#Wstęp#

21 Stycznia 2020

Los bywa przewrotny, nieubłagany i okrutny, ale również spokojny, przymilny niczym kociak i troskliwy. Pomiędzy tym wszystkim zawsze znajdzie się ktoś, komu nie tyle los zaszkodzi, a ludzie pełni nienawiści i rozgoryczenia. Każdy jest kowalem własnego losu, tak mawiano od zawsze, ale co jeżeli to tylko słodkie kłamstwo, które próbujemy sobie wpajać aby poczuć się lepiej? Los jest również trochę zadufana w sobie, lubi drinki z kolorową parasolką i grę w szachy, ale stroni od kawy. Oh, tak, przepraszam, nie o niej teraz rozmawiamy, trochę się zagalopowałam, wybaczcie. Oh? O czym dziś wam opowiem? Cóż... Będzie to opowieść o chłopcu, który przestał marzyć i wierzył, że jego istnienie było jedynie kpiną losu, czymś co zrobiono dla zabawy, ale z tym to powinien skierować się raczej do Boga życia, ale śmiertelni są naprawdę... Erm, tak, przepraszam, już, już... Albo wiecie co? Sami, przekonajcie się, o czym dzisiejsza opowieść będzie, ja jestem jednak kiepska w tym całym narratorstwie, także no... Zajrzyjcie tutaj, do lustra wiedzy i przekonajcie się, jak jedno małe spotkanie może zmienić całe życie.


- Wena twórcza Autorki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top