6.Jestem Yokai...
[ Kuroko ]
Tak jak Sako powiedziała tydzień temu będzie nas trenować.Czekaliśmy całą drużyną na przystanku aż przyjedzie nasz pociąg.
-Czyli, że jedziemy do niej do domu?- spytał Kagami.
-Niedaleko jest coś na wzór ośrodka sportowego.Uczniowie różnych szkół w czasie wakacji zjeżdżają się, by trenować do zawodów jakie będą się rozgrywać w zimie.Siatkarze, piłkarze, koszykarze...- powiedziałem.
-Czyli, że jest taka możliwość, że będą tam szkoły do których uczęszczają członkowie Pokolenia Cudów?-
-Tak...Będą pewnie trenować na Inter-High w tym ośrodku-
-Zaraz, czyli, że ten ośrodek do kogoś należy, jak Sako chce nas trenować?-
-Z tego co wiem, ma tam znajomego.W ośrodku będziemy tylko nocować i mieć wyżywienie, a trenować nas będzie Sako i jej znajomy- odparłem.
-Wy...Kiedyś chodziliście do jednego gimnazjum, prawda Kuroko?- spytała Riko.
-Tak-
-Jaka była w tamtych czasach?- Zamyśliłem się chwile.
-Jej gra dość się wyróżniała.Szybkość i zwinność to była podstawa u niej, ale to co u niej było największą bronią to wzrok.Podczas treningów często tego używała, a jak inni gracze zaczynali odkrywać w sobie talenty ona zostawała w tyle.Jej technika mogłaby pokonać oko Akashiego, gdyby ćwiczyła, ale po tamtym wydarzeniu rzuciła koszykówkę-
-Jakim wydarzeniu?-
-Ona i Akashi nie przepadali za sobą i z tego powodu często się kłócili.Nie podobało jej się to, że się wiecznie wywyższa, a Akashi denerwował się bo jego oko ledwo na nią działało i była dziecinna i bardzo energiczna.Bardzo się zmieniła pod koniec drugiej klasy.Jej rodzice zginęli w wypadku i została sama z młodszym rodzeństwem.Jej uśmiech znikł, a gra stawała się coraz gorsza...-
Kolejny raz z rzędu piłka nie wpadła do kosza.
-Co tak słabo?- powiedział Akashi- Włóż w to więcej siły!Jeszcze raz!- Sako zacisnęła pięści.
-Nie- powiedziała cicho.Podszedł do niej.
-Co powiedziałaś?-
-Nie- powtórzyła cicho.
-Głośniej!- krzykną.Szarpnęła go za koszulkę i spojrzała prosto w oczy.
-NIE, tępy absolucie!- krzyknęła.
-Nikomu...- złapał ją za nadgarstek- Nikomu, kto mi się sprzeciwia, nie wolno patrzeć mi w oczy- odepchną ją- Tylko ci, którzy mi służą mogą patrzeć mi w oczy- Stała ze spuszczoną głową- Co?Już nic nie powiesz?- Spojrzała mu w oczy- Mówiłem ci...-
-Nie jestem tak wielka i ważna, nie jestem jak Bóg.Ty też nim nie jesteś.Jesteś tylko człowiekiem i nie mam zamiaru podporządkowywać się komuś takiemu jak ty!Jest gruba granica między nami!Jestem Yokai, a Yokai jest wszystkim, czym jestem!- jej oczy zabłysły na fioletowo, a Akashi padł na kolana, po czym jej oczy znowu stały się niebiesko-czerwone- Jesteś tylko ludzkim stworzeniem uważające się za absolut-
***
-Dotarliśmy na miejsce- powiedziałem.Staliśmy przed bramą ośrodka.
-Jesteście z Seirin, tak?- podszedł do nas młody mężczyzna z długimi blond włosami związanymi w kucyka.
-Tak-
-Sako mówiła mi, że przyjedziecie.Nazywam się Yamakata Sahi, a to ośrodek Yamakata-
-Ośrodek należy do pana?- spytał Hyuga.
-Po pierwsze, dajmy spokój z tym 'panem', mówcie mi Saki.A po drugie, to tak, obecnie ośrodek należy do mnie.Został założony przez mojego dziadka.Tutaj szkoliły się najlepsze drużyny w Japonii...Chodźcie, pokaże wam co i jak, a potem spotkacie się z Sako.A i jeszcze jedno, przebieżcie się w stroje sportowe jak skończymy-
************
No to tak... Jak na razie to tyle. Piszcie jak się podobało! Do zoba w przyszłości! :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top