na mnie nie licz, nie chce żeby mnie przez niego z Avengers wyrzucili.
- Mówiłem Ci że grzeczna owieczka nic nie zdziała.
- Jeśli myślisz że szyderstwem wyprowadzisz mnie z równowagi to się grubo mylisz.
I wtedy to zobaczyłam. Wizję w której Loki klęczy nade mną i płacze, prosi żebym go nie opuszczała. Za chwilę zobaczyłam oczy istoty która nie ma ciała, która żyje między czasem a przestrzenią.
Opadłam na krzesło koło Lokiego, spojrzałam na niego i zapytałam Wandy:
- O co chodzi?
- Też to widziałaś?
Stwierdziłam że przemilczę wizję Lokiego: - Chodzi o oczy?
- Tak, i dlatego Wanda wymyśliła że tylko Ty jesteś w stanie z tą bestią walczyć.
- Dlaczego nie pójdziecie z tym do Thora albo kogoś innego?
- Bo tylko Ty masz w sobie moc Dark Phoenix.
Poczułam jak Loki łapie mnie za dłoń...
Ciąg dalszy histori która już od wielu, wielu miesięcy chodzi mi po głowie, jeśli zobaczę że naprawdę ktoś to czyta :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top