Rozdział 8
– Dlaczego ja zawsze muszę obrywać za twoje pomysły?! – Zenek był wściekły na przyjaciela, chociaż ten przed dyrektorką wziął całą winę na siebie. Musieli wysłuchać umoralniającej pogadanki na temat karalności za szerzenie pornografii, że to jest szkoła i jako uczniowie powinni dbać o jej dobry wizerunek, że mimo iż są pełnoletni, to muszą mieć na względzie szesnastoletnich pierwszoklasistów, że za karę mają pozbierać wszystkie kopie i zameldować się z nimi w gabinecie oraz zostawać do końca tygodnia przez godzinę po lekcjach i pomagać paniom woźnym. Dominik po dłuższych negocjacjach wykazał, iż Zenek nie miał z tym nic wspólnego i karą został obarczony sam. Nie liczył na wdzięczność ze strony Szewczyka, poniekąd słusznie. Chciał się tylko dowiedzieć, co o jego wyznaniach i fantazjach myślał ich adresat.
***
Ułański odczuł ogromną ulgę, gdy okazało się, że druga „b" pojechała na wycieczkę i ma niespodziewane okienko. Potrzebował czasu, by uspokoić myśli. Wciąż nie mógł uwierzyć, że Piotrowski zrobił coś takiego. Spojrzał ponownie na trzymany w rękach tekst.
„Ocierali się o siebie raz po raz. To opiętym w ciasnych dżinsach udem, to ramieniem, czy klatką piersiową. Ich oddechy mieszały się, a pot spływał po – hamowanych przed odruchami – ciałach. Franek przejechał lubieżnie językiem po pełnej wardze, wpatrując się w oczy mężczyzny. Tego było już za wiele dla Kowalskiego. Pragnął go dotknąć teraz, natychmiast i wszystko inne przestało się liczyć. Akurat z głośników popłynęła wolniejsza muzyka, więc miał pretekst. Przejął inicjatywę, przyciągnął partnera mocno do siebie i miał nadzieję, że on też tego właśnie chciał.
Franek wtulił się w jego ramiona. Oddychał szybciej, czuł napierającą erekcję Kowalskiego. Czyżby to on tak działał na mężczyznę? Zadrżał, uzmysławiając sobie, że i jego członek stwardniał."
Pokręcił z niedowierzaniem głową. Piotrowski z kilku minut tańca zrobił całą erotyczną opowieść i na tańcu nie poprzestał. Czytał dalej, próbując zrozumieć co autor chciał osiągnąć swoim dziełem.
„Od dawna wydawało mu się, że jest w Kowalskim coś innego, coś pociągającego, nietypowego. W końcu pojął, co to było i chciał jeszcze więcej. Nie tylko zdjąć ubrania, ale także odkryć warstwy prowadzące do serca mężczyzny.
Zrozumiał, że dla chłopaka przestała to już być zabawa. Może nawet nigdy nie była? Może od samego początku traktował go poważnie, a jedynie potrzebował pretekstu by zamaskować zmieszanie? W końcu Franek pierwszy raz podrywał mężczyznę. Kowalski przytulił go mocno do siebie i, wplatając palce w jego włosy, powiedział, zniżając głos: – Masz ostatnią okazję wycofać się, jeśli nie jesteś pewien czy tego chcesz. Potem będzie za późno.
– Miałbym się wycofać? Teraz? Chyba zwariowałeś! – Uśmiechnął się uwodzicielsko, po czym szepnął: – Jeszcze nigdy nie byłem tak rozochocony. Musisz wziąć za to pełną odpowiedzialność.
– Liczyłem na taką odpowiedź. – Popchnął go lekko na ścianę. Nie wiedział czemu, ale miał nadzieję, że to nie będzie tylko jednorazowa przygoda. Że młody zostanie z nim na dłużej. Na zawsze. Nachylił się i pocałował go mocno, namiętnie, nie czekając długo na gwałtowną odpowiedź. Ich języki splotły się i tańczyły w równie erotycznym tańcu, co oni sami przed chwilą."
Ten fragment w pewien sposób intrygował go. Po co umieścił coś takiego? Po co w ogóle aż tak się napracował? Całość była długa – na sześć stron, drobną czcionką, bez większych błędów. Westchnął ciężko, stwierdzając że życie z niego złośliwie zadrwiło. Zawsze pragnął być głównym bohaterem męskiej fantazji miłosno-erotycznej, a gdy takową trzymał właśnie w dłoniach, w dodatku napisaną bardzo zgrabnym, nie wulgarnym stylem, przez chłopaka, który od jakiegoś czasu spędzał mu sen z powiek, radość była ostatnim uczuciem, jakie by wziął pod uwagę opisując swój stan.
– Dominik, ty idioto – westchnął cicho, z rezygnacją. Nie łudził się, reportaż krążył po całej szkole. Czytali go wszyscy. Nawet jeśli sam Piotrowski zechce zaprzestać dalszych wygłupów, na co raczej nie liczył, to ktoś się domyśli. Skojarzy choćby po tych fragmentach o chemii między nimi. Nie dość, że cała szkoła się dowie o jego orientacji, to się już nie wytłumaczy, że to był tylko niewinny taniec i że wcale nie wyglądał tak jak w reportażu. Bo przecież wszystko zostało opisane i skoro był taniec, to był też i pocałunek. I pokój na górze, do którego poszli się kochać.
To też go zaskoczyło. Franek i Kowalski z opowieści nie poszli się rżnąć, zaspokajać czy wylewać hektolitry nasienia. W opisie zbliżenia było zadziwiająco dużo delikatności, tkliwości i uczucia, o co bezczelnego Piotrowskiego nigdy nie posądzał. Uśmiechnął się smutno. Myślał o tym, by za pół roku, już po maturach, poznać go lepiej, o ile będzie jeszcze chciał. Ale najwyraźniej Dominik postanowił z niego zadrwić. Bolało to bardziej niż sądził.
Wziął czystą kartkę i pióro. Nie pozostało mu już teraz nic innego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top