Piszmy odpowiedzialnie, do cholery!
Mam trigger.
W sumie nie pierwszy raz, ale cii, nawet mój opis ostrzega że łatwo mnie striggerować upraszczaniem tematu zaburzeń psychicznych.
Ale żesz cholera jasna, ja nie mogę!
Znacie to uczucie kiedy czytacie w opowiadaniu o czymś, co jest wam bliskie, co was w jakiś sposób dotyka - i widzicie jak bardzo temat jest spartaczony, jak bardzo uproszczony i, przede wszystkim, fałszywie przedstawiony, obnażając niewiedzę (żeby nie powiedzieć dosadniej - ignorancję) autora? Znacie? Bo jak babcię kocham, matula oraz Burggrave mi świadkami, że chodziłam po mieszkaniu i bluzgałam z taką częstotliwością i dosadnością, że nie zacytuję tego tutaj tylko i wyłącznie ze względu na wiek sporej części użytkowników Wattpada.
Dobra, kobieto, mów o co ci chodzi.
Kto wam przychodzi do głowy jeśli chodzi o pisanie o zaburzeniach psychicznych, żałobie i innych takich? Oprócz Nity, bo akurat Nita robi to cholernie dobrze.
Niezależnie od tego, o kim pomyśleliście, zadajmy sobie kolejne pytanie. Jakie pojęcie na ten temat ma ten autor? Doświadczył tego, o czym pisze? Ktoś mu bliski tego doświadczył? Może przynajmniej zgłębił temat żeby go możliwie najbardziej zrozumieć?
Albo prościej, czy autor ma adekwatne doświadczenia lub dokonał dostatecznego researchu aby móc podejmować tak trudny temat?
Kobieto, przesadzasz, daj se siana i się nie nakręcaj.
Ja naprawdę bardzo szanuję ludzi którzy robią gruntowny research, ba, sama uważam że dobry pisarz najmniej czasu poświęca siedzeniu na dupie i pisaniu, znacznie więcej zajmuje mu zbieranie informacji. Osobiście bardzo lubię robić research, jest to dla mnie niesamowicie rozwijające i stymulujące poznawczo doświadczenie.
Tylko o ile mogę przymknąć oko i naprawdę się nie czepiać błędów w postaci nieuwzględnienia topografii miasta, klimatu czy popularności imion/nazwisk w danym kręgu kulturowym lub epoce, o tyle zawsze i wszędzie będę podnosić kwestię tego, że w pewnych sytuacjach pisanie bez wiedzy na dany temat jest niewłaściwe, toksyczne i nieodpowiedzialne społecznie.
I do cholery jasnej, pisanie o zaburzeniach psychicznych jest jednym z tych tematów!
Kobieto, to tylko Wattpad.
Może to „tylko" Wattpad, ale wiecie co? Czytelnicy są realnymi ludźmi, na których autorzy mają wpływ. Wywieranie wpływu na ludzi wymaga potężnej dawki odpowiedzialności. Autor nieraz bywa autorytetem, szczególnie dla młodszych czytelników, jego słowa kształtują to, jak postrzegają oni świat. W kreowanych postaciach szukają kogoś, z kim mogą się utożsamić.
A teraz proszę sobie wyobrazić, że w takim opowiadaniu umiejscawiamy bohatera, który się potłukł i ma depresję, ale się poskładał bez wsparcia psychiatry i psychologa, just fucking like that. Mamy? To teraz wyobraźmy sobie że taka Kasia, która to czyta, w przeciągu roku zachoruje na depresję. Bo tak się składa, że to cholerstwo jest wyjątkowo demokratyczne, ma w dupie płeć, wiek czy status społeczny i może dotknąć każdego. Tak, ciebie też. Wystarczy że chemia w mózgu zacznie szwankować, neuroprzekaźniki, te sprawy. Kasia nie szuka pomocy, bo nasz potłuczony bohater przecież nie był w terapii i mu przeszło. Nie przechodzi? To spróbujmy wejść na chwilę w głowę Kasi i wczuć się w to, co może o sobie myśleć. Że widocznie jest tak beznadziejna, skoro w przeciwieństwie do naszego potłuczonego bohatera nie potrafi tak po prostu wziąć i nie mieć depresji, co jeszcze pogarsza i tak już zniekształcony obraz siebie i rzeczywistości. Fajnie, nie? To teraz dodajmy do tego fakt, że depresja jest chorobą śmiertelną, bo nieleczona może kończyć się samobójstwem.
To jest ten moment w którym wychodzi moje autystyczne upodobanie do statystyk.
Według danych WHO w 2015 roku na świecie 788 tysięcy ludzi popełniło samobójstwo. Daje nam to wynik średnio jednego samobójstwa na 40 sekund. Sekund, niecała minuta!
Statystycznie na świecie samobójstwo popełnia 10,7 na 100 tysięcy osób, w Polsce ten współczynnik jest wyższy - wynosi 18,5 na 100 tysięcy osób.
Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2017 roku w Polsce 5276 osób popełniło samobójstwo, 11 139 osób podjęło próbę samobójczą. To nam daje jedną próbę co 47 minut.
Tylko no, jeśli już żonglujemy statystykami, bierzmy poprawkę na to, że chociażby ze względu na mentalność te liczby są zaniżone - część zgonów jest klasyfikowana jako nieszczęśliwe wypadki, a przez to nieuwzględniona w statystyce samobójstw. Bo wiecie, nadal zaburzenia psychiczne są tematem tabu, a samobójstwo członka rodziny to wstyd.
Ktoś powie, że przecież nie wszyscy czytelnicy będą mieć nieszczęście zachorować na depresję. Zgoda, aczkolwiek wyobraźmy sobie teraz że w otoczeniu czytającej takie opowiadanie Zosi ktoś zachoruje na depresję. Zosia, w dobrej wierze i mając absolutnie szczere zamiary, z troską zapyta tę osobę czy nie próbowała nie mieć depresji. Bo przecież na naszego potłuczonego bohatera to podziałało.
Tylko cholera jasna, bo mi też się zdarzyło taką złotą radę usłyszeć. Wiecie co mam do powiedzenia osobom, które takie konstruują?
Wyobraźcie sobie, że tak, chciałabym nie musieć leczyć zaburzeń depresyjno-lękowych, nie prosiłam się o nie, ale walczę, jestem w terapii, biorę leki, a i tak dostaję od choroby w ryj. Chciałabym nie być chora, tak po prostu.
Miałam pisać jeszcze tu o żałobie, ale cholera jasna, jestem za bardzo zirytowana, już się mnie w pracy pytali czy wszystko w porządku, więc pewnie będzie osobny wpis o żałobie.
Mam jedną prośbę do autorów podejmujących temat zaburzeń psychicznych: piszcie tak, żeby wasze prace nie były toksyczne i krzywdzące.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top