XIII

Zarówno ja, jak i Kyle byliśmy przestraszeni tym, że ktoś nas przyłapał. Nie wiem czy mieliśmy szczęście, czy nie, ale w drzwiach stała rozzłoszczona Deborah. 

- Co wy to cholery robicie?! - wrzasnęła, patrząc to na mnie to na Kyle. Nienawidzi mnie i wiem, że powie wszystko tej bestii, a ja do końca swojego życia będę mieć mocno przechlapane.

Po chwili gapienia się na nas, powiedziała: - Alfa przyjechał.

Myślałam, że się przesłyszałam. Co? Jak przyjechał? Za wcześnie. Miało go nie być tydzień. Popatrzałam na Kyle, ale ten nawet na mnie nie zerknął. Wyszedł, zostawiając mnie z Deborah. 

- Idź się umyj. - odparła, podchodząc do okna i otwierając je. - Cuchniesz Kylem. - dodała. - Na co czekasz?! No idź. - pognała mnie, a ja weszłam do łazienki i usiadłam na skraju wanny. Czułam jak miękną mi nogi, czuję jak moją skórę otula gęsia skórka, a ręce zaczynają się pocić. Widziałam mroczki przed oczami. Musiałam się wziąć w garść.

- Pośpiesz się. - ponaglała mnie z pokoju.

Czemu mnie ratuje? Czemu jemu nie powie? Nie to było teraz ważne, ale to, że musiałam być silna, aby przetrwać. 

Zaczęłam się rozbierać i w pośpiechu weszłam do kabiny prysznicowej, myjąc się szybko. Nie traciłam czasu na mycie włosów, dlatego tylko je lekko zwilżyłam. Wyszłam, o mało się nie przewracając. Wytarłam swoje ciało ręcznikiem i ubrałam to, co wcześniej oraz świeżą bieliznę. Spojrzałam w pośpiechu na swoje odbicie i zauważyłam w swoich oczach strach, ale co się dziwić? Bałam się. Ale wiedziałam, że muszę być silna, tak jak mówił mi to Kyle. 

Wyszłam z łazienki, oglądając się dookoła. Jedyne, co zauważyłam to to, że było chłodno, ale okna były już pozamykane. Zapach świeżej pościeli roznosił się po całej sypialni, a na stoliku nocnym była otwarta książka i zapalona lampka. Deborah o wszystkim pomyślała – powiedziałam w duchu. Stanęłam przy komodzie i schowałam do niej bluzkę, a gdy zamykałam komodę, kątem oka dostrzegłam czyjąś sylwetkę stojącą w drzwiach. Nie odwracałam się, bo strach mi na to nie pozwalał, lecz nie musiałam. Zaczął zbliżać się małymi kroczkami w moją stronę, a gdy był za mną, otulił mnie swoimi silnymi rękoma w talii i przybliżył do swojego torsu. Jego głowa schowała się w zagłębieniu mojej szyi, a jego nos zaczął delikatnie muskać moją skórę na szyi. Było to miłe, ale przypomniałam sobie, że to bestia, która wyrządziła mi krzywdę.

- Tęskniłem. - wyszeptał ochrypłym głosem, zaciągając się moim zapachem.

Ja patrzałam przed siebie, zastanawiając się, co robić. Jak mam się zachowywać? 

- A ty? - zapytał po chwili. Teraz to się bałam. Powiedzieć tak czy nie? Jaka odpowiedź będzie bezpieczna? - Odpowiedz mi. - wyczułam w jego głosie zniecierpliwienie.

- Tak. - powiedziałam prawie od razu, spinając się lekko przy tym.

- Co tak? - łapał mnie za słówka. Chciał to usłyszeć, a mi robiło się niedobrze, że muszę mu powiedzieć całe zdanie.

- Tak, tęskniłam za tobą. - karciłam się za te słowa w duchu.

Poczułam jak całuje moją szyję, a jego ręce zaczynają wchodzić pod moją bluzkę. O nie! Nie, nie, nie. Ja tego nie chcę. Nie z nim! 

Obrócił mnie do siebie tak, że uderzyłam prawie twarzą o jego umięśnioną klatkę. Jego kciuk obrócił moją twarz, a on znów przyssał się do mojej szyi, równocześnie przyciskając mnie do komody. Czułam jak się napala na mnie, co było łatwe do zgadnięcia. Czułam jak moje serce zaczyna bić coraz mocniej, co nie uniknęło jego uwadze. Bałam się również na niego spojrzeć. Czyli znów czeka mnie ból... a może nie? 

- Będziesz posłuszna, kwiatuszku? - zapytał, na chwilę odrywając się od mojego ciała. Czułam jak na mnie patrzy. - Spójrz na mnie. - rozkazał. Bałam się tego, bałam się na niego spojrzeć. Ale ileż mogę się bać? Bojąc się nie przeżyję długo. W pewnym momencie odważyłam się. Nabrałam więcej powietrza do płuc i obróciłam swoją głowę, a gdy spojrzałam w jego oczy, poczułam... sama nie wiem. To nie strach, ale zaciekawienie? Mógł mnie zaciekawić? Jego oczy? Spojrzałam na jego twarz i nic nie czułam. Ani strachu ani niczego. On wpatrywał się we mnie z takim samym wyrazem, co ja. Patrzył na mnie jakby z zaciekawieniem, tak samo jak ja na niego. Może to nie ma sensu, ale tak jest.

- Zadałem ci pytanie. Odpowiedz na nie. - rozkazał, wciąż wpatrując się w moje oczy. I co ja miałam mu powiedzieć? I tak muszę się ich słuchać.

