Rozdział 7


Jack

Biegnę.
Uciekam.
Przedemną jest przepaść.
Odwracam się i widzę go.
Wielkiego, okropnego, przerażającego.
Kamień świsnął mi koło ucha.
Przypomniałem sobie słowa mojego ojca.
" Skacz w przepaść. Tak będzie prościej i schludniej".
Zaryzykowałem.
Naprężyłem mięśnie.
Jeszcze przez chwilę widziałem kamień lecący tam, gdzie przed chwilą byłem.
Runąłem w dół.
Spadałem, a skalne podłoże zbliżało się nieuchronnie.
To koniec.
Teraz tylko krew.
I ból.
I cierpienie.

Obudziłem się zlany potem. Ledwo powstrzymałem się, żeby nie krzyknąć. Oddychałem ciężko, ale starałem się uspokoić.
To tylko zły sen. To zły sen.
Zaspany wstałem powoli z łóżka i ubrałem się. Czekał mnie ciężki dzień.

Nieznany

Byłem na cmentarzu.
Powoli docierała do mnie ta wiadomość.
Co ja tu robię?
Ze strachem w oczach spojrzałem w dół.
Bałem się tego, co mogę zobaczyć.
I zobaczyłem to.
Trumnę.
Co ja robiłem w trumnie?
Umarłem?
Raczej nie.
Zastanowiłem się, gdzie teraz pójść.
Nagle ogarnął mnie straszny ból głowy upadłem na kolana.

- Nie wyjezdzaj!- dziecięcy głosik pisną smutny.
Otworzyłem oczy, jak się zdziwiłem pełne łez, które teraz spływały swobodnie po policzkach.
- Ależ Willu, ja wrócę.- powiedziałem z miłością patrząc w te wielkie, brązowe oczy. Nie wiedziałem nawet skąd znam jego imię.
- Mężu, kocham cię.- do moich uszu dobiegł cichy, kobiecy głosik.
Odwróciłem się i ujrzałem kobietę, trochę niższą odemnie.
- Ja ciebie też.- odpowiedziałem.
- Żegnajcie!- rzekłem cicho i ze łzami w oczach odbiegłem.

Koniec wspomnienia.
Ból głowy minął i mogłem powoli wstać.
Zrezygnowany podąrzyłem na zachód. Może znajdę schronienie.

Jack

Popędziłem na śniadanie. Wchłonąłem swoją porcję i udałem się do piwnicy.
Przejście, o dziwo samo się otworzyło.
Przeszedłem przez tunel i wyszedłem na polanę.
Feliks czekał w cieniu, zapewne spodziewając się mojego wczesnego przybycia.
- Podjąłem decyzję. Będę twoim uczniem.- powiedziałem pewnym głosem.
- Wspaniale! Więc możemy od razu przejść do ćwiczeń.- wykrzyknął zadowolony.
Bez oporu czekałem.
Feliks zdjął torbę z ramienia.
Wyjął z niej dwa zawiniątka.
W jednym coś brzęczało, a w drugim szeleściło.
- To są dwie z trzech broni shedów. Najpierw zaczniemy od lassa.- wytłumaczył.
Wziął drugie zawiniątko i rozwiną. Znajdowało się w nim lasso.
Był to specjalnie związany, mocny, i elastyczny sznur.
- To jest lasso.
Służy nam głównie do poruszania się, a w ostateczności, do walki. - wyjaśnił mój mentor, podając mi lasso.
Przyglądałem mu się, z zaciekawieniem.
- To natomiast są shurikeny( dobrze napisałem?)
One są stworzone do walki dystansowej. - powiedział spokojnie Feliks.- Są wykonane z nichońskiej stali, więc je szanuj.
Musisz po każdej walce naostrzać je. Często smarujemy je trucizną, na którą tylko my, shedowie jesteśmy odporni. Póki co będziesz się posługiwać czystymi.
Więc do ćwiczeń!- podsumował i wręczył mi bronie.
- Zaczniemy od lassa.

Will

Powoli zbliżaliśmy się do rzeki Slipsunder(nazwa nie wymyślona jest na mapie)

Trzeba będzie się przeprawić.
To trudne zadanie.
- Halt? Co myślisz o tej całej aferze?- spytałem Halta.
- Myślę, że coś się stało Seanowi. On nie wszedł by w takie bagno.- rzekł gburowaty zwiadowca.
- Też tak myślę. Szkoda, że musimy wyjechać. Wojna coraz bliżej.- odpowiedziałem.
- Takie życie.- Halt wzruszył ramionami.
- Przygotuj się Halt.
Rzeka Slipsunder czeka!

Jack

Od trzech godzin ćwiczyłem używanie lassa. Coraz lepiej mi to wychodziło. Umiałem już zarzucić ją na drzewo i w locie zdjąć. Muszę przyznać, to było bardzo trudne. Ciągle ćwiczyłem, biegałem i pompowałem.
Pod koniec dnia byłem naprawdę padnięty.
Nagle coś mnie tknęło.
- Feliksie?
- Tak, Jack'u?- spytał.
- Gdzie w ogóle jesteśmy? Bo ten las nie przypomina mi tego obok zamku Araluenu.- zauważyłem.
Feliks roześmiał się.
- Słuszne spostrzeżenie Jack'u.
Nie jesteśmy w lesie koło zamku Araluen.
- W takim razie gdzie?- zapytałem zdezorientowany.
- Jesteśmy wlesie Grimslled.

🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷🐷

Witajcie w następnym rozdziale. Znowu trochę krócej. Nie było za mało akcji, ale w następnym będzie o wiele więcej. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Jak pewnie zauważyliście, zmieniłem trochę profil.
Nie zapomnijcie o komentarzach i gwiazdkach. Następny rozdział zapewne za dwa dni.

Wasz
Wyrwij_style😂













Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top