Rozdział 1


– Przykładem oddziaływania pomiędzy jonem a cząsteczką polarną mogą być kompleksy jonów metali z makrocyklicznymi związkami organicznymi jak etery koronowe, w których wolne pary elektronowe tlenu są przyciągane dodatnim ładunkiem metalu. Do oddziaływań jon dipol zalicza się również jakie wiązania, panie Pawle?

Zbladł. Nie miał pojęcia, a surowe spojrzenie nauczyciela przeszywało go na wylot. Ktoś rzucił szeptem:

– ...koordynacyjne.

Zapadła martwa cisza.

– Jurski. Wstań. – Blady jak ściana uczeń wykonał polecenie bez sprzeciwu. Chciał jedynie pomóc koledze, a wyszło jak zawsze.Zacisnął oczy, kiedy nauczyciel powoli cedził: – Czy ja pytałem ciebie?

– Nie, prze-e-praszam.

– To naucz się podstawowej zasady na moich lekcjach – powiedział lodowatym tonem. – Niepytany, milczysz jak grób. Siadaj. Do odpowiedzi dziś przyjdzie...

Aneta Strzelecka, podobnie jak niemal wszyscy w klasie trzeciej „a",odetchnęła z ulgą. Tym razem rosyjska ruletka trafiła Zenka, co dla pozostałych oznaczało odroczenie wyroku do następnej lekcji chemii. Pan Ułański zawsze brał do odpowiedzi dokładnie jedną osobę. Wyczytany Zenon Szewczyk wstał, poprawił nerwowo okulary i ruszył powoli w kierunku tablicy z rozpaczliwą miną skazańca prowadzonego na ścięcie. Aneta ukradkiem zerknęła na jego kolegę z ławki, Dominika Piotrowskiego i zaczerwieniła się lekko. Podobał jej się od dawna, był inny niż reszta. Buntownik, zawsze pewny siebie, uroczo bezczelny i potrafiący dopiąć swego. Od czasu,gdy zerwał w wakacje z Anką z „c", chyba z nikim nie chodził. Co najwyżej z Zenkiem.

Zaśmiała się pod nosem na to skojarzenie. Chłopcy przyjaźnili się od podstawówki. Niemal zawsze widywała ich razem i, o ile uroczy buntownik potrafił robić wszystkim głupie kawały, to Szewczyka zawsze bronił. Tak i teraz nie ustawał w wysiłkach, by mu podpowiedzieć rozwiązanie zadania.

– Zenonie, skup się. – Chłodny głos pana Ułańskiego zdradzał już lekkie zniecierpliwienie. Chemia nigdy nie była mocną stroną chłopaka, a stres i surowe spojrzenie nauczyciela wcale nie pomagały w wymyśleniu prawidłowej odpowiedzi. – Jeżeli cały wapń zawarty w cząsteczce ma masę czterdziestu jednostek i jeden atom wapnia waży czterdzieści jednostek, to ile atomów wapnia zawiera cząsteczka?

Patrzył na tablicę, nic nie rozumiejąc, a w głowie huczało mu pytanie:„Jeżeli... ma masę czterdzierdzieści...i jeden atom waży czterdzieści... to ile...?". Nagły błysk olśnienia rozjaśnił oblicze Zenka. – Czterdzieści!

Pan Ułański ukrył twarz w dłoniach.

– Siadaj,jedynka – powiedział tylko. – Niech Dominik wytłumaczy ci na przerwie to zadanie, dobrze podpowiadał. W nagrodę przepytam go na następnej lekcji i sprawdzimy, czy pod tablicą też będzie taki mądry.

– Dzięki stary, że próbowałeś – westchnął Zenek, gdy po dzwonku na przerwę opuścili pracownię. W trakcie lekcji nie śmiałby się odezwać, jedna jedynka dziennie wystarczała w zupełności. –Myślisz, że mówił poważnie i weźmie cię do tablicy w poniedziałek?

Dominik wzruszył tylko ramionami i zaczesał palcami przydługie, kasztanowe włosy za przyozdobione trzema kolczykami ucho. Dobiegły ich komentarze dziewczyn na temat pana Ułańskiego. Gdy tylko okazało się, że w tym roku chemia będzie właśnie z nim, piszczały z radości na myśl o zajęciach z młodym i przystojnym nauczycielem.Po pierwszej lekcji piszczały już z przerażenia przed każdą następną. Facet nie dawał żadnej taryfy ulgowej i wymagał, jakby chciał z nich wszystkich zrobić geniuszy na miarę Marii Skłodowskiej Curie.

