Wiersz II
Pod drzwiami zamku go znaleziono
Po śmierci rodziców go porzucono
Nie bardzo wiedziano skąd on pochodzi
Kim był ojciec, a kto go urodził
Pojawił się znikąd na rękach cienia
Nie miał nazwiska spełniając marzenia
Zawsze był sam, lecz nie do końca
Bo zawsze wierzył w promienie słońca
Nadzieję trzymał w sobie głęboko
I przez to właściwie mierzył wysoko
Wciąż śnił o swym ojcu, o bohaterze
Przez wiele lat w ślepej trwał wierze
Smutek przenigdy nie mącił mu głowy
Lecz czasem smutno przemawiał do sowy
Ona widziała zawsze kim jest
I nie musiała wylewać łez
A on o istnieniu swym nic nie wiedział
Bo nikt o rodzicach mu nie powiedział
Na koniec życia stał się sławny
A jego imię to Will Treaty
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top