4. Retrospekcja "Jesteśmy w stanie wojny"

                                                          Rok 2012, kwiecień
*perspektywa Ellie*
Lecieliśmy helikopterem wraz z dyrektorem Fury'm i Marią Hill do jednej z baz S.H.I.E.L.D. Dostaliśmy powiadomienie od Phila Coulsona, że coś się dzieje z Tesseractem, czyli Kosmiczną Kością odnalezioną za czasów Kapitana Ameryki. Właśnie wylądowaliśmy, więc wyszliśmy z helikoptera i podeszliśmy do Agenta Coulsona.
  — Jak bardzo źle? — zapytał Nick Fury.
— Chodzi o to, że... nie bardzo wiemy — odpowiedział Phil, zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
  Weszliśmy do budynku. Dużo agentów i innych pracowników zabierało sprzęt, co było spowodowane ewakuacją bazy. Zjechaliśmy windą na dół. Szliśmy w czwórkę przez korytarz, mijając kolejnych agentów. Fury i Phil rozmawiali ze sobą, zaś Maria i ja szłyśmy obok nich w ciszy. Udało mi się usłyszeć kawałek ich rozmowy.
— Wieczorem Selvig zgłosił skok aktywności Tesseractu — stwierdził Phil.
— Przecież nie dostał od nas zgody na badania — odpowiedział Fury.
— Nie badał go. Był w innym pomieszczeniu. Żadnej interakcji — odpowiedział Coulson.
— Włączył się sam z siebie? — zapytała Maria.
— Co z poziomem energii? — dopytał Fury.
— Rośnie, Selvig nie wie czemu. Stąd alarm — opowiadał Phil.
— Jak idzie ewakuacja? — spytał po raz ponowny, Fury.
— Za kwadrans kompleks będzie pusty — odpowiedział agent Coulson.
— Przyśpieszyć — zaczął Fury. — Pines, idziesz z Coulsonem.
Na potwierdzenie pokiwaliśmy głowami i odeszliśmy w tył zwrot.
— Jak myślisz... nie wziął ciebie do Tesseractu ponieważ się boi, że coś zniszczysz, czy po prostu cię nie lubi? — spytał mnie Phil.
— Obstawiam pierwszą opcję. Nie wiem czemu, ale obstawiam — powiedziałam, a Phil się zaśmiał.
Po chwili zapytał:
— Jak dzieciaki?
— Dobrze. Mabel pojechała wczoraj na wycieczkę do muzeum sztuki, a Dipper na olimpiadę matematyczną — odpowiedziałam.
— Jakie miejsce zajął?
— Wyniki będą za tydzień.
— Rozumiem. Chloe się trzyma?
— Tak. Jedna dziewczyna z pracy wpadła jej w oko, ale boi się zagadać.
— Oby jej się udało.
— Oby. Co tam u ciebie? Poza ewakuacją?
— Dobrze. Nudno, ale dobrze.
— Jak partnerka?
— Trzyma się. Wyjechała rano do Waszyngtonu. Ma nauczać młodzieży sztuki.
— Uuu, to fajnie — po mojej odpowiedzi weszliśmy do jednego z pomieszczeń. — Dobra, słuchajcie mnie! Dyrektor Fury powiedział, żeby przyspieszyć ewakuację! Zabierzcie jak najwięcej manatków i do pojazdów! Zrozumiano?! — zapytałam obecnych tam agentów.
— Tak jest! — odkrzyknęli, po czym znacznie przyśpieszyli swoją pracę.
— Skąd te zdolności dowódcze? — spytał agent Coulson.
— Kiedy mieszkałam w Wodogrzmotach, pracowałam u wujka. Wujek lubi robić dobre wrażenie i zarabiać pieniądze, dlatego ciągle krzyczy na pracowników. Podłapałam dowódczy ton i tak wyszło. Wiesz, geny — odparłam.
Phil w odpowiedzi się roześmiał, a ja z nim.
Niedawno wydobył się dziwny wstrząs. Wszyscy biegali na złamanie karku, a ja nosiłam strasznie dużo pudeł, biegając na neonie (o Bosz, jak to brzmi XD). Wraz z Philem odprowadzaliśmy ostatnią grupkę agentów, kiedy ziemia zaczęła pękać. Jeden agent upuścił walizkę i chciał ją podnieść, ale Coulson powiedział:
— Zostaw to, chodź!
