Rozdział 7
- Obudziliśmy was? - Spytał król, na co Will skrzywił się lekko.
- Wystarczy, że obudziłbyś jednego z nas, a on momentalnie pobudziłby resztę. To jest zaleta spania w grupie. - Wyjaśnił spokojnie. "No tak... O tym nie pomyślałem", pomyślał Duncan i skrzywił się lekko.
- Dlaczego nie śpicie gdzieś w obozie? - Spytał Halt.
- Wspominaliśmy już, że nie przepadamy za ludźmi. - Wtrącił się czarnowłosy chłopak podnosząc głowę z piersi przywódcy. - A tak się składa, że aralueńska armia jest dość liczna.
- Rave ma rację. - Powiedział cicho Flame i również wstał. Od razu złapał przywódcę za ramię i pomógł mu się podnieść. Ten tylko kiwnął głową i wyciągnął rękę do Blue.
Po chwili cała grupa Willa stała przed królem i starszym zwiadowcą oczekując na jakieś polecenia.
- Chodźcie. - Powiedział Duncan. - Nie zostawię was tak samych. Poza tym w nocy jest zimno. - Skrzywił się.
- Śpiąc w grupie ogrzewamy się nawzajem, Panie. - Powiedział Smoke, jakby było to coś oczywistego. No, prawdę mówiąc, to było oczywiste. Halt spojrzał podejrzliwie na Duncana, który... Zachowywał się, lekko mówiąc, podejrzanie. Rozumiał wrażenie, lekki niepokój i podziw króla ale to zaczynało robić się niepokojące.
- Dobrze, w takim razie jutro z rana stawcie się w moim namiocie. - Odchrząknął, odwrócił się i poszedł. "Taki wstyd... Co się ze mną dzieje?", myślał krzywiąc się niesamowicie.
- Co mu się stało? - Spytała białowłosa dziewczynka wlepiając swoje niebiesko-zielone oczka w czarne oczy zwiadowcy. Ten uśmiechnął się lekko, rozczulony.
- Nie mam pojęcia. - Westchnął.
- Lepiej wracajmy spać. Musimy być wypoczęci. - Mruknął Will i wziął dziewczynkę na ręce. Dziecko wtuliło się w przywódcę, a Halt poczuł niewielkie ukłucie zazdrości, które od razu zdusił w zarodku. Sam do końca nie wiedział, czym było ono spowodowane, lecz wiedział, że zazdrość nigdy nie przynosi niczego dobrego. Westchnął cicho i popatrzył w kasztanowe oczy swojego ucznia.
- Idziecie? - Młodszy tylko kiwnął przecząco głową, skanując go przepraszającym wzrokiem. Halt odwrócił się i ruszył w kierunku obozowiska.
- Gdzie nasi bohaterowie? - Zapytał Crowley witając się z przyjacielem. Ten opowiedział mu wszystko, smutno wzdychając pod koniec. - Zazdrościsz mu, prawda? Poza tym, chcesz być tam razem z nim... - Odgadł dowódca i ku swojemu zaskoczeniu zauważył, że jego przyjaciel tylko smutno patrzy mu w oczy.
- To chyba pierwszy taki przypadek w całej historii Korpusu Zwiadowców. - Szepnął cicho, tak, by nie usłyszeli go inni zwiadowcy przechodzący akurat obok.
- Nie mam pojęcia. - Przyznał dowódca i objął przyjaciela. - Chodźmy spać. Jutro rano wyruszamy.
Z samego rana drużyna Shadow'a stała na skraju lasu i skanowała wzorkiem aralueńską armię. Żołnierze leniwie wychodzili ze swoich namiotów, przeciągali się leniwie i ruszali prosto do kuchni polowej. Raven przewrócił oczami.
- Chodźmy jeszcze pospać. - Mruknął. - Oni nie ruszą się przez jakąś godzinę...
- Raven ma rację... - Jęknęła Blue. - Chodźmy coś zjeść, albo się przespać, albo potrenować... No, cokolwiek.
