II

Jasnowłosa zaprowadziła mnie do pokoju i to nie byle jakiego. Pokój był jasny, a nawet bardzo. Ściany były koloru białego. Łóżko, które było wielkie, stało na przy ścianie, a pościel była koloru beżowego z nutą czerni. Zasłony były, jak większość, czarne. Na przeciwko łóżka stała długa komoda w odcieni jasnego dębu, a na niej stało kilka książek i jakiś kwiatek. Pokój, można rzec, wydawał się bardzo bogaty i taki nie pasujący do reszty tego domu. W życiu nie widziałam ładniejszego pokoju. W lesie mięliśmy małą chatkę, niestety się rozsypywała, a na takie luksusy nie mogliśmy sobie pozwolić. 

- Siadaj. - rozkazała kobieta, więc tak postąpiłam. Boję się czegokolwiek tu ruszyć, dotknąć, bo może mi się przez to oberwać. - To jest twój pokój. - odparła po chwili, wychodząc z jakiegoś pomieszczenia. Byłam zdumiona. Jak to mój pokój?! - Możesz się iść umyć. Tam jest łazienka. - wskazała palcem białe drzwi, które znajdowały się w tym pokoju. Dopiero teraz je zauważyłam. - W szafkach masz ubrania. - wskazała komodę, a potem spojrzała na mnie. - Nie masz się czego bać. To twój pokój i już nie pójdziesz do celi. - uśmiechnęła się blado.

Nie miałam ochoty tu siedzieć. Chciałam wrócić do celi. Może nie było tam tak luksusowo, ale tam nie bałam się tak, jak tu.

Wciąż siedziałam i patrzałam na nią. Czułam się tak nieswojo. 

- Dziewczyno! Nie rozumiesz? - zapytała lekko wkurzona. Podeszła szybko do mnie, chwyciła za nadgarstek i mocno zacisnęła. Na pewno zostanie mi ślad. Pociągnęła mnie w swoją stronę i wepchnęła mnie do łazienki, zatrzaskując drzwi. Stałam chwilę i nie rozumiałam jej. Wiem, że oni szybko się denerwują, nie lubią gdy nikt się ich nie słucha, a ja jako człowiek, jestem wrogiem. Zaczęłam się rozglądać po łazience. Była jak dla mnie duża i bardziej bogata od pokoju. Wszystkie kafelki były koloru piaskowego. Po lewej stronie stała wielka wanna, obok niej toaleta, a gdy wyprostowałam głowę i podniosłam wzrok, spotkałam się z własnym odbiciem. Strasznym odbiciem. Po raz pierwszy widzę się w całości i z dokładnością. W domu mięliśmy lustro, lecz rozbite i strasznie pobrudzone tak, że ciężko można było się zobaczyć. Moja mama zawsze powtarzała, że nie muszę się przyglądać w lustrze, ponieważ jestem piękną, ciemnowłosą dziewczyną. Ale ja zawsze uważałam inaczej. 

W tym lustrze, które jest czyste i w całości, mogę się zobaczyć i dostrzec to, czego nigdy nie mogłam. Nie jestem szczupła, ale też nie wychudzona. Moja twarz wygląda jak milion nieszczęść. Moje oczy wyglądają na smutne i szczerze to tak się czuję. Pod nimi znajdują się jasnofioletowe ślady. Moje włosy, które nie wyglądają na świeże i czyste, są potargane. Jedna, wielka katastrofa. Wyglądam jakbym miała zaraz umrzeć, ale czy tak się nie stanie?  

Przestałam zaprzątać sobie głowę moimi myślami. Odkręciłam wodę i nalałam sobie do wanny. Powoli zaczęłam ściągać bluzkę, spodnie, buty i bieliznę, a następnie powoli weszłam do ciepłej wody. Tak dawno nie czułam się tak dobrze. Wzięłam gąbkę do ręki i nalałam sobie jakiś płyn do kąpieli. Dziwnie się czuję, będąc w domu pełen bestii i w dodatku, siedząc sobie w wannie i najzwyczajniej, biorąc kąpiel. Gdy całe moje ciało pieściłam płynem, nadszedł czas na umycie włosów. Zanurkowałam pod wodą, a następnie wzięłam szampon. Nalałam kropelkę na rękę i zaczęłam wmasowywać we włosy. Gdy już byłam cała umyta, przyszedł czas na spłukanie piany ze mnie. Szybko spłukałam pianę z włosów i ciała, a potem wyszłam z wanny i okryłam się pomarańczowym, puszystym ręcznikiem. Pospiesznie się wytarłam i ubrałam w moje ubrania, które niestety nie wyglądają na ładne i nowe. 

Pociągnęłam za klamkę i wyszłam z łazienki wprost do pokoju, gdzie zauważyłam jak jasnowłosa stoi przy oknie i patrzy przed siebie. Gdy usłyszała jak zamykam drzwi, obróciła się w moją stronę i zilustrowała mnie od stóp do głowy. 

- Tu masz nowe ubrania. - wskazała palcem na ubrania złożone na łóżku. Spojrzałam na nie, ale ich nie ruszyłam. Kobieta podeszła, chwyciła ubrania i wepchnęła mi je w ręce, a potem kazała mi się iść przebrać. Znów znajdowałam się w łazience, tym razem żeby się przebrać.

