III

Chwilę wpatrywałam się z mężczyznę, nie wiedząc, czy to Alfa, czy nie. Spojrzenie miał obojętne. Nie wyglądał jakby był zły, ale też nie wyglądał na szczęśliwego. Na pierwszy rzut oka wydawał się na normalnego człowieka, ale prawda niestety była inna. 

- Usiądź. - wskazał fotel naprzeciwko biurka. Spojrzałam na nie, a potem mój wzrok znów powędrował na jego twarz. Kiwnął, że mam zrobić to, co on każe.

Grobowa cisza panowała od dłuższego czasu. Jasnowłosa po paru minutach ulotniła się z tego pokoju, więc zostałam sama na sam z tym mężczyzną. Czy się bałam? Hm... nie wiedziałam, co mnie czeka, więc powinnam się raczej bać. 

-Wiem, że to dla ciebie trudne. Zostałaś zabrana rodzinie i trafiłaś tu. - spojrzał na mnie, lecz ja pospiesznie swój wzrok opuściłam na czarne buciki.
- Za pewnie chciałabyś wiedzieć, dlaczego się tu znalazłaś. - zaciekawiło mnie to. I tak. Chciałabym wiedzieć, dlaczego te szczęście akurat przytrafiło się mnie.
- Jak wiesz, bądź nie, istnieje więź fatum* czyli więź przeznaczenia. - wiem, że istnieje taka więź. Ojciec opowiadał mi wiele rzeczy na temat tych bestii. Mówił, że w razie zagrożenia trzeba się ich słuchać, a gdy nadarzy się szansa na ucieczkę, trzeba wiać jak najszybciej.
- Słuchasz mnie? - wyrwał mnie z tłoku myśli. Pospiesznie podniosłam wzrok i napotkałam jego zielone oczy. Po moim ciele przeszły ciarki. Pokiwałam lekko głową na znak, że go słucham.
- Myślę, że jesteś mądra i zdajesz sobie z tego sprawę, że tu zostaniesz, mimo że tego nie chcesz. - w końcu przemówił. W jego głosie można usłyszeć, że jest mu smutno, ale czemu? - Jak wcześniej wspomniałem istnieje więź fatum. Ta więź istnieje u nas. Jeśli znajdziemy drugą połówkę to jesteśmy ze sobą na zawsze. U ludzi taka więź nie istnieje, no chyba, że człowiek okaże się drugą połówką jednego z nas, ale to zdarza się bardzo rzadko. - popatrzał na mnie, a ja przetwarzałam te zdanie z milion razy. Co on chciał mi przez to powiedzieć? 

- Jak masz na imię? - zapytał po chwili spokojnym tonem. Teraz to ja zastanawiałam się czy w ogóle potrafię jeszcze mówić? 

- A... Adel. - głos miałam ochrypły. Kilka razy musiałam odchrząknąć. - Adelaide. - dodałam po chwili. Mogłam dostrzec na jego twarzy, że kąciki ust lekko się uniosły.

- Sądzę, że jesteś zmęczona i powinnaś iść się położyć. - dodał po chwili i jak na zawołanie w pokoju pojawiła się jasnowłosa. Stanęła koło mnie i poczekała aż wstanę. Następnie skierowała się w stronę drzwi, więc podążyłam za nią, ale gdy drzwi się zamykały, w ostatniej chwili odwróciłam swoją głowę i spojrzałam na niego. Stał oparty o biurko i patrzał w naszą stronę. Potem widziałam tylko ciemne drzwi.

Kobieta całą drogę milczała. Podążałam za nią tą samą drogą, którędy wcześniej szłyśmy. Ta rozmowa z tym mężczyzną nie miała sensu. Powiedział w sumie, że tu zostanę i że istnieje jakaś więź. Bestie mają swoje święta, tradycje i takie tam. Mnie to nie obchodzi. Nie jestem jedną z nich i nigdy nie będę. 

Jasnowłosa otworzyła przede mną drzwi do „mojego" pokoju i wpuściła pierwszą. Usiadłam na skrawku łóżka, czując, że jestem zmęczona nawet nie wiedząc po czym. Kobieta gdzieś zniknęła, a moje myśli wciąż krążyły wokół tego mężczyzny. Kim on jest?

-W łazience masz przyszykowaną kąpiel, a na umywalce leżą ubrania. Wykąp się, a ja pójdę po coś do jedzenia. - odparła, wyrywając mnie z moich myśli. 

Powolnym kroczkiem podążyłam do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Rozebrałam się z ubrań i wskoczyłam do wanny, relaksując się w cieplutkiej wodzie. Po jakiejś chwili dopiero zaczęłam się myć, gdy woda zrobiła się lekko chłodnawa. Wyszłam z wanny i otuliłam się puszystym ręcznikiem, a kilka sekund później zaczęłam się wycierać. 

Chwyciłam do ręki pierwszą rzecz jaką przyniosła mi jasnowłosa. Jak się okazało, była to koszula nocna zrobiona ze śliskiego materiału w odcieniu różu i to mocno jasnego. Do tego pod koszulą znajdowała się bielizna w podobnym kolorze do koszuli. Założyłam na siebie te rzeczy i spojrzałam w lustro. Moja twarz wydawała się być w lepszym stanie niż wcześniej. Przeczesałam jeszcze moje ciemne włosy szczotką, która znajdowała się obok lustra. 

