VI
Jeszcze jakiś czas rozmawiałam z Kylem, a potem zaproponował abyśmy się przeszli. W sumie był to dobry pomysł, gdyby nie to, że będę otoczona tymi bestiami. Ehh... chcę jednak zobaczyć świat, a raczej las oraz pooddychać trochę świeżym powietrzem.
Ubrałam gruby, szary sweter i w miarę ciepłe spodnie, a do tego moje stare trampki. Kochałam je, ponieważ patrząc na nie, przypominało mi się wszystko, co dobre. Teraz nie mogę polować, ani biegać.
Schodząc po schodach ja, jak zarówno Kyle milczeliśmy. Miałam tyle pytań, ale nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu ciemnowłosy otworzył masywne, ciemne drzwi, a ja ujrzałam światłość, która z początku mnie poraziła. Kilka razy zamrugałam, a już po chwili dostrzegłam zieleń i lekki powiew wiatru. Wyszliśmy na zewnątrz, lecz gdy dostrzegłam mnóstwo bestii, nagle zabolał mnie brzuch. Kyle musiał to zauważyć, ponieważ spoglądał na mnie i zmarszczył czoło.
- Nie obawiaj się. Obiecałem ci, że nikt cię nie skrzywdzi i dotrzymam słowa. - spojrzał na mnie tymi zielonymi oczami, a mi zrobiło się lepiej. - Chodźmy dalej. - prowadził mnie w nieznajome miejsce. W końcu postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę.
- Co... jak... po co tu jestem? - jąkałam się, bo milion pytań naraz przychodziło mi do głowy. Kyle wyprostował się bardziej i schował swoje ręce za siebie.
- Adel, jesteś przeznaczoną naszego Alfy... - zaczął, ale mnie tak korciło żeby zadać mu pytanie, że mu przerwałam.
- Ale do czego ja tu jestem? - po tym pytaniu spojrzał na mnie, a jego mina uległa zmianie. Tak jakby nie chciał mi tego powiedzieć.
- W tych czasach trudno znaleźć przeznaczoną. - nie odpowiedział mi na pytanie, ale nie przerywałam mu, tylko słuchałam. - Adel, ty jesteś teraz drugą ważną osobą w stadzie, mimo że jesteś człowiekiem, a nie wilkołakiem. Jesteś partnerką naszego przywódcy i jak wiesz... łączymy się, a Alfa musi mieć potomka. - myślałam, że się przesłyszałam. Próbował mi to w ten sposób powiedzieć? Powiedzieć w delikatny sposób, ale ja to odczułam tak jakby ktoś walnął mnie z całej siły w brzuch. Niedobrze mi się zrobiło.
- Po to tu jestem? - zapytałam piskliwym głosem. Czułam jak łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Tak, Adel. Od teraz będziesz dzielić życie z naszym przywódcą. - stanęłam i zamknęłam oczy. Nie mogłam teraz płakać.
- Czy jest jakieś inne rozwiązanie? Czy istnieje... - miałam chociaż odrobinę nadziei, że można to rozwiązać w inny sposób, że istnieje iskierka nadziei w tym wszystkim. Ja nie jestem na to gotowa.
- Nie. - odparł spokojnym głosem.
- Ale ja nie jestem... - gdy chciałam mówić, przeszkodził mi Kyle.
- Dlatego dajemy ci czas. Ale pamiętaj, że nie masz go dużo. Podstawą jest to, że nie możesz się bać. Alfa nie jest taki jaki myślisz. To dobry... - nie mogłam tego dłużej słuchać.
- Dość! Przestań! - zareagowałam. - Zabierz mnie stąd. Chcę wracać. - prosiłam, bo czułam się psychicznie wykończona. Było mi niedobrze, nagle zaczęło być mi zimno i co jakiś czas kręciło mi się w głowie. W drodze powrotnej Kyle się nie odzywał, a ja szłam obok niego, patrząc na ścieżkę. Będąc już na terenie, zaczęłam się rozglądać. Wszystkich wzrok był skierowany w moją stronę, przestali robić, to co robili, a patrzeli tak jakby za mnie. Odwróciłam się w drugą stronę i ujrzałam tą bestię, która chciała mnie zaatakować wcześniej. Przestraszyłam się i odruchowo zbliżyłam się bardziej do Kyle'a.
- Luno, wybacz mi za moje wcześniejsze zachowanie. - zdziwiłam się jego zachowaniem i tonem głosu. Wyglądał też inaczej niż wcześniej. Jego oczy, twarz i postawa była inna. Tak jakby był jakąś maszyną.
- Eric, cieszę się, że przepraszasz Lunę. Docenia to, a teraz możesz odejść. - na te słowa, bestia skłoniła się przed nami, a Kyle lekko kiwnął głową. Czemu mówi za mnie?
- Czemu... - i znów mi przerwał.
- Nic nie mów. - rozkazał. Zdziwiłam się jego reakcją, ale wolałam siedzieć cicho. Wchodząc po schodach zauważyłam trzy dziewczyny, a które wychodziły z tak zwanego mojego pokoju z rzeczami na rękach. Nie wiedziałam, co się dzieje.
- Illia, co tu się dzieje? - zapytał Kyle, nie rozumiejąc, co się dzieje, tak samo jak ja. Niska, rudowłosa dziewczyna z lekkimi piegami na nosie, popatrzała najpierw na mnie, a potem na Kyle i odpowiedziała: - Przenosimy rzeczy Luny.
