[Tom 2] #7#

A cóż to? Rozdział?! Hmmmmmmm?! 

No powiedzmy, że tak, rozdział, który jest o wszystkim i niczym, bo nie wiem, o czym pisać, więc kolejny będzie przyspieszeniem historii, chyba... 

We shall see, right? [Zobaczymy, prawda?] 

Also, wróciłam do nagrywania na youtube, więc jak was interesuje, co robię jak nie piszę rozdziałów, to zapraszam  ᕕ( ಠ‿ಠ)ᕗ 

[Link w ID na głównej stronie - wiecie, w panelu "o mnie"]

- TobiMilobi

★♡★♡★♡★♡★

25 Lipca 2022

Czekanie na koniec zajęć było katorżnicze i męczące jak nigdy. Chciał spotkać się ze swoim oddziałem, przyjaciółmi, towarzyszami broni i spędzić czas jak dawniej, ale przedłużone o godzinę zajęcia miały kompletnie inny plan. Ze znużeniem obserwował jak dzieciarnia powoli staje w niewielkich od siebie odstępach i próbują skumulować chakrę do podmiany. Prychnął krótko, wbijając dłonie w kieszenie i ruszył w stronę pobliskiego drzewa. Postawił pierwszą stopę na pniu, a potem drugą i przeszedł spokojnym krokiem na najbliższą dużą gałąź, gdzie usiadł z założonymi rękami na klacie. Jak on cholernie nie lubił być zmuszanym do czegokolwiek, a bądźmy szczerzy, uczęszczanie na zajęcia z bandą bachorów, udających ninja, to właśnie coś, czego nie potrafił zdzierżyć.


Ściągnął brwi, gdy usłyszał nagłą falę szeptów i mamrotania, a tuż pod nim wyczuł niewielkie skupisko chakry. Leniwie przesunął wzrok lekko za siebie, gdzie kątem oka dostrzegł czarną czuprynę i ciemne oczy, wpatrujące się w niego intensywnie.


- Chcesz czegoś czy oglądasz widoki?


- Przed chwilą wlazłeś na drzewo. - Wytknął trafnie. - Jak to zrobiłeś?


- Nauczyłem się, tobie również to radzę. - Prychnął lekceważąco, znów wbijając wzrok w horyzont.


- Jeszcze niedawno pomógłbyś słabszym od siebie, a teraz go posyłasz w diabły, nieźle dzieciaku.


Skrzywił się nieznacznie. Nie sądził, żeby bardzo się zmienił, no może stał się bardziej pewny swoich praw i umiejętności. Jeżeli te kilka lat wstecz Kakashi nie przyszedł po niego do szpitala, to nie był całkiem pewien, co wówczas stałoby się z nim? Czy nadal byłby tu, w tym miejscu? Poznałby resztę swojego oddziału? Mieszkałby z Kakashi'm, a może byłby całkiem sam? Czy, gdyby wówczas zniknął, to ktokolwiek by go szukał? Na te pytania i wiele innych, nigdy nie miał uzyskać odpowiedzi. Westchnął ciężko, gdy zrozumiał, że Uchiha wcale nie miał zamiaru nigdzie iść, świetnie.


- Jesteś upierdliwy, naprawdę... - Warknął cicho, odsuwając się od pnia. - Mam cię nauczyć, tak?


Zsunął się na ziemię, lądując idealnie na ugiętych nogach. Wyprostował się i wbił jedną dłoń w kieszeń, a drugą sięgnął do kabury przy pasie i wyjął kunai, którym obrócił idealnie na palcu, chwycił po chwili i wbił idealnie pod stopy bruneta. Szepty i rozmowy natychmiast zamilkły.


- Skup się na odpowiedniej kumulacji chakry w stopach, a swoje postępy zaznacz na koronie drzewa kunai'em. - Wyminął chłopaka, ruszając w stronę wyjścia. - Na więcej ode mnie nie licz.


Stanął gwałtownie i w błyskawicznym tempie, pochwycił kunai wymierzony w swoją twarz. Ściągnął brwi, natychmiast blokując atak zza pleców. Złapał delikwenta za gardło i przyszpilił do ziemi. Patrzył w jasny blond czuprynę osoby pod swoim kolanem, a na wargi wpełzł nieznaczny uśmieszek, którego z powodu maski nikt nie mógł dostrzec.


- Nigdy się nie nauczysz, co Kaito?


- Kiedyś mi się uda! - Warknął blondyn, wstając na równe nogi. Otrzepał się z brudu i podparł ręce na biodra. - Czekałem na siódemce od prawie godziny!


