rozdział 1
Dwie minuty po tym jak Wadira uciekła z zamku, przez bramę wyjechał galopem inny jeździec. Nie jechał za uciekinierką, skierował się w stronę małej dębowej chaty na skraju lasu. Wszedł do środka i po chwili wyszedł w towarzystwie zwiadowcy, który skierował się za budynek do stajni. Tymczasem jeździec odjechał. A zaraz po nim wyjechał zwiadowca, spokojnie-stępem.
Dojechał do traktu od zamku do lasu, zsiadł i popatrzył na głębokie ślady końskich kopyt w sporym oddaleniu.
-Nie ukrywa się. Ale się jej spieszyło, staruszku. -powiedział zwiadowca do swojego wierzchowca.
A koń tylko parsknął. Zwiadowca wsiadł na swojego wierzchowca i przeszedł w kłus.
Kiedy wjechali do lasu trop stał się mniej wyraźny, a przy okazji odległości między śladami zmniejszyły się. Dwa kilometry dalej zobaczyli konia przywiązanego do zwalonego pnia. Na pniaku było napisane: "Ten koń jest własnością zamku, jeśli nie odprowadzisz go do Araluenu to jesteś gbur, jeśli ukradniesz będziesz miał poważne kłopoty, zwiadowcy cię wytropią wszędzie i nie zaznasz chwili spokoju.". Zwiadowca się uśmiechnął. Ale zaraz rozpoczął szukanie śladów. Znalazł tylko małe ognisko, porządnie zagaszone po drugiej stronie pniaka, a obok było napisane na kawałku kory: "Zdziwiony? Jakoś musiałam napisać wiadomość, a jak niema się niczego innego to pisze się węglem, no nie?".
Zwiadowca pokręcił głową i szukał dalej. W końcu wrócił do swojego konika, nic nie znalazł. Aż spojrzał w górę i zobaczył świeżo zdartą korę na jednym z niższych konarów. Kazał koniom czekać choć nie był pewny czy rycerski rumak zrozumiał. Wlazł na drzewo i poszukał kolejnych śladów, znalazł jeszcze kilka miejsc ze zdartą korą oraz kilka złamanych gałęzi a także krwawe odciski rąk.
Poszedł tym tropem jakiś czas znalazł miejsce gdzie dziewczyna zeskoczyła na ziemię i poszedł po konie oraz starł dokładnie napis na pniu oraz wziął ze sobą zapisany kawałek kory. Pojechał tam gdzie zaczynał się nowy trop i jechał za nim aż do miejsca w którym znów się urywał.
Zmierzchało, zwiadowca stwierdził iż w nocy nic nie znajdzie, spojrzał więc na mapę i odnalazł najbliższy strumyk. Uznał, że obozowanie obok strumyka to dobry pomysł gdyż nie będzie musiał szukać wody na kawę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top