Wzięłam pierwszą rzecz i jak się okazało, była to jasnoszary sweterek, a pod nim znajdowała się świeża bielizna w kolorze błękitu. Ubrałam stanik i figi, a potem ten jasnoszary sweterek. Zauważyłam jeszcze coś czarnego. Chwyciłam ostatnią rzecz w ręce i popatrzałam na to. Były to zwykłe, ale za to bardzo ładne, czarne spodnie. Odpięłam guziki i ubrałam je. Idealnie były dopasowane do moich nóg. 

Tak gotowa, wyszłam. Gdy zobaczyła mnie jasnowłosa, dostrzegłam na jej twarzy lekki uśmiech. 

- Chodź tu. - powiedziała twardo. Usiadłam na skrawku łóżka. Kobieta podeszła do mnie z czymś w ręku i gdy chciała chwycić moje włosy, zaprotestowałam. 

- Co to? - zapytałam zachrypniętym głosem. 

- Suszarka. - odparła najzwyczajniej. Może oni mają luksusy, a ja nie, lecz mogę nie wiedzieć wielu rzeczy. - Nie wiesz, co to jest? - odparła z lekkim śmiechem, a zarazem zdziwieniem. Czasem wydaje się na miłą osobę, ale czasem potrafi być niemiłą kobietą.

Zignorowała mnie i zaczęłam brać po kolei każde pasemko moich włosów, które potem ciepły wiaterek suszył. Gdy skończyła, odłożyła tą suszarkę i popatrzała na mnie. 

- Sorry za moje wcześniejsze zachowanie. - odparła, chodząc po pokoju, jakby czegoś szukała. - Tylko my się szybko denerwujemy, a nie lubimy gdy ludzie się nas nie słuchają. - odparła z lekkim rozbawieniem. Stanęła po chwili przede mną i popatrzała na mnie. - Teraz wyglądasz o sto razy lepiej. Tylko upnę ci lekko włosy. - dodała i zaczęła zabierać włosy z mojej twarzy. Ja wciąż siedziałam i się nie odzywałam. - To prawda, że ludzie zapuszczają pazury po to żeby się bronić? - odezwała się po chwili ze śmiechem w głosie. Z tymi paznokciami to nie tak. Owszem, ja mam długie, ale dlatego, że takie lubię. Słyszałam o tym, że ludzie zapuszczają sobie paznokcie dla obrony przed wilkołakami, ale czy to prawda? Nie wiem.

- Nie chcesz mówić? To nie. - odezwała się po chwili, gdy zebrała moje włosy z przodu i spięła się z tyłu. Poszła w kąt pokoju i po chwili przyniosła mi czarne, lakierowane buciki ze złotą klamrą z przodu. - Załóż. - odparła oschle, patrząc na mnie. Wzięłam od niej buciki i założyłam na swoje stopy. Jak się okazały, były dobre. Po założeniu spojrzałam na nią, a ona wyglądała jakby była na zadowoloną.

- Wstań. - rozkazała, więc się jej posłuchałam. - Idziemy. - dodała i skierowała się pod drzwi, które po chwili otworzyła na oścież i popatrzała na mnie. - No dalej. - poganiała mnie. Tak jak wcześniej powiedziałam, raz jest taka, a raz inna.

W końcu ruszyłam się z miejsca i podeszłam do niej. Wyciągnęła mnie na korytarz i zamknęła za sobą drzwi. 

Korytarz był pusty i długi, w dodatku miał ciemny kolor. Tu spokojnie mogłyby duchy straszyć. Jestem ciekawa dokąd mnie prowadzi. Idzie przede mną i się nie odzywa. Po dłużej chwili skręcamy na lewo i schodzimy po wielkich, krętych schodach. Schodzimy na niższe piętro i kierujemy się kolejnym, dłuższym korytarzem na sam koniec. Po chwili kobieta staje przed ciemnymi drzwiami i puka porządnie trzy razy. Zaczynam się obawiać. Tam jest Alfa i czeka na zatopienie swoich kłów w moim ciele? Na rozszarpanie mnie swoimi szponami? Na katowanie mnie? Brr... wolę nie myśleć, co mogą ze mną zrobić. Wiem tyle, że są straszni i mogą wszystko.

Po chwili ktoś mówi ciche „wejść", więc jasnowłosa otwiera śmiało drzwi i wchodzi pierwsza, a ja druga, gdyż trzyma mnie za rękę. Moim oczom ukazuje się ciemny, mroczny, mały pokój. Ma zasłonięte zasłony w kolorze czerwieni. Zaraz, zaraz. Ja tu już chyba wcześniej byłam? Raczej tak. 

Zaczynam się rozglądać po pokoju, a po chwili dostrzegam dobrze zbudowanego mężczyznę stojący tyłem do nas. Wydaje się na pogrążonego w czytaniu czegoś, co ma przed oczyma. Trzyma w rękach jakieś kartki. 

- Kyle, przyprowadziłam ją. - odparła kobieta i usiadła sobie na fotelu koło małego kominka, którego dopiero teraz zauważyłam. Kim jest ten mężczyzna? Nie wydaje się na Alfę, ponieważ jest za bardzo opanowany. Ale mogą być to tylko i wyłącznie pozory.

Moment później odwraca się powoli, a ja dostrzegam przy małym świetle tylko jego zielone oczy. Moje tętno jednocześnie wzrasta.








•••
No i mamy drugi rozdział 💪
Czekam na opinie 😘

Do następnego!💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top