2.

Czasem najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa...

                                                                                       ***

Był ranek. Wiosenny poranek. Harry obudził się, i zobaczył sterty paczuszek przed jego łóżkiem.

-Wiem... Trochę spóźnione, ale myślę że ci się spodobają. - powiedział zaspanym głosem Ron.

-Prezenty... Dla mnie?

-No oczywiście! Przecież miałeś urodziny! - powiedział z niedowierzaniem Ron. -Jak można zapomnieć o swoich urodzinach?

Ach no tak! Urodziny! Chłopak zupełnie o nich zapomniał. Co prawda były bardzo spóźnione, ale cieszył się, że jednak pamiętali. Tylko dlaczego tych prezentów jest tak dużo? Przecież ma 3 najlepszych przyjaciół.

-No dalej... Rozpakuj! - widać było małą zazdrość w oczach Rona.

Wziął do ręki pierwszą paczuszkę, która była dość duża i przede wszystkim ciężka do szpiku kości. Co mogło tam być? Rozpakował i ujrzał ogromną książkę której tytuł brzmi: "Wielka księga historii magi". Hermiona - pomyślał od razu. Były tam jeszcze czekoladowe żaby i list. Otworzył go i przeczytał na głos.

-Harry, życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji twoich urodzin. Przepraszamy, że prezenty spóźnione, ale długo nam zajęło przygotowanie... Czegoś. Dostałeś też prezent od Ronalda, ale czeka cię jeszcze później niespodzianka od nas obojga. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Hermiona. - Harremu zrobiło się nadzwyczaj miło.

-Rozpakuj teraz ten! - wskazał Ron na nieduże pomarańczowe opakowanie z wstążką.

Wziął je do ręki i zaczął otwierać. Tym co tam zobaczył nie był zbytnio zachwycony.

-Em... Dzięki Ron? - powiedział Harry patrząc na swój prezent, którym był zwyczajny zwój pergaminu.

-Nie wyglądasz na zbytnio zachwyconego... Myślałem, że ci się spodoba. - posmutniał.

-Ron... Wiesz... To tylko zwykły pergamin.

-To nie jest zwykły pergamin! - powiedział oburzony. -Gdy coś na nim zapiszesz będzie to niewidoczne, tylko ty będziesz znał hasło jak zobaczyć co na nim jest.

Gdy dowiedział się co dostał przytulił Rona.

-Dzięki! Naprawdę, świetny!

-Wiedziałem, że ci się spodoba. - odrzekł.

W środku były jeszcze słodycze. W reszcie prezentów były przeróżne słodycze od innych osób z Gryffindoru, a od Dursle'ów dostał 2 zł i skarpetki, oraz list z niestarannym podpisem Wszystkiego dobrego. Dursley'owie. Dostał nawet prezent od Zgredka, którym były skarpetki.

                                                                                   ***

Harry przechadzał się po korytarzach, zastanawiając się co napisać na pergaminie od Rona. Jednak doszedł do wniosku, że lepiej zostawić go na jakąś ważną okazję. Tak szedł i... Myślał znowu o rodzicach. Marzył by ich spotkać, poznać, przytulić... Wiedział też, że ważne jest zwierciadło. Dumbledore prosił, aby nigdy go więcej nie szukał. Ale dlaczego? Dlatego uważał że co w tym lustrze jest. Coś, o czym mało kto wiedział.

                                                                                      ***

-Szybko dzisiaj zleciał dzień, prawda? - powiedziała Hermiona.

-Tylko nie na eliksirach.

-Och, Ron. - potem zwróciła się do Harrego. -A ty jak myślisz?

-C-co? - zapytał zamyślonym głosem Harry.

-Co się dzisiaj z tobą dzieje? Jesteś jakiś nie przytomny. - powiedział Ron.

-Nic mi nie jest. - odparł i wyszedł z dormitorium.

                                                                                   ***

Taki... Słaby... Taki bezbronny... Opuszczony...

-NIEPRAWDA! - krzyczał Harry.

Opuszczony... Przez przyjaciół... Rodziców...

-Nie! - krzyczał Harry starając się do dopuszczając do siebie tych myśli.

Stanął i wyciągnął różdżkę. Stał na przeciw Voldemorta.

-EXPELIARMUS! - krzyknęli oboje w tym samym czasie i dwa światła i z ich różdżek się połączyły. Była to walka na śmierć i życie. Harry starał się jak nigdy. Nagle Voldemort zaczął mówić jakby w głowie Harrego.

Taki... Słaby.... Taki bezbronny... Opuszczony...

I stało się. Harry przegrał. Jego różdżka została wytrącona a Harry upadł na ziemię. Nie miał siły. Śmiech Voldemorta był okropny. Śmiał się jak psychopata. Harry wiedział że to koniec...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top