Uciekliśmy do helikoptera. Usiadłam obok Phila i zapięłam pasy. Po chwili helikopter wystartował. Mój przyjaciel próbował się skontaktować z Nickiem.
— Można startować — powiedział Phil do Fury'ego przez krótkofalówkę.
Wyjrzałam na zewnątrz, i zauważyłam, że jednym z aut ucieka grupka agentów i... gościu z świecącą pałką? "Okej... czy on się tu pojawił przez Tesseract?" zastanawiałam się w myślach. Strzelił z tej pałki w helikopter, z którego wypadł Nick Fury. Helikopter się rozbił, a Nick, który się uratował, próbował strzelać do auta z pistoletu. Chciałam wyskoczyć, aby ruszyć w pogoń, lecz pojazd zniknął z pola widzenia.
— Cholera — szepnęłam.
— Co teraz zrobimy? — spytał Coulson.
— Niech ci, którzy zostali pod ziemią szukają reszty rzeczy. Od dziś, jesteśmy w stanie wojny — odpowiedział Dyrektor Fury. — Wracajcie na Helicarrier. Musimy omówić nowy plan.
— Dobrze — odpowiedział Phil.
Wróciliśmy na Helicarrier. Staliśmy w jednym z laboratoriów. Wraz z Philem i Marią czekaliśmy na Dyrektora Fury'ego. "O, o wilku mowa" pomyślałam, gdy Dyrektor Fury do nas przyszedł.
— Co się tam wydarzyło? — zapytałam.
— Tesseract wytworzył portal, a z niego wyskoczył dziwak ze złotą dzidą. Zaczarował kilku agentów, Selviga oraz Bartona. Teraz są jego marionetkami — odpowiedział Fury.
— Dziwak? Przedstawiał się? Podał swoje imię lub tytuł? — spytałam zaciekawiona tym kimś.
— Mówił o sobie "Loki, syn Asgardu" — odparł Nick. — A Selvig powiedział, że to brat Thora.
Olśniło mnie. Fury najwyraźniej to zauważył, gdyż zapytał:
— Coś ci się przypomniało Pines?
— Tak. Loki, według mitologii nordyckiej to Bóg Kłamstwa i Oszustwa. Jest synem olbrzymów i władcą Jotunheimu — odpowiedziałam.
— Jotun... czego? — spytała Maria.
— Jotunheimu, Królestwa Olbrzymów — odparłam.
Maria tylko pokiwała głową w stylu "Aha".
— Wracając... czego żąda? — odwróciłam się w stronę dyrektora.
— Chce nas wyzwolić od wolności — odparł. — Mam jednak pewien plan. Coulson, zadzwoń do Romanoff i powiedz, żeby znalazła Bannera. Później pojedziesz z Pines do Starka. Ja znajdę Rogersa. Hill, pilnuj tego wszystkiego.
— Tak jest — odpowiedzieliśmy we trójkę. Maria i Nick wyszli z laboratorium, a Phil zaczął dzwonić do Nat.
— Czy przypadkiem Nat nie jest na misji? — spytałam.
— Musi ją odwołać. To jest o wiele poważniejsze — odparł.
Po minucie bipczenie ustało, a Phil się dodzwonił.
— Jesteście przy Placu Siliańskiego sto czternaście, trzecie piętro. Osiem mil nad wami krąży F-22. Daj mi ją do telefonu, bo rozwalę całą dzielnicę zanim złapiesz za klamkę. Musisz wracać. Ta sprawa jest ważniejsza. Natasha, straciliśmy Bartona — powiedział.
Później przez może dwie minuty kręcił się. Czyli Natasha musiała być zajęta walką z kimś. Po chwili jednak Phil znów zaczął z nią rozmawiać.
— Nie wiadomo. Tak sądzimy. Jak wrócisz, przekaże ci szczegóły, ale najpierw masz rozmówić się z potworem. Nie, nie. Do Starka jadę z Ellie, ty do potwora.
Po tych słowach wyszliśmy z pomieszczenia.
Jechaliśmy właśnie do Stark Tower. Po raz pierwszy miałam spotkać Tony'ego Starka na żywo, co mnie bardzo podekscytowało. Podczas kiedy jechaliśmy, zaczęłam rozmyślać.
— Ziemia do Ellie, zbudź się — powiedział żartobliwie Phil. — O czym tak myślisz?