- Potrenujemy wieczorem. - Uciął krótko dowódca. - Chodźcie. - Rozkazał i dumnym krokiem wyszedł na polanę. Zaraz za nim podążyła jego drużyna, wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród żołnierzy. Szli bardzo pewnie, cały czas do przodu, z wysoko uniesionymi głowami i nie oglądając się na innych. Na usta Flame'a wpłynął niewielki uśmieszek, gdy poczuł aurę niepewności, podziwu i szacunku, jaką zdążyli wokół siebie roztoczyć. Uwielbiał to. Po tylu latach upokarzania, wyśmiewania i obelg kochał Shadow'a za to, co dzięki niemu osiągnął. Z resztą, wszyscy z nich go kochali. Jak brata, przyjaciela, ojca, mentora... Cenili go za to, że ich nie skreślił, jak zrobił to cały świat w dniu ich narodzin. Dlatego teraz szli dumnie przed siebie, zaraz za nim.
Stanęli pod namiotem króla Duncana, a po uzyskaniu zgody weszli do niego. Strażnicy nawet ich nie zatrzymali.
Władca siedział na niskim krzesełku obok równie niskiego stołu.
- Wzywałeś nas, Panie. - Powiedział Will kłaniając się. Reszta też się ukłoniła, co Duncan uznał za lekko mówiąc, niedorzeczne. Prawdę mówiąc, nabrał do nich takiego szacunku, że podświadomie zaczął traktować ich jak równych sobie. Wskazał im krzesełka na przeciwko siebie, a ci posłusznie usiedli. Z czułością zauważył, że Feather ma lekki problem wejść na i tak już niskie krzesło, więc Will złapał ją i posadził obok siebie. Dziewczynka zarumieniła się leciutko i uśmiechnęła do przywódcy, który poczochrał ją po jasnych włoskach. Duncan westchnął, a cała drużyna brązowowłosego chłopaka wbiła spojrzenie w króla.
- Cóż... - Zaczął niepewnie Duncan. - Jak wiecie, gdyby nie wy zginęłyby setki, jak nie tysiące Aralueńczyków, a Araluen najprawdopodobniej zostałby podbity przez Morgaratha. Królestwo będzie o was pamiętało... - Dodał pewniej. Zrobił krótką przerwę, w ciągu której wpatrywał się w oczy Willa, po czym znów podjął temat. - Zastanawiałem się nad nagrodą dla was. - Przyznał. - Zrobię, co zechcecie.
Szczerze mówiąc, Willa zamurowało. Nie spodziewał się czegoś takiego... Jak się nad tym zastanowić, w ogóle nie oczekiwał żadnej nagrody. Duncan uśmiechnął się do siebie. Było to czuć. I widać.
W końcu chłopak wymyślił coś, co w jego mniemaniu było dość dobrym pomysłem.
- Już wiem, co możemy dostać, Panie. - Zaczął. - Chciałbym, żeby nasza grupa była oficjalną jednostką. Żeby nikt nie mógł nas rozdzielić. - Powiedział szczerze i pewnie. Duncana bardzo zdziwiło to, że nikt nie zakwestionował decyzji Willa. Mogli życzyć sobie tylu rzeczy... Pieniędzy, pałacu, wszystkiego, a oni wybrali coś tak prostolinijnego, że Duncan wątpił, czy jemu przyszłoby to na myśl. Z drugiej jednak strony, znów udowodnili swoją lojalność i swoje szczere intencje. A to, według króla, było bezcenne.
- Zgoda. - Odparł natychmiast. - Macie jakiś pomysł na... - Zaczął ale Shadow nie pozwolił mu skończyć.
- Dark Souls. W skrócie DS. - Odparł od razu. W normalnych warunkach prawdopodobnie król oburzyłby się za przerwanie mu, ale jak już zdążyliście zauważyć, był po prostu pod zbyt dużym wrażeniem, by sprzeciwić się tych młodzieńcom. Zamiast tego popatrzył po kolei w oczy członkom drużyny, a potem wbił wzrok w oczy chłopaka i pokiwał głową.
***
Pisane na zapaaaas, jeeeeeej! XD (05.04.2020)
Dark Souls 😍😍😍😍😍😍😍
Do przeczytania,
- HareHeart.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top