- Nie drzyj japy. - Brązowowłosy chłopak stojący tuż za nimi, uderzył Kaito w tył głowy z otwartej dłoni. - Wybacz, był niecierpliwy i nie słuchał jak mówiłem, że pewnie lekcje przedłużyli. - Dostrzegając Hinatę, natychmiast skłonił się w jej kierunku z szacunkiem. - Hime.


Speszona dziewczyna uniosła ramiona i opuściła wzrok, chcąc się jak najmniej wychylać. Widać nie była gotowa na nagłe okazanie szacunku od kogoś z jej klanu, zwłaszcza że się nikogo nie spodziewała zobaczyć podczas zajęć.


- W porządku. - Naruto skinął na towarzyszy i zwrócił się do nauczyciela. - Iruka-san, mogę wyjść wcześniej? Moje wsparcie treningowe wyraźnie się niecierpliwi i pozwoliło sobie po mnie przyjść.


- Oczywiście, Naruto. - Iruka uśmiechnął się niepewnie. - Pamiętaj, że za kilka dni macie egzamin wstępny.


Chłopak skinął krótko głową, a w następne zerknął na współtowarzyszy. Jasnowłosy blondyn uśmiechnął się szeroko, od razu rozumiejąc, o co chodzi. Chwycił Naruto i drugiego kolegę za ramiona i wykonał znak, a w następnej sekundzie wszyscy troje zniknęli w czarnym smolistym dymie, pozostawiając zszokowanych uczniów. Wylądowali na polu numer siedem, a ręce Naruto natychmiast były pełne drobnej dziewczyny o pszenicznych włosach splecionych w warkocz. Westchnął ciężko, również ją mocno przytulając.


No, tak... Nie informował swojego oddziału, co się właściwie stało i dlaczego nagle zniknął, po obudzeniu się z krótkiej śpiączki. Obiecywał sobie tyle razy, że nigdy jej więcej nie wystraszy w ten sposób, a znów to zrobił nieświadomie.


- Przepraszam, Inka.


- Głupek... - Burknęła, odsuwając się o kilka kroków. - Gdzie byłeś i czemu nie dałeś znaku życia?


- Właśnie, stary, nikt nic nie wie, co się z tobą nagle stało! - Kaito wyrzucił ręce przed siebie. - Normalnie byłeś i nagle, puff, nie ma cię!


- Nikt nie chciał poinformować naszego oddziału, dlaczego zostałeś oddelegowany. - Dodał szatyn, taksując okolicę jasnymi oczami. - Okolica czysta.


Potarł kark, wzdychając ciężko. Jak miał wyjaśnić, że nagle z jednego z najlepszych ANBU, został zdetronizowany do bycia pospolitym uczniakiem? Skrzywił się, wiedząc, że i tak najpewniej oberwie, nieważne co powie.


- Moja ostatnia misja jak wiecie nie poszła najlepiej... - Zaczął ostrożnie. - Byłem nieprzytomny dwa tygodnie, a kiedy obudziłem się, to dostałem dwie oferty i żadna nie była ciekawa.


- To znaczy? - Kaito założył ręce przed sobą.


- Zrezygnować na stałe i wrócić do cywila lub zrezygnować na rok. - Podrapał się w tył głowy z jedną ręką w kieszeni. - Ojciec wymyślił polubowne rozwiązanie, żebym wrócił na trzy miesiące do swojego rocznika i został przyłączony na kolejne siedem miesięcy do drużyny genin'ów. Wiecie, co wybrałem.


- Co zrobiłeś? - Inka uniosła brew w górę.


Naruto oblizał usta, czego z powodu maski nie mogli dostrzec. Nie mógł znieść palącego spojrzenia przyjaciółki, wiedząc, że ta za chwilę wybuchnie, gdy dowie się co odwalił. W końcu obiecał jej nie raz, że będzie uważał, ale tego nie zrobił.


- Na ostatniej misji bezmyślnie wpakowałem się pomiędzy wroga i Deltę... - Mruknął, patrząc na trawnik, którego źdźbła zdawały się niesamowicie interesujące i takie soczyście zielone. - Gdyby nie Kurama, to normalnie nie przeżyłbym tego... - Dodał, gdy cisza narastała. - Uszkodził mi układ nerwowy do tego stopnia, że moje odruchy czasami są opóźnione, kończyny czasami sztywnieją przy szybszym ruchu. Ogólnie jestem jak przedarta patelnia pozbawiona teflonowej powłoki...