— Coś mi się nie zgadza. Selvig powiedział, że Loki to brat Thora. W mitologii Loki i Thor nie byli spokrewnieni. Loki też powiedział o sobie "syn Asgardu". Oryginalnie, czyli w mitologii, Loki z Asgardem za bardzo nie miał nic wspólnego. Na pewno nie był tam urodzony. Czyżby bogowie w naszym prawdziwym życiu różnili się od mitologicznych odpowiedników? Ta niezgodność może o czymś świadczyć — opowiedziałam.
— Twoje przemyślenia mogą być słuszne, jednak odstaw je na później. Dojechaliśmy do Stark Tower — odparł.
Odpięłam pasy i wyszłam z auta. Wieża była naprawdę zjawiskowa. Phil zabrał teczkę, po czym weszliśmy do budynku. Poszliśmy do windy. Kiedy jechaliśmy w górę, Phil próbował się dodzwonić do Starka.
— Stark mam sprawę. To pilne — powiedział Coulson do słuchawki.
W tym momencie dojechaliśmy. Drzwi się otworzyły, a Phil odłożył telefon. Zobaczyłam Tony'ego Starka na żywo. "Uszczypnijcie mnie, bo nie wierzę w to co widzę" poprosiłam w myślach (*szczyp*).
  — O, włamanie. Zawaliłeś... — zaczął mówić Tony.
— Dobry wieczór — odpowiedziałam jednocześnie z Philem.
— Phil — zaczęła mówić kobieta obok Starka, czyli Pepper Potts. — Chodź, siadaj — po tych słowach podeszła do nas.
— Phil? — zapytał Tony.
— My tylko na chwilę — powiedział Phil.
— Ale on ma na imię "Agent"! — stwierdził Stark, podchodząc do nas.
— Chodź, właśnie świętujemy — odparła Pepper.
— Na szczęście nie może zostać. Co tu robi żółtodziób? — zapytał Stark wskazując na mnie. — Jak ci było? Neonówka?
— Ellie. Po prostu Ellie — odpowiedziałam.
Myślałam, że Stark będzie wyższy.
— Fury chce żebyś na to spojrzał. Najszybciej jak się da — Phil chciał podać teczkę Starkowi.
— Nie przepadam za takimi prezentami — odparł Stark.
— Zaś ja uwielbiam — powiedziała Pepper. — Zamienimy się?
Podała kieliszek Philowi, zaś sama wzięła teczkę. Potem zabrała kieliszek Starkowi, a jemu dała teczkę.
— Konsultacji udzielam od godziny ósmej do piątej w czwartki — odpowiedział Tony.
— To nie jest konsultacja — odparłam.
— Czy to jest o projekcie Avengers? — spytała Pepper, a my na nią spojrzeliśmy. — O którym nic nie wiem — dodała.
— Z tego co pamiętam, ten projekt poleciał do kosza. Poza tym, mnie nie przyjęli — stwierdził Stark.
— O tym też nie wiem — odparła Pepper.
— Oraz jestem zadufany w sobie i nie potrafię pracować z innymi — dodał Tony.
— O tym akurat wiem.
— Panno Potts!
— Uno momento — po tych słowach Pepper podeszła do Tony'ego.
Rozmawiali przez dłuższą chwilę, w tym samym momencie Phil odłożył kieliszek na komodę obok. Podejrzałam jak Tony przegląda akta (kolejno) Steve'a Rogersa, Thora i Bruce'a Bannera. Wtedy podeszła do nas Pepper i weszliśmy do windy.
— Phil, zawieziesz mnie na lotnisko? — spytała.
W sumie to była dobra opcja, ponieważ Fury nam powiedział, żebyśmy pojechali na lotnisko po odwiedzinach u Starka, bo miał tam czekać Kapitan Ameryka. "Coś czuję, że Phil nie wytrzyma z radości" pomyślałam.
—————————————————————————————————————————
Tym razem dłuższa retrospekcja, jest bardziej złożona. Myślę, że z "Avengers" pojawią się jeszcze dwie (również złożone) retrospekcje. Jeśli pojawiły się jakieś błędy, możecie mnie poinformować w komentarzach. Dajcie też znać, czy retrospekcja Wam się podobała (czy też nie) i widzimy się w następnym rozdziale, miłego dnia lub wieczoru, cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top