Hotel

Przez dwa tygodnie starałam się unikać Michała. Na początku nie chciał się ode mnie odczepić. Chodził za mną. Na szczęście po kilku dniach dał sobie spokój. 

Jutro już wyjazd. Pakowałam się od dwóch dni. Uszykowałam sobie ubrania na jutro. Wybrałam czarne, długie spodnie i czarną bokserkę. Oczywiście do tego adidasy i kurtkę skórzaną. Spakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Mieliśmy być tam dwa tygodnie, a ja nie spakowałam za dużo rzeczy. Wystarczą mi, a jak nie to coś sobie tam kupię. Tata dał mi kartę kredytową z dużą ilością pieniędzy na koncie. Zeszłam na kolację. Mama zrobiła spaghetti.

-Jest pyszne - skomentowałam.

-Dobrze, że ci smakuje - odparła. - Jesteś już spakowana?

-Tak.

-Odwiozę cię jutro na lotnisko. Wzięłam sobie wolne w pracy - zakomunikowała.

-Dziękuję mamo - rzekłam.

Zjadłyśmy kolację i poszłam do pokoju. Obejrzałam dwa odcinki serialu i poszłam się wykąpać. Sprawdziłam jeszcze fb i poszłam spać..

Następnego dnia budzik obudził mnie o równej dziewiątej. Nie musiałam iść do szkoły. Zeszłam w pidżamie na dół. Rodzicielka siedziała już w kuchni i piła kawę.

-Cześć córcia - przywitała mnie.

-Cześć mamo - przytuliłam ją.  

-Na patelce jest jajecznica. Dopiero zrobiłam.

-Dzięki.

Zjadłam śniadanie i poszłam na górę. Sprawdziłam jeszcze raz czy na pewno wszystko spakowałam. W walizce niczego nie brakowało. W tej chwili zadzwonił telefon. Nieznany numer. Odebrałam.

-Halo?

-Dzień dobry Marto. Tu Mikołaj Panen. Jesteś gotowa?

-Dzień dobry. Tak. Już się spakowałam.

-To dobrze. Pamiętaj, żeby być na lotnisku punkt 15:30. Może być nawet wcześniej, tylko żebyś się nie spóźniła.

-Pamiętam.

-To do zobaczenia - odparł i się rozłączył.

Czas szybko mi minął. Nim się obejrzałam, mama kazała schodzić mi na dół, bo była już 14. Na lotnisko miałyśmy jakieś 30 minut, ale mogą być korki, więc rodzicielka chciała wyjechać wcześniej.  Zniosłam walizkę na dół. Wzięłam torebkę, założyłam kurtkę i buty i wyszłyśmy z domu. Schowałam bagaż do auta i pojechałyśmy w drogę. Mama kierowała. Na lotnisku byłyśmy o 15:15. Przy samolocie widziałam Michała i pana Mikołaja. Pożegnałam się z mamą, wzięłam walizkę i torebkę, i poszłam do kolegi.

-Dzień dobry - przywitałam się.

-Dzień dobry. Czekaliśmy na ciebie. Teraz możemy już wchodzić.

-Panie przodem - powiedział Michał.

Weszłam pierwsza i wybrałam sobie miejsce pod oknem. To był prywatny odrzutowiec. Walizkę położyłam pod siedzeniem. Za mną do środka wszedł chłopak. Usiadł za mną. Jako ostatni na pokład wszedł pan Mikołaj.  Gdy tylko do nas podszedł, zadzwonił mu telefon. Przeprosił nas i odebrał. Po jakiś 5 minutach podszedł do nas z powrotem.

-Przepraszam was, ale nie mogę z wami lecieć.

-Jak to? - zapytałam.

-Mamy tu małe kłopoty, ale nie przejmujcie się. W Grecji będzie na was czekać moja asystentka Maria. Zawiezie was do Electra Palace. To mój prywatny apartament, który wynajmuję. Na dwa tygodnie kazałem go zamknąć.

-Apartament? - zapytał Michał?

 -Tak.

- A co z pozostałymi uczestnikami grupy? - spytałam.

-Już tam lecą. Apartament ma bardzo dużo pokoi. Wybierzecie sobie, które chcecie. 

-Dobrze - przytaknęliśmy.

-Miłego lotu - powiedział i wyszedł.

Gdy tylko wystartowaliśmy, przyszła do nas stewardessa. Zapytała czy chcemy cos do picia lub jedzenia. Odmówiliśmy. Nie odzywaliśmy się do siebie z  Michałem przez cały lot. Po dwóch i pół godzinie usłyszeliśmy komunikat, że przygotowujemy się do lądowania. Wyjrzałam przez okienko. Widoki były przepiękne. Po kilku minutach wylądowaliśmy. Wzięliśmy swoje bagaże i wysiedliśmy. Na pasie czekała na nas młoda kobieta. Na oko 25 - letnia blondynka. Dosyć niska.