- Raczej jak kurczak bez kręgosłupa i piór. - Kaito wypalił bezmyślnie i oberwał w tył głowy od szatyna. - Au, a to za co Tokatsu?!


- Za twoją głupotę. - Prychnął.


- TY KRETYNIE, TY!! - Inka natychmiast wybuchła, wymachując rękoma. - Czy ty masz jakiekolwiek pojęcie, jakim cholernym szczęściarzem jesteś posiadając demona, który odleczył twój smutny tyłek?! Przecież mogłeś zostać kaleką! Stracić życie! Ba! Zostać wydalonym kompletnie, a nie jedynie zawieszonym!- Wyrzuciła ręce w górę, krążąc to w jedną, to znów w drugą. - Pewnego dnia nikt ci nie pomoże, zostaniesz sam, zapomniany i martwy! Nie zapłakałabym nawet nad twoim cholernym grobem! Ha! Wyśmiałabym cię i wykrzyczała „A nie mówiłam?!" ty pieprzony ignorancie!


- Twoje krzyki nic nie zmienią, oprócz tylko zdarcia samej sobie gardła. - Tokatsu westchnął ciężko. - Poza tym, Naruto już dostał najgorszą z możliwych kar, która mogła spotkać kogokolwiek z naszej grupy.


Dziewczyna zacisnęła mocno usta, wyraźnie zła, ale niechętnie musiała przyznać przyjacielowi rację. Naruto dostał najgorszą karę dla ANBU i był wyraźnie zmęczony tym, do czego został zmuszony. Westchnęła ciężko, przeczesując swoje pszeniczne blond włosy palcami dłoni.


- W coś ty się wpakował, Naru... - Mruknęła przeciągle, a ostatecznie pokręciła głową z wyraźną rezygnacją. - Zdajesz sobie sprawę, że za kilka tygodni jest układanie nowych drużyn i na pewno trafisz do jednej?


- To powiedziałem na samym początku. - Naruto warknął. - Wynudziłem się przez ostatnie tygodnie tak bardzo, że to poezja! I jeszcze Uchiha mnie doprowadza do szaleństwa!- Wyrzucił ręce w górę z oburzeniem. - Mam ochotę dokończyć wybijanie tego klanu na amen, a potem te wszystkie psychofanki!


- Sayamiko zrobiła coś nie tak, że chcesz ją zabić? - Blondyn przekrzywił głowę w bok.


- On mówił o Sasuke. - Inka wywróciła oczami. - Jest z nim w jednej klasie, chyba... Czekaj, Sasuke Uchiha jest z twojego rocznika, nie?


- Niestety... - Skrzywił się pod maską. - Mam wrażenie, że ostatnio za mną łazi jak drugi cień i nie wiem, o co mu chodzi.


- Może zakochał się chłopak? - Kaito założył ręce za kark. - Ich klan w ogóle był jakiś pomylony...


- Raczej nauczyć czegoś, tak podejrzewam. - Tokatsu założył ręce przed sobą, marszcząc brwi z konsternacją. - Według Sayamiko, Sasuke trenuje aż do upadłego i wciąż próbuje rozwijać swoje umiejętności, a często przesadza, przez co musiała go nie raz nieprzytomnego zanieść do domu.


- Myślisz, że wielki pan Uchiha mógłby chcieć porad i nauki od kogokolwiek, gdy własną kuzynkę zlewał i nie uważał za wartą czy godną miana klanu czerwonojebców? - Dziewczyna parsknęła ironicznie. - Błagam! Jego ego przebiło już stratosferę!


- Właściwie, to zanim po mnie przyszliście, to poprosił o naukę wspinaczki na drzewo.


- Żartujesz?


Pokręcił głową zaprzeczając. Sam do końca nie rozumiał, czemu akurat jego uczepił się młody Uchiha i o co mogło chodzić. Sayamiko była od niego starsza o cztery lata, miała większe doświadczenie i co najważniejsze była jego rodziną, a mimo to Sasuke postanowił uczepić się właśnie Naruto i nie delikatnie prosił o pomoc, której nie chciał mu udzielać. Nie do końca wiedział, co zrobić z tym fantem i ostatecznie postanowił jak na razie ignorować wkurzającego snoba, przetrwać nudne kilka tygodni lekcji i powoli wrócić do treningu, żeby odzyskać szybciej zdrowie i wrócić do jego prawdziwej drużyny. To wszystko było dla Naruto bardzo frustrujące, ale czas miał pokazać, że może być jeszcze gorzej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top