Rozdział 23

Tsa, widzę, że moja książka zaczyna się powoli zamieniać w współczesnych, bądź nowoczesnych  "Zwiadowców".

No sorry, ale nie miałam innego pomysłu.

I tak. Wiem, że ten rozdział ani trochę nie jest śmieszny, a przynajmniej dla mnie.

Ale ja już wspominałam, że mnie ciężko rozśmieszyć, więc...

Miłego czytania !

Will który siedzi koło Halta z kubkiem kawy w ręku i czytając 12 tom Zwiadowców pyta się go :

- Halt naprawdę wyrzuciłeś przez okno jednego szlachcica i kilka innych wysoko urodzonych osób do fosy ? Dlaczego ?

Halt patrząc na niego odpowiada ponurym tonem :

- Jakby tobie ktoś gwizdnął z przed nosa ucznia też byłbyś nieswój.

Will bez wahania odpowiada:

- Słucham? Ja to bym się cieszył jakby mi ktoś zabrał Meddie. Nie musiałbym się z nią użerać. Życie było by wtedy łatwiejsze. Moje i innych.

- A no rzeczywiście. Świat byłby wtedy piękny...

- Zaraz zaraz. A czy to przypadkiem nie ty mi wcisnąłeś ją na termin?

- Owszem,  ale każdy popełnia błędy... Drugi raz nie popełnię tego samego błędu.- odpowiada Halt.

- Jak ja się teraz mogę jej pozbyć...

- Pamiętasz jak w zeszłym roku podarowałeś mi na święta martwego Mordzia? Zepchnąłeś go "przypadkiem" ze schodów. Ja mogę to samo zrobić z Meddie, jako prezent świateczny, co ty na to?- proponuje Halt.

- Taaaaaaaaaaaaaaaaaaak! Dziękuję ci Halt! To będzie najlepszy prezent świateczny jaki kiedykolwiek  dostanę!

- Nie ma za co. No to teraz tylko czekamy na odpowiednią porę.- mówi Halt z wrednym uśmieszkiem.

24 grudnia...

Halt schodząc z Meddie po schodach :

- No to powiedz Meddie co byś chciała dostać od Mikołaja?

- No cóż ja...- nie kończy bo Halt podkłada jej stopę i Meddie spada ze schodów.

Skręca sobie przy tym kark i umiera.

- Głupia myślała, że mnie obchodzi co ona chce dostać od Mikołaja. A ja chciałem jej śmiercią zrobić tylko dobry uczynek. No nic, teraz Mikołaj musi wziąć swój worek, zapakować prezent dla Willa i dać pod choinkę. Ale tak po namyśle to jeszcze dorzucę coś tam dla niego.- mówi Halt i wyjmuje worek i podchodzi do Meddie.




Rano 25 grudnia...

Will odpakowuje swój prezent, który jest w worku i mówi :

- Dzięki Halt! To jest najlepszy prezent w dziejach!

Halt tylko się uśmiecha i mruczy coś pod nosem.

Will odpakowuje jeszcze jedną paczkę i krzyczy :

- Ale fajne noże do rzucania! Halt ty to od razu pomyślałeś o wszystkim! Nowe noże i jeszcze żywa, a raczej martwa tarcza w którą można rzucać! Jeju to jest superowe!- po tym bierze ze sobą swoją paczkę i wychodzi na dwór.

Halt z cieniem uśmiechu przygląda się przez okno swojemu byłemu uczniowi, który rzuca nożami w trupa Meddie.

- Moja krew.- mówi cicho i odchodzi by usiąść przy kominku z kubkiem ciepłej kawy z miodem w ręku.

Tak.

Takie prezenty świąteczne się naprawdę opłacają.

Zwłaszcza, że taki przezent tak pięknie edukuje mi dziecko. - myśli Halt.

No i to jest taki mój prezent świąteczny dla was.

Wesołych świąt kochani! 

Mam nadzieję, że prezent się udał i tak samo jak ja cieszycie się z prezentu jaki zafundował  Halt Willowi. 

Szkoda tylko, że Flanagan nie zafundował takiego prezentu nam...

Jeszcze raz, wesołych świąt !

willtreateyandhalt

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top