Rozdział 9

  Kiedy znów rozległo się wycie, Suzan zadrżała wbrew swojej woli. Gilan który stał obok niej spojrzał na swoją towarzyszkę i uśmiechnął się lekko. Miał tak samo, kiedy pierwszy raz wyruszył z Haltem na misję. Niespodziewanie chwycił jej rękę, a ta spojrzała na niego zdziwiona i jednocześnie wdzięczna. Czuła się bezpieczniej.
  Nagle krzaki obok koni zaczęły się poruszać, a zwierzaki oddaliły się od nich cicho. Po chwili wszyscy Zwiadowcy zmierzali w tamtym kierunku.
  Halt unosił już łuk, gdy nagle wyskoczył na niego wilk. Suzan odruchowo sięgnęła po strzałę i wystrzeliła. Wilk dostał w ramię i zawarczał cicho. Zostawił szpakowatego Ziadowcę i pobiegł w stronę jego uczennicy. Lecz uderzyła go druga strzała w drugie ramię. Gilan sięgał po kolejną strzałę, lecz wtedy zwierz uciekł. Po chwili oboje podbiegli do rannego.
-Nic mu nie jest? - zapytała po jakimś czasie Suzan.
-Raczej nie -odpowiedział Gilan. -Przynieś te swoje zioła na złagodzenie bólu -polecił.
  Suzan praktycznie przeleciała przez obozowisko. Sięgnęła do torby i wyciągnęła odpowiednie zioła. Wróciła do Gilana i Halta. Po chwili uderzyła się w czoło otwartą dłonią i znów pobiegła do ogniska. Po chwili stała przy Gilanie, parząc zioła w herbacie.
  Gdy to zrobiła i napój ostygł, zamoczyła kawałek bandaża i poleciła młodemu Zwiadowcy przemyć rany ofiary ataku. Gdy skończył wlali trochę napoju do ust Halta.
-Możemy coś jeszcze zrobić? - zapytał Gilan.
-Raczej nie. Mocno oberwał w głowę...
-Skąd tak dobrze znasz się na tym wszystkim?
-Jak siedzi się w zamku rok czy tam dwa lata, to człowiek znajduje jakieś zajęcie. -Uśmiechnęła się. -Przenosimy go?
Gilan zastanowił się i pokiwał głową.
-Tak będzie bezpieczniej. I weźmy też konie, jakby tak nie daj Bóg to coś wróciło...

                                                                                          ***

  Zbliżał się ranek. Halt i Gilan spali. Od nieprzyjemnego zdarzenia stwór nie pojawił się. Kiedy Suzan zaczęła parzyć kawę, młodszy Zwiadowca obudził się. Usiadł obok Suzan i westchnął.
-Jaki piękny wschód -powiedział.
  Suzan spojrzała na wschód. Słońce wychodziło powoli zza drzew. Chmury miały lekko różowy kolor. Niebo było żółto-pomarańczowe. Nie ma nic tak uspokajającego niż wschody, pomyślała Suzan.
-Umiesz bronić się dwoma nożami? - zapytał niespodziewanie Gilan.
  Suzan popatrzyła na niego jak na wariata.
- W sensie, że dwoma nożami można odparować uderzenie miecza.
  Suzan pokręciła głową. Gilan wstał i podszedł do swojej klaczy*. Wziął miecz, który wisiał u siodła. Jako jedyny w Korpusie Zwiadowców nosił miecz u boku. Suzan tymczasem wyciągnęła sakse i nóż.
  Gilan pokazał jej jak zasłaniać się i tępić miecz. Ćwiczyli do czasu, aż obudził się Halt.

* Blaze to klacz. Przeczytałam w 13 tomie xD

------
Nareszcie jest kolejna część łi!
Też jestem zdumiona.
Szkoła to zło
Dziękuję za ponad 200 odsłon <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top