Wychodząc z łazienki, dostrzegłam na komodzie tace z jedzeniem. Wcześniej nic nie jadłam, a na widok pełnej tacy, mój brzuch jak na zawołanie się odezwał. 

- Widzę, a raczej słyszę, że ktoś jest głodny. - odezwał się kobiecy głos za moimi plecami. Odwróciłam się lekko przestraszona, widząc jak jasnowłosa jest oparta o ramę drzwi. - Siadaj i zajadaj. - rozkazała poważnym tonem, więc się jej posłuchałam. Podeszłam do komody i chwyciłam do ręki jedną kanapkę. Potem powoli skierowałam ją do moich ust i ugryzłam kawałek, a potem kolejny i kolejny. To było takie dobre, że nie mogłam przestać jeść. 

- Ej, nie przesadzaj. - odezwała się jasnowłosa, siedząc na fotelu, przyglądając mi się. - Nie jedz tyle na noc. - i znów poważny ton. Odłożyłam prawie pustą tace na komodę i usiadłam na łóżku, nie wiedząc, co mam robić. Jest noc, chce mi się spać, a ona wciąż tu siedzi. Mogłaby sobie stąd iść. - Idź spać. - rozkazała, wstając i zasłaniając okno. 

- A ty? - zapytałam ochrypłym głosem. Spojrzała na mnie jak na jakąś głupią dziewczynę. 

- Ja tu będę całą noc. - odparła, wciąż na mnie patrząc. 

- Po co? - zadałam kolejne pytanie. Chyba ją wkurzało, że w ogóle się odzywam. 

- Ktoś musi cię pilnować. Idziesz spać i nie waż się zadać kolejnego pytania – odparła oschle.  Przestraszyłam się, więc zrobiłam to, co rozkazała. 

Wskoczyłam pod kołderkę i próbowałam zasnąć, ale jak miałam zasnąć, wiedząc, że ona tu siedzi i mnie obserwuje? Eh... 

Miękko, ciepło i tak cicho. Mogłabym w ogóle nie otwierać oczu, a rozkoszować się wygodą jaka tutaj jest. Ale przeczuwałam, że ktoś mnie obserwuje. Te głupie uczucie, które miewam od kilkunastu tygodni. Nagle otwieram oczy i podnoszę się w mgnieniu oka do pozycji siedzącej. Odwracam głowę w stronę fotela i zauważam sylwetkę w świetle księżyca, jak i złote oczy. Moje serce bije jak oszalałe i sądzę, że słychać je w całym pokoju. Mój wzrok wciąż patrzy na tą sylwetkę, a złote oczy biją intensywnym kolorem. Nie jest to jasnowłosa. Ona zaraz by coś powiedziała, nakrzyczała czy cokolwiek. Ta osoba musi mi się przyglądać i to uważnie, a ja wciąż próbuję się uspokoić. 

- Przepraszam jeśli cię przestraszyłem. - odezwał się ktoś, kto ma bardzo ładny, męski głos. Sekundę później złote oczy zniknęły mi z pola widzenia, więc dostrzegałam tylko i wyłącznie sylwetkę mężczyzny. 

- Kim jesteś? - zapytałam ochrypłym głosem. Mój głos jeszcze nie doszedł do siebie.

- Kyle. - odparł, a po chwili dodał. - Nie masz się czego bać.

- Gdzie ta kobieta? - zapytałam. W tej chwili mniej się bałam niż wcześniej. Nie wiem czemu, ale czułam, że ten mężczyzna jest mi znajomy. Wiem, gadam głupoty, ale tak sądzę. 

- Poszła spać. Zastąpiłem ją. - odpowiedział na moje pytanie. - Idź spać. Musisz być wypoczęta. - dodał po chwili.

Jak miałam zasnąć, wiedząc, że ten mężczyzna – wilkołak – siedzi w „moim" pokoju i patrzy jak śpię? Teraz to ja mogę zapomnieć o śnie. No nic. Położyłam się i przykryłam kołdrą pod samą szyję. Zamknęłam oczy, starając się nie myśleć o tym, że on sobie tu siedzi i wciąż mnie obserwuje. Gadał, że muszę być wypoczęta, ale dlaczego? Ahh no tak... przecież idę jutro na śmierć. Sam Alfa ma mnie ochotę zabić? Proszę bardzo. I tak nie mam po co żyć. To dlatego są milusi, dlatego zabrali mnie do bogato udekorowanego wnętrza zwanego „moim" pokojem, po to żebym sobie pomarzyła o takim życiu, a potem po prostu wbiją we mnie swoje szpony albo powieszą na sznurze. Świetnie to rozegrali. 

Na pewno jak będę o tym myśleć to zasnę. Ugh... 

Nawet nie wiedząc kiedy, poczułam, że senność mnie dopada i odlatuję w krainę snów. Mrocznych, tajemniczych snów.

*fatum - łac. Przeznaczenie













***
Witajcie!
W końcu wpisałam rozdział, po tak długim czasie.😇
Czekam na wasze opinie!❣️

Do następnego!🌸

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top