VIII

Bernadette uspokajała mnie jeszcze przez długi czas. Nie mogłam się otrząsnąć po tym, co zaszło. Ciemnowłosa kazała mi wziąć kąpiel. Twierdziła, że mi pomoże. Sama chciałam zmyć jego zapach i te ohydne uczucie. W wannie leżałam chyba długo, bo Bernadette pukała do drzwi trzy razy, w celu upewnienia się, czy się czasem nie utopiłam. Mimo że wzięłam długą kąpiel, uczucie nie zeszło. Czułam się źle psychicznie, a ból fizyczny ciągle mi o tym przypominał. Wychodząc z łazienki, Bernadette kazała mi coś zjeść, lecz mój żołądek odmawiał czegokolwiek.

- Powinnaś wyjść, przewietrzyć się. Dobrze ci to zrobi. - powiedziała z uśmiechem, gdy ja otulałam się kołderką. Świeżą kołderką. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, gdy wszyscy wiedzą, do czego doszło. - Alfa wyjechał na siedem dni. Nie musisz się obawiać. - dodała. W środku kamień spadł mi z serca, gdy usłyszałam, że będę mieć spokój przez tydzień, ale z drugiej strony wiedziałam, że jak wróci to piekło powróci i to może ze zdwojoną siłą. - Adel... proszę cię. - błagała, wiedząc, że nie zmienię zdania.

W końcu po dłuższym czasie, wyszła. Byłam wykończona psychicznie, chciałam po prostu spać i stwierdziłam, że sen pomoże mi zapomnieć chociaż na chwilę o rzeczywistości. 

Promienie słońca rozświetlały cały pokój, a słońce było wysoko nad ziemią. Musiało nastać popołudnie. Z otwartymi oczami leżałam przez kilkanaście minut. Nagle ktoś zapukał do drzwi, ale ja się nie odwróciłam, ani nie odezwałam. Usłyszałam, że drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do pokoju. 

- Przepraszam Luno, że przeszkadzam, ale przyniosłam jedzenie. - ten głos mogłam poznać wszędzie. Otworzyłam szerzej oczy i natychmiast się odwróciłam. 

- Deborah? - zapytałam zachrypniętym głosem, bo nie mogłam uwierzyć, że to ona. Gdzie ona była przez tak długi czas? Wyglądała inaczej. Spuszczony wzrok, cała się trzęsła.

- Przepraszam Luno za to, że cię uderzyłam. Już więcej razy tego nie zrobię. - co jej się stało? Była przestraszona, ale to ja powinnam się jej bać. Po tych słowach odłożyła jedzenie i wyszła w pośpiechu. Ja wciąż siedziałam i nic z tego nie rozumiałam.

Czułam się odrobinkę lepiej i troszkę zjadłam, bo jednak już dłuższy czas nic nie miałam w ustach. Gdy kończyłam ostatniego gryza, weszła Bernadette. 

- W końcu coś jesz. - odparła radośnie. - Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie. Ona się wyróżniały z nich wszystkich, no i Kyle.

- Średnio. - odparłam.

- Może zejdziemy na dół? Skoro nie chcesz wyjść, to chodź chociaż na przykład... do biblioteki. - zaproponowała. Nie byłam za bardzo za tym pomysłem i raczej zauważyła moją minę. - W domu nie ma żadnego wilka. - dodała po chwili. Uniosłam jedną brew do góry, a potem się nad tym zastanawiałam. Teraz bardzo chciałam zobaczyć Kyle'a.

Kiwnęłam głową na znak, że możemy iść. Ubrałam tylko gruby, długi sweter, którym zakryłam całe swoje ciało. 

Bernadette prowadziła mnie, równocześnie tłumacząc, co gdzie jest i do jakich pomieszczeń nie mogę wchodzić. Zastanawiało mnie dlaczego nie mogę do nich wchodzić. W końcu znalazłyśmy się w piwniczce, jak to tłumaczyła mi ciemnowłosa. Otworzyła przede mną masywne drzwi, które po chwili się otworzyły, a moim oczom ukazała się wielka biblioteka. Wszystkie ściany były w cegłach, a świece zawieszone na ścianach dawały efekt ciepła i takiej przytulności. Usłyszałyśmy hałas gdzieś za regałami, a już po chwili wyłonił się z nich Kyle. Gdy go ujrzałam poczułam taką radość w sercu. 

- Witam, moje panie. Adel, cieszę się, że w końcu zawitałaś do naszej biblioteki. - odparł entuzjastycznie, na co na mojej buzi pojawił się lekki uśmiech.

- Kyle, zaopiekujesz się Adel? Ja mam sprawy do załatwienia. - zapytała Bernadette. Kyle lekko się zaśmiał, a potem spojrzał na nas dwie. On ma taki śliczny uśmiech, a gdy patrzy na mnie tymi zielonymi oczami, zapominam wtedy o bożym świecie. 

- Z miłą chęcią. - odparł. Po chwili ciemnowłosa zniknęła za drzwiami, a ja stałam jak słup, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. - Podejdź, Adel. - odezwał się, abym do niego podeszła. Zrobiłam to, co kazał. Dopiero teraz zauważyłam tutaj kanapę, mały stolik, na którym leżały jakieś gazety i kilka lampek. - Duża, co nie? - odparł ze śmiechem w głosie. Teraz wydaje się na takiego wyluzowanego, co mi się w nim podoba.