O tym, że ma być na następnej chemii odpytywany, Piotrowski zapomniał parę chwil później. Uczęszczał do klasy o profilu matematyczno-informatycznym, nie biologiczno-chemicznym, a przedmiot pana Ułańskiego nigdy nie należał do jego ulubionych.Na szczęście co nieco rozumiał, zwłaszcza zadania, w których braki wiedzy dało się nadrobić inteligencją. Niemniej jednak wiedział, że nauczyciel zauważył jego sposób na chemię i że na sto procent zostanie odpytany ze słynnych „dziesięciu pierwiastków", typowej wiedzówki, która śniła się niektórym po nocach. Będzie musiał pamiętać, by zajrzeć na przerwie do podręcznika i wybrać kilka najłatwiejszych, żeby nie dostać jedynki, co wiązałoby się z narzekaniem rodziców. Już i tak gnębili go o tych parę kolczyków i głośną grę na basie wieczorami. Jak gdyby miał czas szlifować talent o wcześniejszej porze.

– Wpadnij do mnie po lekcjach, to wytłumaczę ci, jak robić te zadania –mruknął w kierunku przyjaciela, przerzucając kostkę na drugie ramię. Plecak mimo wszystko był nieziemsko niewygodny, pewnie dlatego, że nie była to byle replika ze sklepu internetowego, a prawdziwe wojskowe wyposażenie po wujku.

Zenek uśmiechnął się szeroko na te słowa, licząc, że z pomocą Dominika i łutem szczęścia zdoła wyciągnąć pozytywną ocenę na koniec semestru. Patrząc na panią Woźniak, uświadomił sobie,że nie tylko z chemią ma problem. Starsza polonistka solidnie przygotowywała ich do matury. Miała jednak trudny charakter, co najboleśniej odczuwali ci, którym słabo szły wypracowania. Zenon Szewczyk pechowo nigdy nie trafiał w klucz odpowiedzi ani w gust nauczycielki.

Usiedli w ławkach, a przewodnicząca puściła po sali teksty do omawiania.

– Lalka?Znowu? – Szmer niezadowolenia przebiegł po klasie.

– Podobno jest na niemal każdej maturze – mruknął Dominik, odchylając się na krześle. Nigdy specjalnie nie przykładał wagi ani do ocen, ani do samych lekcji. Uczył się tyle, ile było konieczne do zdania do następnej klasy. Uważał,że i tak w szkole nie zdobędzie praktycznej wiedzy.

Pani Woźniak uciszyła gestem uczniów.

– Zapomniałam wam przekazać informację o konkursie na najciekawszy reportaż. Dla waszej klasy udział obowiązkowy. Prace składacie u mnie. I mają być dobre! Temat wybieracie sami, byleby wczuć się w to, co piszecie. Czasu macie dużo, bo do końca stycznia, prawie trzy miesiące. Oczekuję naprawdę porządnych prac, inaczej wypełnię dziennik jedynkami. Oprócz poprawności językowej oceniana będzie również oryginalność tematu.Najlepsze reportaże zostaną odczytane w klasie i wysłane na konkurs, a ich autorzy otrzymają wysokie oceny. Aha, pracujecie w parach. Przynajmniej będę mieć o połowę mniej durnych prac do sprawdzania. – Ostatnie zdanie skierowała już do siebie.

Paweł od razu stwierdził, że to on będzie miał najoryginalniejszy temat ze wszystkich i dostanie szóstkę z rodzimego języka. Nauczycielka spojrzała na niego krzywo, nic jednak nie powiedziała i kazała zająć się fragmentem z kserokopii.

– Pamiętajcie,Izabela Łęcka nie była prostytutką! – rozpoczęła swój wywód na temat bohaterów powieści Prusa. Dominik przestał jej słuchać już w momencie, gdy klasowy pozer zadeklarował wymyślenie najbardziej nietypowego tematu. Ojciec Pawła pracował w jakimś ministerstwie, a matka miała różne dojścia, więc trzeba było znaleźć coś błyskotliwego. Chwytliwego. Szokującego.

– Zenek,mam pomysł! Chcesz wygrać ten konkurs i zdobyć dobrą ocenę? –zagadnął szeptem, wiedząc jednak, że za temat, jaki właśnie wpadł mu do głowy, co najwyżej dostaną dobrą burę. Lecz chęć pokonania Pawła, zaszokowania wszystkich w klasie oraz zobaczenia miny nauczycielki przeważyły szalę. – To my zgarniemy trofeum za najbardziej oryginalny temat. Paweł wypadnie przy nas blado jak ciało Eskimosa przy Murzynie – kontynuował cicho, tak, by Woźniak nie zwróciła im uwagi.

Zenek pochopnie się zgodził, nie wysłuchawszy – na swoje nieszczęście– do końca. Wizja poprawienia oceny z polskiego była zbyt kuszącą perspektywą.

Dominik rozejrzał się uważnie, czy nikt ich nie podsłuchuje,przysunął się bliżej i wypalił:

– Napiszemy reportaż z wizyty w klubie dla gejów! – Widok przerażonej miny przyjaciela tylko utwierdził go w przekonaniu, że pomysł jest świetny. Uśmiechnął się półgębkiem, a w jego oczach zabłysł podziw dla własnego geniuszu. Coś takiego byłoby najbardziej odjazdową rzeczą, jaką zrobił w przeciągu ostatnich lat.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top