-Witam was w Porce Lotniczym Ateny. Jestem Maria i mam zawieźć was do apartamentu.

-Ja jestem Michał, a to Marta - przedstawił nas chłopak.

-Chodźcie za mną - powiedziała, obróciła się na pięcie i poszła w kierunku taksówki.

Wsiedliśmy wszyscy. Po kilkunastu minutach byliśmy pod Electra Palace.

Apartament był obłędny. Dużo większy niż zwyczajny hotel i dużo ładniejszy. Wysiedliśmy. Maria zaprowadziła nas do środka.  Podeszliśmy do windy i pojechaliśmy na 2 piętro.

-Będziecie mieć pokój razem - oznajmiła nam sekretarka.

-Pan Mikołaj powiedział, że możemy sobie wybrać pokoje, więc ja wolałabym mieć osobny pokój.

-Niestety tylko ten pokój jest posprzątany i gotowy do przyjęcia gości.

-A co z pozostałymi? - zapytał Michał.

-Niedługo do nas dołączą odparła. Otwarła nam drzwi, dała kluczyk i sobie poszła.

Popatrzeliśmy po sobie. Weszliśmy do środka.  Krótkim korytarzem przeszliśmy do pokoju. Było tam wielkie łózko małżeńskie, a obok niego duże drzwi prowadzące na balkon. Zostawiłam walizkę i wyszłam na zewnątrz. Widok był niesamowity, a do tego mieliśmy przyszykowany stół i krzesła wraz z nakryciem.

Po prawej stronie były schody. Zeszłam nimi na dół. Był tam duży basen. Przed nim ustawione były leżaki, a za nim znajdowały się parasole, stoliki i krzesła. Jednym słowem było to spełnienie marzeń. 

Wróciłam do pokoju i opowiedziałam Michałowi, co widziałam. Poszedł sprawdzić, a po chwili wrócił.

-Jesteśmy na wakacjach - ucieszył się.

-Noo - przytaknęłam z uśmiechem.

Rozpakowaliśmy się. Wszystkie rzeczy schowaliśmy do ogromnej szafy wbudowanej w ścianę. Położyliśmy się na łóżku. Włączyłam telewizor. To wielka plazma przywieszona na ścianie. Zdziwiłam się, gdy w filmie zaczęli mówić z polskim dubbingiem. Myślałam, że tu będą filmy po grecku. Koło 19 ktoś zapukał do drzwi. Michał poszedł zobaczyć, kto to.

-Chcesz kolację zjeść w pokoju czy zejść na dół?! - zawołał.

-W pokoju! - odkrzyknęłam.

Chłopak wrócił do pokoju i położył się obok.

-Obsługa mówi po polsku? - zapytałam.

-Tak. Normalnie all inclusive.

Po kilkunastu minutach dostaliśmy kolację. Była bardzo pyszna. Nie zjedliśmy wszystkiego. Nie daliśmy rady.  Wzięłam ubrania i poszłam się wykąpać.  Woda pod prysznicem była gorąca.  Wyszłam spod niego i ubrałam się. Nie chciałam spać tu w zwykłej pidżamie, więc na zakupach zajrzałam też do sklepu z bielizną. Wyszłam z łazienki ubrana w koszulę nocną sięgającą trochę za uda. Była koloru czarnego. Michał spojrzał na mnie i otworzył szeroko oczy. Uśmiechnęłam się i przeszłam obok niego. Rozpuściłam włosy i rozczesałam je. Spojrzałam na chłopaka.

-Ty nie idziesz się kąpać? - zapytałam lekko zdziwiona.

-I...idę - wydukał i wstał z łóżka. Gdy szedł do łazienki, ciągle na mnie patrzył. Po chwili zniknął za drzwiami.

Zmieniłam bandaż na ręce. Bardzo mnie bolała. Gdy skończyłam, usłyszałam pukanie do drziw. Poszłam otworzyć. Stała tam Maria.

-Przepraszam, że przeszkadzam, ale widziałam, że boli cię ręka.

-Tak, mam ja stłuczoną.

-Proszę - podała mi jakiś kielich.

-Co to? - spytałam.

-Nektar, uśmierzy twój ból.

-To alkohol?

-Nie - roześmiała się. - Wypij, pomoże ci.

Zrobiłam, co powiedziała. Od razu poczułam się jakoś lepiej.

-Dziękuję Mario - odparłam.

-Do usług. Dobranoc.

-Dobranoc - zamknęłam drzwi na zamek i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą.

Po chwili Michał wyszedł z łazienki i stanął na środku pokoju. Podparł się rękami na biodrach.

-Na co tak patrzysz? - zapytałam.

-Mamy tylko jedno łóżko, a nas jest dwóch.

-Rzeczywiście. Nie pomyślałam o tym wcześniej - usiadłam po turecku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top