- Tak. - odparłam ochrypłym głosem. - Będę posłuszna. - dodałam, patrząc wciąż w jego ciemne oczy. Na jego ustach zawitał uśmieszek. Nasza najdłuższa rozmowa, że aż jestem pod wrażeniem.

- To dobrze. - odparł, przybliżając się do mojej twarzy. Byłam spanikowana. Ale nie pocałował mnie, musnął lekko swoimi ustami moje wargi i od razu zjechał na moja szyję, a potem zaczął schodzić niżej na mój dekolt. Ssał lekko moją skórę, a mi się to o dziwo podobało. Co ze mną nie tak?! Może dlatego, że nie stawiam oporu? W głowie słyszę słowa Kyle, że mam być odważna, nie bać się i słuchać.

Bestia chwyciła mnie w talii i przeniosła na łóżko, lekko kładąc. Nie jest brutalny, ale to może się zmienić. Ma dobry humor chyba albo postępuje delikatnie, dlatego że nie stawiam oporu. Wiedziałam, że czeka mnie kochanie się z nim. O ile można to nazwać kochaniem. 

Na razie nic takiego nie robił, tylko całował moją szyję i dekolt, co przyprawiało mnie o ciarki, ale te przyjemne. Zagryzłam wargę, powstrzymując się, ale pomyślałam, że skoro nie będę stawiać oporu i się mu poddam, to on, zarówno jak ja odbierzemy wzajemną przyjemność, a po co cierpieć? Słowa Kyle wciąż krążą mi w głowie. Dodają mi siły. Po prostu wyobrażę go sobie jakby to był on. 

- Tęskniłem, kwiatuszku. - wyszeptał w moje ucho, odrywając się od mojego ciała. Przygryzł jego płatek, a jego ręka zjechała na dół, aby wsunąć ją w moje majtki. Warknął cicho nad moim uchem, a następnie zaczął powoli ściągać moje spodnie wraz z bielizną. Szybko pozbył się również górnej odzieży, więc teraz leżałam całkiem naga. Zadowalał go taki widok. Zaczął w różnoraki sposób pieścić moje ciało przez dłuższą chwilę, a następnie sam się rozebrał. Okrył nas kołdrą i zawisnął nade mną, wpatrując się we mnie. A po chwili wszedł we mnie, lecz trochę za agresywnie.

- Ah! - jęknęłam, nie umiejąc tego powstrzymać. Moje paznokcie wbiły się w jego biceps, a nogi bardziej zacisnęły na jego. Rozluźniłam się, gdy zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Gdy się otrząsnęłam, on zaczął się poruszać z lekkich i powolnych ruchów do szybszych i agresywniejszych. Współgrał z moim ciałem, co mnie dziwiło, a mi było tak dobrze, jak wcześniej z Kylem. Moje spostrzeżenia mnie nie zawiodły. Lepiej się oddać i odczuwać rozkosz niż upierać się i cierpieć. Po kilku pchnięciach odczułam, że fala rozkoszy podnosi się do maksimum i osiągam niewyobrażalną rozkosz, a po mnie on. Nie przestaje mnie całować, lecz nie kontynuuje swojej czynności, jak na razie. Dziwi mnie fakt, że mnie nie całuje w usta, ale sądzę, że chodzi mu o jedno. O spłodzenie potomka, tak jak wcześniej mówił mi Kyle. A ten fakt mnie martwi.

- Nie stawiałaś się mi. - odparł, wciąż leżąc na mnie i od czasu do czasu całując moją skórę na szyi. Nie wiedziałam czy odpowiedzieć, czy nie.

- Miałam być posłuszna. - wychrypiałam, patrząc na sufit. Nie zareagował, ale czułam, że jest usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.

- I bardzo mnie to cieszy, kwiatuszku. - ugryzł mnie w szyję, na co drgnęłam lekko.

Poczułam, że nabiera sił i ochoty na powtórkę, i tak też się stało. 

*** 

Budząc się rano, dostrzegłam za oknem słońce i błękitne niebo. Leżałam naga i sama, nie czując bólu. Cieszyło mnie to, ale też to jak czułam się dobrze z nim. To dziwne i to bardzo. Wstałam, otuliłam się kremową narzutą i podeszłam do okna. Wyjrzałam zza nie i dostrzegłam sporo ludzi biegających i rozmawiających. W pewnej chwili ktoś zapukał, na co się odwróciłam i wydusiłam z siebie ciche „proszę". W drzwiach stanęła Illia.

- Jesteś proszona do gabinetu Alfy jak się uszykujesz i zjesz śniadanie. - powiedziała i wyszła, zamykając za sobą drzwi.

O co znów może chodzić? Miłe chwile się skończyły – pomyślałam i powędrowałam do łazienki. Popatrzyłam na siebie w lustrze i co mi się nie spodobało to mnóstwo malinowych śladów na mojej szyi, niektóre były aż krwiste, a niektóre lekko zaróżowione. No ładnie, ja tego nie zakryję przecież! 

Ale może nie będą się gapić skoro dobrze wiedzą, kto je zrobił?  

Ubrana i gotowa, postanowiłam zejść na dół, zjeść śniadanie, a potem zmierzyć się z tym, co chcą mi powiedzieć. Czy on też tam będzie? Czy oni tam będą?




***
Podoba się?
Alfa wrócił i będzie w kolejnych częściach ( chyba )😅

Jeśli będzie dużo wyświetleń wstawię wcześniej kolejny rozdzialik😇

Do następnego!
Pozdrawiam
AMC💋💋

Mile widziane ⭐️ i 💬

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top