- Kto wam rozkazał? - zapytał ponownie Kyle.
- Alfa. - odpowiedziała twardym tonem, rudowłosa.
Kyle chwilę się zastanawiał nad czymś, a gdy zauważył wychodzącą z pokoju Bernadettę, zatrzymał ją.
- Bern, gdzie jest Alfa? - Bernadetta z lekkim uśmiechem na twarzy spojrzała na nas, a potem odpowiedziała ciemnowłosemu na pytanie.
- W gabinecie. Kazał przenieść rzeczy Luny do sypialni. - odpowiedziała neutralnym głosem.
- Kyle, co tu się dzieje? - zapytałam jego, obawiając się, że coś tu się dzieje niedobrego. Miałam nadzieję, że odpowie mi i mnie uspokoi, ale niestety miał inne zamiary.
- Bernadette, zaprowadź Adel do sypialni Alfy. Ja idę porozmawiać z Alfą. - co? Co tu się dzieje? - Adel, słuchaj się Bernadetty, ja za niedługo wrócę i ci wszystko wyjaśnię. - skierował się w moją stronę. Wydawał się zestresowany i zostawił mnie bez odpowiedzi.
- Ale... - nawet nie dokończyłam, ponieważ po sekundzie tak jakby się rozpłynął.
- Chodź, Adel. - kiwnęła Bernadetta, że mam za nią iść. Posłuchałam się.
Szliśmy po schodach na samą górę, a potem przez długi, pusty, a w dodatku mroczny korytarz. Bernadetta otworzyła przede mną drzwi, a moim oczom ukazała się wielka sypialnia, całkiem inna od mojego pokoju. Ściany i zasłony były w kolorze ciemnej szarości, natomiast duże łóżko i dywan przed nim były w kolorze czerni z nutą czerwieni. Ten pokój mnie przerażał.
- Usiądź, a ja schowam resztę twoich rzeczy. - rozkazała, a potem otworzyła wielką szafę naprzeciwko łóżka i zaczęła wkładać najwyraźniej moje ubrania. Fotel stojący obok mebli również był w ciemnych kolorach. Ta ciemność mnie przytłaczała.
- Dobra. Skończyłam. - odpowiedziała radośnie. Ja musiałam usiąść, bo nie rozumiałam, co się w końcu dzieje. Ukucnęła przede mną i położyła swoje ręce na moich udach. Patrzałam na nią, ale nic nie zrobiłam. - W skrócie. - odparła, patrząc na mnie. - Kyle na pewno opowiedział ci ważne sprawy. - od razu przypomniała mi się rozmowa na zewnątrz. - Adelaide, teraz jest to twój pokój, jak i Alfy. Od tej pory będziesz spać w tym pokoju, łazienka jest obok drzwi wyjściowych. - wskazała palcem ciemne drzwi, obok tych wyjściowych. - Co byś chciała wiedzieć? Albo co ci wyjaśnić? - zadała pytania, obracając głowę już w moją stronę.
- Gdzie jest Deborah? - zapytałam, patrząc w jej oczy. Chciałam wiedzieć, bo obawiałam się, że znów może mnie uderzyć czy zrobić coś gorszego, ale też pytałam z ciekawości, ponieważ jej nigdzie nie widziałam. Moje pytanie chyba nie zadowoliło ciemnowłosej, ponieważ oderwała wzrok ode mnie i zmarszczyła czoło.
- Nie obawiaj się. Nie zrobi ci już nic. - odparła nagle, uśmiechając się. Ale wiedziałam, że był to sztuczny uśmiech. - No nic, muszę się już zbierać. Wpadnę wieczorem. Możesz robić, co chcesz. - powiedziała, równocześnie wstając.
- Ale co? - zapytałam, również wstając.
- Co chcesz. Nikt cię nie skrzywdzi. Kyle jest na dole w gabinecie jakbyś go potrzebowała, a ja będę w sumie wszędzie. Wystarczy, że krzykniesz, a ja przybędę. - powiedziała. Co tu się dzieje? Teraz nagle mogę wychodzić i nikt nie może mnie uderzyć? - Ale pamiętaj jedną, bardzo ważną rzecz. - od razu spoważniała. - Nie możesz wchodzić do pokoju, na których drzwiach znajduje się srebrna litera „A". Nigdy, przenigdy nie możesz tam wchodzić, rozumiesz? - pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Po chwili Bernadetta mnie zostawiła, a ja zostałam w tym mrocznym pokoju. Podeszłam do okna, a następnie je odsłoniłam, dzięki czemu w pokoju zrobiło się jaśniej. Usiadłam na podłodze i patrzałam przez okno, które było aż do samej podłogi. Oparłam głowę o kolana i zastanawiałam się, co ze mną będzie?
***
Witajcie!💋
Wiem, że rozdziału dłuższy czas nie było - znów, ale jak nie mam czasu to nie mam prądu.🤣
Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba, a jak nie, to obiecuje wam, że w przyszłym już nie będzie wesoło.
Zachęcacie mnie swoimi wspaniałymi komentarzami oraz gwiazdkami, za co wam bardzo dziękuje!😘
Do następnego !😇
AMC💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top