- Ogromna. - odparłam, rozglądając się.

Podeszłam do wielkich regałów i przejechałam palcem po książkach. Większość z nich ma znak wilka. Nie dziwię się. 

- Chciałabyś coś przeczytać? - zadał pytanie, spoglądając zza książki.

Dłuższą chwilę wpatrywałam się w książki i już po chwili wyciągnęłam jedną, a potem skierowałam się w stronę zielonookiego i podałam mu. - Mam poczytać? - zrozumiał chyba, o co mi chodzi. Kiwnęłam głową na znak, że tak. 

Usiedliśmy razem na miękkiej kanapie, a następnie Kyle otworzył książkę na pierwszej stronie. 

- Ciekawą książkę wybrałaś. - skierował się w moją stronę, a ja wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Przez jego zielone oczy nie mogę przestać na niego patrzeć. Przygryzam moją dolną wargę, co zauważa, ale natychmiast postanawiam się odezwać.

- Jaką?

- O fatum. - odpowiada. Nie jestem szczęśliwa, że akurat taką książkę wybrałam, ale jak on ma mi czytać, to z chęcią będę słuchać.

Zaczął mi czytać. Jego głos mnie uspokaja i mam ochotę słuchać go przez wieczność. Czasem pokazuje mi obrazki, czasem żartuje i to mi się w nim podoba. Wyróżnia się z nich wszystkich i nie krzywdzi mnie od samego początku. 

- Nie potrafisz czytać czy chciałaś żebym ci ją ja przeczytał? - zadał pytanie, zamykając książkę, którą skończyliśmy czytać, a następnie spojrzał na mnie.

- Nie potrafię czytać. - odparłam cicho. Oczywiście najchętniej bym powiedziała tą drugą opcje, ale nie mogę.

- Rozumiem. - odparł.

I tak skończyły się tematy. Siedzieliśmy przez chwile cicho, aż do czasu, gdy Kyle znów przemówił. 

- Jak się czujesz? - zapytał, ale ja wolałam ominąć ten temat. Musiał zepsuć chwile.

- Możemy o tym... - nie pozwolił mi dokończyć, bo od razu zrozumiał.

- Jasne. Po prostu martwię się o ciebie. Nie jesz, nie rozmawiasz z nami. Nie chcemy żebyś się zamknęła w sobie i żebyś nie popełniła jakiegoś głupstwa. - uśmiechnęłam się na jedno zdanie, które wypowiedział. Reszty jego wypowiedzi nie słuchałam. - Czemu się uśmiechasz? - zapytał. Chyba nie zwrócił uwagi na to, co wcześniej powiedział.

- Nic mi nie jest. Czuję się o wiele lepiej. - odparłam, ignorując jego pytanie. - Dziękuję za przeczytanie mi książki. - dodałam z uśmiechem.

Kyle spuścił głowę i się uśmiechnął. Ma taką śliczną twarz, a przez jego zielone oczy prawie się rozpływam, o ile mogę tak powiedzieć. Jest wysoki i umięśniony, ale zawsze jest ubrany w koszule i elegancie spodnie. Jego brązowe włosy są zawsze wysoko ustawione, co dodaje mu uroku. Nawet nie zauważyłam kiedy mi się przypatrywał. Od razu spuściłam wzrok. 

- Dlaczego nie traktujesz mnie tak jak inni? - zapytałam, bo to mnie akurat ciekawiło.

- Nie rozumiem. - odpowiedział.

- No bijesz mnie, nie traktujesz mnie jak kogoś gorszego, a przecież jestem człowiekiem. - odparłam nieco głośniej. 

- Adel, nie jesteś kimś gorszym. To, że jesteś człowiekiem nie oznacza, że trzeba tobą pomiatać. - odparł, wpatrując się we mnie. Zacisnęłam swoje usta w bardzo wąską linię, żeby znów nie przygryźć dolnej wargi. Co się dzieje ze mną? 

- Jesteś za dobry, Kyle. - odparłam.  - To znaczy...

- Dziękuję, ale nie jestem dobry. Staram się taki być. - dodał, po raz kolejny spuszczając wzrok. Coś go gryzło, ale nie wiedziałam co.

- Kyle, coś się stało? - zapytałam z troską w głosie. Nagle wstał i odłożył książkę na stolik. Wstałam z nim i patrzyłam na niego.

- Nie, ale muszę już iść. Zasiedziałem się. Jak chcesz możesz tu być ile chcesz. - mówił bardzo szybko. A jednak miał jakiś problem.

- Kyle... - odparłam, a już po chwili był tak blisko mnie, na ile było to możliwe.

- Do zobaczenia, Adel. - wyszeptał wprost w moje ucho. Gdy się cofał, poczułam jak jego usta otarły się o mój policzek. Przeszły mnie ciarki i poczułam po chwili jak moje policzki płoną. Stałam tak i patrzyłam jak odchodzi.





Witajcie!
Co my tu mamy?😇
Mam nadzieje, że nie rozczarowałam was rozdziałem.

Piszcie, komentujcie, bo dzięki temu mnie bardzo motywujecie!💬❣️
Gwiazdeczki⭐️ mile widziane!

Pozdrawiam i do następnego!💋
AMC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top