Rozdział 13
Minęło parę tygodni podczas których Dominik nie wiedział, co ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał zapomnieć o Ułańskim, który uciekł od problemu. Skoro okazał się tchórzem, oznaczało to, że nie był wart ani jednej poświęconej mu chwili. Z drugiej nie udawało się, bo niemal każdej nocy śnił o miękko–szorstkich ustach, mocno zarysowanej żuchwie, zielonych oczach... A w szkole ciągle jeszcze odejście nauczyciela było jedynym z najpopularniejszych tematów.
Cały czas chodził nieswój, starał się zatopić smutki w alkoholu, zachodził co jakiś czas do tamtego klubu i siadał przy barze z nadzieją, że może spotka Ułańskiego. Próbował ukoić ból w bliższej znajomości z Anetą. Co prawda nie chodzili ze sobą oficjalnie, nie całowali się, nie trzymali za rękę, ale ich drogi zaczęły przecinać się coraz częściej, więcej rozmawiali, śmiali się. Tym samym starał się pomóc i sobie, i Zenkowi by zbliżyć przyjaciela do dziewczyny, która nadal mu się podobała. Jednak ten zachowywał się w stosunku do niego nadzwyczaj dziwnie. Patrzył krzywo, nie nalegał już tak na jego towarzystwo, czasami wręcz zdawał się go unikać. Nigdy nie myślał, że zmiana orientacji zaszkodziłaby jego wieloletniej przyjaźni.
Nie próbował tego naprawić. Był zbyt zajęty próbą odnalezienia chemika w ten, czy inny sposób. Panie w sekretariacie odmówiły zdradzenia danych byłego nauczyciela i zaproponowały, że jeśli ma do zwrócenia książkę, niech ją przyniesie do nich. Przeglądał systematycznie wszystkie popularne portale społecznościowe, komunikatory, próbował bezskutecznie zgadnąć adres e–mailowy. Przeszukiwał strony internetowe szkół w mieście w nadziei, że gdzieś wypatrzy informację o zatrudnieniu nowego pracownika. Barman Arek był zdziwiony, słysząc że Łukasz zna go ze studiów – jak się okazało, mistrz drinków ledwo ukończył zawodówkę. Owszem, znali się, bo Ułański kiedyś często przychodził do klubu, ale od tamtego piątku go nie widział.
Dominik był wściekły. Nie wiedział, co jeszcze może zrobić, w jaki sposób go odnaleźć. Męczył się dłuższy czas, bezskutecznie. W końcu stwierdził, że to bez sensu. Ułański go zostawił i zniknął, nie chcąc być odnalezionym. Zaprzestał wizyt w klubie, za to przyjął zaproszenie Anety. W piątek tuż po szkole, udał się do domu dziewczyny. Była nieco poddenerwowana otwierając drzwi i przechodząc z szarego korytarza do zalanego światłem pomieszczenia.
– Rozgość się. – Wskazała mu swój pokój, pełen typowych, dziewczyńskich rzeczy. Pluszaków, lalek, plakatów z przystojnymi aktorami. Usiadł na zaścielonym łóżku i wpatrzył się w ścianę naprzeciw. Po chwili Aneta przyszła z dwiema szklankami soku pomarańczowego i postawiła na stoliczku, uśmiechając się nerwowo. Usiadła obok, blisko, niby przypadkiem dotykając go. W jednej chwili stanął mu przed oczami obraz, gdy sam w podobny sposób szukał kontaktu z Ułańskim. Wyrzucił natychmiast te myśli z głowy i skupił się na dziewczynie. Krążyły między chłopakami plotki, że wiedziała dokładnie czego chce i była całkiem niezła „w te klocki".
Rozmawiali o szkole, muzyce, grze na basie. Niby o sprawach obojętnych, ale napięcie rosło. W końcu Aneta wyznała, że Dominik jej się podoba. Wiedział to, doskonale. Wszyscy w klasie wiedzieli. Przysunęła się jeszcze bliżej, patrząc mu zalotnie w oczy. Rozchyliła lekko usta, w oczekiwaniu na pocałunek. Była ładna, fajnie pachniała, polubił ją. I chciała tego. Dlaczego więc miałby odmówić? Z lekkim wahaniem pochylił się i dotknął wargami wilgotnych ust dziewczyny.
Natychmiast odpowiedziała na pocałunek i objęła go mocno za szyję. Duże piersi otarły się o jego tors. To było w pewien sposób podniecające. Usiadła mu na kolanach, całując coraz mocniej, głębiej. Dotknęła jego włosów i przeczesała je. Zupełnie jak wtedy, jak on... Złapał jej rękę, dając do zrozumienia, że włosów ma nie dotykać. Przesunęła dłoń w inne rejony ciała. Zdjęła z niego koszulkę. Co powinien teraz zrobić? Odpływał myślami. Dlaczego on uciekł, dlaczego zostawił... Potrząsnął głową, jakby to miało pomóc pozbyć się tamtych wspomnień. Pozbędzie się ich. Za chwilę. Zaleje je i wypełni nowymi doznaniami. Wsunął dłoń pod bluzkę Anety. Nie miała stanika, widocznie nie chciała mu utrudniać. I dobrze, miał już dosyć utrudnień. Zdjął z niej ubranie w akompaniamencie cichych, niecierpliwych westchnień. Położył dziewczynę na łóżku, rozebrał się i klęknął nad nią. Wiedziała co robić. Zajęła się nim sprawnie i po paru chwilach był gotów. „Żegnaj Łukasz" – pomyślał, zaciskając oczy i wszedł w nią szybkim, zdecydowanym ruchem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top